Solaris

6,1
Psychiatra, który ciągle nie może dojść do siebie po śmierci swojej żony otrzymuje zagadkową wiadomość od przyjaciela znajdującego się na stacji międzyplanetarnej obserwującej planetę "Solaris" i fenomeny z nią związane, w której zachęca go do przybycia. Z powodu niewyjaśnionych zdarzeń załoga "Solaris" zaczyna doświadczać zaburzeń pamięci, w których pojawiają się dawno zmarli członkowie rodziny, włączając w to żonę głównego bohatera. Pojawiający się znikąd ludzie nie wiedzą jak trafili na pokład stacji, nie wiedzą, że są wytworem wyobraźni, uważają się za rzeczywiste istoty.

Fabuła filmu

W pracy nad scenariuszem Steven Soderbergh wykorzystał elementy zaczerpnięte z książki Lema i filmu Tarkowskiego oraz wiele własnych pomysłów. Jak mówi: Główna różnica między naszym "Solaris", a powieścią i jej wcześniejszą ekranizacją polega na tym, że nasz film ukazuje związek, który łączył Kelvina z żoną - dowiadujemy się, co stało się z nimi przed laty na Ziemi. Na tym właśnie chciałem się skupić, bo doszedłem do wniosku, że jeśli mamy zastanawiać się nad tym, czy historia będzie się powtarzać, musimy wiedzieć, co przytrafiło się naszym bohaterom.

Soderbergh nie miał zamiaru realizować kolejnego filmu science fiction, w którym oglądać będziemy kosmiczne bitwy i wrogich przedstawicieli obcych cywilizacji. James Cameron mówi: Musimy uprzedzić przyszłych widzów, że "Solaris" nie jest filmem akcji. To film science fiction nawiązujący do kina lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy fantastyka naukowa ukazywała przyszłość świata, człowieka i idei. "Solaris" zabiera widza na krańce wszechświata, gdzie odnajdzie on samego siebie. Kelvin musi stawić czoła własnym wspomnieniom, powtórce z tego, co wcześniej przeżył, poczuciu winy i błędom, które popełnił. Być może będzie miał okazję, by to wszystko zmienić, a być może nie...

Związek Kelvina z Rheyą dramatycznie zaważy na wyborach, których dokona. Skomplikowane relacje łączące Chrisa z żoną stały się głównym tematem filmu, bo "Solaris" Stevena Soderbergha to opowieść o miłości.

Producent Jon Landau mówi: Steven wpisał elementy różnych gatunków w konwencję filmu o miłości. Filmy z reguły opierają się na motywach przewodnich, a motywem przewodnim "Solaris" jest powtórna szansa na miłość. Gdy Kelvin staje przed taką możliwością, zmuszony jest przewartościować wszystko, czym do tej pory żył, by przekonać się, czy i tym razem podejmie te same decyzje, co kiedyś.

Steven Soderbergh dodaje: Kluczowym motywem jest w naszym filmie motyw przeznaczenia. Związek Kelvina i Rheyi zakończył się tragedią. Gdy Rheya pojawia się na Prometeuszu, oboje zdają sobie sprawę z tego, że sprawy znów mogą potoczyć się tak, jak potoczyły się w przeszłości. Bliskie są mi takie motywy jak wspomnienia, poczucie winy, potencjalne odkupienie i szansa, by zacząć wszystko od nowa. W pewnej chwili jeden z bohaterów mówi: "Nie ma odpowiedzi, są tylko wybory". I tak to już jest...

"Solaris" to także tajemnica, która sprowadza Chrisa Kelvina na stację kosmiczną orbitującą wokół tytułowej planety. Szefowie korporacji finansującej badania kosmiczne wpadają w panikę, bo stracili łączność z naukowcami na pokładzie Prometeusza. Nie wiedzą, czy badacze zginęli, odnieśli rany, oszaleli czy padli ofiarami ataku. Kelvin zna dowódcę misji, zostaje więc wysłany w kosmos, by rozwiązać zagadkę.

