Tulpan

6,4
Asa (Askhat Kuchinchirekov), młody marynarz, po ukończonej służbie wojskowej wraca w rodzinne strony. Mieszka kątem u siostry Samal (Samal Yeslyamova), choć jej mąż, milczący pasterz Ondas (Ondasyn Besikbasov) z trudemakceptuje obecność chłopaka. Asa chce wiele: chce samodzielności, własnego domu, stada owiec, wielbłądów, ale także – komfortowego życia, jakie zna z kolorowych magazynów, baterii słonecznych na jurcie, motocykla, którym objeżdżałby codziennie swoje „ranczo”. Tymczasem, aby zdobyć stado i móc zapewnić sobie byt, Asa musi najpierw znaleźć żonę. A to nie jest wcale takie proste. Jedyną szansą Asy jest dziewczyna o rzadkim imieniu Tulpan. Jak się okazuje, nie tylko Asa ma marzenia. Tajemnicza Tulpan odtrąca zaloty, za pretekst podając odstające uszy marynarza.

"Tulpan" - nagrody i festiwale

Festival de Cannes 2008 – Un Certain Regard Prize, Prix de la Jeunesse, Nagroda Ministra Edukacji Narodowej Francji.

MFF Karlowe Wary 2008 – East of the West Award, NETPACK Award

MFF Toronto 2008 – sekcja Discoveries

MFF Zurych 2008 – Nagroda za Najlepszy Film (Best Film Award)

MFF Reykjavik 2008 – Discovery of the Year – New Visions

Międzynarodowy Festiwal Operatorski „Manaki Brothers”, Skopje-Bitola 2008 – Srebrna Kamera 300 dla autorki zdjęć Jolanty Dylewskiej

Ponad to Tulpan zostanie pokazany na festiwalach w: Nowym Jorku, Belgii, Londynie, Tokio, Los Angeles, Wiedniu i Cottbus i wielu innych.

Polska premiera – podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego 2008

Głosy prasy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

„Nienagannie skomponowany, dowcipny i absolutnie czarujący debiut fabularny kazachskiego reżysera Tulpan, który otrzymał nagrodę Un Certain Regard podczas Festiwalu w Cannes, opowiada historię rodziny nie tyle walczącej o przeżycie, ile wręcz czerpiącej radość z surowego życia pasterzy owiec i kóz wśród jałowych stepów. Scenariusz autorstwa Dworcewoja i Giennadija Ostrowskiego pełen jest urzekających momentów ukazujących dzieci podczas zabawy, bliskie więzy łączące małżonków, ciężką, wyniszczającą wręcz pracę i nierealne sny młodzieńca. Gra aktorska jest bardzo wysublimowana, zaś autorka zdjęć Jola Dylewska uwieczniła posępny krajobraz w całym jego bezlitosnym pięknie. (Ray Bennett, Hollywood Reporter)

„Dzięki organicznej mieszance naturalizmu i poezji reżyserowi udało się sprawić, że dźwięki, zapachy i proste przyjemności życia w stepie stają się dla widza niemal namacalne, odczuwalne. (...) Obsada gra niezwykle przekonująco, zaś dorośli aktorzy wprost żyją życiem swoich postaci. Relacje rodzinne są odtworzone z uderzającą autentycznością. (...) Kamera prowadzona przez Jolę Dylewską – a zwłaszcza wyraziste sceny plenerowe oraz poruszająca intymność wnętrz jurt – nadaje filmowi majestatyczność, przywodzącą namyśl filmy Andreja Tarkowskiego.” (Alissa Simon, Festival Central/Variety)

„Jury festiwalu w Zurychu, któremu przewodniczył Peter Fonda, było urzeczone historią młodego człowieka, poszukującego szczęścia pośród posępnych i niegościnnych obszarów kazachskiego stepu, którą opowiedział w swoim debiucie fabularnym Sergiej Dworcewoj. – Tulpan to bardzo zasłużony laureat i jeden z najważniejszych i najbardziej poruszających filmów, jakie widziałem w ciągu ostatnich lat – powiedział dyrektor Festiwalu, Karl Spoerri.” (TomArmitage, Variety)

