Ekranizacja trzech pierwszych komiksów Franka Millera z serii „Sin City”. Film składa się z trzech powiązanych ze sobą historii. W pierwszej emerytowany policjant Hartigan stara się chronić piękna striptizerkę Nancy przed psychopatycznym zabójcą, zwanym Żółtym Draniem. W drugiej Marv – twardziel z bardzo oszpeconą twarzą – stara się odnaleźć zabójców swojej kochanki Goldie, której nie zdołał ochronić. W trzeciej Dwight próbuje chronić znajome prostytutki z Old Town przed skorumpowanym gliną, zwanym Jackie Boy.

Charakteryzacja

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

W świecie nieruchomych obrazków cechy ludzkie postaci są wyolbrzymione, a uczucia pierwotne uwidaczniają się na twarzach i w ruchu ciała. Uzyskanie takich efektów wymagało również pracy nad wyglądem zewnętrznym aktorów. Pomocne okazały się protetyka i makijaż wykonywane pod nadzorem Grega Nicotero, a także kostiumy zaprojektowane przez Ninę Procter.

Greg Nicotero z K.N.B. EFX współpracował z Robertem Rodriguezem przy siedmiu wcześniejszych filmach, ale praca nad SIN CITY była niepodobna do niczego. Nicotero czytał wcześniej opowieści Millera, ale nigdy nie wyobrażał sobie odtworzenia rysów postaci przez prawdziwych aktorów.

Nicotero: „Byłem zdecydowany uchwycić ducha rysunków Franka. Dlatego użyliśmy jego albumy jako wstępne projekty makijażu dla najbardziej wystylizowanych postaci – Marva, Żółtego Drania, Hartigana i Jackie’go – a później zaczęliśmy przemyśliwać nad protetyką.”

Miller i Rodriguez zdawali sobie sprawę, że używanie protez będzie konieczne, ale chcieli, żeby asortyment złamanych nosów, blizn i kwadratowych podbródków stworzonych przez Nicotero wyglądał tak naturalnie, jak to tylko możliwe. Rodriguez: „Chcieliśmy stworzyć charakteryzację, która będzie wyglądała wiarygodnie, która sprawi, że opowieść będzie z krwi i kości, a twarze będą wyglądały jak prawdziwe. Nie chcieliśmy, żeby nasi aktorzy wyglądali na uwięzionych pod maskami.”

Pierwsze zadanie, któremu musieli sprostać, było zarazem jednym z najtrudniejszych. Była to zamiana Mickeya Rurka w Marva. Nicotero: „Zrobiliśmy prześwietlenie czaszki Mickey’a i na jego podstawie stworzyliśmy pięć różnych protez twarzy – nie wiedzieliśmy, która się najlepiej nada. Chcieliśmy być wierni postaci stworzonej przez Franka, ale jednocześnie chcieliśmy, żeby było w niej coś z Mickey’a. Po przygotowaniu protez, zmusiliśmy biednego Mickey’a do spędzenia godzin w fotelu, żeby Frank i Robert mogli porównać różne efekty. To był ciężki proces, ale kiedy w końcu trafiliśmy w sedno, rezultat był niewiarygodny. Sam widok twarzy Franka Millera, kiedy zobaczył rezultat końcowy, był wart wszystkich zachodów. Frank żyje z tymi postaciami od dwudziestu pięciu lat, zna je od podszewki, więc dało mi wiele satysfakcji to, że transformacja Mickey’a wzruszyła go.”

Nakładanie charakteryzacji Rourke’a – dopasowanie peruki, nałożenie protez czoła, nosa i podbródka – zajmowało dwie i pół godziny każdego dnia. Rourke: „Artyści od charakteryzacji naprawdę wkręcili się w swoją pracę. Kiedy już zaczęli, ciągle chcieli dokładać więcej blizn, krwi, wszystkiego. Musiałem spędzać codziennie w fotelu nawet do trzech godzin, ale to nie wszystko. Zdjęcie charakteryzacji zabierało kolejne 45 minut.”

Kolejnym kluczowym zadaniem charakteryzatorów było nałożenie blizn – cech charakterystycznych Hartigana – na świetnie wszystkim znaną twarz Bruce’a Willisa. Nicotero: „Zastosowaliśmy unikalną technikę wykorzystującą fluorescencyjny makijaż, który był nakładany na blizny Bruce’a. Dzięki temu, kiedy oglądamy je na ekranie, nie są czerwone od krwi, lecz białe, jak na obrazku w komiksie. Daje to rewelacyjny efekt.”

Nicotero czerpał także dużo przyjemności z przemieniania Benicio Del Toro w Jackie’go. „Benicio to pierwszy aktor w mojej karierze, który podszedł do mnie i powiedział: chcę jeszcze bardziej przypominać mojego bohatera. Benicio i tak jest podobny do postaci, którą odtwarza. Zbudowaliśmy bardzo wyszukane protezy, aby jeszcze bardziej upodobnić go do Jackie’go: kwadratowy podbródek, wydłużony nos. Dzięki temu, ta postać dosłownie ożyła.”

Jednak największym wyzwaniem dla Nicotero było stworzenie rozkładającego się, diabolicznego Żółtego Drania. Nicotero: „Zaczęliśmy od wyrzeźbienia kilku różnych modeli jego twarzy na podstawie rysunków Franka. Mogliśmy na ich podstawie dopracowywać szczegóły, począwszy od zmarszczek pod oczami, po kształt i umiejscowienie uszu i nosa. Potem zbudowaliśmy całkowitą protezę głowy dla Nicka Stahla, zmontowaliśmy ją na stałe i ozdobiliśmy szczeciniastym zarostem.”

To jednak nie był koniec pracy. Zespół Nicotero ukształtował z pianki całość klatki piersiowej i brzucha do rozbieranej sceny z udziałem Żółtego Drania. „Zrobiliśmy jakby pancerz z lateksowej pianki, wyobrażający obrzydliwy, rozdęty brzuch Żółtego Drania, który nakładał Nick Stahl.”

Postać Żółtego Drania była tym większym wyzwaniem, że jest on jedyną postacią w filmie, której ciało jest pokazane w kolorze. Nicotero: „Jego twarz, ręce, a nawet krew musiały oczywiście być żółte. Przetestowaliśmy wiele kolorowych kosmetyków, żeby uzyskać dokładnie taki chorobliwy odcień musztardy, jaki widzieliśmy w albumach Franka.”

W końcu Rodriguez zdecydował się pomalować Żółtego Drania na niebiesko, a odpowiedni odcień żółci został nałożony komputerowo dopiero w procesie postprodukcji.

W wyniku tego wszystkiego, transformacja Stahla w tę postać, łącznie z przyklejeniem protez i wymazaniem go od stóp do głów niebieską breją, zajmowała pięć godzin. Nicotero: „Kiedy Nick był już całkowicie ucharakteryzowany, wyglądał zupełnie jak wzięty wprost z rysunku.”

Frank Miller podsumowuje: „W jakiś sposób Gregowi Nicotero i jego magikom udało się niemalże przemienić aktorów w moje rysunki. A ponieważ w niepojęty dla mnie sposób aktorzy byli w stanie poruszać tymi zdeformowanymi twarzami, mogli nadać im olbrzymią żywotność.”

Kostiumy

Dla Niny Procter SIN CITY było piątym filmem, przy którym pracowała z Robertem Rodriguezem. Jej zadaniem było dalsze ożywienie rzeczywistości Sin City przy pomocy jedwabiu, bawełny i skóry. Dla Procter, jako projektantki kostiumów, wszechświat istniejący w komiksach Millera był obfitym źródłem inspiracji. „Największym wyzwaniem było dla mnie zaprojektowanie kostiumów równie odważnych, jak te z zeszytów Millera. Chciałam połączyć dwie rzeczy: maksymalnie upodobnić wygląd aktorów do oryginalnych rysunków i sprawić, by byli zadowoleni i czuli się swobodnie.”

Kolejną trudnością był wybór takich kolorów, które będą dobrze wyglądały w czarno-białym świecie. „Ważniejszy był walor koloru, niż kolory same w sobie. Żeby mieć pewność, że wszystko będzie grać po dodaniu efektów, musiałam obejrzeć każdy kostium przez specjalny czarno-biały wizjer. Użyliśmy wielu kontrastowych dodatków, jak na przykład srebrne ćwieki na czarnej skórze, dla wzmocnienia wrażenia.”

Franka Millera bardzo ciekawiła ta przemiana pomysłów istniejących jedynie na papierze w prawdziwe tkaniny: „Nina i jej zespół zdziałali cuda. Dokładnie przeanalizowali kostiumy, które narysowałem, ale jedną rzeczą jest rysowanie czegoś pędzelkiem na płaskiej kartce papieru, a inną – sprawienie, że mężczyzna lub kobieta z krwi i kości będzie tak wyglądać. Kostiumy były bardzo ważnym elementem procesu ożywiania moich rysunków.”

Procter z olbrzymią przyjemnością pracowała nad strojami charakterystycznymi dla filmów noir: trenczami, obszernymi płaszczami, kabaretkami, podwiązkami i wieloma, wieloma innymi. Oto jej uwagi na temat kostiumów niektórych postaci.

