Kandahar

7,1
Kandahar opowiada historię młodej dziennikarki, Nafas, aktualnie mieszkającej w Kanadzie, która jako dziecko wyemigrowała z Afganistanu. Teraz jedzie do swojej ojczyzny. Jej siostra chce popełnić samobójstwo podczas najbliższego zaćmienia Słońca. Nafas postanawia odwieść ją od tego zamiaru. Ścigając się ze Słońcem, przemierza kraj ogarnięty wojną z talibami.

Głosy prasy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Kandahar Mohsena Makhmalbafa to przepiękna wizualnie i przerażająca w treści wizja Afganistanu pod rządami talibów. To pierwszy ważny film opisujący cierpienie mieszkańców tego kraju. To wołanie reżysera o pomoc dla udręczonych Afgańczyków. Reżyser nakręcił film niezwykle silnie działający na emocje. Trudno pozostać obojętnym na dramat rozgrywający się na ekranie (…). Film koncentruje się na dwóch tragicznych aspektach życia w Afganistanie - sytuacji kobiet i dramacie ofiar pól minowych. W jednej z początkowych scen dziewczęta, które mają być odesłane z Iranu do Afganistanu, dowiadują się, że nie będą tam mogły chodzić do szkoły. Równie przygnębiające wrażenie wywołują fragmenty rozgrywające się w obozie Czerwonego Krzyża, w którym dziesiątki kalekich mężczyzn stoją w kolejce po protezy. Jedną z najbardziej zapadających w pamięć scen jest ich bieg przez pustynię w kierunku plastikowych protez nóg zrzuconych przez samolot. Dla tych mężczyzn jest to bieg o wszystko - możliwość chodzenia, pracy i prawdopodobnie przetrwania. Makhmalbaf posiada umiejętność tworzenia głęboko nasyconych emocjami metaforycznych obrazów. Dzięki temu Kandahar ma w sobie tak wiele poezji. Jednak metafory, których używa reżyser - burka jako więzienie, protezy jako symbol wolności - mają w Kandaharze o wiele bardziej społeczny wydźwięk niż w jego poprzednich filmach. Poetycki język filmowy jest jedyną formą pozwalająca wyrazić tragedię Afganistanu. Zdjęcia autorstwa Ebrahima Ghafouri wspaniale oddają bolesne piękno pustynnych krajobrazów pośród których wędrują kobiety w różnokolorowych burkach. Raj z opowieści „Tysiąca i jednej nocy” zamienił się w piekło pełne głodu, chorób i cierpienia. Deborah Young, „Variety” 21-27.05.2001

Obraz Afganistanu, który oglądamy w Kadaharze jest tak ponury, że nie sposób sobie wyobrazić, jak kraj ten wygląda teraz, po trwających od kilku tygodni amerykańskich nalotach. Wojna domowa, rządy talibów, pola minowe - bolesna pamiątka rosyjskiej okupacji, wszystko to całkowicie zrujnowało Afganistan. Choć wydawało się to niemożliwe, amerykański odwet za terrorystyczne ataki z jedenastego września, przyniósł umęczonemu narodowi jeszcze gorsze cierpienia. Kandahar jest oparty na przeżyciach Paziry, afgańskiej aktywistki, dziennikarki i reżyserki, która wraz z rodzina wyemigrowała do Kanady w 1989 roku. Gdy dowiedziała się, że jej przyjaciółka mieszkająca w Kandaharze, planuje popełnić samobójstwo, próbowała przedostać się do Afganistanu. Nie udało się jej, lecz w Teheranie spotkała Mohsena Makhmalbafa. Od dawna podziwiała jego filmy i emanujące z nich współczucie dla człowieczeństwa. Wiedziała też że jest jedynym reżyserem interesującym się tematyką afgańską (jego Rowerzysta z 1987 roku opowiadał o afgańskim imigrancie) (…). Kandahar mówi bardzo wiele o sytuacji kobiet w Afganistanie. Ich ciała szczelnie zakrywają tradycyjne burki. Mimo to wiele z afgańskich kobiet używa szminki. Ludzie zachodu często postrzegają to jako symbol feministycznego oporu, jednak Pazira uważa makijaż za kolejny dowód męskiej dominacji nad kobietami. „Nawet dla talibów kobiety to jedynie obiekty seksualne” - twierdzi – „a malując się, one same utrwalają ten stereotyp” (…). Pazira podkreśla, że wszystko to, co oglądamy w filmie, nawet sceny, które wydają się surrealistyczne, jest odbiciem rzeczywistości (…). „Poprzez postać głównej bohaterki - mówi Pazira - reżyser pragnął pokazać jak wiele może osiągnąć afgańska kobieta, jeśli tylko świat da jej na to szansę. Kiedy byłam mała moja sytuacja wyglądała podobnie jak tych dziewczynek z filmu, którym zabroniono chodzić do szkoły. Gdyby mogły chodzić do szkoły, a potem dostały się na studia, byłyby teraz takie jak ja”. Pazira ma również nadzieję, że dzięki temu filmowi świat zrozumie, że to bogate kraje zachodnie, a nie Afgańczycy wyprodukowały miny, od których giną niewinni ludzie. „To Zimna Wojna i interesy obcych krajów spowodowały wybuch walk, które zrujnowały Afganistan” - twierdzi Pazira. „Może ten film pomoże im dostrzec, że są odpowiedzialni za sytuację w naszym kraju. Wierzę, że gdy świat uświadomi sobie jaką krzywdę nam wyrządzono, nasza sytuacja się zmieni. W tym sensie jestem optymistką. Kandahar jest »szczeliną w murze obojętności«. Zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy, by uświadomić ludziom na całym świecie co się dzieje w Afganistanie. Mam nadzieję, że ten film da im wiele do myślenia”. Jason Anderson, „Eye Weekly” 25.10.2001

