Bliżej

7,1
Czworo dorosłych ludzi wpada w pułapkę własnych uczuć i tłumionych dotąd namiętności. Zmieniają się między sobą partnerami i poprzez to oszukują samych siebie. Film stara się odpowiedź na pytanie, jak poważne skutkach może być takie eksperymentowanie.

Alice (Natalie Portman)

„Postać Alice jest, moim zdaniem, pokazaniem Natalie Portman jako dojrzałej aktorki”, mówi Cary Brokaw. „Widzimy ją jako fascynującą, trochę tajemniczą dojrzałą kobietę, która jest bardzo zmysłowa i nieszablonowa w swoich zachowaniach.”

Mike Nichols po raz pierwszy miał okazję pracować z aktorką przy produkcji „Mewy” Antoniego Czechowa, kiedy Natalie był jeszcze nastolatką. „Często nie zdajemy sobie sprawy jak świetną aktorką jest ta dziewczyna, ponieważ postrzegamy ją jedynie przez pryzmat ładnej buzi” mówi Nichols. „Ale ona jest po prostu jest znakomita aktorką. Widziałem dla niej miejsce w „Bliżej” od samego początku i to od niej rozpoczął się właściwy casting do tego filmu.”

Sama Portman przyznaje: „To z pewnością jest dla mnie całkiem nowe zadanie aktorskie.” Kluczem do postaci Alice jest jej zdaniem wewnętrzny konflikt, nieodłącznie związany z jej naturą. „Alice jest naprawdę samotna, kiedy po raz pierwszy przybywa do Londynu. Żeby pomóc sobie samej wymyśla świat na nowo, tworzy go właściwie w wyobraźni na swoje potrzeby. Ma w sobie jednak nadal bardzo wrażliwą, dziecięcą stronę natury. Jest uczciwa i bezpośrednia w swoich uczuciach, co wyróżnia ją spośród innych postaci tego dramatu. Tak więc mimo, że również ucieka się do kłamstwa jeśli chodzi o swoją osobę, to jednak pozostaje najbardziej bezpośrednią i uczciwą postacią tego filmu.” Oprócz oczywistych trudności związanych z pokazaniem na ekranie złożoności postaci dojrzałej, wielowymiarowej Alice, Portman musiała również posiąść nieco bardziej przyziemne umiejętności, w rodzaju tańca na rurze. W filmie Alice pracuje w eleganckim night clubie ze stripteasem.

„Nieźle się przy tym ubawiłam. Nabrałam na nowo szacunku do tancerek na rurze, ponieważ ten rodzaj ‘artystycznej ekspresji’ wymaga dużej sprawności fizycznej i jest połączeniem tańca i akrobatyki”, mówi aktorka. Pomimo pewnych psychologicznie ryzykownych elementów, dla Portman Bliżej” pozostaje współczesnym moralitetem. Jak mówi: „Ten film zgłębia tajemnice relacji między ludźmi, pokazuje jak łatwo jest w tym wszystkim się zagubić, zagubić się jednocześnie w sobie samym na tyle, że stajemy się nieczuli na potrzeby emocjonalne innych osób. Jest w tym coś z myślenia ‘Jestem zakochany/a. Teraz mam prawo zachowywać się irracjonalnie. Nie liczy się, czy ranię kogoś, czy nie’. Miłość staje się taką dziwną wymówką, za pomocą której skrywany zachowania raniące dla innych bliskich nam osób.”

Anna (Julia Roberts)

Dla Julii Roberts postać Anny jest pewnym artystycznym odejściem od tego, z czym do tej pory jako aktorka miała do czynienia, mówi producent John Calley. „Julia jest znakomitą aktorką, która zawsze, bez wyjątku świetnie wykonuje swoje aktorskie zadania. Jednak w tym przypadku i dla niej rola Anny była pewnym wyzwaniem, ponieważ musiała zgłębić obszary osobowości inteligentnej i silnej kobiety w taki sposób, który pokazał jak talent aktorki rozwijał się przez wszystkie lata jej obecności na ekranie.”

Brokaw dodaje: „Anna jest osobą przykuwającą uwagę. Ona wie czego chce, nawet jeżeli jej priorytety z czasem ulegają zmianie. Grając tę postać Julia odsłania nam swoje talenty w sposób, w jaki jeszcze nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji jej oglądać.”