O Marvie: „Marv w ciągu trwania historii trzykrotnie zmienia płaszcz. Pierwszy, jego własny, jest wyjątkowy. Ma bardzo szerokie ramiona i obszerny dół, który powiewa niczym peleryna Supermana. Lecz ulega zniszczeniu, więc nakłada kolejny, a potem jeszcze jeden. Mickey Rourke nieźle się nadźwigał, płaszcze były ciężkie i utrudniały ruchy, ale świetnie na nim wyglądały.”

O Hartiganie: „Świetnie mi się pracowało z Bruce’em Willisem. Naprawdę podobała mu się jego garderoba. Nałożył na siebie trencz i spytał: czy będę mógł go dostać na stałe? Jego płaszcze były zaprojektowane w taki sposób, by odróżniać je od trenczów Marva – są lżejsze i jaśniejsze. Są bardziej szykowne, co pasuje do jego osobowości.”

O Dwightcie: „Chcieliśmy, żeby trochę przypominał kowboja, więc jego kostiumy są utrzymane w odcieniach brązu. Nosi wielki, obszerny płaszcz, jak wyjęci spod prawa.”

O Gail: „Gail to bardzo zabawna postać. Całe jej okrycie to skórzane paski i kabaretki. Niemniej jednak udało nam się zaprojektować te bardzo śmiałe kostiumy tak, aby Rosario czuła się w nich zupełnie swobodnie. Nie ma tu tak naprawdę nagości, ale wrażenie nagości – owszem. Potęgują je zwłaszcza buty, które sięgają niemalże do pachwiny.”

Ulubioną bohaterką Niny Procter jest Nancy. „Nancy była dla mnie największym wyzwaniem. Jest jedyną czystą, anielską postacią w całym filmie. Chcieliśmy, aby jej kostium był bardzo seksowny, ale bez przesady. W swoich popisach tanecznych występuje w kowbojskich skórzanych spodniach, kręci lasso i rewolwerami. Chciałam, żeby Jessica Alba czuła się w swoim stroju swobodnie, żeby nie musiała o nim myśleć. Sądzę, że ze wszystkich osób, które występują w SIN CITY, właśnie ona jest najbardziej anielska.”

Od literatury popularnej do technologii cyfrowej

Sin City narodziło się z wielkiej amerykańskiej tradycji lekkiej literatury, która stanowi rdzeń kultury popularnej. Miller zabrał swoją twórczość w zakazane rewiry – mroczne serce miasta – tak jak to wcześniej zrobiły powieści detektywistyczne i filmy noir z lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Mroczne serce miasta – typowe amerykańskie miejskie bezdroże, oaza prawdziwych twardzieli. Miejsce, gdzie rozmowy zawsze się urywają, wyjęci spod prawa toczą odwieczne walki z systemem, a pod chłodną powierzchnią buzuje nienawiść i pożądanie seksualne.

Mężczyźni u Millera to nieociosane klocki zbudowane z mięśni, jego kobiety obdarzone są uwodzicielską rozwiązłością, a miasto składa się z nieskończonych alejek, krętych schodów i chłodnych, stalowych monolitów. Jego opowieści zawierają w sobie wiele elementów mrocznego dreszczowca, ale wykorzystują także klasyczne mity i tragedie, poruszające motywy tęsknoty i utraty.

Fikcyjne miasto odniosło niezaprzeczalny sukces. Cieszące się uznaniem albumy Millera zostały uhonorowane prestiżowymi nagrodami Eisner Award oraz National Cartoonists’ Award.

Miller wiedział, że nie życzy sobie jednej rzeczy – hollywoodzkiej ekranizacji swojej twórczości. Wiedział o Hollywood wystarczająco dużo, aby mieć pewność, że oznaczałaby ona konieczność poświęcenia swojej wizji – doskonale przemyślanej wizji, która uczyniła Sin City miejscem o nieodpartym uroku.

Miller: „Z początku nie sądziłem, że to się może udać. Nie, żeby te historie nie mogły zostać przełożone na język filmu. Nie wierzyłem, że przemysł filmowy, taki jakim go pojmowałem, będzie w stanie przetworzyć mój materiał, nie zamieniając go w coś, czym nie jest.”

Tymczasem miał właśnie się spotkać z Robertem Rodriguezem. Miller wspomina: „Miałem w głowie jedną myśl: Dobrze zarabiam i nie ma żadnej potrzeby dzielenia się tym, co robię z nikim innym. I tej myśli się trzymałem, dopóki Rodrigez nie zaczął nękać mojego adwokata, później redaktora, a w końcu wytropił mnie jak pies myśliwski, … nie mogłem się mu oprzeć.”

Rodriguez nigdy nie bał się ryzyka – na liście jego osiągnięć są różnorodne pozycje, począwszy od rekordowo niskonakładowego „El Mariachi”, obecnie należącego już do kanonu filmowego, poprzez horror „Od zmierzchu do świtu” (From Dusk Til Dawn), aż do kasowego hitu „Mali agenci” Spy Kids. „Sin City” oczarowało go już od pierwszej strony.

Reżyserowi tak bardzo podobały się te historie, że postanowił dosłownie przenieść na ekran nie przetworzoną i nie zmienioną wizję „Sin City” Millera – przenieść, nie zaadaptować. Mając zaplecze wiedzy na temat cyfrowej kinematografii, był pewien, że będzie w stanie przenieść na ekran każdy kadr z zeszytów Millera; wiernie przedstawić każdą grubą, czarną kreskę, każdą kruchą sylwetkę i każdego zdesperowanego bohatera.

Nie chciałem zrobić „Sin City” wg Roberta Rodrigueza. Chciałem zrobić „Sin City” Franka Millera. Wiedziałem, że dzięki technologii, którą umiałem się posługiwać – oświetleniu, zdjęciom, efektom specjalnym – uda nam się osiągnąć wrażenie takie samo jak w komiksie.”

SIN CITY – mieszkańcy - Dwight

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Musisz pokazać przyjaciółkom, że mogą na ciebie liczyć. Być może trzeba będzie zginąć. Albo zabić wszystkich, którzy staną na drodze. - Dwight

Główną postacią kolejnej opowieści składającej się na Sin City jest Dwight, pragmatyczny były fotoreporter i jedyny mężczyzna, któremu mogą zaufać dziewczyny pracujące w Starym Mieście Sin City. Próbował zmienić swoje życie. Ale kiedy prostytutki występują przeciwko mafii i kiedy ginie gliniarz, Dwighta ponownie wciąga wir walki o bezpieczeństwo przyjaciółek.

Rodriguez i Miller obsadzili w tej roli zdobywcę Złotego Globu – Clive’a Owena. Rodriguez: „Nie miałem pojęcia, skąd weźmiemy kogoś tak szorstkiego jak Dwight, dopóki nie przypomniałem sobie Clive’a w tych słynnych reklamach BMW, które jakiś czas temu widziałem w sieci. Jest w nim pewna tajemniczość i szorstkość, które świetnie pasują do postaci z książek Franka. Jest to postać, z którą związane były początkowo moje obawy, ale Clive rewelacyjnie sprawdził się w tej roli.”

Miller: „Clive Owen to fantastyczny aktor. Zagrał dokładnie tak, jak sobie tego życzyliśmy. Dwight to człowiek uwięziony w labiryncie: kłopoty to jego specjalność, a on jedynie stara się trzymać głowę do góry i chronić swoje przyjaciółki. Jego historia opowiada o przyjaźni i przetrwaniu. Clive nadaje jej płynność – potrafi lawirować wśród nieprawdopodobnych wydarzeń i nigdy nie puszcza oka w stronę publiczności. Jego gra jest pozbawiona autoironii.”

Owena pociągał surrealistyczny urok Sin City: „Wszystkie postaci Franka Millera mają w sobie dużo siły i jasności, to mi się bardzo podobało. Te opowieści tętnią życiem, są inteligentne i zaskakująco dowcipne. Owszem, są brutalne, ale nie w jakiś paskudny sposób. Przemoc staje się częścią składową tego dowcipu, stylu i fantastycznego tła.”

Zakochał się również w postaci Dwighta, ze wszystkimi jej wadami. „Dwight to mężczyzna, jak wielu z nas mający słabość do kobiet – to go czyni omylnym. Bardzo pasuje do całości obrazu Sin City.”

Początkowo niepewny tego, jak może wyglądać odtwarzanie takiej postaci, Owen przyznaje, że to doświadczenie było daleko bardziej ekscytujące, niż mógł przypuszczać. „Próba bycia wiernym czemuś, co już istniało na kartkach papieru, dało mi jako aktorowi zaskakująco dużo wolności. Było to coś zupełnie innego od wszystkich rzeczy, które do tej pory robiłem, a to zawsze jest ekscytujące.”

Rodriguez: „Miałem przeczucie, że aktorzy naprawdę będą czerpać masę radości z procesu ożywiania tego papierowego świata. Frank narysował i wyreżyserował swoje postaci tak genialnie, że mogliśmy się na nich wzorować nie tylko, jeśli chodzi o ich postawę życiową, ale również uczucia. Chodziło nam o to, aby aktorzy pokazali to wszystko w swej grze. Wypełnianie luk, które istniały między obrazkami było dla nas wszystkich kolejnym wyzwaniem. Aktorzy mogli naprawdę stać się kimś innym.”