Mohsen Makhmalbaf jest jedną z ważniejszych postaci nowej fali kina irańskiego. Poza reżyserowaniem, zajmuje się także pisaniem scenariuszy i powieści. Jego filmy często wywołują gniew irańskich cenzorów. Do tej pory jednak jego twórczość była mało znana na Zachodzie. Dopiero wydarzenia w Afganistanie zwróciły uwagę krytyków i widzów na jego ostatni obraz Kandahar (…). Reżyser skomentował to nagłe zainteresowanie bardzo ironicznie stwierdzając, że obok Rambo III jest to jeden z nielicznych filmów fabularnych opowiadających o Afganistanie. „Kiedy kręciłem film” - wspomina reżyser – „zastanawiałem się, w jaki sposób dotrzeć do ludzi, którzy nie wiedzą zupełnie nic o Afganistanie. Powiedziałem sobie, że powinienem im przekazać dużo informacji na temat sytuacji w tym kraju. Wielu widzom, którzy zobaczyli film przed wydarzeniami jedenastego września, wydał się on przeładowany informacjami, przesadzony i trochę zbyt skomplikowany. Tak na prawdę pokazałem tam jedynie niewielki wycinek rzeczywistości. Gdybym pokazał wszystko, co widziałem w Afganistanie, nikt by mi nie uwierzył”. Film zbiera bardzo dobre recenzje. Krytyk O.C. Scott stwierdził, że film Makhmalbafa zawiera „sceny wysublimowanej wizualnej poezji, które potęgują jego humanitarne przesłanie”. Jak mówi sam reżyser, robiąc film pragnął zwrócić uwagę świata na głód i rozpacz afgańskich uchodźców w Iranie, którzy w każdej chwili mogą zostać skazani na powrót do kraju przez rząd w Teheranie. „Władze irańskie nie chciały dopuścić do pokazania filmu, twierdząc, że według prawa Afgańczycy muszą wrócić do swojego kraju” - wspomina Makhmalbaf. „W końcu trafił na ekrany zaledwie dwóch kin w Teheranie, które pokazywały go przez cztery tygodnie. Wysłałem list do prezydenta, Mohammada Khatami. Napisałem, że ci ludzie umrą, jeśli odeślemy ich do Afganistanu. Miałem wiele problemów podczas zdjęć. Władze nie chciały zrozumieć, że robiąc film stawiałem sobie wyłącznie cele humanitarne, a nie polityczne. Zanim talibowie objęli władze w 1996 roku, 95 % dziewcząt i 80 % chłopców nie uczęszczało do szkół” - opowiada reżyser. „Sytuacja tych, którzy uciekli z Afganistanu wcale nie uległa poprawie. Afgańscy uchodźcy w Pakistanie mogli chodzić wyłącznie do szkół prowadzonych przez talibów. W Iranie nie było pieniędzy, żeby się uczyli. W zeszłym roku udało nam się zebrać środki, które umożliwiły chodzenie do szkoły stu dziewczętom. W tym roku mamy nadzieję uzbierać tyle pieniędzy, by wystarczyło dla trzech tysięcy. Robię teraz film dokumentalny, który pokazuje ludziom jak mogą nam w tym pomóc”. Reżyser uważa, że bombardowania Afganistanu jedynie pogorszyły sytuację. „To, co się stało w Ameryce głęboko mnie zaszokowało i zasmuciło” - twierdzi. „Uważam też, że rządy talibów to najgorsze co można sobie wyobrazić. Jednak bombardowania nie pomogą afgańskim kobietom. Trzeba przede wszystkim trzeba pomóc afgańskiej gospodarce”. Po nakręceniu Kandaharu Makhmalbaf napisał trzydziesto stronicowy esej - analizę sytuacji w Afganistanie zatytułowaną „Budda nie został zniszczony w Afganistanie, on rozpadł się ze wstydu”. Przebija z niego poczucie bezsilności. „Nie wierzę, że mój film lub to, co napisałem o Afganistanie wiele zmieni. To kropla, która zginie w morzu ludzkiej ignorancji i obojętności” - twierdzi. „Po co w ogóle nakręciłem Kandahar i napisałem ten esej?” - dodaje. „Nie wiem, ale jak powiedział Pascal »Serce kieruje się powodami, których rozum nie jest świadom«”. Alan Riding, „New York Times” 5.11.2001