„Nieśmiałe zaloty, imponujące pejzaże i pełne życia towarzystwo biorących udział w filmie zwierząt sprawiają, że Tulpan, debiut fabularny dotychczasowego dokumentalisty Sergieja Dworcewoja to film żywy, intensywny a zarazem przyjemny w odbiorze. Zlokalizowany w Kazachstanie film nie przeciera wprawdzie nowych szlaków; zarówno w scenerii jak i nastroju bardzo bliski jest np. Opowieści o płaczącym wielbłądzie . Jednak kameralna, subtelna fabuła, która łączy się w Tulpan z dużą dawką etnograficznej obserwacji, jest po prostu zniewalająca. (Jonathan Romney, Screen Daily)

Tulpan Sergieja Dworcewoja rozgrywa się w jałowym regionie Kazachstanu, w omiatanym przez wiatry stepie, gdzie hoduje się zwierzęta a ludzie żyją w jurtach. Protagonista, żołnierz powracający po zakończonej służbie, szuka żony, i zabiega o względy sąsiadki (postać tytułowa), której twarz nie pojawia się na ekranie. Nadzwyczajna jest scena, w której pasterz próbuje, stosując sztuczne oddychanie, reanimować nowo narodzone jagnię. Ilustruje ona niezwykle silne więzy, jakie łączą człowieka i zwierzęta.” (Stephen Holden, The New York Times)

Historia

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Kamera w długiej panoramie filmuje jedynie kreskę horyzontu, łączącą spieczoną ziemię z rozprażonym niebem. Idealnej pustki nie zakłóca niemal nic. Krajobraz, który fascynuje i przeraża. To Bietpak Dała, czyli Głodowe Stepy – pustynna, sucha i surowa wyżyna w Kazachstanie; prawie niezamieszkały rejon, w którym nieliczni pasterze-nomadzi wiodą życie pełne trudu. To tu Sergiej Dworcewoj, wybitny kazachski dokumentalista osadził akcję swojego debiutu fabularnego pt. Tulpan . Pośrodku bezkresnego stepu postanowił odpowiedzieć na pytanie, czym jest szczęście.

A szczęścia szuka w filmie Asa (Askhat Kuchinchirekov), młody marynarz, który po ukończonej służbie wojskowej wraca w rodzinne strony. Mieszka kątem u siostry Samal (Samal Yeslyamova), choć jej mąż, milczący pasterz Ondas (Ondasyn Besikbasov) z trudem akceptuje obecność chłopaka. Asa chce wiele: chce samodzielności, własnego domu, stada owiec, wielbłądów, ale także – komfortowego życia, jakie zna z kolorowych magazynów, baterii słonecznych na jurcie, motocykla, którym objeżdżałby codziennie swoje „ranczo”. Tymczasem, aby zdobyć stado i móc zapewnić sobie byt, Asa musi najpierw znaleźć żonę. A to nie jest wcale takie proste. Jedyną szansą Asy jest dziewczyna o rzadkim imieniu Tulpan. Jak się okazuje, nie tylko Asa ma marzenia. Tajemnicza Tulpan odtrąca zaloty, za pretekst podając odstające uszy marynarza. Także ona zaplanowała już swoją przyszłość...

Własne stado, spełnienie marzenia Asy, staje się więc coraz mniej realne, tym bardziej, że romantyczne wyobrażenia chłopaka na temat pasterstwa zostają skonfrontowane z twardą rzeczywistością: suszą, głodem i bezsilnością pasterzy wobec kolejnych przypadków śmierci nowo narodzonych jagniąt. Ondas traci cierpliwość dla darmozjada o dwóch lewych rękach. Zdesperowany Asa jeszcze raz próbuje podbić serce Tulpan opowieściami o nieustraszonych czynach na morzu i o potworach zamieszkujących morskie głębiny. Daremnie. I kiedy wszystko wydaje się już być beznadziejne, wydarza się cud. Cud życia. Asa musi podjąć pierwszą dojrzałą decyzję w życiu. Kolejne przyjdą mu już o wiele łatwiej. Asa zrozumie, że szczęście nie ukrywa się za horyzontem, jest w zasięgu ręki.

„Myślę, że każdy jest taki sam. Wszyscy ludzie myślą, że szczęście czeka na nich gdzieś tam, daleko. Ale ono jest wszędzie, nawet tam, gdzie żyje się ciężko i biednie” – mówi reżyser i współautor scenariusza Sergiej Dworcewoj. – „Mój bohater, Asa dojrzewa i zaczyna rozumieć, że można żyć szczęśliwie bez anteny satelitarnej, jeśli tylko pozna się uczucie prawdziwej miłości i bliskości z ludźmi”.