Na początku całej historii Anna jest wziętym fotografikiem, ma za sobą również świeży rozwód. Po spotkaniu i krótkim flircie z Danem, wiąże się na stałe z Larrym (Clive Owen), przez cały czas utrzymując jednak potajemny romans z tym pierwszym. Starając się pokazać złożoność myślenia i kontrowersyjność zachowania Anny, Julia nie odcinała się od swojej filmowej postaci, ale raczej próbuje dotrzeć zarówno do jej mocnych, jak i słabych stron. „Miałam wiele problemów z pokazaniem Anny jako niezwykle kontrowersyjnej w swoich zachowaniach postaci, kobiety, która ma tyle słabych stron. Myślę, że często posuwa się ona do takich rzeczy, że nawet ja, w swoim najgorszym wydaniu wyglądam przy niej jak początkująca amatorka. Anna jest bardzo przebiegła, ale nie określiłabym jej jako osoby wyrachowanej.”

Ogólnie rzecz biorąc Roberts z podziwem mówi o sztuce i filmie „Bliżej” ponieważ: „Mowa w niej o naprawdę ciężkim położeniu emocjonalnym tych ludzi, starających się być bliżej siebie, dotrzeć do tego, co naprawdę cenne w życiu, być bardziej prawdziwymi, chociaż być może nie zawsze się to udaje. Bardziej z pewnością chodzi tu o bliskość i bycie pełnymi współczucia istotami ludzkimi. To właśnie do tego oni wszyscy mniej lub bardziej otwarcie i świadomie dążą.” „Co jest takiego wspaniałego w prawdzie? Spróbuj dla odmiany chociaż raz skłamać – to jest waluta, którą posługuje się cały świat.”

Dan (Jude Law)

W „Bliżej” Jude Law wcielił się w postać Dana, młodego pisarza z dużymi aspiracjami, który jednak na życie zarabia pisząc nekrologi. Chociaż Patrick Marber utrzymuje, że nie ma w całej tej historii jednej głównej postaci, to jednak właśnie przez Dana poznajemy pozostałych bohaterów. Aktorowi nie obce są role niejednoznacznych moralnie postaci, co udowodnił grając w nominowanym do Oscara filmie Utalentowany pan Ripley, a ostatnio również w obrazie Alfie. Do „Bliżej”, które wcześniej miał okazję oglądać i podziwiać na scenie kilka razy, przyciągnęły go, jak mówi: „niesamowite wręcz dialogi pióra Marbera, a także skoncentrowanie akcji wokół czterech postaci, które są pulsem i krwią całej sztuki.” Bliskość i intymność opisanych sytuacji wymagała bliskiej współpracy z tylko trzema innymi aktorami. Jak mówi Law: „Nigdy praktycznie nie było dnia, kiedy można było sobie pozwolić na pewien luz w graniu, ponieważ każda praktycznie scena rozgrywała się na niewiarygodnym wręcz poziomie emocjonalnym. Działaliśmy tu albo na linii otwierania się na druga osobę i dawania siebie albo też zamykania się emocjonalnego i próbach pozbycia się kogoś ze swego życia. To było bardzo intensywne i wymagające zadanie aktorskie.”

Analizując graną przez siebie postać, która jest katalizatorem dużej części rozgrywającej się w filmie akcji, Law stwierdza: „Dan jest osobą, która tak naprawdę żyje w swoistym kokonie. Do czasu kiedy spotyka Alice jest sfrustrowanym pisarzem, a ona daje mu nowych sił i staje się jego muzą. Poprzez nią Dan rozkwita. Ta relacja sprawił, że nagle stał się sobą. Przyczyniła się też do tego, że Dan odnalazł pewność, że znalazł kobietę, którą myśli, że kocha – Annę. Niestety ta relacja od samego początku skazana jest na niepowodzenie i pomimo, że Dan przeżywa w niej najszczęśliwsze chwile swojego życia, ostatecznie zrywa ją.

O ile aktor postrzega sztukę Marbera zasadniczo jako historię relacji kobiet i mężczyzn, którzy zakochują się i odkochują, to jednocześnie jest to pole bitwy pomiędzy dwoma postaciami męskimi, które dla siebie nawzajem stają się pewnego rodzaju wyrokiem. „Pomiędzy nimi rzecz idzie o męskie ego. Można by przypuszczać, że bardziej istotne jest dla nich wyprowadzenie w pole przeciwnika i zdobycie nad nim przewagi niż zdobycie kobiety, którą naprawdę się kocha.”