„Rzeczywistość w Afganistanie jest surrealistyczna sama w sobie” - mówi reżyser. „Kobiety, których żyje tam dziesięć milionów, nie mają twarzy. Widok zakrytych od stóp do głów kobiet wędrujących przez pustynie jest najbardziej surrealistyczną sceną, jaką można sobie wyobrazić. Patrząc na ludzi, którzy stracili nogi na skutek wybuchu min, używających łopat jako protez, ma się wrażenie pełnego surrealizmu, ale niestety taka jest smutna rzeczywistość” (…). Makhmalbaf kręcił Kandahar na granicy Afganistanu, jednak często potajemnie udawał się w głąb tego kraju, by zgromadzić dokumentację. Podczas tych wypraw był świadkiem wielu szokujących wydarzeń (…). Reżyser jest przerażony wpływem, jaki rządy talibów wywarły na sytuację w Afganistanie. W ciągu ostatnich dwudziestu lat, sześć i pół miliona Afgańczyków zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Co najmniej trzy miliony uchodźców trafiło do Pakistanu. Afgańscy chłopcy, najczęściej sieroty, uczą się tam w religijnych szkołach zwanych madaris. Indoktrynuje się ich tam w duchu wojskowym. Makhmalbaf pokazał jedną z takich szkół w Kandaharze. Chłopcy siedzący wzdłuż długiego korytarza i niczym w transie recytują wersety Koranu. „Talibowie przygotowują sobie w ten sposób nowe oddziały. Kiedy ci chłopcy opuszczą szkołę, będą gotowi do walki” - twierdzi reżyser. Kandahar to jeden z nielicznych filmów opowiadających o Afganistanie (…). Radio w Afganistanie nadaje program jedynie przez dwie godziny dziennie. „Nie ma telewizji, kin, gazety nie drukują żadnych zdjęć” - opowiada Makhmalbaf. Robienie zdjęć czy malowanie obrazów jest uznawane za nieczyste, nie wolno słuchać muzyki, kobiety nie mają żadnych praw. Wizja, którą kreśli reżyser zarówno opowiadając o Afganistanie, jak i w samym filmie jest niezwykle dramatyczna. Nawet przed nastaniem reżimu talibów kobietom nie było wolno uczęszczać do szkół. Makhmalbaf zdaje sobie sprawę, że robiąc Kandahar naraził się na śmierć. „Talibowie mordują członków opozycji nawet na terenie Iranu. Może któregoś dnia także mnie zabiją”. Na ironię zakrawa fakt, że kręcąc film o najbardziej udręczonym narodzie na świecie, reżyser miał artystyczną swobodę, na którą nigdy nie pozwolono by mu w rodzinnym Iranie. „Gdybym powiedział o Iranie choćby dziesięć procent tego, co powiedziałem o Afganistanie, nie dopuszczono by filmu na ekrany. Dwa filmy Makmalbafa - Nobat-e Asheghi (angielski tytuł Time of Love) z 1990 i Shabhaye Zayende Rood (angielski tytuł The Nights of Zayande Rood) z 1991 są nadal zakazane w Iranie. Pomimo wszystkich kłopotów, Mahkmalbaf zachowuje stoicki spokój i pogodę ducha. Nastrój Kandaharu odzwierciedla jego osobowość. Choć film porusza niezwykle poważny temat, jego ton jest liryczny, a czasem nawet humorystyczny. Geoffrey Macnab, „The Guardian” 11.08.2001