To proste prawdy, tak jak pozornie prosta i opowiedziana wprost jest historia w komedii Tulpan. Pozornie, bo wprawdzie rzeczywistość przedstawiona w filmie składa się z niewielu elementów – są one jednak bardzo mięsiste, pełne szczegółów, dodających jej głębi i wiarygodności. Drobne rodzinne rytuały w domu Ondasa, jego dzieci – syn recytujący co wieczór zasłyszane w radio wiadomości, rozśpiewana córka i najmłodszy berbeć, podróżujący niestrudzenie na wyimaginowanym koniku do Ałma-Aty, potraktowana z łagodną ironią ekstrawagancja kuriera Boniego (Tulepbergen Baisakalov), przemieszczającego się po stepie przedziwnym pojazdem– ciągnikiem z aksamitnymi zasłonami, przyozdobionym kiczowatymi fotografiami erotycznymi, a także weterynarz prześladowany przez szaloną wielbłądzicę – to wszystko składa się na świat, w którym na pierwszym planie znajdują się nie trud życia i pracy pośród burz piaskowych i niedostatków, ani nie dywagacje o upadku pierwotnych społeczeństw na skutek skażenia cywilizacją Zachodu, ale radość życia i godność osobista bohaterów.

Oczywiście nie oznacza to, że w filmie nie odbija się wielka tęsknota współczesnego człowieka za prostszą rzeczywistością. Odnajdujemy ją w Tulpan zwłaszcza w apoteozie stanu symbiozy ludzi i przyrody, tego dawno utraconego, naturalnego kontaktu z otaczającym światem zwierząt i roślin. Relację tę cechują na równi – prozaiczność oraz magiczność.

„Gdy jesteś w stepie, pierwsza rzecz, jaką odczuwasz, to po prostu przestrzeń. Ale stopniowo zaczynasz sobie zdawać sprawę z tego, że w stepie jest wszystko. Ptaki, przyroda. W miastach zatraciliśmy kontakt z naturą. Kazachowie mają dużą wiedzę np. o fazach księżyca, mówią o różnych jego twarzach. Dla nas to po prostu lampa, dodatkowe źródło światła. Może nie prowadzą wygodnego życia, ale ich dusze są w równowadze” – mówi reżyser.

Oswajanie stepu

Rozmowa z autorką zdjęć Jolantą Dylewską, PSC

Jak doszło do pani spotkania z Sergiejem Dworcewojem?

Jolanta Dylewska: W sylwestra 2003 r. zadzwonił do mnie Raimond Goebbel, producent z niemieckiej firmy Pandora Film i zapytał, czy nie przeczytałabym scenariusza. Wymienił nazwisko Sergieja Dworcewoja. Scenariusz bardzo mnie zainteresował. Spotkaliśmy się z Sergiejem na festiwalu w Rotterdamie, czyli w lutym 2004 r. Nie byliśmy zdecydowani. Ale producenci nalegali, abyśmy porozmawiali jeszcze raz. Więc spotkaliśmy się na festiwalu Berlinale. Tym razem ja przywiozłam swoje filmy, Sergiej swoje, oglądaliśmy je, dyskutowaliśmy długo. I zdecydowaliśmy, że jednak będziemy razem pracować.

Potem Sergiej przyznał, że średnio cieszył się z pomysłu, że to kobieta miałaby robić zdjęcia, bo wiedział, że warunki będą bardzo trudne. I dlatego na tym pierwszym spotkaniu opowiadał mi głównie o pająkach, skorpionach i żmijach. Chciał mnie przestraszyć i sprawić, żebym się wycofała w sposób naturalny. Taki był początek naszej znajomości.

Zapytany o to, ile wolności pozostawia operatorowi a ile montażyście, Dworcewoj powiedział, że żadnej.

Jolanta Dylewska: Sergiej jest reżyserem totalnym. Ale to nieprawda, że nie ma się wolności jako operator. Sergiej jest człowiekiem, który współpracuje. Jest reżyserem, który otwiera człowieka. Posiada swój odrębny świat, swój wyjątkowy styl. Czyli jest takim reżyserem, za którym trzeba podążać. Myślę, że to jest marzenie wielu operatorów – współpracować z silnym reżyserem, który wie, czego chce. Może nie wie dokładnie, jak on powinien wyglądać, ale wie, jakiego rodzaju świat chce stworzyć.

Jak powstawała wizja świata do filmu Tulpan? Jeździliście na dokumentację, robiliście próby?