SIN CITY – mieszkańcy - Gail

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Ona tu rządzi. Jest piękna. I bezlitosna. Wszystkie dziewczyny ze Starego Miasta na jedno skinienie palca gotowe są dla niej umrzeć. Lub zabić. I rzeczywiście w pewnym momencie zaczyna lać się krew. Mnóstwo krwi. - Frank Miller o Gail Historia Dwighta rozwija się. Będzie musiał połączyć siły z boską i gwałtowną Gail, przywódczynią dziewczyn z Sin City, która niegdyś uratowała mu życie i pomogła zdobyć nową tożsamość. Gail, zjawiskową piękność w sięgających po uda sznurowanych butach na wysokim obcasie i z Uzi na ramieniu, odtwarza Rosario Dawson („Aleksander”).

Miller: „Rola Gail jest wymagająca, bo jest wyjątkowo złożona. Oczywiście Gail musiała być bardzo seksowna. Ale poza tym jest gniewna, ognista i zabawna. Dla Rosario jest to łatwizna. Uosabia wszystko, co wiem na temat Gail.”

Od samego początku natchnieniem dla Dawson były rysunki Millera przedstawiające Sin City, a także śmiałe marzenie Roberta Rodrigueza o przeniesieniu ich wprost na ekrany kin.

Dawson: „Kiedy tylko zaczęłam czytać te opowiadania, dałam się im porwać. Później przyglądałam się pracy na planie, zdjęciom, temu z jakim oddaniem wszyscy pracowali, metamorfozie aktorów przy pomocy charakteryzacji, i nie mogłam uwierzyć – takie to było świetne. Najwspanialsze było to, że Frank świetnie rozumie Sin City, a Robert świetnie wie, jak je pokazać na ekranie. Jest pomiędzy nimi dwoma jakaś chemia. Razem obejmują całość przedsięwzięcia.”

Dawson miała również słabość do tego, jak Miller sportretował Gail: „Gail to zdumiewająca postać. Stanowi „prawo” w Starym Mieście. Krąży po nim jak szeryf. Jest bardzo silna, zasadnicza i porusza się swobodnie po tym szalonym świecie. Prowadzi życie na krawędzi. Jej romans z Dwightem jest intrygujący, ponieważ on pragnie wyrwać się z Sin City, a ona akceptuje je takim, jakie jest.”

Aktorka miała niezły ubaw pracując nad tą postacią: „Za każdym razem, kiedy nakładałam jej kostium, robiłam fryzurę i makijaż, czułam się tak, jakbym stawała się tą dziką, szaloną, niespełna zmysłów kobietą. Jednocześnie uwielbiam Gail za to, że w każdej chwili gotowa jest iść na całość i dobrze się przy tym bawi. To zasługuje na szacunek.”

SIN CITY – mieszkańcy - Goldie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Do diabła, Goldie. Kim byłaś i kto chciał twojej śmierci? -- Marv

Goldie, przelotną przygodę i jedyną prawdziwą miłość Marva, gra Jamie King (White Chicks, „Kuloodporny” – Bulletproof Monk). King opowiada o niebezpiecznych babkach z Sin City:

„Większość kobiet zamieszkujących Stare Miasto Sin City to prostytutki. W ich rękach spoczywa niewiarygodnie duża część władzy nad miastem, ale stanowią one również cel. Na początku historii Goldie odkrywa, że jej życie jest w niebezpieczeństwie. Musi więc znaleźć mężczyznę, który ją ochroni i tak spotyka Marva. Robi on wrażenie osoby silnej i mocnej, ale jednocześnie delikatnej i słodkiej. Okazuje się, że nie potrafi ochronić Goldie, ale może pomścić jej śmierć.”

Z osobistego punktu widzenia, wkroczenie w świat Sin City było dla King doświadczeniem poszerzającym horyzonty myślowe. „Nigdy wcześniej nie widziałam nic podobnego do naszego filmu. Praca nad nim wymagała mnóstwo koncentracji, ale w dużym stopniu była również zabawą. Aby ożywić tę zupełnie inną rzeczywistość, trzeba było kreatywności, wyobraźni i życia chwilą. To naprawdę niezły kawałek kina.”

SIN CITY – mieszkańcy - Hartigan

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Związany słowem honoru. Rycerz w poplamionej krwią, brudnej zbroi. Policjant John Hartigan poświęci wszystko – swoje małżeństwo, pracę, honor, wolność i dumę – dla małej, chudej jedenastolatki. - Frank Miller

Jeżeli można w ogóle mówić o nieskalanym bohaterze w świecie Sin City, jest nim właśnie John Hartigan. Ten ostatni uczciwy gliniarz w mieście ma właśnie w końcu przejść na emeryturę. Ale ma jeszcze ostatnią misję do spełnienia: ocalić jedenastoletnią Nancy Callahan ze szponów obłąkanego syna senatora, Roarka Juniora. W roli Hartigana Robert Rodriguez od razu wyobraził sobie Bruce’a Willisa.

Od początku wiedziałem, że Hartigana będzie musiał zagrać Bruce Willis. Widziałem stary odcinek serialu „Na wariackich papierach” (Moonlighting), który mam na taśmie wideo, w którym grał nonszalanckiego detektywa. Serial utrzymany był w lekkim tonie, ale Willis grał bardzo oszczędnie i świetnie wyglądał na czarno-białych zdjęciach. Pokazałem mu więc sceny otwierające film i zanim jeszcze obejrzał je do końca, powiedział: Wchodzę w to.”

Franka Millera zdziwiło poświęcenie Willisa: „Sądziłem, że Bruce Willis będzie mnie lekceważył, ponieważ jestem debiutującym reżyserem. A jednak Bruce wykazał się miłością do materiału i praca z nim jest tym, co można sobie wymarzyć. Rozumiał, że jego postać miała w sobie dużo z Raymonda Chandlera. I rozumiał teorię Raymonda Chandlera o tym, że tego typu bohater jest współczesnym rycerzem. Dał popis gry aktorskiej. Jeśli Mickey Rourke jest dla naszego filmu Dionizosem, Bruce jest naszym Apollem.”

Willisa, który już wcześniej był fanem bezwzględnego miasta stworzonego przez Millera, skusił wstępny materiał filmowy przygotowany przez Rodrigueza. „To był najbardziej zdumiewający wizualnie kawałek kina, jaki kiedykolwiek widziałem. Po prostu przykuwał uwagę. Od dawna byłem fanem Sin City Franka Millera – zawsze byłem fanem mrocznych, poetyckich, cynicznych opowieści – ale nie sądziłem, że ktokolwiek znajdzie sposób na nakręcenie filmu na ich podstawie, dopóki Robert nie wymyślił nowego stylu kinematografii cyfrowej.”

Willis jest również wielbicielem postaci Hartigana. „Kiedy go spotykamy po raz pierwszy, jest człowiekiem, który chce jedynie wrócić do domu, do żony i uciec z tego miasta przestępczości. Lecz nie może tego zrobić, bo jest jeszcze jedna rzecz, którą się nie zajął. Hartigan wybija się na tle Sin City poprzez swój kodeks moralny i kierujące jego działaniem zasady etyczne. Oddał swoje życie za życie tej małej dziewczynki, a to wielka rzecz. W wojnie dobra ze złem, Hartigan jest po właściwej stronie.”

SIN CITY – mieszkańcy - Jackie Boy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Może i jestem trupem, ale ty masz przerąbane. - Jackie

W rolę Jackie’go, niegdyś szlachetnego, a obecnie skorumpowanego gliniarza, który powoduje masę zamieszania w Starym Mieście Sin City, wciela się zdobywca nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej – Benicio Del Toro. Dla Franka jednym z najjaśniejszych momentów pracy nad filmem było obserwowanie, jak Del Toro przemienia się w rozszalałego potwora, który przez część filmu pojawia się na ekranie martwy, z wypalonym na czaszce śladem wylotu lufy pistoletu.

Miller: „Benicio wiele wniósł do naszego przedsięwzięcia. Jest niezwykle utalentowanym aktorem, który świetnie umie robić użytek ze swojej niepokojącej urody. Wielokrotnie przyglądałem się temu, jak się poruszał i zdawałem sobie sprawę, że właśnie tak narysowałem Jackie’go.”

Del Toro: „Album Sin City był dla nas szablonem, ale postrzegaliśmy go przede wszystkim jak fotosy. Zadaniem nas – aktorów – było wykombinowanie, jak uczynić je dynamicznymi. Trzeba wypełnić luki między kadrami, użyć wyobraźni, to naprawdę fajna sprawa. Myślę, że Sin City to nowa odmiana filmu noir. To gładki, mroczny, iluzoryczny świat, w którym bohaterowie są agresywni, złoczyńcy jeszcze bardziej agresywni, a za każdym rogiem czai się zbir.”

Aby lepiej wczuć się w rolę, Del Toro rozmawiał z Frankiem Millerem o historii Jackie’go. „Jackie to ktoś, kto niegdyś był bohaterem, ale zagubił się w blasku tej chwały. Zmienił się w oprycha przekonanego, że wszystko ujdzie mu na sucho. Jest samolubnym szaleńcem z licencją na zabijanie. Jest doskonałym złoczyńcą… i dostaje to, co mu się należało. Można powiedzieć, że odnosi parę ran.”

