Opowieść o zwykłych ludziach posiadających niezwykłą odwagę. Strażacy z oddziału 49 to doświadczeni profesjonaliści, oddani swoim rodzinom i pracy, w której co dnia narażają życie, ratując innych. Zdają sobie sprawę, że ryzyko jest ogromne i wszystko może zmienić się w ułamku sekundy.

Bez manipulacji

Russell podkreślał mocno, że nie chodziło mu tylko i wyłącznie o nakręcenie efektownego thrillera w scenerii płonących budynków. Myślę, że we wszystkich moich filmach powtarza się podobny temat: kruchość, ale i ostateczna moc więzów rodzinnych, a także refleksja bohaterów nad ich charakterem i znaczeniem w życiu. Myślę, że datuje się to już od czasów mojej pracy w teatrze, przy „Naszym mieście” Thorntona Wildera. Reżyser zwracał uwagę, że aby zrealizować ten zamiar, potrzebni mu byli aktorzy, którzy nie ulegliby presji melodramatycznym schematów. Co do Johna, sprawa jest jasna – mówił. – Nie od dziś wiadomo, że jest to aktor, który może zagrać wszystko. Jeśli chodzi o Joaquina, to jest to po prostu aktor antysentymentalny. Ktoś taki był mi bardzo potrzebny, aby film nie utracił delikatnej równowagi. Zawsze podziwiałem jego pracę. Było jasne, że nie potrzebuję w moim filmie sztampowego bohatera kina akcji. Jak wiadomo, Joaquin odbył bardzo długie szkolenie. I, moim zdaniem, nie zagrał strażaka, tylko po prostu na jakiś czas po prostu stał się strażakiem.

Według Phoenixa, główny konflikt filmu przebiegał pomiędzy dwiema rodzinami: prawdziwą rodziną Jacka oraz jego kolegami z remizy, z którymi łączyły go naprawdę mocne więzi. Moim zdaniem, rodziny strażaków to nie mniejsi bohaterowie niż oni sami. Prawdziwy problem pojawia się przecież dopiero wtedy, gdy Jack zaczyna myśleć, że jego praca rani żonę i dzieci. I że jego idealizm wyrządza im po prostu wielką krzywdę.

Phoenix spędził sześć miesięcy w Akademii Pożarnictwa i miesiąc w prawdziwej remizie. Twierdził, że nie był to kaprys gwiazdorski, lecz jak najbardziej naturalna metoda pracy. Casey Silver zaklinał się, że po tym szkoleniu Phoenix sam wykonał niemal 100 procent pracy przynależnej kaskaderom. A Akademia Pożarnictwa z Baltimore wysłała do niego specjalne pismo, w którym informowała go, że pozytywnie zdał testy i gdyby chciał, może podjąć pracę w straży pożarnej w tym mieście.

Travolta nieustannie podkreślał, że „wspomaga tu tylko Joaquina”. To on ma rolę, która przyciągnie największą uwagę publiczności. – mówił gwiazdor Pulp Fiction. – Moja rola jest drugoplanowa, naprawdę. Nie powtarzamy tu układu Di CaprioHanks ze Złap mnie, jeśli potrafisz Stevena Spielberga, gdzie w istocie były to role równorzędne. Ja jestem mentorem bohatera granego przez Joaquina. Scenariusz zainteresował mnie głównie z tego względu, że strażacy są tu przedstawieni jako ludzie z krwi i kości, a nie bohaterowie-ikony. Myślę, że to prawdziwy hołd dla nich, bez zbędnego patosu. Ze względów bezpieczeństwa przeszedłem intensywne szkolenie. Maski tlenowe, rękawice – poznałem ten sprzęt dobrze i wrażenie jest przerażające: jakbyś znajdował się w wielkiej trumnie, a przecież musisz działać.