Jolanta Dylewska: Pojechałam do Kazachstanu, w Bietpak Dała, czyli w Step Głodowy, w marcu 2004 r. Szukaliśmy konkretnego miejsca, w którym mieliśmy zbudować dwie jurty, w których będzie toczyła się akcja oraz bazę dla ekipy.

Zdjęcia miały się rozpocząć z końcem kwietnia. Przed zdjęciami pojechałam tam ponownie, wiedziałam już, że moją główną lampą będzie słońce. Więc ważne było, aby odpowiednio zbudować jurty i zagrodę dla bydła. Ponieważ nie było w stepie żadnego obiektu wertykalnego, na którym mogłabym obserwować zmiany wywołane ruchem słońca. Szczególnie interesowały mnie zmiany zachodzące w cieniu przypisanym i w cieniu rzuconym. Spędzałam dni w stepie w towarzystwie mego szwenkiera; on był „nośnikiem” światła. Wybudowaliśmy zegar słoneczny i zaczęła się obserwacja.

A później robiliśmy próby, szukaliśmy kolorów kostiumów, szukaliśmy metod charakteryzacji.

Jak łatwo się domyślić – wszyscy chodzą tam zapyleni. Sprawia to wiatr, który jest nierozłącznym towarzyszem stepu. Wiedziałam już od Jerzego Wójcika, że prawdopodobnie najlepiej sprawdzi się pył, a nie profesjonalne środki charakteryzatorskie. I zdjęcia próbne potwierdziły, że dwukrotnie przesiewany pył sprawdził się najlepiej.

Sergiej opowiadał, jak na początku zabronił wam w ogóle włączać kamerę.

Jolanta Dylewska: To było w maju 2004 r. To był pierwszy i ostatni raz, gdy Sergiej na mnie krzyczał. Sytuacja była taka. Zastała nas burza w stepie, niesamowite błyskawice i kolory o rzadko widywanym napięciu, a przede mną – mały piesek, nasz aktor, spokojnie zjadał swoją kolację, w oddali pasły się jeszcze nasze owce. Ten widok poruszył mnie. Nie miałam czasu niczego Sergiejowi wyjaśniać. Krzyknęłam do asystenta Edzia Makówki, żeby dał mi kamerę. I nakręciłam w planie totalnym panoramę od groźnego nieba do pieska.

Widząc to Sergiej, zdenerwował się i krzyczał, że operatorzy zawsze marnują materiał i zrobiło się niemiło. Ale przeprosił, gdy zobaczył materiały. I ujęcie weszło do filmu. Bo na początku Sergey miał do mnie ograniczone zaufanie. Film skończyliśmy jako przyjaciele.

Dworcewoj wymaga wiele od ekipy, ale również – od siebie.

Jolanta Dylewska: Jest absolutnie nieprawdopodobne i godne najwyższego szacunku, jak ciężko Sergiej pracuje. Tysiące razy ogląda nakręcone materiały; nieustannie wszystko sprawdza, żeby się nie pomylić, głęboko zastanawia się nad każdym ujęciem. To nie było tak, jak zazwyczaj jest przy realizacji filmu fabularnego, że reżyser mówi: – Tego dubla biorę. Przy Tulpan czasem trwało to całymi tygodniami. Sergiej oglądał, analizował, było wiele rozmów, i dopiero wtedy decydował. Cała ekipa pytała mnie ciągle z przejęciem: Przyjął?

Jak wyglądała kwestia koordynacji i filmowania zwierząt, których na planie jest tak wiele?

Jolanta Dylewska: Zwierzęta, które widzimy na ekranie, to tamtejsze zwierzęta żyjące w stanie niemal wolnym. Nie były w żaden sposób tresowane.

W scenariuszu jedną z najważniejszych scen była scena narodzin owcy. Sergiej, który nakręcił poprzednio 2 filmy w stepie, wiedział, że owce będą rodziły w maju. Chodziło o to, aby zdążyć. Jednak owce w stepie są właściwie dzikie. Ani do stada ani do pojedynczych owiec nie dało się podejść, bo uciekały. Więc ja, szwenkier, asystent kamery i dwóch dźwiękowców chodziliśmy po stepie za stadem, a nasza zdjęciówka jeździła obok. Dźwiękowcy nosili tyczki, my z początku chodziliśmy bez kamer, z czasem zaczęliśmy je nosić. Chodziło o to, aby owce się z nami oswajały. Okazało się, że stado jest w stanie przejść do 50 km każdego dnia. Więc robiliśmy po 25 km dziennie, bo szliśmy tylko w jedną stronę, potem nie dawaliśmy już rady. Wędrowaliśmy tak przez 2 tygodnie i rzeczywiście – z każdym dniem dystans się zmniejszał. Dzięki temu udało nam się do nich zbliżyć i nakręcić scenę narodzin w jednym, długim ujęciu.

