Pozwól mi wejść to ukazana w niecodzienny i wyjątkowy sposób opowieść o prawdziwej przyjaźni. Do budynku, w którym mieszka Oskar (Kåre Hedebrant) wprowadza się Eli (Lina Leandersson) - na pozór normalna i spokojna dziewczynka. Zaraz po tym, w miasteczku dochodzi do okrutnych zbrodni. Chłopiec zapoznaje się z nową sąsiadką. Koleżeństwo bardzo szybko przeradza się w przyjaźń. Jednak czy przetrwa ona, gdy wyjdzie na jaw skrywana przez Eli mroczna tajemnica?

Kilka słów od autora powieści i scenariusza

Moja książka jest o wydobywaniu człowieka z ciemności przez miłość. O tym, jak przed utonięciem nagle ratuje go pomocna, całkowicie nieoczekiwaną dłoń. To powieść o chłopcu imieniem Oskar. Zastraszanie przez szkolnych kolegów i dysfunkcyjna rodzinna robią z jego życia piekło. Oskar ma tylko 12 lat i pragnie… zemsty.

Ponad tym wszystkim rozgrywa się historia miłości. Uczucie Eli do Oskara uświadamia chłopca i sprawia, że patrzy zaczyna patrzeć na siebie z innej perspektywy. Nie jest już przerażoną ofiarą. Eli daje mu odwagę, by stawił czoła swojemu strachowi. Lecz okazuje się, że ona jest… wampirem. Jedyna bliska mu istota, właśnie ona żyje dzięki ludzkiej krwi. Tytuł powieści wyraża to, co uznałem za najbardziej interesujące - moralny aspekt życia wampirów. Muszą zostać zaproszone, by dobrać się do Ciebie…

To prawda, moje opowieści są nasycone krwią i grozą. Ale ponad wszystko próbuję opisać, jak ludzie reagują, gdy stają twarzą w twarz z Nieznanym. Nasza rzeczywistość jest krucha i delikatna. Przeżywamy swoje życie, szukając szczęścia. Nie zdajemy sobie sprawy, że może ono zostać nam zabrane w jednej krótkiej chwili… Bardzo cienka zasłona dzieli nas od upadku, potwora, ogłuszającej ciemności, lub... miłości.

Co się stanie, jeśli otworzymy się na to, co nieoczekiwane jest za tą zasłoną i co uczynimy potem ?

"Pozwól mi wejść" to bardzo romantyczna historia, pokazująca przemoc, nadprzyrodzone zjawiska i... kończąca się szczęśliwe ? Rozgrywa się na przedmieściach Sztokholmu w Blackbergu, w 1982 roku.

John Ajvide Lindqvist, autor powieści i scenariusza

Reżyser o swoim dziele

Rok 1982. Kraj, który trwa na przekór wszystkiemu. Na przekór zimnu, które zatrzymuje w bezruchu krajobraz, zamrażając wodę w jeziorach i napinając konary drzew niczym struny skrzypiec. Ptaki odleciały stąd w mniej zrujnowane miejsca, a niedźwiedzie zapadły w głęboki sen. Lecz miasta nie poddają się pomimo wszystko.

Lśniąca zieleń ulicznych latarni nie pozwalająca ciemności podjeść zahartowanych i wytrwałych ulic. Oliwa przywieziona z odległego kraju, paląca się w kotle w pokojach z betonowych płyt.

Ludzie, którzy tu mieszkają. Podtrzymujący nadzieję właśnie na przekór temu wszystkiemu. Przychodzą do domów, zdejmują wilgotne od śniegu buty i sztuczne swetry trzaskające iskrami, rozdzierają nylonowe rajstopy. Tworzą z zostawionych ubrań dywan. I cała ta brzęcząca elektryczność.

Matki ciężko pracujące na przedmieściach. Ojcowie mozolnie zeskrobujący szadź ze swoich SAAB – ów. Dzieci, które w półmroku wstają o siódmej rano i idą do szkoły, gdzie na obiad posłusznie zjadają wątróbkę.

O poranku każdy czyta jedną z dwóch dostępnych gazet, w nocy - drugą. Ogląda jeden z dwóch programów, gdzie politycy wciąż mówią o tej samej łodzi podwodnej, która osiadła na mieliźnie gdzieś na wybrzeżu. Dwa sposoby myślenia – czerwony albo niebieski. Ludzie, którzy nie chcą od nikogo serdeczności, którzy trzymają języki za zębami ze strachu przed rozpadem na kawałki jak posągi, ze strachu przed zabijaniem się nawzajem ? Jak wytrzymują w tym kraju ?

Kiedy zeszłego lata czytałem powieść Johna Ajvide Lindqvistsa "Pozwól mi wejść", wiedziałem, że koniecznie muszę na jej podstawie nakręcić film. To jest uczucie, którego doznajesz tylko przy jednym tekście na sto. Zazwyczaj, gdy coś czytam, tyle wątków mnie porywa – tu emocje, tam szczegóły – i one potem wyzwalają moje łapczywe pragnienie, by stworzyć adaptację książki. Tym razem było inaczej. To powieść, która łączy znakomitą literaturę z fantastyczną dramaturgią. Pomimo przygnębiającego obrazu szarej Szwecji, surowych warunków, prześladowań i krwawej przemocy, zobaczyłem, że jest tam także romantyczna historia miłości, z pełnym nadziei zakończeniem. Ujrzałem dynamikę łączącą ciemne tło i jasność pierwszego planu, niczym w powieściach Charlsa Dickensa, czy horrorach najbardziej znanych pisarzy.

Wierzę, że ten wciągający film przesiąknięty smutkiem, ale i głęboką wiedzą o nas ludziach, zainteresuje liczną widownię. Nie ma w nim nudy i wyrachowania. Wierzę także, że jego wyraźna "szwedzkość" da mu szansę na międzynarodowy sukces.

Tomas Alfredson, reżyser

Więcej informacji

Proszę czekać…