Najbardziej interesujące dla mnie w postaci Kennedy’ego jest to, że popełnił błąd, z którego długo nie zdaje sobie sprawy. Zbytnio zbliżył się do Jacka, stał się mu bliski niemal jak ojciec czy starszy brat – mówił dalej aktor. – Jego rodzinę traktuje jak swoją, bo jego własne małżeństwo rozpadło się ze względu na pracę. Jest samotny (bo tak bywa z dowódcami), lecz cierpi z tego powodu. Ale zbyt bliskie emocjonalnie związki z podwładnymi nie są bezpieczne.

Travolta spędził wiele czasu z weteranem straży pożarnej z Baltimore, Markiem Yantem, konsultantem filmu. Zadziwił mnie dociekliwością i szczegółowością pytań – wspominał strażak.

Russell doskonale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, które czyhają na drodze, którą obrał. Gatunek kina, który uprawiam, i tematy, jakie poruszam, zmuszają mnie do swoistego spaceru po linie. Łatwo z niej spaść i pogrążyć się w wielkiej czułostkowości. Jest na to mnóstwo przykładów. To swoisty hazard: kręcąc film, usiłuję zbliżyć się maksymalnie do tego niebezpiecznego punktu, lecz go nie przekroczyć. Dlatego tak ważne są dla mnie próby z aktorami jeszcze przed zdjęciami. Wspólnie próbujemy znaleźć tę granicę, aby potem nie było przykrych zaskoczeń. W czasie prób wyraźnie widać, jakie środki wyrazu należy zachować, a jakie odrzucić. Mówimy wtedy sobie: to jest w porządku, to jest prawdziwe, na pewno nie staramy się manipulować uczuciami widza. Bo tego zawsze chciałbym unikać.

Bliski zawał serca

Podczas przygotowań do kręcenia filmu i już w czasie zdjęć, aktorzy, a zwłaszcza Phoenix i Travolta, przyprawili producentów niemal o zawał serca. Balthazar Getty wspominał: Postanowiliśmy sprawdzić, jak naprawdę pracują strażacy. Więc dyżurowaliśmy razem z nimi i pojechaliśmy do prawdziwego pożaru. Szczerze mówiąc, było to budzące grozę doświadczenie. Gdy producenci dowiedzieli się o tym, byli po prostu przerażeni. Aktorzy tacy, jak John i Joaquin są ubezpieczani na miliony dolarów. Przecież gdyby im się coś stało, cała produkcja by stanęła. Wysłali więc nam od razu wiadomość: natychmiast przerwijcie taki rodzaj szkolenia.

Wykonawcy głównych ról spędzili ponad miesiąc wśród prawdziwych strażaków. Poznali dokładnie terminologię i sposoby gaszenia ognia. Ale nie poinformowali producentów o tym, że brali też udział w prawdziwych akcjach gaśniczych. Getty mówił, że aktorzy, ukończywszy szkolenie, poczuli rodzaj pustki. Coś się po prostu skończyło, gdy przestaliśmy bywać codziennie w bazie. To są naprawdę dość dzicy faceci, żyjący w cieniu ryzyka. Widzieli wiele tragedii i każdego dnia są gotowi, by stawić czoła następnej.