Gdy tylko Kelvin przybywa na stację, zdajemy sobie sprawę, że grozi mu wielkie niebezpieczeństwo - mówi James Cameron. - Nie od razu zaczynamy rozumieć, na czym ono polega: może to jakiś potwór, może maniakalny morderca. W końcu uświadamiamy sobie, że niebezpieczeństwo zagraża zdrowiu psychicznemu bohaterów.

Kluczem do rozwiązania zagadki jest sama planeta. Kelvin odkrywa, że Solaris to coś więcej niż ciało niebieskie obracające się wokół słońca - to organizm obdarzony potężną, niemal boską inteligencją. Podczas gdy naukowcy studiują Solaris, Solaris studiuje ich samych. Solaris wyszukuje w umysłach naukowców najsilniejsze obrazy i wykorzystując zdobyte w ten sposób informacje kreuje fizyczne, biologicznie realne postacie ludzi, z którymi łączyły ich niegdyś silne więzi.

Ci ludzie wierzą, że są realni, zdają sobie jednak sprawę, że nie są tymi, którymi kiedyś byli - mówi James Cameron. - Analizy struktury komórkowej i DNA wykażą, że są ludźmi. Najsilniejszym obrazem, jaki Kelvin nosi w sobie, jest obraz jego żony, która zmarła kilka lat wcześniej. Solaris sprawia, że muszą na nowo przeżyć to, co ich łączyło. To bardzo dramatyczny punkt wyjścia...

Dylemat, przed którym stają wszyscy bohaterowie filmu, polega na tym, że planeta Solaris wie o nich więcej niż oni sami, trudno więc stawić jej czoła - mówi Steven Soderbergh. - Początkowo Kelvin chce rozwiązać ten problem i bezpiecznie zabrać wszystkich do domu, potem jednak ulega fascynacji tajemnicą i nie jest już pewny, co zrobi...

Geneza filmu

"Solaris" to pierwszy film fantastyczno-naukowy w dorobku Stevena Soderbergha, laureata Oscara za Traffic. Reżyser mówi: Nigdy dotąd nie zrealizowałem filmu z gatunku science fiction, bo nie interesują mnie aspekty techniczne. Nie mam zamiaru robić filmów, które pokażą, jak wyglądać będzie nasza technika za kilkadziesiąt lat.

Reżyser zmienił swoje nastawienie, gdy jeden z jego przyjaciół, związany z wytwórnią Twentieth Century Fox, zaproponował mu przeniesienie na ekran powieści Stanisława Lema "Solaris". Wkrótce potem okazało się, że prawa do sfilmowania powieści Lema należą do wytwórni Lightstorm Entertainment, kierowanej przez Jamesa Camerona oraz jego współpracowników Rae Sanchini i Jona Landau. Cameron przez pięć lat walczył o prawa do ekranizacji. W końcu udało mu się podpisać umowę zarówno z Lemem, jak i rosyjską wytwórnią filmową Mosfilm, posiadającą prawa do wcześniejszej ekranizacji Solaris, którą w 1972 nakręcił Andrei Tarkovsky.

Dla Jamesa Camerona realizacja nowej wersji "Solaris" była niczym spełnienie marzeń. Camerona zafascynował film Tarkowskiego, a jeszcze bardziej zaintrygowała go powieść Lema. Jak mówi: Cała historia ma w powieści dodatkowy, bardzo osobisty wymiar. Większość akcji toczy się w umyśle i wspomnieniach bohaterów, można ją więc interpretować na wiele różnych sposobów.

Cameron z entuzjazmem odniósł się do propozycji, by reżyserię "Solaris" powierzyć Stevenowi Soderberghowi: Steven był niczym dar z nieba - mówi. - Wiedziałem, że nakręci film, o którym ludzie będą dyskutować długo po wyjściu z kina, "Solaris" kryje bowiem w sobie wiele fascynujących wieloznaczności, a Steven wie, jak skupić uwagę widza. Każdy jego następny film różni się od poprzedniego, podobnie jak to było w przypadku Kubricka. Steven jest jak kameleon, pomyślałem więc, że warto powierzyć mu tak złożony i skomplikowany materiał.