„Gdzie jest ta cała ‘miłość’? Ja jej nie widzę, nie mogę jej dotknąć, nie mogę jej poczuć. Nie słyszę jej . Słyszę jedynie pewne słowa, ale one przychodzą przecież z taką łatwością.”

Larry (Clive Owen)

Clive Owen, który w filmie wcielił się w rolę Larry’ego, przystojnego, pewnego siebie dermatologa, w oryginalnej londyńskiej produkcji „Bliżej” wystąpił jako Dan. Kiedy aktor dowiedział się, że Mike Nichols zainteresowany jest obsadzeniem go w tym, filmie, zapytał się, czy mógłby dla odmiany zagrać Larry’ego. „Bardzo podobała mi się rola Dana, ale wcielenie się tym razem w postać drugiego głównego bohatera był dla mnie jeszcze większą przyjemnością”, mówi aktor. „Przypominało to zaczynanie wszystkiego od początku, ponieważ kiedy gra się jakąś rolę przez pewien czas, wchodzi ona w krew i widzi się wszystko przez pryzmat i z perspektywy tego bohatera. W momencie otrzymania roli Larry’ego musiałem wszystko sobie poukładać i powartościować na nowo, postawić się w zupełnie nowej sytuacji i zobaczyć rzeczy z perspektywy nowego bohatera.”

Jedna rzecz, która absolutnie nie uległa zmianie od czasu pierwszego przeczytania tekstu sztuki, to podziw dla tekstu Marbera. „Nie często mamy okazję podziwiać ten rodzaj ciętego i wnikliwego dialogu w filmach. To wspaniałe móc zmierzyć się z tekstem takiego formatu i wgryźć w tak wielowarstwowy temat. Dodając do tego cztery tak bogate w warstwie znaczeniowej postaci otrzymujemy film naprawdę niecodzienny. Zagranie w nim każdej z ról to duża przygoda aktorska.”

„Co ważne”, dodaje aktor, „oglądając ten film, mamy wrażenie, że odczuwamy dużą sympatię dla przedstawionych w nim postaci. Wszystkie sceny niosą duży ładunek emocjonalny i często zdarza się wraz z rozwojem akcji, że musimy zmieniać swoje sympatie i lojalność względem oglądanych bohaterów. Z każdą ze stron raz po raz sympatyzujemy i rozumiemy empatycznie jej postępowanie.”

Jest to całkowicie naturalne jeśli chodzi o charakter opowiadanej historii, tłumaczy Owen: „ponieważ mamy tu do czynienia z istotami ludzkimi. Rozumiemy zatem jakie mogą być pobudki ich zachowań, ponieważ żyjemy tu i teraz. Tak właśnie zachowują się ludzie. To wszystko jest bardzo ekscytujące.”

Larry jest osobą, która doświadcza zawodu miłosnego i postanawia nigdy więcej nie pozwolić sobie na takie zranienie. Chroniąc siebie i swoją wrażliwość, rani jednak innych. „Tych czworo ludzi zakochuje się i odkochuje, pokazując jednocześnie jak brutalnym i twardym można być w takich sytuacjach. Koniec końców, dochodzimy do wniosku – ‘Dlaczego robimy to sobie nawzajem? Przecież to takie bolesne.”.

Londyn - elegancki i codzienny

Dodatkowym elementem tworzącym klimat „Bliżej” jest współczesne spojrzenie na Londyn i żyjących w nim ludzi. Nieprzypadkowo bowiem obserwujemy cztery centralne postaci filmu w tym właśnie otoczeniu. Jak mówi producent Cary Brokaw: „Londyn jest absolutnie fascynującym, wielowymiarowym miastem, w którym jest zawsze coś ciekawego do odkrycia, zarówno w sensie dosłownym, jak i filmowym. Tak właśnie rzecz miała się i z „Bliżej”. Film pokazuje Londyn współczesny, nie ten rodzaj miasta, które często postrzegamy w tak przeromantyzowany sposób, ale miasto ludzi, którzy tu właśnie mieszkają, z jego bogatą kolorystyką i wielowarstwowością.”

Mike Nichols zwrócił się z propozycją współpracy nad wizualną stroną filmu do znanego w branży scenografa, utytułowanego artysty Tima Hatleya. Pomimo, że Hatley od stosunkowo niedawna zajmuje się projektowaniem scenografii do filmu, Nichols był pod tak dużym wrażeniem jego osiągnięć teatralnych, w tym scenografii do najnowszej produkcji „Private Lives”, i „The Crucible”, że nie miał obaw jeśli chodzi o zaangażowania do go filmu.