Cała prawda, bez sentymentów

Bardzo chciałem, by nasz film był zupełnie niesentymentalny, szczery w ukazywaniu życia codziennego strażaków, jak również ich specyficznej dumy i godności. Oczywiście chodziło nam także o jak najpełniejsze i trzymające w napięciu oddanie walki z żywiołem – tak tłumaczył swe intencje producent Casey Silver. Silver przedstawił swoje koncepcje scenarzyście Lewisowi Colickowi, który wcześniej pracował między innymi przy takich filmach, jak Duchy Mississippi z Alekiem Baldwinem i Obsesja namiętności z Madeleine Stowe, Rayem Liottą i Kurtem Russellem. Collick podobno potraktował zadanie bardzo poważnie i przeprowadził setki wywiadów ze strażakami i ich rodzinami, pytając zarówno o ich najbardziej dramatyczne przeżycia, jak i o prozę dnia codziennego. Po zgromadzeniu tego ogromnego materiału wpadł na pomysł nietypowej (jego zdaniem) konstrukcji scenariusza, przedstawiającej Jacka Morrisona, który po raz kolejny znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i wspomina kluczowe momenty całego życia. Jack jest w pewnym sensie postacią symboliczną – mówił scenarzysta. – Wyobraża pewien często spotykany typ strażaka. Kocha żonę, rodzinę, szanuje przyjaciół, ale jest w każdej chwili gotów zaryzykować własnym życiem, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Taka konstrukcja tekstu pozwoliła mi wykorzystać wiele opowieści, jakie usłyszałem, o dramatycznych akcjach, w których często niemożliwe stawało się możliwe. Z drugiej strony Collick chciał oddać specyficzną mentalność i obyczajowość strażaków, którzy wiele czasu spędzają na czekaniu, grze w karty, żartach. Lecz tragiczne przejścia podczas akcji pozostają w nich na całe życie.

Collick podkreślał, iż jego uwagę zwróciło to, że choć w większości strażacy są bardzo zwyczajnymi ludźmi, to jednak prawie wszyscy mają jeden wspólny rys charakteru. To po prostu ludzie, którzy chcą być dobrzy, chcą pomagać innym. Mają taką wewnętrzną potrzebę – mówił Collick. Kładł jednak także nacisk na postać Lindy. Zakochała się w Jacku od pierwszego wejrzenia, bezwarunkowo. Nie przypuszczała, jak ciężkie jest życie żony strażaka, niepokój każdego dnia o to, czy mąż wróci do domu, ciągłe koszmary. Lecz nie należy ona do kobiet, które by skłaniały męża do rezygnacji z tego, co uważa za swoje powołanie. Taka jest większość żon tych ludzi – tłumaczył Collick.

Scenariusz trafił do rąk reżysera Jaya Russella, który po sukcesie Źródła młodości szukał kolejnego ciekawego tekstu. Może dlatego, że zrealizowałem sporo filmów i programów dokumentalnych, ten tekst mnie poruszył. Miał w sobie emocjonalną prawdę. Uważałem, że ma intrygującą konstrukcję. Widz poznaje kolejne stopnie strażackiego wtajemniczenia, a także dzieli osobiste dylematy i problemy Jacka. Poza tym, chciałem pokazać to, czego jeszcze w kinie nie pokazano. Wprowadzić widzów w sam środek akcji pożarniczej, w serce ognia.

Co by tu spalić?

Scenariusz zawierał siedem scen wielkich pożarów. Baltimore to miasto w przebudowie, bardzo się zmienia. W związku z tym, wiele budynków stoi pustych, gotowych do rozbiórki. Tak więc, to wymarzona lokalizacja, by kręcić sceny pożarów. Jest tu po prostu co spalić. To też była jedna z ważnych przyczyn, dla których kręciliśmy właśnie tutaj. Poza tym, Baltimore to dla mnie metafora wielkiego amerykańskiego miasta. Są tu historyczne dzielnice, centrum pełne drapaczy chmur i spokojne osiedla podmiejskie – mówił Russell.

Baltimore jest słynne ze swoich tradycji strażackich. Straż powstała tu w 1859 roku, a strażacy stoczyli wielką walkę z żywiołem w 1904 roku, kiedy to niemal całe miasto uległo zniszczeniu. Obecnie w 39 remizach pracuje ponad 1700 strażaków.

Jednym z najważniejszych planów zdjęciowych była ponad stuletnia remiza strażacka Gorsuch, zamknięta cztery lata temu. Tu powstała filmowa baza strażacka. A konsultantami zostali pracownicy remizy numer 8 z Baltimore, którzy pojawili się także w małych rolach aktorskich i w epizodach. Budynek poddano gruntownej renowacji, wstawiono także charakterystyczne metalowe łóżka.

