Realizacja
Reżyser, producent i odtwórca jednej z głównych ról Danny DeVito mówi: Matylda to film o wewnętrznej sile. Na pierwszy rzut oka Matylda to mała, bezbronna istotka. A jednak mimo, że jest sama na świecie, nigdy nie traci poczucia tożsamości czy też poczucia humoru. Matylda jest geniuszem, absolutnym, prawdziwym geniuszem. Zanim skończyła cztery lata, przeczytała wszystkie czasopisma, jakie znalazła w domu. Potrafi mnożyć wielocyfrowe liczby w pamięci. Jej rodzice, Harry i Zinnia Wormwood, są jednak zbyt pochłonięci miałkim trybem życia, jaki wiodą. Nie poświęcają Matyldzie należytej uwagi, ledwie dostrzegają jej obecność - dla nich ona po prostu jest. Harry nie wie nawet, ile Matylda ma lat. Dziewczynka chce iść do szkoły. Do jakiej szkoły ? A niby to dlaczego ? Matylda pragnie czytać książki, a Harry zastanawia się, na co komu książki, skoro może wygodnie rozwalić się przed telewizorem. Nasze życie odbiega na ogół od życia książkowych bohaterów, a jednak Matylda znajduje spełnienie w czytaniu i literaturze. Zdaje sobie sprawę, że musi iść i poznać świat. Sądzę, że wiedza to potęga - to jedno z najważniejszych przesłań naszego filmu. Kiedy Harry Wormwood przekonuje się, że dyrektorka Agatha Trunchbull nie znosi dzieci, wysyła córkę do szkoły. Wysyła Matyldę do Crunchem Hall, gdzie czyha sadystyczna dyrektorka, nasz filmowy Tyrannosaurus Rex. - wyjaśnia rozbawiony DeVito. - Trunchbull nie może być bardziej monstrualna i złowieszcza, to ex-olimpijczyk, atletka zaprawiona w pięcioboju, rzucie młotem i oszczepem, to istna olbrzymka. Doradzam widzom, aby nie siadali w pierwszym rzędzie. Agatha Trunchbull nie rozstaje się z batem, wyrzuca dzieci w powietrze i uczy je fruwać.
W upiornej szkole tylko jedna osoba okazuje dzieciom ciepło i zrozumienie. To panna Honey, uosobienie łagodności, delikatności, ciepła i miłości. - mówi DeVito. - Problem w tym, że skrywa ona mroczny sekret. Dzięki swej inteligencji i niezwykłym zdolnościom Matylda wyzwala pannę Honey i pomaga jej wygrać. Wiele dzieci ma trudną sytuację rodzinna, podobnie jak Matylda. Mam nadzieję, że odnajdą siebie w tej historii o małej dziewczynce, która uczy się poznawać swoje problemy i przezwycięża je. Film w pełni zachowuje charakterystyczne dla prozy Roalda Dahla elementy grozy. Danny DeVito mówi: Dahl prowadzi wyobraźnię młodego czytelnika w niepokojące rejony, po czym podsuwa mu pomocną dłoń i pozwala bezpiecznie powrócić w oczekiwaniu na kolejną przygodę. Niezależnie, jak daleko się posuwa, dzieci go uwielbiają. Wiedzą, że to fantazja, wiedzą, że w realnym świecie okrucieństwo i przemoc pociągają za sobą określone konsekwencje. Innymi słowy: dzieci wiedzą, że "Matylda" to dzieło fantazji. Pomysł ekranizacji "Matyldy" narodził się, kiedy Danny DeVito złożył wizytę wdowie po pisarzu, Liccy Dahl. Danny wykazał się niezwykłym ciepłem i entuzjazmem, a ja zdałam sobie sprawę, że jest prawdziwym fanem Roalda Dahla i uwielbia jego książki. - mówi Liccy Dahl.