Mówi Niloufar Pazira

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Zdjęcia kręciliśmy w irańskiej wiosce Niatak położonej przy granicy z Afganistanem. W wiosce nie było elektryczności, czystej wody ani systemu odprowadzania ścieków. Większość mieszkańców była niedożywiona, a takie choroby jak gruźlica, malaria czy bronchit były codziennością. Pomimo to dla mieszkających we wsi afgańskich uchodźców, pamiętających warunki w zrujnowanym przez wojnę Afganistanie, był to prawdziwy raj na Ziemi. Aby umożliwić przyjazd ekipy do Niatak reżyser musiał uzyskać, jak sam stwierdził, pozwolenia od „siedmiu różnych rządów w Iranie i poza nim”. Kiedy wreszcie się to udało i przyjechaliśmy na miejsce okazało się, że musimy jeszcze uzyskać zgodę na kręcenie filmu od władz wioski i przywódców każdej z mieszkających tam grup etnicznych. Władze Iranu chciały, by film pokazywał afgańskich uchodźców nie tylko jako ekonomiczny ciężar dla państwa, ale także jako ludzi społecznie niedostosowanych i potencjalnych przestępców. Przywódcy w wiosce mieli natomiast nadzieję, że dzięki filmowi wzmocnią pozycję swych grup w społeczności (…). Sytuacja afgańskich kobiet jest tragiczna. Kobieta o imieniu Lawangi brała udział w dwóch pierwszych dniach zdjęciowych. Trzeciego dnia nie pojawiła się jednak na planie. Odnaleźliśmy ją w domu jej krewnych. Wytłumaczyła nam, że dwa lata temu umarła jej matka i teraz musi zajmować się dwójką młodszych braci. Około południa przybiegła do mnie cała we łzach. „Przyjechał mój ojciec” - szlochała. „Zabije mnie, jeśli zaraz nie wrócę do domu. Muszę dla niego gotować. Bije mnie jakby zupełnie oszalał”. Pokazała mi posiniaczone ręce. Zapytałam, czy chce bym z nim porozmawiała. Wtedy zaczęła mnie błagać bym tego nie robiła. „Jeśli dowie się, że to ja ci o tym powiedziałam jeszcze mocniej mnie zbije. Nie przychodź do nas. Muszę już iść” - powiedziała. Nigdy więcej nie pojawiła się na planie. Pewnego dnia starsza kobieta krzyknęła do mnie: „Wracaj do domu, bezwstydnico! Jak ci nie wstyd publicznie rozmawiać z mężczyznami i pracować z nimi!?”. Inna kobieta prosiła bym porozmawiała z przywódcą grupy i przekonała go, by pozwolił kobietom wziąć udział w filmie. „Oprócz mnie mój mąż ma dwie inne żony. Cierpimy głód. Potrzebujemy pieniędzy” - tłumaczyła zmieszana. Przywódca grupy nie zgodził się jednak ze mną rozmawiać. Niewielu z pięciu tysięcy mieszkańców Niatak słyszało wcześniej o filmach, a jeszcze mniej je oglądało. Ciężko było więc im wytłumaczyć, jak mają się zachowywać na planie. Wiele czasu zabierało nam przekonywanie ich, by zagrali w naszym filmie. Co gorsza nawet ci, którzy bądź to z ciekawości bądź dla pieniędzy, w końcu się zgodzili, następnego dnia zazwyczaj nie przychodzili na plan. Cały nakręcony materiał trafiał do kosza i trzeba było kręcić na nowo z innymi aktorami. Pewien staruszek, który był z nami przez cały okres trwania zdjęć opowiadał mi, że pozostali mężczyźni w wiosce szydzą z niego mówiąc, że się „sprzedał”. Mieliśmy także problemy z utrzymaniem porządku na planie. Mieszkańcy wioski traktowali naszą ekipę jak objazdowy cyrk i chcieli zobaczyć wszystko co robiliśmy. Rano Makhmalbaf był zawsze uśmiechnięty i spokojny. Pod koniec dnia zupełnie tracił głos od ciągłego pokrzykiwania na trudny do opanowania tłum. Poprzez ten film chciałam powiedzieć ludziom na całym świecie o zniszczeniu Afganistanu i cierpieniach jego mieszkańców. To kraj podzielony różnicami etnicznymi i językowymi, zrujnowany przez nieufność i liczne zdrady. Być może nasz film nie zwróci uwagi świata na problemy Afganistanu. Jednak nasz pobyt w wiosce to dobry początek, mała szczelina w murze obojętności. Dlatego właśnie chcę robić następne filmy o Afganistanie, tym razem jako reżyserka. „Sight and Sound” 2001/7