W jednej ze zbiorowych scen (pogrzeb na cmentarzu w Baltimore) wzięła udział straż honorowa East Lake Fire Rescue oraz kilkuset prawdziwych strażaków. Miasto zezwoliło też na ich udział w wielu innych scenach zbiorowych w autentycznym ekwipunku.

Scenograf Tony Burrough otrzymał jedyną, ale ważną wskazówkę od reżysera i producentów: miał zadbać nie tylko o wygląd miejsca, w którym uwięziony był Jack, i o frontony budynków w różnych stadiach zniszczenia, ale musiał zwiedzić także wiele domów prawdziwych strażaków, by poznać styl, w jakim są urządzone i wykorzystać to na planie.

Elizabeth Shelton, zajmująca się kostiumami, odkryła pewną prawidłowość: To, że Jack nosi coraz bardziej zniszczony uniform i hełm, nie jest przypadkiem. Taki jest strażacki styl. Nie rozstajesz się ze starymi ubraniami i z wyposażeniem, dopóki nie musisz. Świadczą one o twoim doświadczeniu i trudnych akcjach, w których brałeś udział.

Jeśli chodzi o realizację scen akcji ogniowych, również postawiono na autentyzm. Nie ma tu żadnych komputerowych płomieni. Jest prawdziwy ogień i naprawdę płonące budynki. Tyle, że rozpalano „kontrolowane płomienie”, prawdopodobnie największe w dziejach kina. A budynków – ze względów bezpieczeństwa – nie palono doszczętnie. Realizując ten film, zrozumiałem doskonale, dlaczego w Hollywood powstało tak mało dobrych filmów o strażakach. Żeby nakręcić wyglądające naturalnie sceny, trzeba nieustannie działać na granicy ryzyka. To logistyczny koszmar, na który właściwie nikt się nie chce zgodzić – mówił reżyser.

Operator James L. Carter, idąc za sugestiami prawdziwych strażaków, znalazł sposób, by pokazać gęsty, ciemny dym, utrudniający, a czasem wręcz uniemożliwiający orientację. Nie obyło się bez wypadku. Od fruwających drobin żaru zajął się płaszcz Phoeniksa. Szybko jednak płonącą odzież udało się ugasić. Mark Yant tak skomentował ten niebezpieczny incydent: Przekonanie, że ogień da się w pełni kontrolować, jest po prostu fałszywe. Ogień to ogień.

Córka strażaka

Żonę Morrisona zagrała australijska aktorka, trzydziestojednoletnia Jacinda Barrett, słabo znana w swoim kraju. Zwróciła na siebie uwagę, występując u boku Nicole Kidman i Anthony’ego Hopkinsa w adaptacji powieści Philipa Rotha Piętno w reżyserii Roberta Bentona. Magazyn „Vanity Fair” poświęcił jej niedawno obszerny artykuł. Zaczyna się o niej mówić jako o kolejnym „komandosie z australijskiego desantu na Hollywood”. Ojciec aktorki jest emerytowanym... strażakiem, który w służbie w zespole ratunkowym na lotnisku w Brisbane spędził 33 lata. Grając żonę Joaquina czułam się trochę tak, jakbym występowała w historii moich rodziców – mówiła aktorka. Wspominała też, że kilkakrotnie widziała ojca w akcji na ekranie telewizora lub w prasie i była z niego bardzo dumna. Ale w domu nigdy nie rozmawiali o jego pracy. To charakterystyczne dla wielu strażaków. Po prostu nie mówią o swoich dramatycznych przeżyciach – opowiadała Barrett. – W postaci, którą gram, ważny jest element lęku o męża. To różni ją od mojej matki, która tego lęku nigdy nie uzewnętrzniała. Aktorka spytała matkę, jak dawała sobie radę z napięciem. Ta stwierdziła, że bardzo istotne były silne więzi przyjacielskie z innymi żonami strażaków. Gdy Barret dała ojcu scenariusz do przeczytania, historia już po dziesięciu stronach lektury tak go wciągnęła, że nie mógł wytrzymać i zerknął na zakończenie.