Hatley z kolei zaproponował współpracę w charakterze nadzorującego scenografię Markowi Raggettowi, artyście, który ma w swoim dorobku wiele osiągnięć filmowych. Hatley przeczytał sztukę Marbera 15 razy zanim rozpoczął właściwą część prac nad scenografią i jak mówi: „Znalazłem w niej wszystkie odpowiedzi na pytania dotyczące jej charakteru i grających postaci.”

Zarówno strona wizualna, jak i emocjonalna filmu stanowią esencję współczesnego Londynu. „Jej sednem jest historia czworga ludzi, którzy znaleźli się w tym mieście nie w celach turystycznych, ale żyją tutaj i przeżywają swoje prawdziwe rozterki. To nie jest Londyn rodem z karki pocztowej, ale prawdziwe miasto i prawdziwi ludzie”, mówi Hatley.

Hatley, Raggett oraz dekorator wnętrz John Bush zwrócili uwagę, iż w każdej ze scen „Bliżej” aż wrze od emocjonalnego napięcia, a scenografia powinna odzwierciedlać intensywność dialogów oraz interakcji postaci. Jak mówi Raggett: „Relacje pomiędzy bohaterami filmu są na swój sposób klaustrofobiczne, stąd też przy projektowaniu scenografii w dużym stopniu odwoływaliśmy się do takiego właśnie uczucia.”

W przypadku Dana, słabego dziennikarza i niezbyt udanego pisarza, Hatley zaprojektował podniszczone, małe londyńskie mieszkanko, usytuowane nieopodal bazaru z książkami i kawiarni.

Z kolei studio fotograficzne Anny jest również jej mieszkaniem. Wraz z rozwojem akcji otoczenie jej codziennego funkcjonowania zmienia się. Ten nieco zaniedbany loft z początku filmu z czasem, w miarę jak Annie zaczyna się lepiej powodzić, nabiera innego charakteru – z eklektycznego studio w stylu cyganerii w eleganckie miejsce z charakterem i przeznaczeniem zarówno do pracy, jak i mieszkania.

Zarówno Hatley, jak i Raggett przyznają, że największym wyzwaniem było dla nich zaprojektowanie klubu nocnego ze stripteasem. Obaj panowie byli zgodni co do tego, że nie chodzi im o typowy podejrzany lokalik, ale coś bardziej ekskluzywnego i z klasą. Obaj też chcąc zapoznać się z oferta rynkową przeprowadzili małe badanie rynkowe i odwiedzili kilka przybytków dla gentlemanów, przyjmując ostatecznie za punkt wyjścia The Reform Club z jego ciężką, bogatą sztukaterią. Całość została w końcu zbudowana od samego początku na potrzeby filmu. „Tim stworzył to nieco surrealistyczne otoczenie z klatką luster i półprzezroczystymi ścianami, co doskonale oddaje charakter rozgrywających się w klubie scen”, mówi Raggett. Hatley prowadził również długie rozmowy z weteranką projektowania kostiumów filmowych, Ann Roth, z którą reżyser Nichols prowadzi współpracę od czasu ogromnego sukcesu broadway’owskiej produkcji „The Odd Couple” z lat 60’tych zeszłego stulecia. Podróżując z Londynu do Nowego Jorku z ogromnymi metalowymi kontenerami pełnymi modeli, fotografii i szkiców Hatley przedstawił opracowane przez siebie modele, po czym przystąpili z Ann do wyboru kolorów. „To była naprawdę niesamowite móc pracować z tak doświadczoną i utytułowaną artystką”, mówi Hatley.

Po ostatniej, dość wyczerpującej i złożonej współpracy z reżyserem Nicholsem przy sześciogodzinnej produkcji telewizyjnej Anioły w Ameryce dla HBO, z punktu widzenia Roth ten projekt wydawał się być raczej nieskomplikowanym zadaniem, biorąc pod uwagę, że ubrać trzeba było zaledwie czworo głównych aktorów. Jak mówi Roth: „Najbardziej interesującą postacią z mojego punktu widzenia jest Dan, którego w filmie gra Jude Law. Jest on dość biedny, stąd też jego ubrania musiały być stosunkowo nędzne, przygnębiające i tanie. Tak też zostały zaprojektowane. Mimo to, Dan jest bardzo seksownym mężczyzną, co było wyzwaniem jeśli chodzi o pokazanie tego również za pomocą jego ubrania.” Roth zdawała sobie sprawę, że jako dziennikarz Dan często musiał występować w koszuli, pod krawatem i w garniturze – całość jednak musiała nosić znamiona taniości. „Nasze zadanie polegało na tym, żeby pokazać Dana w niemodnym, znoszonym garniturze, ale jednocześnie jako czarującego faceta. Tak też staraliśmy się uczynić, wpasowując go w garniturki rodem z lat 60-tych.”