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Mohsen Makhmalbaf - wybitny artysta irański – w filmie Kandahar ukazał, w przededniu amerykańskich nalotów, tragiczny los Afganistanu. Kandahar to drugi po Rowerzyście obraz tego reżysera, w którym porusza on tematykę afgańską i opisuje skomplikowaną sytuację tego kraju.

Kandahar nie jest ani dokumentem ani filmem fabularnym. Dzieło Makhmalbafa sytuuje się gdzieś pomiędzy tymi dwiema formami. To pierwszy film ukazujący współczesny Afganistan z innej niż dotychczas perspektywy: z perspektywy świadka, uczestnika tamtejszych wydarzeń. Nie jest to migawka telewizyjna, reportaż czy też program publicystyczny, lecz osobiste spojrzenie na Afganistan, refleksja znakomitego twórcy kina irańskiego, który był w Afganistanie i którego poruszył los tego kraju i ludzi go zamieszkujących. Sam reżyser określa styl swoich filmów jako poetycki realizm. Określanie to doskonale pasuje także do Kandaharu, będącego unikalnym świadectwem artysty, opartym na faktach i autentycznych przeżyciach dziennikarki Paziry, która w filmie Makhmalbafa gra samą siebie.

Kandahar opowiada historię młodej dziennikarki, Nafas, aktualnie mieszkającej w Kanadzie, która jako dziecko wyemigrowała z Afganistanu. Teraz jedzie do swojej ojczyzny. Jej siostra chce popełnić samobójstwo podczas najbliższego zaćmienia Słońca. Nafas chce odwieść ją od tego zamiaru. Ścigając się ze Słońcem, przemierza kraj ogarnięty wojną z talibami.

Kandahar porusza tematy głodu, biedy, totalitaryzmu, wojny. Opowiada też o sytuacji tamtejszych kobiet. Ujęcia charakteryzują się irańską zwięzłością, powagą, surowością. Reżyser osiąga bardzo sugestywną atmosferę tragedii i przemocy bez pomocy efektów specjalnych, eksplozji, krzyku cierpiących ludzi. Podróż głównej bohaterki jest zarazem podróżą do piekła, jak i poszukiwaniem człowieczeństwa, ludzkich odruchów w tamtejszych warunkach. Tak jak inne filmy mistrzów kina irańskiego, również i Kandahar urzeka widzów czystą poezją i prostotą.

Z Mohsenem Makhmalbafem rozmawia Mohammad Haghighat

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Mohammad Haghighat: Kandahar to pierwszy od długiego czasu film fabularny opowiadający o Afganistanie. Jak narodził się pomysł jego nakręcenia?

Mohsen Makhmalbaf: Nakręcono kilka filmów dokumentalnych w rejonie granicy pakistańsko-afgańskiej, a także na terenie północnej części Afganistanu rządzonej przez Ahmada Shah Massauda. Sam podjąłem już temat Afganistanu w filmie Rowerzysta, fikcyjnej historii afgańskiego uchodźcy. Po zakończeniu wojny z sowietami i przejęciu władzy przez talibów, 6 milionów Afgańczyków uciekło z kraju. Pół miliona uchodźców trafiło do Iranu. W Iranie codziennie ich spotykam. Pewnego dnia odwiedziła mnie młoda Afganka, która po ucieczce z kraju zamieszka w Kanadzie. Opowiedziała mi o liście, który właśnie otrzymała od przyjaciółki mieszkającej w Kandaharze. Przyjaciółka ta przygnębiona sytuacją panującą w mieście chciała popełnić samobójstwo. Kobieta za wszelką cenę pragnęła wrócić do Kandaharu i odwieść ją od tego. Pragnęła także bym towarzyszył jej w tej podróży i nakręcił o tym film.