Silver wspominał, że podczas castingu aktorka od razu zwróciła uwagę jego i Russella. Szczerze mówiąc, z miejsca nas podbiła.

Barrett zauważyła paradoks, związany z małżeństwem Lindy i Jacka. Lindę początkowo fascynuje zawód Jacka, potem widzi zbyt wiele tragedii, zachodzi w ciążę i zaczyna się martwić i po prostu bać. Jack to widzi i gryzie się tym, z czasem o wiele bardziej od niej samej.

Reżyser podkreślał, że jest to być może najtrudniejsza rola w filmie. Jacinda musiała oddać konflikt wewnętrzny subtelnymi, ale wyrazistymi środkami. Zmieniliśmy wiele w rysunku tej postaci w stosunku do scenariusza, biorąc pod uwagę osobiste doświadczenia aktorki. Myślę jednak, że Linda to bardzo mocna kobieta i do tego nie pozbawiona poczucia humoru. Któż zniósłby te wszystkie dowcipy strażaków? Ona znosi i bierze w nich nawet czynny udział.

Na potrzeby filmu Wagner’s Body Shop (znany komis z używanymi samochodami w New Haven) pieczołowicie odrestaurował pięć wozów strażackich, obecnie już wycofanych z użytku, nadając im wygląd, jaki miały na przełomie lat 80. i 90.

Jedną z kluczowych ról, najlepszego przyjaciela Jacka, który ratuje go z opresji, zagrał Balthazar Getty. W roli drugiego kumpla, Tommy’ego, obsadzono Morrisa Chestnuta. Wśród wykonawców znalazł się także Robert Patrick, grający strażaka, który podczas jednej z akcji odnosi poważną kontuzję ramienia, ale nie powstrzymuje go to przed kontynuowaniem służby.

Z kolei Tom Guinee (Własne tempo - Trzy portrety) wcielił się w rolę Tony’ego MacMillana, młodego kapitana straży pożarnej. Billy Burke (Mafia!) oraz Jay Hernandez (Torque. Jazda na krawędzi) zagrali kolegów – strażaków z zespołu Morrisona.

Gdzie są drzwi ?

Była jeszcze jedna wyjątkowo niebezpieczna sytuacja, już na planie filmu, którą tak wspomina żona Travolty, aktorka Kelly Preston: John i Joaquin byli w płonącym budynku wraz z ubezpieczającym ich pracownikiem. Okazało się, że dym stał się dużo gęstszy niż zaplanowano. Wszyscy trzej długo nie mogli znaleźć drzwi, w końcu się udało. Ale to było naprawdę przerażające. Travolta żartował: Cud, że nas po tej wpadce nie zwolnili. Miało to miejsce w specjalnych pomieszczeniach, skonstruowanych na potrzeby ekipy, zwanych „The Maze” i będących częścią „Fire Camp” (Obozu ogniowego). Byłem szczęśliwy, że to nie ja, tylko aktorzy musieli tam wchodzić – mówił reżyser. – Tam nie widzisz nawet swojej dłoni. Próbujesz zbadać przestrzeń wokół siebie. Bardzo łatwo w takich warunkach o panikę, a nawet i o halucynacje.

W takich warunkach musisz po prostu zdać się na instynkt – przekonywał Travolta. – Szczerze mówiąc, nie chciałbym tego przeżyć jeszcze raz. Prawdziwi strażacy z rozbawieniem wspominali, jak obserwowali nieporadność i strach ćwiczących aktorów. Jednak ich determinacja w labiryncie czy na linie z minimalnym zabezpieczeniem, robiła na nich silne wrażenie.