To ta sama cierpliwość, która cechuje Dworcewoja jako dokumentalistę – mówiącego o sobie jako o snajperze, który czeka dniami na dachu, oczekując na cel.

Jolanta Dylewska: Tak. Ale trzeba pamiętać, że w filmie wszystko właściwie jest odegrane. W znacznym stopniu styl filmu wskazały te nakręcone na początku sceny z porodów owiec. Gdy je zrealizowaliśmy, nakręciliśmy cały film „na brudno” według scenariusza. Potem zmontowaliśmy go i okazało się... jak n i e kręcić.

Sceny dialogowe sprawiają tak świeże, autentyczne, że niemal dokumentalne wrażenie – kamera zdaje się reagować na toczące się przed obiektywem wydarzenia, jakby odbywały się one po raz pierwszy. Domyślam się, że to właśnie, paradoksalnie, efekt tych długich prób, a nie improwizacja aktorów i ekipy.

Jolanta Dylewska: Gdy kręciliśmy scenę któryś raz z kolei, było oczywiste, jak kamera ma się zachowywać. Ale bardzo często Sergiej robił to, co robi w filmie dokumentalnym, czyli podpowiadał kamerze: – A teraz chodź na lewo, teraz na prawo... Bardzo często posługuje się tą metodą. I takie są jej efekty. Sergiej mówił pod koniec, że obawia się, że ludzie pomyślą, iż Tulpan to film dokumentalny.

Dworcewoj bardzo długo szukał aktorów...

Jolanta Dylewska: Aktorów wyłonił z castingu. Ale już odtwórcy ról drugoplanowych i dzieci pochodziły z miejscowości odległej o 40 km od miejsca, w którym kręciliśmy. To było zresztą autentyczne rodzeństwo.

Jednak nie wszyscy wśród dorosłych odtwórców ról byli profesjonalnymi aktorami.

Jolanta Dylewska: Asa był studentem reżyserii w Ałma-Acie, w międzyczasie ukończył już szkołę. Samal jest aktorką z teatru w Piotropawłowsku. Przedtem nie miała z filmem nic wspólnego. Ondas jest właściwie śpiewakiem operowym. Grywał trochę w filmach, ale głównie pracuje w operze. Boni jest aktorem, a teraz studiuje produkcję w Moskwie. Reszta – to naturszczycy, mieszkańcy okolicznych miejscowości.

Aktorzy: Samal, Ondas i trójka dzieci żyli miesiąc w jurcie, aby przygotować się do filmu. A my chodziliśmy między nimi z kamerą – chodziło głównie o to, aby dzieci się przyzwyczaiły do naszej obecności.

Postaci noszą imiona aktorów.

Jolanta Dylewska: Oczywiście w scenariuszu imiona były inne. To bardzo fortunna decyzja. Dzięki niej na planie nie było zamieszania. Mieliśmy niewielu aktorów zawodowych, i myślę, że w ten sposób nieprofesjonalni odtwórcy ról czuli się lepiej – pewniej. Łatwiej też było im się utożsamić z postaciami.

Ze względu na pył i temperaturę, warunki pracy na planie zdjęciowym były zapewne ekstremalne.

Jolanta Dylewska: W stepie panują straszne temperatury, termometry wskazywały 50 stopni w ceniu, a strzałka szła jeszcze w górę... Mieliśmy tylko klimatyzację w pomieszczeniu, w którym przechowywana była kamera i negatyw. Chwilami było nam naprawdę ciężko. Jednak wracaliśmy przez te 4 lata do Bietpak Dała i realizowaliśmy kolejne zdjęcia.

Nie miała pani momentów zwątpienia?

Jolanta Dylewska: Nie. Dla mnie to była tak ciekawa praca, że ani przez chwilę nie miałam ochoty jej przerwać. Ze wszystkich realizacji, przy których brałam udział jako operator, ta była zdecydowanie najciekawsza, po prostu – niezwykła.

A Kazachstan?