Del Toro blisko współpracował również z Gregiem Nicotero i ekipą KNB, żeby mieć pewność, że wygląd Jackie’go będzie idealnie zgadzał się z wizerunkiem stworzonym przez Millera.

Del Toro: „Sądziłem, że to jest właśnie taki film, w którym warto wykosztować się na odpowiedni wygląd postaci. Praca z tymi genialnymi gośćmi i rzucanie im podkręconych piłek dawały mi wiele satysfakcji. Pytałem ich się o rzeczy typu: jak możemy sprawić, żeby z gardła wydobywał mi się dym? Okazali się fantastyczni. Wszyscy jesteśmy fanami starych klasycznych filmów o potworach. Jest w nich jakaś doza kreatywności, której staraliśmy się dorównać w Sin City.”

SIN CITY – mieszkańcy - Kevin

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Był cierpiącą duszyczką, dręczoną przez poczucie winy. - kardynał Roark o Kevinie

Poszukując zemsty za śmierć Goldie, Marv natrafia na złoczyńcę wprost z koszmarów sennych: niepokojąco opanowanego Kevina o skłonnościach kanibalistycznych. Elijah Wood, znany jako Frodo Baggins z „Władcy pierścieni” (The Lord of the Rings), pojawia się tu w całkowicie odmiennej roli zatwardziałego czarnego bohatera. Wood: „Zrobienie czegoś zupełnie odrębnego od tego, co robiłem wcześniej, dało mi dużo radości. Najbardziej ekscytujące role to ścieżki, których dotychczas się nie przemierzało i z pewnością tak było w tym wypadku. Było to również gigantyczne wyzwanie. Nigdy przedtem nie musiałem wykonywać rozmaitych kopnięć z wyskoku, ubrany w uprząż.”

Mimo, że Kevin to brutalna postać, Wood dostrzegał w nim coś na kształt duszy. „To naprawdę intrygujący facet. Jest w nim coś niesamowicie beznamiętnego. Zresztą Frank ciągle mi powtarzał, żebym grał spokojniej. Jest oczywiście psychopatycznym mordercą, ale znajduje dziwny spokój w tropieniu i zjadaniu ludzi, co czyni go wyjątkowym w świecie szalonych morderców. Na swój własny sposób poszukuje czegoś w rodzaju miłości.”

Entuzjazm Wooda wzrósł podczas pobytu na planie w Texasie: „Z jednej strony Robert Rodriguez, podchodzący do tych historii z wielką pasją. Z drugiej – Frank Miller, który widzi, jak jego dzieło ożywa na jego oczach. Można by rzec: prawdziwie ekscytująca atmosfera.”

Wood przede wszystkim doceniał możliwość odkrycia świata fantazji niepodobnego do niczego, co do tej pory widział, pomimo swojej wyprawy do Mordoru i na Górę Przeznaczenia. „Myślę, że publiczność będzie zachwycona tą przejażdżką po Sin City. Złoży się na to wiele elementów. To świat, gdzie mężczyźni są mężczyznami, kobiety – kobietami, a zło i dobro toczą odwieczną walkę. To niezwykle ciekawe miejsce, ale niekoniecznie chce się tam zostać!”

SIN CITY – mieszkańcy - Manute

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Nikt nie ma pojęcia, skąd się wziął. I nikt się nigdy nie dowie. Rozkazy swoich mocodawców spełnia z całą bezwzględnością, na jaką go stać. Skutecznie, brutalnie i bezlitośnie. Obyście nie musieli go nigdy spotkać. Bo ci, którym składa wizytę, rzadko kiedy uchodzą z życiem. - Manute wg opisu Franka Millera

Mężczyzna tak potężny, że jego cios ma siłę rozpędzonego parowozu – Manute jest jednocześnie enigmatyczny i zabójczy. Gra go Michael Clarke Duncan, który zdobył nominację do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej za rolę łagodnego olbrzyma w „Zielonej mili” (The Green Mile) i wystąpił w roli Kingpina w filmie „Daredevil”.

Michael Clarke Duncan: „Kiedy usłyszałem, że mają zrobić film dokładnie na podstawie opowieści Millera, pomyślałem, że im odbiło, ale teraz chcę powiedzieć, że tak nie było. Film jest tak różny od wszystkiego, co dotychczas zrealizowana, że widzowie oniemieją z zachwytu.”

Duncan postrzega postać, którą odtwarza, jako współczesny mit. „Manute to ochroniarz w najczystszej postaci, facet, który przyjmie wszelkie rozkazy. To facet, którego mogą posiekać, zastrzelić, a on i tak wróci. Jest jak postać z bajki, której nikt do końca nie rozumie. Zawsze powstaje z popiołów. Nie można go pokonać.”

SIN CITY – mieszkańcy - MARV

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Marv przyszedł na świat o kilka stuleci za późno. Powinien szaleć z toporem na jakimś średniowiecznym polu bitwy, ścinając głowy wrogom. Ale tak się składa, że żyje tu i teraz. A ten, kto zabił kobietę jego marzeń, musi za to zapłacić. Krwią. – Frank Miller

Centralną postacią pierwszej opowieści Sin City jest Marv, niezdarny osiłek, którego już dawno opuściło szczęście. Pewnego razu spotka piękną kobietę, która okaże mu czułość i spędzą razem noc. O świcie znajdzie ją w łóżku martwą i za wszelką cenę będzie chciał odnaleźć jej mordercę.

W rolę Marva wcielił się Mickey Rourke, który współpracował już z Robertem Rodriguezem przy filmie „Pewnego razu w Meksyku” (Once Upon a Time in Mexico). Rodriguez: „Powiedziałem Frankowi, że znam tylko jednego człowieka, który będzie w stanie zagrać Marva, ale że musi poznać go osobiście, bo nic w jego dotychczasowych osiągnięciach o tym nie świadczy. Kiedy wspomniałem Mickeya Rourke’a, Frank zapytał: ten facet z „9 ½ tygodnia?” Odpowiedziałem: Koniecznie musisz poznać Mickeya.”

Miller: „Kiedy spotkałem Mickeya, wtoczył się do pokoju prawie wyłamując framugę drzwi. Zapisałem wtedy: Poznajcie Mickeya Rourke’a. On JEST Marvem. Całkowicie zintegrował się, scalił z tą postacią. Dodaj do tego wspaniałą robotę, którą wykonał Greg Nicotero przy charakteryzacji i masz Marva, zupełnie takiego, jak na obrazkach. Byłem zadziwiony stopniem w jakim moje rysunki stały się rzeczywistością. Mickey był tak wiarygodny i prawdziwy jako Marv, że kiedy zobaczyłem go pod koniec realizacji filmu bez charakteryzacji, wyglądał zupełnie nie tak, jak trzeba.”

Rourke zakochał się w mieście z Sin City: „Po rozmowie z Robertem poszedłem do księgarni kupić egzemplarz Sin City. Kiedy przeczytałem opowieść o Marvie, wpadłem w entuzjazm. Co za odlotowy gość, który ma mnóstwo ciekawych rzeczy do zrobienia i powiedzenia. Pomyślałem, że to naprawdę będzie coś nowego i zabawnego.”

Rourke czuł, że nie powinien wchodzić w paradę przerysowanej osobowości swojego bohatera, lecz dać się poprowadzić wizji Millera na tyle, na ile to będzie możliwe. „Wspaniałe w ożywianiu opowieści w tak wierny sposób jest to, że poruszasz się w świecie absolutnej fantazji. Więc nie próbowałem tego komplikować. Po prostu dałem się ponieść i świetnie się bawiłem. Kluczem do tego filmu było zachowanie integralności dzieła Franka Millera.”

Duet Miller i Rodriguez na planie filmu był kolejną zachętą dla Rourke’a. „Obaj zdobyli mój szacunek i zrobili na mnie duże wrażenie. Razem tworzą wspaniały zespół. Robert jest osobą, której niewiarygodna energia udziela się całej ekipie produkcyjnej. A jeśli Frank Miller udziela ci jakiejś wskazówki, wiesz, że nie bierze się to znikąd, lecz naprawdę coś znaczy, bo przecież to są jego własne postaci. Dzięki im dwóm wszyscy chcieliśmy pokazać, na co naprawdę nas stać.”

SIN CITY – mieszkańcy - Miho

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Kolejną z ulubionych postaci Franka Millera jest Miho, najcichsza, lecz jednocześnie najniebezpieczniejsza z dziewcząt ze Starego Miasta, grana przez Devon Aoki („Za szybcy, za wściekli”) Aoki – miejska kobieta-samuraj – szaleje na ekranie z tymi samymi mieczami, których używała Uma Thurman w filmach z serii „Kill Bill” Quentina Tarantino.

Aoki była zachwyconą czystością emocji swojej postaci: „Miho jest bardzo gwałtowna, ale również wspaniała. Piękne jest również to, że Frank Miller ma do niej tak emocjonalny stosunek. Naprawdę pomógł mi zrozumieć jej osobowość i to, jak ją należy przedstawić. Ta rola jest wyzwaniem, ponieważ Miho nie mówi – więc jej czyny muszą za nią mówić jasno i głośno. Podobało mi się również bycie częścią Starego Miasta Sin City, ponieważ jest to miejsce, gdzie kobiety dyktują warunki. W Sin City dziewczyny rządzą.”