W tym samym czasie z prośbą o udzielnie praw do adaptacji "Matyldy" wystąpili Nicholas Kazan ("Druga prawda") i Robin Swicord (Małe kobietki), w życiu prywatnym mąż i żona. Początkowo obawiali się oni współpracy. Robin Swicord mówi: Mieliśmy pracować razem ? Tak bardzo różniąc się stylem ? Nie ma mowy ! A jednak książka Dahla zbliżyła nas. Żadne z nas nie walczyło w obronie swojego "ego", bo powieść była niejako trzecią osobą, kimś, do kogo należało ostatnie zdanie. Zawsze zastanawialiśmy się, co by powiedział Roald Dahl. Każda z Hollywoodzkich wytwórni zabiegała o realizację "Matyldy", ale ja w tajemnicy wysłałam scenariusz Danny'emu DeVito. - mówi Liccy Dahl, która stała się jednym z producentów filmu. - Cieszę się, że mi się udało. Musieliśmy pokonać wiele przeszkód i nie sądzę, żeby się nam udało, gdyby nie jego wytrwałość i oddanie. Robin Swicord dodaje: Dziki charakter Danny'ego doskonale oddaje ducha książki Dahla. Jedyną kandydatką DeVito do roli Matyldy była ośmioletnia Mara Wilson, która zdobyła sławę rolą w "Pani Doubtfire". Lista była krótka. - mówi reżyser. - Mara Wilson okazała się idealną Matyldą.
Mara Wilson mówi: Kiedy przeczytałam scenariusz, wyskoczyłam z pokoju i pobiegłam do mamy. Powiedziałam jej, że to najlepszy scenariusz, jaki w życiu czytałam. Matylda i ja jesteśmy do siebie podobne, bo obie lubimy czytać i obie lubimy szkołę. Ale jej rodzice są naprawdę podli i dziwaczni. Z opinią tą nie do końca zgadza się grająca rolę matki Matyldy, Zinnii Wormwood, Rhea Perlman. Aktorka mówi: Uwielbiam grać postacie, których nie lubi widownia. Sądzę jednak, że Zinnia może dać się lubić, ponieważ nie ma w niej podłości. Po prostu jest zbyt pochłonięta sobą. Jest całkiem miła, ale prowadzi niewłaściwy tryb życia. Uwielbia hazard, a zwłaszcza grę w bingo. Uwielbia się malować i bywać w towarzystwie, za to niespecjalnie przepada za dziećmi. Lubi się zabawić, a tu dzieci wchodzą jej w drogę. To wyprowadza ją z równowagi.
Troje dzieci Danny'ego DeVito i Rhei Perlman doskonale zna całą twórczość Roalda Dahla. Czytaliśmy wszystkie jego książki naszym dzieciom, bo one je wprost uwielbiały. - mówi Rhea Perlman. - To wspaniałe utwory, zwłaszcza dzisiaj, gdy dominuje spłycona literatura dla dzieci. Jej autorzy boją się, że przestraszą czytelników lub podsuną im niewłaściwy system wartości. Płytkość często oznacza tandetę. Roald Dahl posuwa się bardzo daleko, ale dzieci doskonale rozumieją, że wszystko to nie dzieje się naprawdę. Wiedzą, że nie można wyrzucić nikogo za okno bez smutnych konsekwencji. Rozumieją, że postacie są fantastyczne, nawet gdy sceneria jest realistyczna. Niełatwym zadaniem okazało się znalezienie aktorki do roli monstrualnej dyrektorki szkoły. Szukałem, gdzie tylko się dało. - mówi Danny DeVito. - Wśród zapaśniczek, kulturystek. Wszędzie.