Z kolei w przypadku granej przez Portman postaci Alice, Roth wyobrażała ją sobie jako swoistego rodzaju ‘życiową podróżniczkę’, która żyje z jednym plecakiem na grzbiecie i w taki też sposób się ubiera. „Alice to wolny duch, który w jednym momencie potrafi się zebrać i odmaszerować w dalszą podróż. Właściwie potrzebowała jedynie wygodą parę dżinsów i kilka T-shirtów”, mówi projektantka.

Jeśli chodzi o postaci Anny i Larry’ego, to są to osoby nieco bardziej zamożne, ale jednocześnie będące przedstawicielami swojego pokolenia, stąd też dużo częściej zdarza im się być ubranym w rzeczy codzienne, na luzie, a ich garderoba odzwierciedla styl życia i pewne życiowe wybory, mówi Roth.

Początek, koniec i to, co pomiędzy

„W filmie „Bliżej” („Closer”) powraca pytanie dlaczego w miłości zwykliśmy pamiętać początek i koniec relacji, wyrzucamy zaś często ze swoich wspomnień ich środek. A także, w jaki sposób pamiętamy pewne zdarzenia i jak postrzegamy to, co wydarza się w naszym życiu" – reżyser Mike Nichols.

Komediodramat Patricka Marbera pt. „Bliżej” („Closer”) po raz pierwszy trafił na deski sceniczne i miał swoją premierę w Londynie w 1997 roku. Sztuka od razu przypadła do gustu zarówno widzom, jak i krytyce, która wystawiła jej świetne recenzje, a także przyznała prestiżowe nagrody, m.in. im. Lawrence’a Oliviera i BBC za Najlepszą Sztukę Sezonu oraz Nagrodę Londyńskich Krytyków (London Critics Circle Award). Przeniesiona za Ocean sztuka wystawiana była na Broadway’u i zyskała sobie równie dużą popularność wśród widowni amerykańskiej. Nominowana była także do Nagrody Tony oraz uhonorowana nagrodą New York Critics Award jako najlepsza sztuka zagraniczna. Od tego czasu wystawiana była w ponad stu miastach na całym świecie i przetłumaczona na 30 różnych języków.

Sam autor tak mówi o „Bliżej”: „Jest to opowieść o miłości, współczesne love story, w którym, naturalnie, jak w życiu, widzimy wiele odcieni uczuć – seksualną zazdrość, pożądliwe spojrzenia, kłamstwa, które sami sobie serwujemy, bliskość, ale także sytuacje, w których, wykorzystując innych, odnajdujemy siebie. W sumie, krótko mówiąc jest to love story, a w takich historiach, jak wiadomo, zwykle coś nawala...”

Jak przyznaje Marber tytuł sztuki jest otwarty na interpretacje. „Chciałem, żeby brzmiało to dość dwuznacznie, żeby wprowadzało w pewien nastrój, jednak nie ograniczało możliwości postrzegania, o co w tym wszystkim może chodzić".

Siedem lat temu, kiedy producent John Calley(w tym czasie prezes Sony Pictures Entertainment) po raz pierwszy przeczytał sztukę Marbera od razu "oszalał" na jej punkcie i jak sam mówi: „Wydała mi się ona ważnym dokumentem naszych czasów, tekstem napisanym z dowcipem, wyczuciem chwili, romantyczną wymową, ale mówiącym o rzeczach uczuciowo bardzo niebezpiecznych. Była to po prostu sztuka mówiąca o rzeczach bliskich nam wszystkim".