Aktorka trenowała z trzema instruktorami karate, aby zdobyć sprawność fizyczną i umiejętności walki mieczem, jakie posiada Miho. „Starałam się zbliżyć umysłowo do tej twardej zabójczyni tak bardzo, jak tylko możliwe, co również oznaczało intensywny trening fizyczny. Niesamowita była nauka używania całego arsenału jej broni: miecza Kitano, łuków i strzał, kija. Sądzę, że ludziom bardzo spodobają się wszystkie aspekty osobowości tej postaci, która ożyła dzięki Frankowi i Robertowi.”

Frank Miller podziela to zdanie.

Miller: „Pokochałem Miho odkąd tylko zacząłem ją rysować. To postać, która w pewnym sensie pochodzi z innego wymiaru niż reszta Sin City. Jest w niej więcej magii. Jest również postacią bardzo tajemniczą. W Sin City wszyscy dużo mówią, a Miho nigdy się nie odzywa. Jest milcząca, lecz zabójcza.”

„Ciężko mi było wyobrazić sobie kogoś, kto będzie w stanie ożywić Miho, lecz Devon z tymi jej oczami i wspaniałymi ruchami jest niezwykła. Praca z nią była prawdziwą przyjemnością.”

SIN CITY – mieszkańcy - Nancy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do najbardziej obskurnej knajpy pod słońcem. Powietrze wypełnia typowy dla takiego miejsca odór. Przed wami scena. Zapalają się światła. Spodziewacie się najgorszego. I wtedy pojawia się tańcząca Anielica. Doskonała. Pełna gracji. Piękna. Jak ze snu. Nancy. Nancy Callahan. Jest niesamowita. - Frank Miller Ulubienica Sin City, Nancy Callahan, pojawia się w dwóch wcieleniach. Najpierw, jako jedenastoletnia dziewczynka w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Następnie, jako ponętna dziewiętnastoletnia tancerka erotyczna, która jest światełkiem w ciemności miasta.

Frank Miller wyjaśnia: „Nancy jest faktycznie symbolem Sin City, aniołem, który znienacka pojawia się w najbardziej mrocznych miejscach. Odtwarzają ją z równym powodzeniem Makenzie Vega (jako małą dziewczynkę) i Jessica Alba.

Jessica Alba (Honey) błyskawicznie poczuła sympatię do historii Nancy i jej postawy. „To słodka dziewczyna o oczach łagodnych jak u łani. Nigdy wcześniej nie miałam okazji zagrać takiej roli, dlatego tak bardzo mi na niej zależało. To tak romantyczna love story, że po prostu wiedziałam, że muszę ją zagrać. Nancy to jedyna postać w Sin City, która niesie ze sobą nadzieję.”

„Nancy ma serce na dłoni. Chciałabym być do niej bardziej podobna w tym względzie. Wspaniała jest możliwość zagrania kogoś tak łagodnego i bezradnego, a jednocześnie pewnego siebie i silnego.”

Albę cieszyła również możliwość grania u boku Bruce’a Willisa. „Jest zaskakująco szczodry jak na osobę o jego pozycji. Wspaniale ukazuje ból i cierpienie, które przychodzą z wiedzą, że nigdy nie osiągniesz wszystkiego, co chcesz osiągnąć. Spojrzenie Hartigana wyraża miłość, która niesie ból i to jest piękne.”

SIN CITY – mieszkańcy - Shellie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Nie udaję niedostępnej. Dla ciebie jestem nieosiągalna! - Shellie

Jedną z ulubionych postaci Franka Millera z Sin City jest kelnerka Shellie, która pojawia się we wszystkich trzech częściach składających się na film, lecz kluczową rolę odgrywa w opowieści, której bohaterem jest Dwight. Shellie jest nim zainteresowana, co powoduje gniew Jackie’go i prowadzi do wielkiej awantury. Do roli Stelli, Miller i Rodriguez wybrali Brittany Murphy, która wystąpiła wcześniej w filmach „8 mila” (8 Mile) i „Czarna książeczka” (Little Black Book).

Rodriguez: „Byłem bardzo bliski obsadzenia Brittany w filmie „Oni” (The Faculty) i zawsze chciałem z nią pracować. Kiedy zobaczyłem postać Shellie, wiedziałem, że tylko jedna dziewczyna będzie w stanie ją ożywić. Więc zaprosiłem ją na spotkanie z Frankiem.”

Miller jest zdania, że Murphy łączy jakiś niemal tajemniczy związek z jego wyobrażeniem o Shellie. „Kiedy rysowałem zeszyt, uwielbiałem Shellie: jej hardą postawę, sposób, w jaki mówiła. Kiedy wpisywałem tekst w dymki, zawsze uważałem, że jej głos powinien się łamać, ale nie ma możliwości pokazania tego w komiksie. A tu kilka lat później zjawia się babka, która nie dość, że wygląda jak moja postać, ale w dodatku czyta tekst łamiącym się głosem. Cóż mogę rzec? Byłem zauroczony.”

Murphy również urzekła ta postać: „Sądziłam, że super będzie być tą jedną jedyną postacią, która spina wszystkie opowieści. Byłam Shellie zaledwie przez dwa dni, ale zdążyła odcisnąć na mnie swój ślad. Nie jest jedną z twardych dziewczyn ze Starego Miasta, a jednak świetnie się przystosowała do tego otoczenia. Ma w sobie coś z lat trzydziestych czy czterdziestych, co bardzo mi się w niej podoba.”

Podobnie jak inni członkowie obsady, Murphy szybko przyzwyczaiła się do pracy nad ożywianiem tego miasta spoza granic rzeczywistości. Murphy: „Najbardziej podobało mi się w pracy nad SIN CITY to, że było to doświadczenie niewiarygodnej wolności twórczej. Tworzyliśmy alternatywny wszechświat – przemyślny, zabawny i niesamowicie wyglądający. Były chwile, w których myślałam: nie wierzę, że to moja praca, za dobrze się bawię.”

SIN CITY – mieszkańcy - Żółty Drań

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Mały glut. Powinien już nie żyć. Ale wrócił, gotowy do akcji. I obrzydliwie śmierdzi... - Frank Miller (o Żółtym Draniu)

Ważną postacią opowieści o Johnie Hartiganie jest jego rywal – Roark Junior (znany również jako „Żółty Drań”), obłąkany socjopata, który przekształca się później w istotę równie paskudną, żółtą i cuchnącą jak jego osobowość.

Pod grubą warstwą makijażu, jako Roark Junior i Żółty Drań, występuje Nick Stahl („Terminator 3: Bunt maszyn”, „Carnivale”). Początkowo Miller i Rodriguez planowali obsadzić dwóch różnych aktorów do tych ról, lecz Stahl przekonał Rodrigueza, by ten pozwolił mu spróbować sił w obu rolach.

Rodriguez: „Z początku nie byłem do tego przekonany, więc poprosiłem Nicka, by nagrał się na moją sekretarkę głosem Żółtego Drania. W tej historii, Hartigan może rozpoznać Juniora w Żółtym Draniu jedynie po głosie. Wiedziałem, że jeśli Nickowi uda się utrafić z głosem, da sobie radę z resztą, ponieważ jest rewelacyjnym aktorem. Tak naprawdę zupełnie o tym zapomniałem, aż zacząłem dostawać mrożące krew w żyłach wiadomości i oczywiście dałem mu tę rolę.”

Stahl: „Ponieważ w opowieściach Franka Millera jest pewna nadrzeczywistość i przerysowanie, nie trzeba się martwić, że się przesadzi. Niezłą zabawą jest granie takiej ohydnej, żądnej zemsty postaci ze świata fantazji.”

Po metamorfozie w Żółtego Drania, gra Nicka Stahla sprawiła, że nawet Frank Miller miał gęsią skórkę. „Nick Stahl był naprawdę przerażający. Nie wiem, jak był w stanie poruszać się i grać pod warstwami makijażu. Efekty stworzone przez KNB sprawiły, że wyglądał jak makabryczny rysunek. Sądzę, że postać Żółtego Drania uświadomi ludziom, jak bardzo przeraźliwa może być postać z filmu”.

Sin City: Historia (miasto założone w 1991r. przez Franka Millera)

Sin City to miasto – dosłownie i w przenośni – czarno-białe, w świecie, którego wnętrze jest dokładnie tak surowe i brutalne, jak wydaje się być z zewnątrz. Plamy kolorów przytrafiają się tu jedynie sporadycznie. Jest to również miejsce głębokich kontrastów. Kontrastów pomiędzy skorumpowanymi, żądnymi władzy i zatwardziałymi ludźmi z jednej strony, a tymi, którzy ostatkiem sił trzymają się moralności, nadziei i beznadziejnych marzeń o miłości. Wymyślona metropolia, która jest wprost naładowana dzikimi impulsami i emocjami.

Miasto narodziło się w roku 1991. Powstało w wyniku połączenia bogatej wyobraźni i literackiego talentu mistrza współczesnego komiksu – Franka Millera.

Miller zawsze był obrazoburcą, lecz jego opowieści o Sin City nie przystawały do żadnych znanych wzorców.

W Sin City nie ma super bohaterów. Są tam tylko twardziele, ciężkie przypadki, spluwy, panienki, kochankowie i frajerzy, którzy starają się przeżyć kolejną ciemną noc.