Cameron, Sanchini i Landau zaprosili Stevena Soderbergha na obiad, by przedyskutować szczegóły przyszłego filmu. Reżyser mówi: Powiedziałem im, że mam pomysł na to, jak zrobić ten film. Dodałem, że chcę sam napisać scenariusz, bo nie mam ochoty bawić się w kolejne przeróbki. Wyjaśniłem im swoje podejście skupiając się na różnicach między moim filmem, a powieścią Lema i wcześniejszą ekranizacją Tarkowskiego.

Po ukończeniu prac nad filmem "Traffic" Soderbergh wysłał pierwszy szkic scenariusza do Lightstorm Entertainment. Po przedstawieniu kolejnego szkicu Soderbergh i Cameron doszli do wniosku, że nadszedł czas, by zainteresować projektem szefów Twentieth Century Fox.

James Cameron mówi: Od początku był to projekt Stevena. Mam wrażenie, że więcej dowiedziałem się o przyszłym filmie od niego, niż on ode mnie. Sam napisał scenariusz, bo nikt z nas nie mówił mu, co powinno się w nim znaleźć. Niczego nie zakładaliśmy z góry, a tylko cierpliwie czekaliśmy, z czym do nas przyjdzie. Już pierwszy szkic scenariusza powalił nas na kolana. Nie pozostawało nam nic innego, jak służyć mu radą i pomocą. Musieliśmy dowiedzieć się, jaki film chce zrealizować i pomóc mu przenieść na ekran jego wizję.

Steven Soderbergh przyznaje, że choć miał sprecyzowaną wizję przyszłego filmu, z uznaniem przyjął wkład Camerona: Jim Cameron posiadł niezwykły dar opowiadania, o sztuce prowadzenia narracji wie dosłownie wszystko. Godzinami dyskutowaliśmy o rozwoju akcji, technice, przyszłości świata, podróżach kosmicznych, izolacji i odcięciu od świata, bo on przestudiował każde z tych zagadnień. Nagrywałem te rozmowy i wiele z jego pomysłów wykorzystałem potem pisząc scenariusz.

Rae Sanchini dodaje: "Solaris" można zekranizować na wiele sposobów, zależało nam jednak na tym, by zachować najważniejsze tematy. Na każdym etapie realizacji dołożyliśmy wszelkich starań, by nie stracić z oczu tego, co w powieści najważniejsze.

Na planie

Mimo iż akcja "Solaris" rozgrywa się w czasie, gdy podróże do odległych światów są na porządku dziennym, Stevenowi Soderberghowi zależało, by film utrzymany był w konwencji sugerującej dzień dzisiejszy lub niedaleką przyszłość. Na ekranie oglądamy więc wiele urządzeń i przedmiotów, które mogą nam się wydać dziwnie znajome.

Steven Soderbergh mówi: Nie chcieliśmy dokładnie określać, kiedy toczy się akcja, nie chcieliśmy też, by widzowie odnieśli wrażenie, że jest to odległa przyszłość. Dołożyliśmy przy tym wszelkich starań, by nie skupiać się zanadto na zagadnieniach technicznych, nie mają one bowiem żadnego znaczenia dla rozwoju akcji i historii, którą opowiadamy.

Ze Stevenem Soderberghiem współpracowali ściśle kierownik produkcji Gregory Jacobs, scenograf Philip Messina i projektantka kostiumów Milena Canonero. Oczywiście mieliśmy także światowej klasy autora zdjęć i montażystę: Stevena... - mówi Gregory Jacobs.