Calley’a i prezes Sony Pictures Amy Pascal zaintrygowała przede wszystkim dowcipna i uderzająco trafna analiza współczesnych związków między ludźmi. Jak mówi Calley: „Marber podkreśla złożoność współczesnych relacji między mężczyznami i kobietami, relacji, w których początki są tak naładowane oczekiwaniami i ekscytujące zarazem, że proces zakochiwania się na nowo może okazać się uzależniający. Ludzie stają się narkomanami "zakochiwania" i trudno im zerwać z tym nałogiem. Przez cały czas, kiedy rozgrywa się akcja sztuki Marber wkłada w usta bohaterów ostre i wnikliwe komentarze, które są dowcipne i zabawne zarazem. Ten humor jest czasem bardzo przejmujący". Kiedy Calley i Pascal spotkali się z Marberem i wyrazili swoje zainteresowanie przeniesieniem sztuki teatralnej na ekran, autor początkowo odrzucił tę propozycję. Jak mówi Calley: „Odnosił się do naszego projektu raczej bez entuzjazmu, ponieważ nie wiedział do końca, kto będzie pracował nad filmem".

Na szczęście rok później, po sukcesie produkcji teatralnej sztuki na Broadway’u, reżyser Mike Nichols zainteresował się tym projektem. Podobnie jak jego ostatnie adaptacje filmowe uznanych sztuk teatralnych – „Dowcip” /Wit/, „Anioły w Ameryce” /Angels in America/, również „Bliżej” („Closer”) podejmuje tematykę bliskich relacji międzyludzkich, robiąc to w sposób zabawny, ale nie spłycając tematu. Nichols był przekonany, że sztukę da się idealnie przełożyć na język filmowy, ponieważ jej wewnętrzna struktura jest w naturalny sposób stworzona na ekran – mamy tu cztery postaci głównych bohaterów, interesujących i nieszablonowych, a do tego pozwalających widzowi w trakcie filmu prześledzić ich zmianę i ewolucję wraz z rozwojem akcji.

Nichols wydawał się idealnym reżyserem dla tego projektu, między innymi z uwagi na pewne podobieństwa z jego poprzednimi uznanymi tytułami, w rodzaju Absolwenta, Kto się boi Virginii Woolf? oraz Porozmawiajmy o kobietach, w których dobitnie demonstrował wyczucie i przenikliwość jeśli chodzi o relacje męsko-damskie.

Oprócz specyfiki podejścia Marbera, Nichols podkreśla dynamikę istniejącą pomiędzy mężczyzną i kobietą, którą dramaturg bierze za punkt obserwacji i jednocześnie zauważa, że: „ta dynamika jest w centrum naszego ziemskiego życia. Najwięcej dowcipów, powieści, tematów muzycznych dotyczy tego właśnie zagadnienia. Ta relacja to życie, a zarazem niewyczerpane źródło interesujących spostrzeżeń.” Projekt filmu nabrał rozpędu w momencie, kiedy Nichols zwrócił się do producenta Calleya w kwestii sfinansowania tego przedsięwzięcia. Obaj panowie są dobrymi przyjaciółmi od z górą 40 lat. Po raz pierwszy spotkali się kiedy Nichols był członkiem słynnego duetu komediowego – Nichols-May (Elaine), po którym to zapoznaniu Calley związał się bliżej z May. Od tego czasu datuje się zarówno przyjaźń, jak i płodna współpraca obu filmowców. Calley w 1970 roku zajął się produkcją filmowej adaptacji Nicholsa powieści Josepha Hellera Paragraf 22. Później pracowali razem nad takimi przebojami filmowymi jak: Pocztówki znad krawędzi, Okruchy dnia oraz Klatka dla ptaków.

Jak wspomina Calley: „Kiedy Mike przyszedł do mnie z propozycją wspólnej produkcji filmowej sztuki Marbera powiedziałem mu, że zawsze byłem jej wielbicielem i, naturalnie, mam do niego pełne zaufanie w tej kwestii. Projekty Mike’a zawsze robiły na mnie duże wrażenie, zarówno na scenie, jak i na ekranie udawało mu się w znakomicie przełożyć słowo pisane na dramaturgię wydarzeń, czyniąc to w taki sposób, który przyprawia o szybsze bicie serca.”

Nichols z kolei tłumaczy na czym polega filmowość materiału sztuki Marbera: „Chodzi o to, że przedstawiona historia jest opowiedziana w taki sposób, że na długo zapada w pamięć. Element intymności i dotykania spraw bardzo osobistych wszechobecny w sztuce, na ekranie sprawdza się jeszcze lepiej niż na scenie. Wynika to z faktu, iż trudno jest odegrać prawdziwą bliskość stając twarzą w twarz z żywą widownią. Jeśli chodzi o film, widz pozostaje tutaj sam na sam w ciemności sali kinowej z bohaterami, którzy za sprawą takiego zabiegu są bardziej ‘skłonni’ do wyrażania bliskości, seksu i miłości.”