Jolanta Dylewska: Stał się niesamowicie mi bliski. Podobnie jak ludzie stamtąd. Relacje, które tam się nawiązały są dla mnie bardzo ważne. Ten film i step bardzo dużo mi dały, chyba więcej niż ja im.

rozmawiała Irena Gruca-Rozbicka

Realizacja

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Z równowagą kazachskiej duszy korespondują wspaniałe zdjęcia autorstwa wybitnej polskiej autorki obrazu filmowego – Jolanty Dylewskiej. Do filmu przenika dokumentalne doświadczenie zarówno jej jak i reżysera. Kamera podąża za bohaterami, reaguje na ich gesty, wykształcając w długich ujęciach rodzaj rytmu, którego nie zakłócają sklejki, które np. rozbijałyby sceny dialogowe na kontrplany.

Z kolei fotografia ascetycznego pejzażu oddaje poczucie otwierającej się przestrzeni, jej odwieczną niezmienność, zaś czasami – jej niespodziewane zmiany. Tak jest w długim ujęciu samotnej jurty, które przez pierwsze sekundy wydaje się wręcz zamrożoną stopklatką, życie ujawnia się w nim dopiero po chwili – w ruchu zwierzęcia, aby za moment – wzbić się ponad namiot gwałtowną trąbą powietrzną, której nadejścia jeszcze przed chwilą nic nie zapowiadało.

„Chciałem, aby ten film był niczym mój oddech. Chciałem połączyć mój oddech z oddechem pejzażu. To, co najbardziej pociąga mnie w filmie, to możliwość wykreowania równoległej rzeczywistości, która od tego momentu zaczyna istnieć” – powiedział Dworcewoj w jednym z wywiadów udzielonych podczas festiwalu w Cannes, gdzie Tulpan otrzymał m.in. nagrodę Un Certain Regard.

Szczególnie trudne zadanie stanęło przed realizatorami w przypadku scen w planach totalnych, w których w kadrze poruszają się w różnych płaszczyznach zwierzęta, dzieci, a dodatkowo mają miejsce zjawiska przyrody: zawirowania piasku, wiatr, chmury przesuwające się na niebie, zmieniające się położenie słońca. Wszystko wydaje się tu być idealnie zsynchronizowane i wyreżyserowane, chociaż wyreżyserowane przecież być nie mogło. Znając jednak metodę realizacji filmów dokumentalnych Siergieja Dworcewoja, możemy domyślać się, jak powstały. Są owocem długich i cierpliwych obserwacji, całych dni spędzonych na przyglądaniu się zwyczajom zwierząt, czynnościom pasterzy, rytmom zjawisk naturalnych. Sergiej Dworcewoj mówi o sobie, że jest niczym snajper; może czekać tygodniami i miesiącami, aż pojawi się to, co chce „ustrzelić”.

Podczas warsztatów Master Class, które odbyły się w Warszawie w trakcie Festiwalu Planete Doc Review 2008 Dworcewoj opowiadał o pracy nad Tulpan: – „Miałem bardzo dobry polski zespół operatorski. Ale początki były trudne, bo chociaż robiliśmy film fabularny, zawierał on masę scen, które mieliśmy nakręcić w sposób dokumentalny. Kiedy pojawiliśmy się na planie, chcieli od razu rozpocząć zdjęcia. Wszystko wydawało się im ciekawe i wyjątkowe: owce, wielbłądy, osły, step… – Dlaczego czekamy, Sergiej? – pytali. A moja prośba była taka: Pierwszym trudnym zadaniem operatorskim będzie... nie włączać kamery. Chyba byli najpierw bardzo źli na mnie. Następne dni spędzili.... tropiąc owce. Możecie to sobie wyobrazić: masa ludzi, która chodzi za owcami po stepie. I tak przez dwa tygodnie...”

Istotna w Tulpan jest także warstwa dźwiękowa. Sergiej Dworcewoj podkreśla, jak duże wiążą się z dźwiękiem możliwości zmiany kompozycji dramaturgicznej: jej wzmacniania, podkreślania pewnych elementów. Dworcewoj unika muzyki. – Muzyka staje się czasami swoistym wózkiem inwalidzkim dla reżysera, który nie radzi sobie z dramaturgią. Tymczasem każdy film ma swoją wewnętrzną muzykę.

To jej szukam. Film realizowany był w sumie aż 4 lata. Tulpan jest koprodukcją niemiecko-szwajcarsko-kazachsko-rosyjsko-polską. Oprócz Jolanty Dylewskiej i jej ekipy operatorskiej przy produkcji pracowali charakteryzatorzy Tomasz Matraszek i Beata Matuszczak i kierownicy produkcji: Jacek Dąbrowski-Udziela, Małgorzata Jurczak i Bohdan Graczyk, który pełnił także funkcję II reżysera. Polskim koproducentem był Henryk Romanowski (Filmcontract).