Zdaniem Travolty, są w filmie delikatne odniesienia do tragicznych wydarzeń z 11.09.2001: Widzę to w rysunku postaci, granej przez Joaquina. „Płonąca pułapka” była przygotowywana do realizacji przez producenta Caseya Silvera dla wytwórni Universal niedługo przed tamtą tragedią. Reżyserować miał Ron Howard, autor innego słynnego filmu o strażakach, Ognisty podmuch (1991). Ale wtedy studio wycofało się z realizacji.

Budynek starego szpitala (służył mieszkańcom miasta przez 99 lat) Anne Arundel Medical Center w Annapolis „zagrał” płonący szpital w Baltimore, nazwany na potrzeby filmu „Gilford Hospital”. Całe piętro przeznaczono do spalenia, nadając przedtem pomieszczeniom standardowy wygląd. Tu nakręcono też scenę narodzin dziecka Morrisona. Było to znacznie tańsze niż w czynnym szpitalu. W Annapolis powstały znaczące filmy: nakręcono tu kluczowe partie Czasu patriotów z Harrisonem Fordem, a ostatnio Przywódca - Zwariowana kampania prezydencka z Chrisem Rockiem.

Inne ważne sekwencje filmu zrealizowano w Commodore Hall, gmachu w Baltimore, zbudowanym w 1912 roku, w którym mieści się popularna sala taneczna, bar i kino. Często bawili się tu robotnicy, a także strażacy.

Jack Gerbes z Maryland Film Office mówił: Mam nadzieję, że „Ognista pułapka” stanie się tym dla strażaków, czym był Top Gun dla pilotów myśliwców: sprawi, iż ci ludzie będą naprawdę dumni z tego, co robią.

Hollywood Wschodu

Nieprzypadkowo zdjęcia miały miejsca w Baltimore, w stanie Maryland. Stworzono tam w ostatnich latach wyjątkowo sprzyjające warunki dla produkcji filmowej. Aris Melissaratos z Maryland Department of Business and Economic Development opowiadał o staraniach w senacie USA, które zaowocowały uzyskaniem znacznych ulg podatkowych. Mamy zamiar stać się Hollywoodem Wschodu i jesteśmy, moim zdaniem, na dobrej drodze, aby ten cel osiągnąć – mówił urzędnik. – Ulgi podatkowe są już porównywalne do tych w Kanadzie. W zeszłym roku Maryland, tylko dzięki produkcji filmowej, zarobił około 65 milionów dolarów. W Maryland kręcono między innymi filmy Uciekająca panna młoda Garry’ego Marshalla z Richardem Gerem i Julią Roberts, i Czerwony smok. Tutaj wiele swych niskobudżetowych filmów stworzył enfant terrible amerykańskiego kina, pochodzący zresztą z tych stron: John Waters. To między innymi słynny Lakier do włosów, a ostatnio Apetyt na seks z Selmą Blair i Paulem Giamattim. Natomiast produkcja „Płonącej pułapki”, obok serialu HBO Prawo ulicy, była jednym z najpoważniejszych przedsięwzięć minionych lat. Zdjęcia trwały 70 dni i rozpoczęły się 26 marca 2003 roku. Ekipa wynajęła ponad 7500 pokoi hotelowych, zatrudniono ponad 400 lokalnych pracowników technicznych i 140 firm. W filmie wystąpił prawdziwy burmistrz Baltimore Martin O’Malley grając... burmistrza, który dekorował orderami strażaków, granych przez Phoenixa i Roberta Patricka. Nie musiałem się specjalnie zmieniać fizycznie ani psychicznie – żartował O’ Malley, które swe aktorskie honorarium, 650 dolarów, przekazał na rzecz straży pożarnej w Baltimore. Nakręcono aż 50 dubli. To nie dlatego, że byłem nieprofesjonalny – tłumaczył burmistrz. – Próbowano po prostu ujęć z różnych kamer, z różnymi filtrami.