Pojechałeś z nią?

Nie, ale wkrótce potem udałem się potajemnie do Afganistanu, na własne oczy przekonałem się, w jak dramatycznych warunkach żyją mieszkańcy tego kraju. Dotarłem do oficjalnych dokumentów mówiących o ekonomicznej, politycznej i militarnej sytuacji Afganistanu. Przeczytałem wiele książek i obejrzałem wiele filmów dokumentalnych o tym kraju. Podstawą scenariusza pozostała jednak historia wyprawy tej kobiety w głąb Afganistanu. Oczywiście w filmie znalazły się także moje własne obserwacje i informacje, które zdołałem zgromadzić na temat Afganistanu. Przyjaciółkę z historii tej kobiety przedstawiłem jako jej siostrę.

Czy pozostałe postacie są fikcyjne?

Prawie wszystkich bohaterów wzorowałem na postaciach rzeczywistych.

Co twoim zdaniem symbolizuje główna bohaterka Nafas?

To kobieta, która chce wrócić do ojczyzny. Nie przypomina ona jednak przeciętnej Afganki, prostej kobiety należącej do haremu męża. Nafas po afgańsku znaczy „oddech”. Pamiętajmy, że burka, która całkowicie pokrywa ciało afgańskiej kobiety nie pozwala oddychać i jest symbolem zniewolenia.

Porozmawiajmy o twojej metodzie twórczej. Na jakim etapie film uzyskał ostateczną formę?

Pomysł na formę filmu przyszedł mi do głowy podczas pisania scenariusza, ale rozwijał się dalej podczas kręcenia zdjęć. Scena wesela została nakręcona spontanicznie. Widok kobiet ubranych w burki niesie w sobie dużo piękna. Tak w każdym razie wygląda to z zewnątrz. Naprawdę jednak te kobiety duszą się pod nimi. Chwilami warstwa dźwiękowa i styl reżyserii, zwłaszcza pod koniec filmu przywodzi na myśl dzieła Passoliniego. Te jakby mruczane pieśni jakoś dziwnie nie pasują na uroczystości weselne. Nigdy wcześniej nie słyszałem tak smutnych pieśni śpiewanych z okazji wesela.

Dlaczego twoim zdaniem Afganistan - kraj o starożytnej kulturze i wspaniałych tradycjach uległ całkowitemu zniszczeniu i zapomnieniu?

Historia stała się pułapką dla Afgańczyków. W latach trzydziestych XX wieku władca Afganistanu Amanoullah próbował unowocześnić kraj. Wkrótce jednak powstał przeciw niemu potężny ruch religijny. Afganistan to kraj „uodporniony” na wpływ nowoczesnej cywilizacji. Nie ma tu kin, talibowie zabronili oglądania telewizji, gazety nie drukują zdjęć. Malowanie obrazów i robienie zdjęć jest uznawane za nieczyste. Nie wolno słuchać muzyki. Zamknięto szkoły dla dziewcząt. Kobiety nie mają żadnych praw, nie mogą nawet chodzić do publicznych łaźni. W 1996 roku talibowie kazali doszczętnie spalić dużą bibliotekę w Kabulu, w której znajdowało się 55 tysięcy książek. Według opublikowanego przez ONZ raportu, milion Afgańczyków żyje w warunkach zagrażających ich życiu. Wielu ludzi straciło nogi na skutek wybuchu min. Przeraża mnie fakt, że światowa opinia publiczna bardziej przejęła się zniszczeniem posągów Buddy niż tragicznym losem mieszkańców Afganistanu. Talibowie pojawili się podczas rosyjskiej okupacji. Założono wtedy radę składającą się z przedstawicieli różnych grup etnicznych. Po wyjściu Rosjan zaczęły się spory wewnątrz rady i wybuchłą wojna domowa. Wielu Afgańczyków musiało uciekać z kraju. Najbiedniejsi znaleźli schronienie w Pakistanie. Kraj ten, ciesząc się całkowitym poparciem Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej założył szkoły koraniczne, w których kształcił młodych Afgańczyków. Większość z nich przyłączyła się do talibów. Afgańczycy liczyli na to, że talibowie zaprowadzą w kraju porządek. wywiad ukazał na stronie internetowej www.makmalbaf.com

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…