SIN CITY: Jak powstawało miasto

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Do „Wichrzyciela”

Cały nowoczesny sprzęt, wykwalifikowana ekipa i twórcza atmosfera potrzebna do realizacji SIN CITY już czekały w należącej do Rodrigueza wytwórni filmowej Troublemaker Studios (Wichrzyciel) w Austin, w stanie Texas. Kiedy Rodriguez i Elizabeth Avellan zakładali „Wichrzyciela”, właśnie to mieli na myśli: wprowadzić zamieszanie w świecie kinematografii, tworząc miejsce popierające wolność twórczą i szaloną zabawę, przy wsparciu oddanego zespołu utalentowanych rzemieślników.

Rodriguez: „Możliwość korzystania z Troublemaker Studios bardzo ułatwiła nam pracę nad SIN CITY. Możliwość pracy poza tradycyjną wytwórnią, a jednocześnie korzystania ze wszystkich niezbędnych urządzeń i technologii, bardzo nam się przydała. To miejsce wolnego przepływu myśli, gdzie nikogo nie trzeba prosić o pozwolenie na robienie sztuki. Kiedyś odwiedził nas Francis Ford Coppola i powiedział, że właśnie coś takiego sobie wymarzył dla Zoetrope (studio filmowe stworzone przez F.F. Coppolę) – miejsce, gdzie mogą się spotkać różni artyści, razem pracować i eksperymentować z różnymi projektami.”

Dla Rodrigueza, Troublemaker ze swoim najnowszym sprzętem cyfrowym, to jak urzeczywistniony świat fantazji. Rodriguez: „To, co zawsze mi się podobało w pracy rysownika, to fakt, że wszystko, co sobie wymyślisz, możesz przenieść na kartkę papieru w swoim mieszkaniu. To właśnie to, co teraz robię, tylko że na większą skalę. Ale jest to identyczne doświadczenie twórcze. Tu, w Troublemaker, jesteśmy w studiu wyłożonym zielonymi ekranami, ale w ciągu sekundy możemy sprawić, że znajdziesz się w środku zawieruchy śnieżnej, lub w mieście, albo w miejscach z twoich snów.”

Zielony ekran

Dla większości doświadczonych przecież aktorów biorących udział w przedsięwzięciu zwanym SIN CITY, praca z zielonym ekranem była niezwykłym doświadczeniem, prawdziwym objawieniem. Wszyscy spotkali się w należącej do Rodrigueza Wytwórni Troublemaker Studios w Austin, w stanie Texas. Tam przystąpili do odgrywania postaci w studiu znanym z intymnej, przypominającej plac zabaw, scenerii. Aktorzy sprawili, że Sin City ożyło, przy użyciu jedynie minimalnej ilości rekwizytów i dekoracji. Czasami nawet inni aktorzy pojawiający się w scenie znajdowali się tylko na zielonym ekranie. Głównym źródłem inspiracji były rysunki Millera z jego albumów.

Benicio Del Toro: „Początkowo było to trochę dziwne: przebywanie w otoczeniu, które tak naprawdę wcale nie istnieje poza twoją wyobraźnią. Potem po prostu przestałem zwracać uwagę na tę zieleń i w głowie wypełniałem wszystkie puste miejsca. Okazało się, że taka praca jest bardzo ciekawa. Dlatego nazywam Roberta i Franka czarownikami – gdzieś pomiędzy rysunkami i efektami specjalnymi znaleźli sposób na przemienienie wody w wino.”

Clive Owen: „Pierwszy dzień był bardzo dziwny. To było jak gra wewnątrz bańki mydlanej. Ale łatwo można się przyzwyczaić. Zaczyna się to robić zupełnie naturalne, a potem, kiedy zdasz sobie sprawę, że udało ci się ukazać sedno postaci, masz poczucie dobrze wykonanej roboty. Możliwości, jakie daje taki sposób realizacji filmowej są naprawdę bardzo ekscytujące.”

Jessica Alba: „Zielony ekran może dać wiele swobody, ponieważ usuwa z drogi wszystkie rzeczy, które znajdują się w tle, a które mogą rozpraszać. Jedyne, co zostaje do zrobienia, to granie. Przypomina to bardzo grę na deskach teatru. Myślę, że Rodriguezowi udało się wyciągnąć z aktorów to, co najlepsze, między innymi właśnie dzięki temu, że zapewnił nam całkowity spokój i koncentrację, co pozwoliło nam maksymalnie zbliżyć się do odtwarzanych postaci.”

Mickey Rourke: „Nigdy przedtem nie robiłem filmu na zielonym ekranie, ale dzięki Robertowi czułem się bardzo swobodnie. Mam dla niego wiele szacunku, tak więc nie obchodziło mnie, czy mamy zielony ekran, czy różowy, czy jakiegokolwiek innego koloru. Był świetnie przygotowany. Jest tak praktycznym facetem, że wszystko miało dla mnie sens.”

Bruce Willis: „Podczas pracy z zielonym ekranem, w dużym stopniu musisz polegać na pamięci zmysłowej. Musisz sobie wyobrażać te wszystkie fantastyczne rzeczy, które będą się tam działy. Czasami bywa bardzo, bardzo dziwnie. Szczególnie dziwne było dla mnie oglądanie siebie w scenie z aktorką, której nawet nie było na planie w dniu, kiedy ją kręciliśmy. Przypominało mi to trochę pracę nad „Pulp Fiction” – do samego końca nie wiedziałem, jak moja rola splecie się ze wszystkimi innymi.”

Dla Carli Gugino, która pracowała z Robertem Rodriguezem przy filmie „Mali agenci” (Spy Kids) i która odtwarza w SIN CITY rolę Lucille, zielony ekran nie był niczym nowym. Dla niej frajdę stanowiła możliwość śledzenia, jak się z nim zapoznaje grupa utalentowanych, dojrzałych aktorów. „Obserwowanie dzieci pracujących z zielonym ekranem przy filmie „Mali agenci” było ciekawe, ponieważ dzieci mają bujną wyobraźnię. Sądziłam, że skoro dzieciom daje on tyle wolności, dla dorosłych będzie to niewiarygodne doświadczenie. Ten film daje nam szansę przekonania się o tym, jak niezwykle ważnym narzędziem filmowym stała się technologia cyfrowa.”

Praca z kamerami HD umożliwia olbrzymią elastyczność i błyskawiczne tempo kręcenia. Doceniła to cała obsada. Brittany Murphy: „To jest naprawdę świetna, fantastyczna sprawa, że w trakcie kręcenia sceny nie musisz się martwić o to, ile jeszcze taśmy zostało. Kamera po prostu cały czas jest włączona, co pozwala nam na dużą kreatywność. Wszystkim nam bardzo to odpowiadało.”

Prawie wszystkie osoby, które stanowiły część maszyny produkcyjnej, mają poczucie, że wyznaczyli nowe drogi dla przyszłej produkcji filmowej. Rosario Dawson: „Mam wrażenie, że Robert i Frank wymyślili nowy gatunek filmu i w pełni kontrolowali tę nową wizję. Taki styl kręcenia nie ma ograniczeń. Nie ogranicza cię pogoda, dzień, czy noc, rzeczywistość, nic. Jest to przywoływanie do życia wymyślonego świata.”

Elizabeth Avellan, producent, podsumowuje: „Sądzę, że Robert pomoże wielu osobom przezwyciężyć ich lęk przed tą nową technologią filmową. Zrozumieją, że pozwala ona pracować bardzo szybko i świetnie przy tym bawić. Robert zyskuje zwolenników. To świetnie, ponieważ zawsze kochał technologię. Zawsze starał się torować nowe drogi. Nie chodzi tylko o robienie coraz większych i odważniejszych rzeczy. Jemu chodzi o usprawnianie technologii i osiąganie najbardziej zdumiewających efektów jak najmniejszym kosztem, maksymalnie wykorzystując siły twórcze.”

Cyfrowe efekty specjalne

Po sfilmowaniu aktorów grających na zielonym tle, ekipa ds. efektów specjalnych pracująca przy Sin City przystąpiła do drobiazgowego wypełniania tła krajobrazami miejskimi przeniesionymi wprost z zeszytów Millera.

Pierwszym etapem prac było rozrysowanie przez Roberta Rodrigueza kadrów na podstawie opowieści Franka Millera – obrazek po obrazku. Następnie przystąpił do pracy nad wczesnym, eksperymentalnym materiałem filmowym, aby zdecydować o wyglądzie filmu. Ten wygląd był dopracowywany przez cały czas trwania produkcji. Naczelną zasadą stało się połączenie grafiki z fotorealizmem. Trudność leżała w znalezieniu równowagi pomiędzy oboma elementami. W poszukiwaniu idealnych metod oświetlenia i fotografowania, Rodriguez eksperymentował z obrysami, cieniem i kontrastami. Zdecydował się na dodanie kilku barwnych akcentów do obrazu utrzymanego głównie w stylistyce negatywu.