Mam to szczęście, że mogę pracować ze Stevenem, który nie boi się próbować wielu różnych gatunków - mówi scenograf Philip Messina, który pracował z Soderberghiem na planie filmów Ocean's Eleven - Ryzykowna gra, Traffic i Erin Brockovich. - Akcja "Erin Brockovich" rozgrywała się w środowisku klasy pracującej, "Traffic" utrzymany był w stylu zbliżonym do cinema verite, a "Ocean's Eleven - Ryzykowną grę" realizowano w Las Vegas. Teraz dzięki Stevenowi dane mi było wyruszyć w kosmos... "Solaris" to film, który musi uderzać realizmem. Jest to bowiem opowieść o miłości, a nie typowy film science fiction. Przestrzeń kosmiczna jest w nim tylko tłem.

"Solaris" zrealizowano w studio, w którym powstała większość zdjęć do filmu "Ocean's Eleven - Ryzykowna gra". Najbardziej imponująca dekoracja, którą musiał zbudować Messina, przedstawiała dwupiętrową stację kosmiczną Prometeusz. Dekoracja mierzyła 45 x 67 metrów, a opierała się na betonowych wspornikach, które wbito w podłogę na głębokość dwóch metrów.

Inspiracją dla Soderbergha i Messiny były wnętrza orbitującej wokół Ziemi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Podobały nam się materiały, których użyto do jej budowy i to, że nie wszystko wykończono jeszcze jak należy: ze ścian często wystają tam jakieś dziwne fragmenty - mówi Philip Messina.

Dzięki zgromadzonej dokumentacji twórcy przekonali się, że na stacjach kosmicznych nie ma wiele miejsca na okna. Wnętrza stacji kosmicznych przypominają wnętrza łodzi podwodnych lub okrętów wojennych - mówi Steven Soderbergh. - Wrażenie izolacji byłoby mniejsze, gdybyśmy byli świadomi istnienia świata zewnętrznego, ale ja chciałem, by widzowie czuli, że znaleźli się we wrogim środowisku, w pułapce bez wyjścia. Aby spotęgować wrażenie klaustrofobii, Messina zbudował progi, które wyrastały 20 centymetrów ponad podłogę i przegrody.

Ponieważ akcja "Solaris" toczy się na stacji kosmicznej Messina wyposażył dekoracje w futurystyczne gadżety, wśród których były supernowoczesne komputery na wysięgnikach. I tu jednak główną rolę grały względy praktyczne. Komputery umieszczone są na wysięgnikach, tak że można je bez trudu przesuwać, bo służą jako narzędzia pracy, a nie efektowne dodatki - mówi Philip Messina.

Soderbergh i Messina zwracali szczególną uwagę na paletę barw i fakturę: Chcieliśmy, by wnętrza Prometeusza utrzymane były w uspokajających barwach, które wydawać się będą realistyczne, a zarazem nieco nierzeczywiste. Wykorzystaliśmy wiele barw, były to jednak zawsze odcienie błękitu i zieleni. Dodaliśmy nawet do nich nieco szarości, z wyjątkiem wnętrz centrum komputerowego, które utrzymane są w odcieniu intensywnie niebieskim. Za każdym razem, gdy używałem błękitów, przełamywałem je nieco kolorem szarym - mówi Philip Messina.

Aby oddzielić retrospekcje od scen, których akcja toczy się obecnie, Soderbergh filmował sceny rozgrywające się na Ziemi różnymi obiektywami stosując przy tym różne ruchy kamery. Jak mówi: Chciałem, by widzowie natychmiast orientowali się, gdzie się znajdują, bo są w filmie sceny, w których dwa plany czasowe nakładają się na siebie. Chwilami odnosimy wrażenie, że scena między Kelvinem i Rheyą na Prometeuszu rozegrała się wcześniej na Ziemi, bo jak ją właśnie inscenizujemy i filmujemy. Mam nadzieję, że widzowie pomyślą: "Przeszłość się powtarza", bo na czymś takim mi właśnie zależało.