Reżyser Jay Russell kręcił w Maryland jeden ze swoich poprzednich filmów, „Źródło młodości”. Moim zdaniem, Baltimore ma niepowtarzalny klimat i architekturę. Może zresztą mam sentyment do tych miejsc, ponieważ zachowałem dobre wspomnienia z poprzedniej pracy w tych okolicach. Zastanawiałem się nad kręceniem filmu w Bostonie czy Filadelfii. Producenci przekonywali mnie do tańszej Kanady i Toronto. Ale to przecież bardzo amerykańska historia i byłem zdania, że kręcenie w Toronto, które etatowo udaje różne amerykańskie miasta na wschodnim wybrzeżu, wniosłoby element fałszu. W mojej opinii, trzeba dążyć do oddania realiów, bo wtedy jest szansa, że opowieść osiągnie uniwersalny wymiar. Poza tym, tutejsi strażacy wykazali się wielką wolą współpracy. Naprawdę rzadko kiedy, kręcąc film, spotykasz się z postawą: Masz problem? Powiedz tylko, o co chodzi – z pewnością ci pomożemy.

Tatuaż na pamiątkę

Ten okres pracy wspominał też Phoenix. Gdy po raz pierwszy znalazłem się w strefie pożaru, wśród dymu i ognia, pomyślałem: O, mój Boże, nie zrobię tego. Kiedy podczas ćwiczeń w akademii pożarniczej po raz pierwszy miałem wejść do pełnego dymu budynku, wrzasnąłem na cały głos: Mayday! No i stało się. Od tego czasu wszyscy strażacy wołali na mnie „Mayday”. Gdy znalazłem się w strażnicy, na wszystkich moich narzędziach znalazłem napis „Mayday”, a w butach pełno zasypki dla dzieci. Po gościnnej służbie w straży pożarnej w Baltimore została aktorowi pamiątka: tatuaż na kostce, przedstawiający rozwścieczoną osę, trzymającą strażacki toporek. Kiedy brałem udział w ćwiczebnych akcjach – wspominał Phoenix – szczerze mówiąc, często odczuwałem lęk. Te płomienie i dym wydawały mi się naprawdę straszne. Doświadczeni strażacy mówili mi: och, to nic takiego, naprawdę nic wielkiego. I po ich spokojnym zachowaniu widziałem, że mówili prawdę.

W błyskach płomieni

Jak powszechnie wiadomo, Hollywood bardzo lubi widowiskowe pożary (jeden z nich to spektakularny pożar Atlanty w Przeminęło z wiatrem Victora Fleminga, 1939), ale samym strażakom poświęca stosunkowo mało uwagi. W czasach kina niemego strażakami często bywali komicy, jak Buster Keaton czy Charles Chaplin. Łączono w tych filmach grozę, sentymentalizm i brawurowe często gagi. Strażakiem był także John Wayne, który zagrał prawdziwą postać Grega Adaira w „niemrawym widowisku” (jak pisała krytyka), Hellfighters (1968) Andrew V. McLaglena. Natomiast w katastroficznym Płonącym wieżowcu 1974) Johna Guillermina pożar przedstawiono sugestywnie i dość realistycznie, a postać dowodzącego akcją oficera, dzięki znakomitej kreacji Steve’a McQueena, mocno zapadała w pamięć. Jednym z najbardziej widowiskowych filmów „pożarniczych” był Ognisty podmuch (1991) Rona Howarda z Kurtem Russellem i Robertem De Niro, chwalony za rozmach inscenizacyjny i ganiony za mocno stereotypowy scenariusz. Także Częstotliwość (2000) Gregory Hoblita z Jimem Caviezelem i Dennisem Quaidem zdecydowanie skrytykowano za sentymentalne połączenie elementów fantastyki i opowieści rodzinnej. Czy długo oczekiwanym „wielkim filmem strażackim” stanie się wreszcie Płonąca pułapka”? Z zainteresowaniem oczekiwana jest dziś także ekranizacja sztuki teatralnej „The Guys” z Antonym La Paglią i Sigourney Weaver, odwołująca się do wydarzeń 11 września.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…