Poszukiwania zakończyły się sukcesem, gdy reżyser otrzymał kasetę video nadesłaną z Anglii. Zacząłem ją oglądać i zobaczyłem aktorkę o nazwisku Pam Ferris. - mówi. - Miała na sobie bardzo prowizoryczny kostium, ale była naszą Trunchbull. Jak na ironię Pam Ferris była bohaterką popularnego w Wielkiej Brytanii serialu "The Darling Buds of May", w którym grała... oddaną matkę wielodzietnej rodziny. Rola Agathy Trunchbull wymagała skomplikowanej charakteryzacji przygotowanej przez laureatkę Oscara Ve Neill. Pomimo aplikowania brylantyny, która imitowała przetłuszczone włosy, okolonego niemal męskim zarostem podbródka oraz skafandra podkreślającego muskulaturę, Pam Ferris bawiła się jak nigdy. Upajałam się atmosferą zagrożenia stworzoną przez Dahla. - mówi. - Jako aktorka lubię, gdy widownia nie wie, czy śmiać się z postaci, czy też bać się jej. Wiele czytałam o tradycji baśni. Klasyczne baśnie są często całkiem przerażające, dzieci smażą się w piecu, komuś tam obcina się głowę i tym podobne. Ich wartość polega na tym, że kiedy czyta ci je ktoś, kogo kochasz, wiesz, że pomimo lęku bezpiecznie powrócisz do rzeczywistości. Dzięki temu dzieci uczą się, że wprawdzie na tym świecie istnieją rzeczy przerażające, można jednak czuć się bezpiecznym pomimo tego.
Już pierwszy dzień na planie dowiódł, że aktorka odnalazła właściwy klucz do roli. Z początku dzieci bały się mnie i starały się omijać mnie z daleka. - mówi Pam Ferris. - Starałam się poznać je bliżej, zanim będę musiała się na nie wydzierać i wkrótce staliśmy się dobrymi kolegami. Jak tylko zdały sobie sprawę, że udaję, stałam się obiektem ich fascynacji. Chciały wiedzieć wszystko o mojej charakteryzacji i kostiumie. Wiele przygotowań wymagała scena, w której Agatha Trunchbull korzysta ze swych doświadczeń olimpijskich, by wyrzucić poza ogrodzenie szkoły kilkuletnią Amandę Thripp podnoszać ją z ziemi za jej "mysie ogonki". Pam Ferris mówi: Rzut dzieckiem wymaga specjalnych umiejętności. Nie sądzę, aby Trunchbull opisała go w swoim poradniku dla rodziców, ze względu właśnie na wymagane zdolności. Jej jednak udaje się wcielić je w życie.
Zadanie przygotowania aktorki do roli powierzono mistrzowi olimpijskiemu z roku 1984 Billowi Greenowi. Pod jego kierunkiem Pam Ferris przeszła krótki, lecz intensywny trening w pięcioboju, rzucie oszczepem, a zwłaszcza rzucie młotem, który stanowi ulubiony środek pedagogiczny Miss Trunchbull. W książce Agatha Trunchbull jest byłą mistrzynią w rzucie młotem, co jest przykładem "licencia poetica", jako że w rzeczywistości w konkurencji tej nie startują kobiety. - mówi Pam Ferris. Przeciwwagą dla sadystycznej Trunchbull jest pełna ciepła panna Honey grana przez Embeth Davidtz, której sławę przyniosła rola Helen Hirsh w "Liście Schindlera" Stevena Spielberga. Współproducent Joshua Levinson mówi: Nie była to rola łatwa do obsadzenia. Danny DeVito chciał, aby panna Honey była nauczycielką, którą pokochałoby każde dziecko, kimś delikatnym i wykształconym, ale nie przesadnie słabym i zastraszonym. Embeth Davidtz okazała się idealną kandydatką.
Embeth Davidtz mówi: Chciałam odejść od tragicznych, pełnych bólu postaci, które dotąd grałam. Oczywiście, szkoła Crunchem Hall daleka jest od sielanki, ale panna Honey stwarza atmosferę, w której dzieci mogą się rozwijać i poznać swoją wartość. Panna Honey, która sama wiele przeszła, uczy Matyldę, że nawet gdy nie jest łatwo, zawsze jest nadzieja. Matylda odwdzięcza się pannie Honey dodając jej odwagi. To, co ich łączy, jest na tyle silne, że otaczający ich świat zepsucia legnie w gruzach, a na jego miejscu powstanie nowy. To więź prawdziwa, idealna. Danny DeVito mówi: Zawsze chciałem nakręcić film, w którym wystąpię razem z żoną i który będą mogły obejrzeć nasze dzieci. Nie mogłem im przecież pokazać "Wojny państwa Rose" czy nawet "Ruthless People". Ten film może podobać się tobie czy mnie, ale Roald Dahl pisał dla szczególnych odbiorców - dla dziewcząt i chłopców. A dzieci pytały: "Czy film jest taki jak książka ?". Jak dotąd wszyscy wielbiciele powieści wydają się bardzo usatysfakcjonowani. Choć Roald Dahl już nie żyje, czuje się blisko z nim związany i czuję, że przez długi okres przygotowań i realizacji towarzyszyło mi jego błogosławieństwo. No i mam nadzieję, że film mu się podoba.