Rodriguez: „Korciło mnie odtworzenie tych skomplikowanych obrazów, które narysował Frank. Jego rysunki są odarte ze wszystkich zbędnych elementów. Pragnęliśmy osiągnąć takie samo wrażenie. Tworzyliśmy jakieś tło, ale kiedy mieliśmy wątpliwości, zamalowaliśmy je na czarno. Ograniczając tło jedynie do jego podstawowych elementów, osiągnęliśmy tę nienaturalną stylistykę, która wydaje się być właśnie taka, jaka być powinna. Ponieważ kręciliśmy w kolorze, usuwaliśmy go potem na rzecz prostej czerni i bieli, ale później, w każdym momencie postprodukcji, mogłem go na nowo przywrócić. Mogliśmy więc używać koloru jako broni. Jest to naprawdę ważne narzędzie narracyjne. Tak na przykład mamy postaci takie jak Goldie, która wyróżnia się z tła skórą w naturalnym kolorze i włosami w kolorze blond, lub Żółty Drań o skórze koloru musztardy. Kiedy chciałem dobitniej ukazać ból odczuwany przez którąś z postaci, nadawałem jej krwi kolor czerwieni. W ten sposób wychodziła ona na pierwszy plan, było to jak zbliżenie za pomocą koloru. Jednocześnie mogliśmy tonować najbardziej makabryczne sceny. Nadawaliśmy krwi kolor bieli, tak jak w komiksach, co sprawiało, że nie robiła ona tak porażającego wrażenia. Stawała się bardziej abstrakcyjna.”

Krajobrazy Sin City stworzyła na wczesnym etapie prac zaufana ekipa ze studia Troublemaker. Później, kiedy przyszła pora na zatrudnienie firmy produkującej efekty specjalne, Rodriguez dokonał nietypowego wyboru. Zamiast jednej firmy, zatrudnił trzy – jedną do każdej z trzech historii pokazanych w filmie. Dzięki temu każda z historii miała swoją własną, odmienną i konsekwentną stylistykę.

I tak Hybride Technologies, która pracowała przy serii „Mali agenci”, zajęła się opracowaniem efektów do The Hard Goodbye – historii Marva i Goldie; Café FX, która wykonała efekty do filmów „Sky Captain” i „Blade: Mroczna Trójca” (Blade: Trinity), pracowała przy „Krwawej jatce” (The Big Fat Kill); The Orphanage – „Sky Captain”, „Pojutrze” (The Day After Tomorrow) – opracowała efekty specjalne do części „Ten Żółty Drań” (That Yellow Bastard), opowiadającej o Hartiganie i Nancy Callahan. Każda z historii wymagała ponad sześciuset ujęć z wykorzystaniem efektów specjalnych, tak więc każda z firm poświęciła się wyłącznie pracy nad SIN CITY.

Film nakręcono przy użyciu najnowszych kamer cyfrowych Sony HFC-950s, obecnie najnowocześniejszych na rynku. Takich samych kamer użył George Lucas przy filmie „Gwiezdne Wojny: Epizod 3”. Ta kamera podniosła poprzeczkę, jeśli chodzi o wielofunkcyjność sprzętu używanego w produkcji filmowej.

Producent do spraw cyfrowych efektów specjalnych, Keefe Boerner, wyjaśnia: „Nie ma możliwości nakręcenia takiego filmu na tradycyjnej taśmie. Robert mógł wprowadzać zmiany na bieżąco, zmieniać wygląd filmu, aby dopasować go do gry aktorów i na odwrót. Przy tworzeniu tak nowatorskiego filmu, elastyczność jest niezbędna.”

Ponieważ Rodriguez rejestrował materiał na cyfrowych kamerach HD, nagrywał w kolorze. Pracował na monitorach HD, z których jeden pokazywał zarejestrowany materiał w czerni i bieli. Boerner: „Dzięki temu Robert mógł stworzyć prawdopodobnie najlepszy wizualnie czarno-biały film w historii kina, lecz kiedy potrzebowaliśmy koloru, nie było z tym problemu.”

Boerner zauważa, że firmy od efektów specjalnych musiały dużo się napracować, by zadowolić Rodrigueza: „Ciągle wymagał od nich więcej i więcej. Chciał uzyskać głębszą czerń i jaśniejszą biel. Chciał, aby efekty były ekscytujące, a efekt jednocześnie bardzo prosty i graficzny.”

Sin City: Witamy w mieście

Witaj w Sin City. To miasto przyciąga ludzi bezwzględnych, zdeprawowanych i ze złamanym sercem. Niektórzy nazywają je mrocznym. Inni nazywają je domem. Skorumpowani gliniarze. Seksowne ulicznice. Zdesperowani samozwańczy obrońcy prawa. Niektórzy pragną zemsty. Inni – odkupienia. Jeszcze inni chcą po trochu i tego, i tego. Zbieranina nieprawdopodobnych i działających nieco wbrew samym sobie bohaterów, którzy mimo wszystko próbują zrobić to co trzeba, w mieście, któremu na niczym nie zależy. Ich historie – szokujące, pełne napięcia i ciętych ripost – są tematem nowego filmu wyreżyserowanego przez Roberta Rodrigueza i Franka Millera, z gościnnym udziałem reżysera Quentina Tarantino.

Rodriguez i Miller przedstawiają opowieści o Sin City z animuszem i pomysłowością. Użyli najnowszych technik cyfrowej realizacji obrazu, zachowując rytm staccato i szkicowy sposób przedstawiania. Są to jedyne w swoim rodzaju miejskie opowieści o szumowinach, mętach, bohaterach i oszustach. Sin City ożywa dzięki grze światła i cienia, urywanym dialogom, wystylizowanej grze aktorskiej i nowatorskim efektom wizualnym.

SIN CITY: wizyta Quentina Tarantino

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Dzięki nieoczekiwanemu splotowi okoliczności, ekipę realizującą SIN CITY odwiedził inny reżyser, któremu nieobcy jest świat popularnych opowieści. Na zaproszenie Roberta Rodrigueza na planie pojawił się Quentin Tarantino („Kill Bill”, „Jackie Brown”, „Pulp Fiction”). Zapłacono mu jednego dolara za wyreżyserowanie rozbudowanej sekwencji w historii „Krwawa jatka”.

Tarantino i Rodriguez pracowali razem już wcześniej, przy filmach „Desperado”, „Cztery pokoje” (Four Rooms) i „Od zmierzchu do świtu” (From Dusk Til Dawn). Niedawno Rodriguez skomponował muzykę do filmu Tarantino „Kill Bill 2” – również za symbolicznym wynagrodzeniem w wysokości jednego dolara. Lecz od dawna była między nimi różnica zdań na temat przyszłości kina – tego, czy leży ona w cyfrowej czy tradycyjnej rejestracji obrazu. Aby zdobyć punkt w tej rozgrywce, Rodriguez pokazał Quentinowi kilka eksperymentalnych nagrań z SIN CITY.

Tarantino: „Po raz pierwszy zobaczyłem, jak wygląda ten świat i pomyślałem: o mój Boże! Oni naprawdę robią te krajobrazy miejskie i obrysy sylwetek. Podobało mi się to. Oświetlenie, kąty kamery, wszystko mi się podobało. Zainteresowali mnie.”

Kiedy Tarantino był już pod wrażeniem, Rodriguez zaapelował do niego o spędzenie na planie jednego dnia jako „reżyser gościnny”. „Wiedziałem, że nasz materiał przemówi do Quentina. Myślałem, że będzie dla niego świetną okazją do odwiedzenia Troublemaker Studios i przekonania się, jak wygląda praca z aktorami w przestrzeni cyfrowej. Kręciliśmy bardzo szybko, więc jeden dzień jego pracy był jak cały tydzień. Odwaliliśmy naprawdę duży kawał roboty.”

Frank Miller także uważał, że to świetny pomysł. Miller: „Praca z Quentinem była bardzo pouczającym doświadczeniem, ponieważ jego styl pracy jest bardzo odmienny od stylu Roberta. Wszyscy trzej jesteśmy wrażliwi na kulturę popularną i mamy czarne poczucie humoru, dobrze więc do siebie pasowaliśmy. Czuliśmy się jak trójka dzieciaków, która urządziła sobie imprezę w domku na drzewie.”

Ostatecznie Tarantino wyreżyserował sekwencję z „Wielkiej jatki”, w której Dwight i Jackie jadą samochodem przez deszcz, a Dwight jest przekonany, że martwy Jackie rozmawia z nim. Rodriguez dał Tarantino wolną rękę. Rodriguez: „Chcieliśmy, żeby Quentin odcisnął swój ślad na tej scenie. Wiedziałem, że zrobi to zupełnie po swojemu. Był tak świetnie przygotowany, że ja i Frank wyszliśmy przy nim na głupków. Przyszedł z dokładnie rozplanowaną listą ujęć, miał pomysł na wyjątkowy styl tej sceny. Kazał Clive’owi Owenowi powiedzieć jego monolog z offu już podczas nagrywania sceny. (Clive musiał zejść z planu na pięć minut, żeby się go nauczyć, spodziewał się bowiem, że będzie go nagrywać dopiero później. Quentin był pod wrażeniem, kiedy Clive wrócił na plan i powiedział: Chyba już zapamiętałem. Poszło mu naprawdę świetnie.”)

Dla aktorów ta nagła zamiana reżyserów była intrygująca. Benicio Del Toro: „Uważam, że Robert i Quentin to jedni z najciekawszych żyjących filmowców. Dla mnie i dla Clive’a granie przed nimi dwoma było niesamowitym doświadczeniem. Mogło się to skończyć chaosem, ale poszło nam naprawdę dobrze.”

