Wywiady z aktorami: Kryštof Hádek
Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu
Co myślałeś kiedy po raz pierwszy przeczytałeś scenariusz?
Pierwszy raz miałem w ręku scenariusz w maju, czy czerwcu ubiegłego roku. Od razu mi się spodobał. To była cudowna letnia opowieść. Czytałem go z dużą przyjemnością.
Czy łatwo było Ci wejść e rolę Honzy - drobnego oszusta, naciągacza ?
Przeprowadziliśmy z reżyserem Tomáš’em Bařina wiele rozmów jak powinienem wygladać, zachowywać się, żeby być wiarygodnym. To było dość trudne i na poczatku wcale nie miałem wrażenia, że ta rola jest stworzona dla mnie.
Czy w Twojej kreacji aktorskiej w tym filmie znalazło się też miejsce na odrobinę improwizacji?
Trochę tak. W trakcie zdjęć czasami dyskutowaliśmy na temat drobnych zmian, próbowaliśmy nowe rozwiązania, a kiedy nie to zdawało egzaminu wracaliśmy do wersji zapisanej w scenariuszu.
Co sprawiło Ci największą przyjemność przy pracy nad tym filmem?
Najbardziej podobały mi się przerwy między ujęciami, bo mogłem wtedy po prostu usiąść między krzakami winorośli i delektować się przepięknym morawskim krajobrazem.
Ale lubiłem także pracę na planie. Owszem, czasem działo się bardzo dużo i było czasem gorąco, ale wszyscy się staraliśmy. Bardzo lubiłem również jeździć starym Citroenem z kamerą przytwierdzoną do dachu, to było po prostu super.
Co Cię na planie najbardziej denerwowało, drażniło?
Nie wiem, chyba wszystko mi się podobało. Może trochę drażniły mnie ciągnące się zdjęcia we wnętrzach, kiedy lampy wytwarzały strasznie wysoką temperaturę i makijaż po prostu spływał z twarzy razem z potem. Więcej przykrych wspomnień nie mam, może musiałbym głębiej poszukać w pamięci.
Jakie wspomnienia zabrałeś ze sobą z Moraw?
Wiele się nauczyłem. Widziałem jak lokalni winiarze podtrzymują i kultywują tradycje i hierarchę w swoim gronie. Zapraszali producenta, scenarzystę i aktorów – Ci ostatni pili jako pierwsi, ale na koniec wszyscy i tak kończyliśmy dzień w piwniczce z wybornym morawskim winem.