Wprawdzie skierowanie projektu do produkcji zajęło wiele miesięcy, same przygotowania do realizacji trwały zaledwie trzy tygodnie. Scenograf Bill Brzeski mówi: Taki film to marzenie scenografa. Był trudny, ale dawał wiele radości. Nie mieliśmy szkiców, więc kierowaliśmy się instynktem. Wyodrębniliśmy miejsca, które Matylda kocha i te, w których nie ma szans na przetrwanie. Biblioteka była niczym kościół, miejsce, w którym Matylda uczy się czytać i odkrywa, że istnieje świat poza jej domem rodzinnym. Dom panny Honey miał być najwspanialszym miejscem na świecie, oazą miłości dla Matyldy. Podobny charakter miała klasa panny Honey. Dom Agathy Trunchbull pełni dwojaką rolę: musi być złowieszczym domostwem i pięknym domem, w którym panna Honey dorastała otoczona kochającą rodziną. Każdy z domów miał dopełniać charakter bohatera, który w nim mieszkał. Wormwoodowie to ludzie złego smaku. - mówi Bill Brzeski. - Ich styl życia to nieograniczona konsumpcja, wszystko, co mają, ma krzykliwy charakter. Staraliśmy się nie popaść w przesadę, a nie było to łatwe. Dom Wormoodów musiał być okropny w urokliwy sposób, tak aby budzić śmiech. To było bardzo trudne zadanie. Moją ulubioną scenerią było Crunchem Hall. Takie budowle powstawały w USA od przełomu wieków po lata trzydzieste, głównie na wschodnim wybrzeżu i w Nowej Anglii. Miały ujednolicony, instytucjonalny charakter, tak że mogły służyć jako szkoły, sądy lub biblioteki. Dzieci wysyłano do nich po naukę, a nie zabawę, stąd też ich ściśle funkcjonalny charakter. Miały kominy, bo ogrzewano je olejem lub węglem. Te kominy sprawiają, że wyglądają jak fabryki. W tych czasach szkoły były fabrykami, w których "obrabiano" dzieci tak, aby mogły stawić czoła rewolucji przemysłowej.
Fasada Crunchem Hall położona była we wspaniałych plenerach Kalifornii. Skosiliśmy trawę, ustawiliśmy kilka martwych drzew, a całość otoczyliśmy gęstym ogrodzeniem z drutu kolczastego, dzięki czemu wyglądała złowieszczo. A po drugiej stronie płotu mamy łąki pełne stokrotek, piękne drzewa i góry. - mówi Bill Brzeski. Szczególny nacisk położono na miejsce zwane "celą", w którym Trunchbull wymierza dzieciom swoją ulubioną karę. Mara Wilson mówi: Cela to wysoki, wąski schowek wewnątrz komina. Z jego ścian i drzwi wystają metalowe szpikulce i kawałki szkła. Trunchbull zamyka tam dziecko na kilka godzin, a nawet dni ! Danny DeVito mówi: Ten film nie wymagał kompromisów. Chciałem, aby kino wydobyło ducha dzieła Roalda Dahla. Nie miałem zamiaru rezygnować z pewnych rozwiązań, a praca z dziećmi zwykle niesie ze sobą pewne ograniczenia. Ja miałem wiele szczęścia: Mara Wilson to prawdziwa profesjonalistka. Wszystkie dzieci musiały po prostu zgrać się ze sobą. Najtrudniejsza była organizacja zdjęć w czasie zajęć szkolnych, reszta była jak chleb z masłem. Wszyscy umieli swoje role i gotowi byli powtarzać ujęcia tak długo, jak tego od nich wymagano.