Twórcy

Sergiej Dworcewoj (reżyseria, współautor scenariusza)

Pochodzący z Kazachstanu Sergiej Dworcewoj na pomysł zostania reżyserem wpadł w wieku 30 lat. Był wówczas inżynierem lotnictwa i pracował dla rosyjskiego Aeroflotu. Po ukończeniu szkoły filmowej w Moskwie Sergiej nakręcił jak dotąd 4 filmy dokumentalne: Szczęście, Dzień chleba, Trasa oraz W ciemności. Wszystkie realizowane są na taśmie 35mm. Dworcewoj pracuje wyłącznie metodą cierpliwych obserwacji, a zdjęcia poprzedza trwającym nawet kilka miesięcy okresem przygotowań.

W sumie jego dokumenty otrzymały ponad 50 nagród na najważniejszych międzynarodowych festiwalach, w tym prestiżową nagrodę Joris Ivens podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Amsterdamie, rosyjską nagrodę im. Andrieja Tarkowskiego, którą wcześniej odebrali Jurij Norstein, Otar Joseliani i Aleksander Sokurow, a także nagrody festiwali w Lipsku, Jihlavie, Marsylii i Krakowie.

Fakt, iż Dworcewoj zwrócił się ku filmowi fabularnemu wynika z jego refleksji nad etapem, w którym znalazł się jako twórca filmów dokumentalnych. Podczas Master Class wWarszawie Sergiej mówił: – Film dokumentalny to silna broń. Trzeba naprawdę wiedzieć, dlaczego się jej używa. Istnieje wiele aspektów każdej sytuacji i tylko ode mnie zależy, który zaprezentuję. Mogę zrobić 10 różnych filmów na ten sam temat. Zdobywam zaufanie ludzi, którzy nie rozumieją, niewiedzą, jaki film zrobię. To się stało niebezpieczne. Zacząłem sobie zadawać pytanie: dlaczego? Z każdym filmem coraz silniej odczuwałem tę moralną granicę. Ale muszę robić filmy – nie mogę żyć bez filmu. Dlatego przestałem teraz robić dokumenty i nakręciłem fabułę.

Zapewne wróci jeszcze do dokumentu, ale – jak mówi – tylko po to, by się otworzyć, zrobić bardzo szczery film o sobie, o swoim otoczeniu i najbliższych. Tulpan pozwolił Dworcewojowi na połączenie wrażliwego oka i cierpliwości dokumentalisty z pragnieniem kreowania nowych światów. Jak udane jest to połączenie, świadczą kolejne prestiżowe nagrody dla Tulpan.

Twórcy

Jolanta Dylewska (zdjęcia)

Ukończyła wydział operatorski a także reżyserię w Państwowej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Jej praca dyplomowa, napisana u profesora Jerzego Wójcika nosiła tytuł Jak w zwierciadle, czyli krótki esej o twarzy. W czasie studiów zrobiła zdjęcia do kilkudziesięciu filmów szkolnych. Po studiach była asystentką w Pracowni Sztuki Operatorskiej u profesorów Jerzego Wójcika i Witolda Sobocińskiego. Wykłada w szkole filmowej w Łodzi, a także w niemieckiej Filmakademie Baden-Württemberg. Od 2006 r. nosi tytuł profesora sztuki filmowej. Należy do Stowarzyszenia Twórców Obrazu Filmu Fabularnego (STOFF/PSC). Jest autorką zdjęć m.in. do filmów Przemysława Wojcieszka (Głośniej od bomb, W dół kolorowym wzgórzem, Doskonałe popołudnie, Made in Poland) i Mariusza Grzegorzka (Goliathus, Goliathus, Rozmowa z człowiekiem z szafy, Królowa aniołów). Za zdjęcia do filmu W dół kolorowym wzgórzem otrzymała nagrodę na festiwalu Slamdance w Park City (USA). Zaś za zdjęcia do niemieckiej produkcji Maries Lied, w reżyserii Nico Bruchera – prestiżową Niemiecką Nagrodę Filmową (Deutscher Filmpreis).