Wygląd filmowej planety Solaris opracowali wspólnie Soderbergh, Sanchini, Landau, Jacobs, Messina i koordynator efektów specjalnych Brooke Breton, która współpracowała ściśle z kilkoma specjalistami od efektów wizualnych. Aby nadać planecie niepowtarzalny charakter Messina opracował siedem jej "wizerunków" i "historię". Solaris zmienia się w trakcie filmu. Jej transformacja pełni ważną rolę w rozwoju akcji - mówi. - Na jej powierzchni obserwujemy grę światła i ciemności oraz ruch. Planeta emanuje energią, tak że widzowie w pełni zrozumieją transformację, którą przechodzi, nawet jeśli nie do końca poznają rolę, jaką pełnią w niej poszczególne elementy. Chcieliśmy, by Solaris miała w sobie pewną elegancję, zależało nam bowiem, by widzowie uświadomili sobie, że planeta ma sobie coś w rodzaju duszy.

Meble i inne przedmioty, które wypełniają wnętrza zaprojektowane przez Philipa Messinę, wybrała odpowiedzialna za dekorację wnętrz Kristen Toscano Messina. W poszukiwaniu natchnienia przeglądała ona katalogi przemysłowe i odwiedzała złomowiska.

Przy dekorowaniu wnętrz w ciekawy sposób wykorzystano doskonale nam wszystkim znane przedmioty i urządzenia. Rozebrane drukarki laserowe stały się w ten sposób częściami statków kosmicznych, a stare odtwarzacze video i części do telewizorów wbudowano w ściany przydając im oryginalnej "faktury".

Kristen Toscano Messina mówi: Aby wnętrza stacji kosmicznej wydały się widzom interesujące, dodaliśmy do nich elementy odzwierciedlające osobowość jej mieszkańców. Zadaliśmy sobie pytanie: "Co ludzie wzięliby ze sobą w kosmos?". Postanowiliśmy, że skoro Gibarian jest intelektualistą, jego pokój wypełniony będzie książkami. Snow jest naukowcem, "cudownym dzieckiem", ma więc u siebie wspaniały komplet włoskich zabawek magnetycznych. Lokalny dystrybutor z Los Angeles przysłał dwie kobiety, które przez dwa dni składały je dla nas. Daliśmy im obrazy przedstawiające cząsteczki DNA i inne struktury molekularne, a one ułożyły je z magnesów. Największym wyzwaniem było pilnowanie członków ekipy i aktorów, którzy aż się palili, by się nimi pobawić...

Apartament Chrisa i Rheyi utrzymany jest w stylu klasycznym z dodatkiem kilku elementów futurystycznych. Kristen Toscano Messina mówi: Nie mieliśmy z nim większych problemów, bo dzisiejsze projekty są wystarczająco futurystyczne. Nasi bohaterowie mieszkają w nowojorskiej kamienicy, której nadaliśmy ponadczasowy charakter łącząc elementy wielu różnych okresów, od klasycznego sekretarzyka po akcesoria art deco i współczesne dodatki. Lodówkę i kuchenkę zaprojektowaliśmy sami, bo zależało nam, by wybiec nieco w przyszłość.

Podobnie jak Messinie, projektantce kostiumów Milenie Canonero zależało na połączeniu elementów klasycznych i futurystycznych: Styl, który wybrałam, określiłabym jako "minimalistyczny". Chciałam, by kostiumy, które noszą bohaterowie, wydały się widzom "linearne", a tym samym proste i czyste formalnie, zrezygnowałam więc z guzików. Niektóre z materiałów utrzymane były w stylu "high-tech", większość jednak można kupić bez trudu już dziś, uszyto je bowiem z tkanin, które są dostępne od zawsze, takich jak egipska bawełna czy włókna naturalne - mówi.

Większość kostiumów zaprojektowanych przez Canonero ma bardzo "ziemski" charakter, nawet jej skafandry kosmiczne różnią się od tych, które zwykliśmy oglądać w filmach science fiction: Tak naprawdę nie szyliśmy naszych skafandrów sami - mówi. - George i Viola nosili tzw. "kombinezony ciśnieniowe", które kosmonauci noszą podczas dokowania w przestrzeni lub startu. Nie służą one do spacerów w kosmosie - tamte są dużo cięższe. Akcja naszego filmu toczy się w przyszłości, skafandry kazałam więc uszyć z nieco lżejszych materiałów. Uprościłam tym samym ich sylwetkę, bo mam wrażenie, że tak właśnie będą kiedyś wyglądać. Chciałam przy tym, by były nieco bardziej interesujące wizualnie. Kelvin wygląda w swym skafandrze niczym mityczny wojownik...