Clive Owen: „Niezwykłe było dla mnie dowiedzenie się, że inny reżyser przychodzi po to, aby nakręcić jedną scenę. Ale kiedy zobaczyłem Quentina, Roberta i Franka razem, wszystko nabrało sensu. Każdy na swój sposób chciał osiągnąć to samo. Ich współpraca wydawała się bardzo naturalna.”

Tarantino przyznaje, że dostrzega zalety technologii cyfrowej. „Robert nie mógłby wybrać lepszej sceny do zilustrowania zastosowań kinematografii cyfrowej. W tej scenie na samochód leją się strumienie deszczu, strugi wody rozbijają się o karoserię, a my chcieliśmy podświetlić każdą kroplę, zupełnie tak jak na rysunkach. Zdałem sobie sprawę, że gdybyśmy kręcili na taśmie, zajęłoby nam wieczność sfotografowanie tego, a i tak dźwięk byłby stracony. A tutaj, zamiast koncentrować się na uwiecznieniu wszystkiego we właściwy sposób, mogliśmy skupić się całkowicie na grze aktorów. To była naprawdę niezła zabawa.”

Pomimo udanej współpracy przy SIN CITY, Rodriguez wyżej mierzy na przyszłość. „Przy naszej następnej wspólnej robocie, stawka podwaja się. Rachunek będzie opiewał na dwa dolary.”

Sprawdzian siły charakteru

Niestety, nic nigdy nie bywa aż tak proste. Rodriguez nastawiał się na sceptyczne podejście Millera do projektu i faktycznie tak było. Miller mówi: „Czułem się zaintrygowany, ale jednocześnie chciałem chronić „Sin City” – moje dziecko i mój dom. Kiedy nie robię nic innego, właśnie tam jestem. Zawsze powracam do „Sin City”.

Niczym nie zniechęcony Rodriguez zaatakował z innej strony. Postanowił udowodnić Millerowi, że uda mu się przenieść jego komiks na ekran nie tracąc nic z jego ducha, ani urody czarno-białego świata.

Własnymi nakładami i na własne ryzyko, Rodriguez nakręcił kilka próbnych scen, aby pokazać Millerowi, co zamierza osiągnąć. Spotkali się w barze na Manhattanie, Rodriguez otworzył laptopa i pokazał świat „Sin City” w ruchu. „Frank oniemiał z wrażenia. Powiedział: To naprawdę mocne, a ja na to: Frank, ta siła pochodzi z twoich albumów.”

Rodriguez miał w zanadrzu jeszcze jeden sposób na przekonanie artysty, wysłał Millerowi napisany przez siebie scenariusz. „Nie przypisuję sobie stworzenia scenariusza. Jedynie przepisałem to, co napisał Frank i przeredagowałem tak, aby zgrać dialogi z tempem filmu. Z trzech zeszytów Franka – The Hard Goodbye (dawniej: „Sin City”), „Krwawa jatka” (The Big Fat Kill) i „Ten żółty drań” (That Yellow Bastard) – zrobiłem jeden scenariusz.

„Powiedziałem mu: Słuchaj, nic jeszcze nie ustalajmy na pewno. Może w którąś sobotę nakręcimy z moją ekipą i kilkoma zaprzyjaźnionymi aktorami (Joshem Hartnettem i Marley Shelton) scenę otwierającą film, firma od efektów specjalnych doda efekty, podłożę muzykę i dodam napisy początkowe? W ciągu tygodnia będziesz mógł zobaczyć gotową scenę i zdecydujesz, czy ubijamy interes i pracujemy dalej. Pomyślałem, że jeśli Frankowi się spodoba, będziemy mogli pracować nad resztą filmu, a jeśli nie, będzie miał co pokazać przyjaciołom.”

Nakręcenie tej pierwszej sceny zajęło im jedynie dziesięć godzin. W świecie filmu jest to tyle, co nic, a jednak opłaciło się nad wyraz.

Hartnett wspomina: „Robert powiedział, że potrzebuje pomocy w przekonaniu Franka Millera, że jest zdolny do wiernego przeniesienia jego twórczości na ekran, a ja po prostu oddałem się do jego dyspozycji. Rozumieliśmy, że jest to misja, a jeśli się powiedzie, powstanie film. Wcześniej nie czytałem tych komiksów, ale kiedy tylko na nie spojrzałem i zobaczyłem Sin City, wiedziałem, że Robert będzie umiał pokazać ten dziki świat. To naprawdę intensywny świat. Faceci są przygarbieni i o wyglądzie opryszków, ubrane w skórę kobiety uzbrojone są w bicze. To jak tradycyjna czarna opowieść w nowym wymiarze. Niczego podobnego jeszcze nie było na ekranie.”

Kiedy wreszcie pokazano mu zarejestrowany materiał, Miller był zaskoczony. Mile zaskoczony. „Zdałem sobie sprawę, że Robert prze do przodu jak lokomotywa. W dodatku udowodnił, że można ufać jego słowom.

Trzy opowieści z mrocznego serca miasta

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Główny wątek filmu opowiada o losach Marva, twardego jak skała ulicznego wojownika, który zawsze robi to, co chce. Pewnego dnia spotyka na swej drodze piękność o imieniu Goldie. Spędzają razem noc, lecz rankiem Marv znajduje ją martwą w łóżku. Przeczesze całe miasto, aby pomścić śmierć jedynej osoby, która obdarzyła go odrobiną miłości.

Kolejny wątek to historia Dwighta, prywatnego detektywa, który nieustannie wpada w tarapaty, choć usilnie stara się ich unikać. Po przypadkowym zabójstwie gliniarza w Starym Mieście, Dwight zrobi wszystko, co w jego mocy, by chronić swoje przyjaciółki – królowe nocy.

Wreszcie jest tu opowieść o Johnie Hartiganie – ostatnim uczciwym gliniarzu w Sin City. Pragnie odejść ze służby z hukiem. Mimo że do przejścia na emeryturę została mu godzina, postanawia uratować jedenastoletnią dziewczynkę z rąk sadystycznego syna senatora… co przynosi nieoczekiwane skutki.

Gwiazdorska obsada Sin City obejmuje takie nazwiska, jak: Bruce Willis, Benicio Del Toro, Mickey Rourke, Clive Owen, Elijah Wood, Jessica Alba, Rosario Dawson, Michael Clarke Duncan, Carla Gugino, Josh Hartnett, Michael Madsen, Jaime King, Brittany Murphy, Nick Stahl, Marley Shelton, Powers Booth i Rutger Hauer. Producentem filmu jest Elizabeth Avellan, a producentami wykonawczymi – Bob Weinstein i Harvey Weinstein.

Trzy opowieści, dwóch reżyserów, jedna wizja

Po przekonaniu Millera do realizacji projektu, Rodriguez pragnął, aby był on w centrum wydarzeń. „Obecność Franka na planie była konieczna dla autentycznego przeniesienia jego twórczości na ekran. Ale nie chciałem, żeby wystąpił jedynie w roli producenta czy twórcy. Chciałem, żeby został współreżyserem, żeby aktorzy i ekipa słuchali się go i traktowali go z szacunkiem.” Rodriguez zdecydował, że podzielą się obowiązkami reżyserskimi, choć i to wymagało poświęceń. Przepisy związkowe amerykańskich filmowców stanowią, że przy jednym filmie może pracować tylko jeden reżyser. Aby nie złamać tych przepisów, a jednocześnie mieć pewność, że rola Millera zostanie właściwie doceniona, Rodriguez był zmuszony do wypisania się z Director’s Guild of America (Amerykańska Gildia Reżyserska).

Rodriguez: „Nie zdawałem sobie początkowo sprawy, że praca dwóch reżyserów przy jednym filmie jest sprzeczna z zasadami Director’s Guild. Ale już wtedy byłem pewien, że musimy to zrobić, żeby osiągnąć najlepsze rezultaty. Frank jest jedyną osobą, która naprawdę była w Sin City. Wie wszystko o bohaterach i tym świecie. Poza tym, miałem wrażenie, że on i tak reżyserował przez te wszystkie lata. Tyle, że zamiast kamery, aktorów i oświetlenia, używał pióra i papieru. Frank ma naturalny talent opowiadania historyjek obrazkowych – zmuszony do korzystania z nowinek technologicznych, bardzo szybko załapał, o co chodzi. Byłem pod wielkim wrażeniem.”

„Jeśli chodzi o wystąpienie z Director’s Gild, po prostu musiałem to zrobić. Nie życzyli sobie, żebym ja – uznany reżyser – współpracował z debiutantem. To nie jest zgodne z ich kodeksem (który zresztą ma grubość książki telefonicznej). Nasza praca posuwała się do przodu, wszyscy biorący w niej udział czuli, że robimy coś wyjątkowego, a tu nagle Gildia zapukała do drzwi, żeby wstrzymać naszą pracę na tydzień przed przystąpieniem do produkcji. Nie mogłem pozwolić na to, żeby cokolwiek nam przeszkodziło. To, co robiliśmy, było zbyt dobre. Dla mnie Frank nie był debiutantem. Według mnie, on od dawna reżyserował, tyle że robił to na papierze.Gildia cały czas nie wyrażała zgody. Tak więc wystąpiłem z niej, żeby móc zrobić ten film tak, jak należało. Czasami trzeba złamać zasady, aby powstało coś nowego.”

Więcej informacji

Proszę czekać…