Niełatwe zadanie miała charakteryzatorka Ve Neill, która pracowała już z Dannym DeVito przy realizacji "Powrotu Batmana". Jednym z jej zadań było przygotowanie przesadnego "makijażu upiększającego" dla grającej rolę Zinnii Wormwood Rhei Perlman, innym - opracowanie charakteryzacji monstrualnej Agathy Trunchbull. Zwykle przy tak skomplikowanej charakteryzacji stosuje się powłoki z lateksu, w tym jednak przypadku scenariusz wymagał licznych zbliżeń, przy których nie sposób byłoby uniknąć sztuczności. Ve Neill wykorzystała więc mniej znaną technikę polegającą na użyciu aplikacji z żelatyny, które idealnie "wtapiają się" w twarz aktora. Wyposażenie Pam Ferris w sztuczny podbródek, czoło, powiększony nos, brodawki, zarost i najróżniejsze znamiona zabierało do półtorej godziny dziennie. Pam Ferris mówi: Ve Neill dokonała cudu. Charakteryzacja była bardzo skomplikowana, a mimo to w niczym nie ograniczała mojej ekspresji. Nawet w scenach, kiedy dostaję napadów szału, a moja twarz płonie, nic mnie nie krępowało. W początkach sierpnia cała ekipa techniczna, aktorzy i 147 statystów (w wieku od sześciu do dwunastu lat) cierpliwie znosiła niesamowite upały plenerów Los Angeles. Dziennie "zużywano" niemal półtorej tony lodu, prawie 230 litrów wody pitnej, 400 porcji lodów, 3 skrzynki pomarańczy, tuzin arbuzów oraz niezliczone butelki kremu przeciwsłonecznego. W przerwach pomiędzy ujęciami technicy skrapiali wszystkich wodą z urządzeń przypominających rozpylacze środków owadobójczych.
Opiekę nad wyczynami kaskaderskimi powierzono R. A. Rondellowi, któremu sławę przyniósł "Wodny świat - Waterworld". W filmie mamy kilka sekwencji "lotu", ale najtrudniejszą była ta, w której Agatha Trunchbull wyrzuca za ogrodzenie Amandę posyłając ją celnym rzutem na pole stokrotek. - mówi R. A. Rondell. - Sekwencję te podzieliliśmy na kolejne ujęcia: rzut z uwolnieniem, lot z wykorzystaniem kukły oraz lądowanie za płotem. Grająca Amandę ośmioletnia Jacqueline Steiger nosiła specjalny skafander zawieszony na dźwigu, miała też druty ukryte w warkoczach, tak że Trunchbull mogła rzucić nią niby młotem. Dzięki dźwigowi działającemu jak wahadło mogła przelecieć przez ogrodzenie. Wieńczy je budzący grozę drut kolczasty, który wykonaliśmy z gumy. W finale posadziliśmy Amandę na łące pełnej stokrotek.
Odpowiedzialny za efekty specjalne Michael Lantieri miał najwięcej pracy ze scenami, w których Matylda zdradza swe niezwykłe zdolności. Korzystając ze swych telekinetycznych mocy dziewczynka zamyka książki na odległość, wprawia w ruch dzwoneczki i naczynia kuchenne. Tak wiele rzeczy musiało się poruszać, przemieszczać i krążyć w powietrzu, a przy tym wyglądać zupełnie naturalnie. - mówi Michael Lantieri. - Na wstępie zdecydowaliśmy z Dannym DeVito, że ile tylko się da, zrealizujemy na planie. Nadal jednak musieliśmy korzystać z komputerów, które pomogły nam zatrzeć granice pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Naszym celem było, aby wysiłek specjalistów od efektów pozostał niezauważony, tak aby wszystko wyglądało na dzieło prawdziwej magii.