W scenach, których akcja rozgrywa się na Ziemi, bohaterowie noszą maski i gogle, które sugerują konieczność ochrony przed pogarszającymi się warunkami klimatycznymi i płaszcze przeciwdeszczowe w nowym stylu.

Milena Canonero mówi: W scenach bardziej intymnych pozbyłam się klap, kołnierzyków i guzików, bo chciałam, by kostiumy były nieco bardziej "szczupłe". Odtwórcy głównych ról nie mają żadnych akcesoriów czy rekwizytów, każdy z nich ma jednak charakterystyczną sylwetkę. Nie noszą strojów, które znamy z setek innych filmów fantastyczno-naukowych. Dążą do podkreślenia własnej indywidualności, podobnie jak każdy z nas.

Obsada

Od samego początku Steven Soderbergh czuł, że rolę Chrisa Kelvina powinien zagrać George Clooney. Kelvin jest człowiekiem skomplikowanym wewnętrznie, psychologiem, który lata świetlne od domu spotyka kogoś, kogo kochał wiele lat temu. Reżyser mówi: Zdawałem sobie sprawę z możliwości aktorskich George'a, nie byłem jednak pewny, czy gotów jest zmierzyć się z podobną rolą. Kelvin to niezwykle wymagająca rola, inna od tych, które zwykł grywać do tej pory. Chris przeżywa bowiem trudne do wyrażenia, abstrakcyjne emocje i podejmuje się działań, które niełatwo umotywować.

George Clooney, który wystąpił w dwóch wcześniejszych filmach Soderbergha - Co z oczu, to z serca oraz Ocean's Eleven - Ryzykowna gra - i wspólnie z reżyserem założył wytwórnię Section Eight, marzył o roli Kelvina. Jak mówi: Walczyłem o tę rolę. Po przeczytaniu scenariusza wysłałem Stevenowi list, w którym napisałem: "Nie wiem, czy mi się uda, ale pozwól mi spróbować". "Solaris" to film aktorski i najtrudniejszy materiał, z jakim dane mi się było dotąd zmierzyć. Steven to reżyser, który nosi w sobie bardzo sprecyzowaną wizję. Dla niego aktor gotów jest zrobić wszystko.

Clooney wiele wniósł od siebie przydając postaci Kelvina nowego, zaskakującego wymiaru. Steven Soderbergh mówi: Rzadko zdarza się, by aktor, którego zna się od lat, zaskakiwał niemal każdego dnia. Na planie "Solaris" George dał z siebie wszystko i nie cofnął się przed niczym.

George Clooney mówi: "Solaris" porusza tematy, które nigdy nie stracą na aktualności, takie jak miłość, śmierć i życie po życiu. Stawia pytania, na które nie znamy odpowiedzi. Wszyscy domagamy się odpowiedzi, a pytania, na które ich nie znamy, przerażają nas, bo przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że wszystko ma swój początek, środek i koniec. Bohaterowie naszego filmu nie znają odpowiedzi - stawiają za to mądre pytania.

Ciężar filmu dźwiga na sobie piątka bohaterów, kluczem do sukcesu była więc trafna obsada głównych ról. Steven Soderbergh mówi: Szukaliśmy aktorów o silnych osobowościach. Widz musi czuć napięcie, bo bohaterowie spierają się ze sobą o to, co naprawdę dzieje się na stacji. Gdyby aktorzy partnerujący George'owi nie dorównywali mu, nie byłoby filmu.

Żona Kelvina, Rheya, której samobójstwo zniszczyło Chrisowi życie, nieoczekiwanie pojawia się na Prometeuszu. W miarę rozwoju akcji zmienia się z kobiety, która nie pamięta, kim jest, w osobę świadomą swej tożsamości.