Marber był bardzo podekscytowany pomysłem nakręcenia filmowej wersji sztuki przez Nicholsa, jak również swoją nową rolą scenarzysty. Jak mówi, z reżyserem połączyła go szczególna zażyłość dwóch artystycznych dusz, które pracowały nad tym, żeby w wersji ekranowej pozostać jak najbliżej oryginału. Jak wspomina Marber: „Mike zdecydował się, że opowiemy tę historię w jak najbardziej podobny do pierwowzoru sposób – w stosunkowo długich sekwencjach. Zatem mnie czekała już tylko praca związana ze skracaniem, opisywaniem na nowo i restrukturyzacją pewnych części tych sekwencji.”

„Praca z Mikiem dała mi wiele dobrej zabawy i radości”, dodaje Marber. „miałem wiele szczęścia mogąc uczyć się od samego mistrza.”

Marber podkreśla, że od strony tematycznej „Bliżej” nie sili się na wygłaszanie żadnych moralnych osądów na temat zachowania głównych bohaterów, pozwalając, żeby to sam widz dokonał stosownej oceny.

Jak mówi: „Nie chodzi mi o pokazywanie tego co "złe" albo "dobre", czy też ocenianie bohaterów. Ja tylko pokazuję to, co oni mówią i robią. W to, jak się zachowują i dlaczego staram się nie wtrącać. Widzowie i tak zobaczą tych bohaterów w taki sposób, jaki jest bliski ich własnemu postrzeganiu rzeczy. Nie ulega wątpliwości, że mogą się nie zgadzać z nimi, ale z pewnością odnajdą w nich jakąś prawdę. A poza tym być, może trochę rozbawią ich zabawne kwestie wypowiadane na ekranie".

Scenariusz zachowuje w dużej mierze ciętość dowcipu sztuki, która łączy w swojej fabule historie dwóch par, czy też jak określa to producent Cary Brokaw: „Szachownicę relacji między dwoma mężczyznami i dwoma kobietami, która z czasem staje się polem bitwy i współzawodnictwa między mężczyznami o względy obu kobiet".

Producentka Celia D. Costas dodaje: „Jest to niewątpliwie film, który daje dużo nadziei – nadziei na odnalezienie samych siebie, dojście do ładu z samymi sobą i pozytywne zmiany. Nasi bohaterowie uczą się czegoś, co jest tak naprawdę najważniejsze w życiu ... i w filmach".

Pracując z Nicholsem

Czwórka aktorów, którzy znaleźli się w zasadniczej obsadzie filmu miała niewątpliwą, rzadką przyjemność prowadzenia z reżyserem Mikiem Nicholsem czterotygodniowych prób, które odbywały się jeszcze przed rozpoczęciem zasadniczej części zdjęć. Dawało to obu stronom możliwość odkrycia prawdziwej natury postaci i pokazania ich w wielowymiarowym kontekście ich zachowań.

U Nicholsa takie próby są regułą przed każdym filmem. Wyglądają one całkiem inaczej niż klasyczne próby teatralne. Proces przygotowywania aktorów do filmu bierze pod uwagę fakt, iż kręcenie zdjęć odbywa się fragmentarycznie i nie jest zgodne z chronologią wydarzeń. „Stąd też proces prób ma doprowadzić do podjęcia wspólnej decyzji – jaką historię będziemy opowiadać na ekranie”, mówi reżyser. „Im bardziej historia filmowa odwołuje się do życia wewnętrznego, jest bardziej tajemnicza, tym bardziej konieczne jest odpowiedzenie sobie na pytanie: co zdarzy się dalej, do czego to wszystko prowadzi?”

W przypadku „Bliżej” oznaczało to zastanowienie się i odpowiedzenie sobie na pytanie: co działo się w momentach, które nie są pokazane na ekranie, dajmy na to na przestrzeni jednego roku. Innym z powodów, dla których Nichols tak bardzo wnikliwie prowadzi próby, jest możliwość oswojenia aktorów ze sobą nawzajem, w taki sposób, że „mogą zbadać i prześledzić, jak mogłaby wyglądać ekranowa relacja dwojga takich ludzi i jak czują się ze sobą. Im lepsi aktorzy – tak jak czwórka zatrudniona przy „Bliżej” – tym łatwiej im zrozumieć i oddać stopień złożoności relacji przedstawionych w filmie.”