Jolanta Dylewska jest autorką wybitnych filmów dokumentalnych. Jej Kronika powstania w getcie Warszawskim wg Marka Edelmana została nagrodzona na wielu festiwalach (m. in. Golden Gate Award w San Francisko, nagrody w Lipsku, Monachium i węgierskim Gyor). Najnowszy – pełnometrażowy dokument Po-Lin. Okruchy pamięci to niesamowita podróż do małych żydowskich sztetl w Polsce lat 30., których klimat udało się jej zrekonstruować na podstawie poruszających filmowych materiałów archiwalnych ze zbiorów prywatnych oraz historii ich mieszkańców, zebranych w wyniku żmudnych poszukiwań, za sprawą informacji z Ksiąg Pamięci i wspomnień polskich świadków. Film otrzymał III nagrodę w kategorii filmów pełnometrażowych podczas Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” w Kazimierzu Dolnym.

W wywiadzie dla Film&TVKamera Jolanta Dylewska tak mówiła o swojej pracy: – Kamera jest jakimś transcendentalnym korytarzem, który powoduje, że kontakt między postacią, na którą patrzę przez kamerę, a mną staje się niezwykle intensywny, a kamera – czymś więcej niż zbiorem soczewek. Zdarza się, że wiem, co za chwilę zrobi osoba, którą mam przed sobą. Mam wrażenie, że za każdym filmem widzę inaczej i bardzo lubię to inaczej.

Za zdjęcia do Tulpan Dylewska otrzymała nagrodę Srebrna Kamera 300 podczas 29. Międzynarodowego Festiwalu Manaki Brothers, najstarszego festiwalu operatorskiego.

Warto wchodzić w koprodukcje

Rozmowa z przedstawicielami firmy Filmcontract, która była polskim koproducentem filmu Tulpan.

Jak doszło do tej międzynarodowej koprodukcji? Na którym etapie Filmcontract wszedł do niej?

Filmcontract: Mamy duże doświadczenie w koprodukcjach z Niemcami i posiadamy od wielu lat pewną pozycję na rynku niemieckim. Rozmawialiśmy z Pandora Film na temat kilku wspólnych projektów. Karl Baumgartner zapytał nas, czy moglibyśmy pomóc w produkcji Tulpan. Przeczytaliśmy scenariusz i projekt wydał się nam na tyle ciekawy, że w 2005 roku zdecydowaliśmy się na wejście w produkcję. W 2005 roku Tulpan był już po pierwszej transzy zdjęć w Kazachstanie.

Ponieważ weszliśmy w trakcie produkcji, udział polskich elementów był już ustalony. Polskim wkładem był cały pion operatorski z Jolantą Dylewską na czele oraz pion charakteryzacji. My wnieśliśmy cześć pionu produkcji.

Z jakimi warunkami musieli zmierzyć się filmowcy w stepie?

Filmcontract: Zdjęcia rozpoczęły się w 2004 roku, a skończyły w 2007. Ze względu na

ekstremalne warunki panujące na stepie w Kazachstanie zdjęcia były możliwe tylko w okresie letnim.

Całość zdjęć była realizowana na tzw. Stepie Głodowym, najtrudniejszej części Wielkiego Stepu Kazachskiego, ok. 4 godz. drogi od najbliższego miasta Szymkentu. Temperatura w ciągu dnia sięgała +50 stopni, a w nocy spadała do temperatury minusowej. Dodatkowo wciąż pojawiały się burze piaskowe, czasami trwające tygodniami. Na co dzień filmowcy mieli do czynienia z niebezpiecznymi zwierzętami: skorpionami, jadowitymi wężami i insektami. Cała baza została zbudowana na miejscu i oczywiście, z powodu braku energii elektrycznej, konieczne było wykorzystywanie agregatów prądotwórczych. Bohaterami filmu są także zwierzęta: owce, wielbłądy, konie itd. i oczywiste były związane z tym utrudnienia w trakcie realizacji scen. Czasami zwierzęta uciekały i trzeba było przez kilka dni szukać ich w stepie.

Jakie doświadczenia wyniósł Filmcontract z tej produkcji?

Filmcontract: Tulpan udowodnił, że warto wchodzić w koprodukcje nawet tak wielostronne. Być może Filmcontract będzie kiedyś w podobnej sytuacji – też będziemy potrzebować pomocy.

Jak współpracuje się z Sergiejem Dworcewojem?

Filmcontract: Znane nam były filmy dokumentalne Sergieja i wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z artystą nieprzeciętnym, podążającym własną drogą. Tak było w przypadku Tulpan. Sergej w swoim debiucie fabularnym udowodnił, że jest wybitnym reżyserem, tworzącym filmy artystyczne, wyprzedzające nurty panujące w kinie światowym.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…