Natalie Portman, która wcześniej miała okazję współpracować z Nicholsem przy produkcji „Mewy” Czechowa, twierdzi, że podejście reżysera do prowadzenia prób było inne niż w przypadku „Bliżej”. „Na deskach scenicznych bardziej przypominało to typowy proces prowadzenia prób. Mike po prostu siadał na widowni i pozwalał, żeby akcja rozwijała się sama. W przypadku filmu, przyjął jednak podejście polegające na angażowaniu się w ten proces, udzielając sugestii i prowadząc rozmowy w konkretnym kierunku. Przypominało to uczestniczenie w ciekawych zajęciach językowych, analizowanie oryginalnej sztuki podczas prób i odnoszenie się do innych źródeł literackich”, wspomina aktorka.

Jude Law, który, jak mówi, często dużo bardziej docenia proces odkrywania materiału scenariusza w toku prób niż samo kręcenie zdjęć, był od ogromnym wrażeniem prowadzonych pod okiem Nicholsa przygotowań. „Ten reżyser pracuje w bardzo charakterystyczny i sobie tylko właściwy sposób. Wspaniale jest być po prostu w jego towarzystwie, słuchać co ma do powiedzenia, jakie przywołuje historie, jakie znajduje w tym wszystkim odniesienia. To bardzo wnikliwe, ale jednocześnie subtelne podejście. Stopniowo, coraz bardziej nabiera się świadomości, że poprzez prowadzenie rozmowy, reżyser prowadzi cię, całkiem podświadomie w obranym przez siebie kierunku. Wytwarza się w ten sposób pewność, że to właśnie ty jesteś najbardziej odpowiednią osobą do wykonania tego zadania, stąd też nie masz powodu żeby kwestionować pewne rzeczy, czy też wątpić w siebie.”

Poczucie optymizmu, które niezmiennie towarzyszy Nicholsowi, miało także duży wpływ na aktorkę Julię Roberts. Ona sama określa go jako osobę: „Bardzo jasno komunikującą swoje zdanie i uwagi oraz niezwykle entuzjastycznie nastawioną do pracy. Do pracy potrafi zagrzewać jak nikt inny – to wręcz niewiarygodne . To wywołuje wiele emocji i pobudza do rozmów oraz kreatywnego myślenia. Mike jest bardzo sprytny jeśli chodzi o podejście do tak dramatycznego scenariusza wydarzeń, które mają w sobie przecież spory ładunek wrogości i wulgarności, a także wiele elementów dla przeciętnego człowieka wręcz odpychających. On po prostu, w sobie tylko znany sposób, w trakcie pracy nad tekstem poprzez rozmowy i tłumaczenie sprawia, że podchodzimy do tego tak, jakby każdy z nas coś takiego sam przeżył, powiedział, czy też doświadczył na własnej skórze.”

„Wiele czasu spędziliśmy na rozmowach o przewodnich zagadnieniach i przesłaniu tego filmu”, mówi Clive Owen. „Dzieliliśmy się uwagami na temat tego, jak ludzie zachowują się pod presją, jak reagują kiedy są zakochani, a jak, kiedy ktoś ich skrzywdzi. W ten sposób pewne reakcje wsączają się do świadomości i powracają w momencie, kiedy zaczynamy kręcenie zdjęć.”

Podejście do prób prowadzonych przez Nicholsa zaowocowało w dużym stopniu w trakcie procesu produkcyjnego. Jak zauważa Owen: „Mike jest tak bardzo bystry i wnikliwy, że od razu ma się poczucie, że jeśli ma się do czynienia z takim reżyserem to wszystko pod jego przewodnictwem będzie na swoim miejscu. Po takim przygotowaniu, jakie nam wcześniej zaserwował, podczas kręcenia zdjęć stosunkowo niewiele jest powtórek. Z pewnością wpływa to na świeżość uczuć i podejścia aktorów, dużą żywotność i prawdziwość akcji. Kiedy kręci się jakąś scenę po raz kolejny, naturalnie, wiele rzeczy można poprawić i udoskonalić, ale w pewnym sensie odcina się także swoje pierwotne reakcje. Można w ten sposób zagubić prawdziwego ducha i nerw sceny. Mike jednak czuwa, żeby nie zatracić świeżości odczuć. Jednocześnie, my aktorzy odczuwamy pewną presję, kiedy mamy świadomość, że w każdej ze scen właściwie możemy sobie pozwolić jedynie na kilka powtórek. Wiąże się z tym spora porcja bardzo potrzebnej przy tego rodzaju pracy adrenaliny.”

Więcej informacji

Proszę czekać…