Rolę Rheyi Steven Soderbergh powierzył Nataschy McElhone, którą zapamiętał dzięki roli w filmie Picasso - twórca i niszczyciel. Jak mówi: Natascha przywodzi na myśl wielkie europejskie aktorki lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, takie jak Jeanne Moreau czy Dominique Sanda. Były to inteligentne, pełne seksu, skomplikowane kobiety. Nie dziewczęta - kobiety.

McElhone zdobyła rolę dzięki próbie czytanej z Georgem Clooneyem oraz improwizowanej scenie, którą odegrała przed reżyserem. Steven Soderbergh mówi: Zadawałem Nataschy pytania dotyczące relacji, które łączyły jej bohaterkę z mężem i tego, co się stało. Mimo iż nie miała pojęcia, że zapytam ją właśnie o to, odpowiadała szybko, konsekwentnie i bardzo precyzyjnie. Jej odpowiedzi były przemyślane i ciekawe. Zrozumiałem, że doskonale zna swoją bohaterkę.

Rheyę przepełnia lęk i smutek. Ich źródła poznajemy dzięki serii retrospekcji, które ukazują jej namiętny, lecz burzliwy związek z Kelvinem. Natascha McElhone mówi: Spotkali się na przyjęciu i coś między nimi zaiskrzyło - oczywiste było, że są sobą zauroczeni. Potem było już tylko gorzej. Mimo desperackich wysiłków Kelvina, Rheyi udało się zniszczyć ich związek. Ich miłość była piękna, ale i destruktywna, tak jak to się często zdarza w prawdziwym życiu...

Kelvin musi rozwiązać nie tylko zagadkę nagłego pojawienia się zmarłej żony, ale i dziwnego zachowania załogi Prometusza, a w tym genialnego młodego naukowca Snowa, którego gra Jeremy Davies (Szeregowiec Ryan, Twister).

Steven Soderbergh przyznaje, że w trakcie pracy nad scenariuszem nie potrafił sobie wyobrazić przyszłego Snowa. Jak mówi: Miałem wiele możliwości, ale kiedy odpowiedzialna za casting Debra Zane wspomniała Jeremy'ego Daviesa, natychmiast jej przyklasnąłem.

Jeremy Davies mówi: Cieszę się, że w naszym filmie nie ma miejsca na efekty znane z setek innych filmów science fiction. Zamiast gadżetów na pierwszym miejscu stawiamy bohaterów i ich problemy. Myślę, że nasz film można by zaliczyć do kategorii fantastyki psychologicznej. To fantastyczno-naukowa opowieść o miłości łącząca elementy wielu gatunków. Widzowie oczekujący klasycznego filmu sicence fiction mogą się więc poczuć zaskoczeni.

Snowowi partneruje dr Gordon. Soderbergh od początku chciał obsadzić w tej roli kobietę. Jak mówi: Nie chciałem zrobić filmu, którego bohaterami byliby wyłącznie mężczyźni. Kobiety od dawna latają w kosmos, pomyślałem więc, że dobrze będzie, jeśli jedna z nich znajdzie się na stacji Prometeusz. Mam nadzieję, że dzięki temu "Solaris" nie będzie tylko i wyłącznie rozrywką dla mężczyzn...

Rolę dr Gordon reżyser powierzył Violi Davis, z którą pracował dwukrotnie wcześniej: Viola ma silną osobowość, a jej bohaterkom wierzy się bez zastrzeżeń - mówi. - Widz odnosi wrażenie, że niełatwo z nią wygrać, a ja szukałem aktorki charyzmatycznej i niezwykle inteligentnej.

Viola Davis mówi: Gordon wali prawdę prosto z mostu, jest głosem rozsądku na pokładzie Prometeusza. Nie wierzy, że członkowie załogi powinni zaakceptować obecność "gości" i poddać się temu, co robi z nimi Solaris. Znalazła sposób, by się temu przeciwstawić, podczas gdy pozostali wydają się znajdować w mocy planety.

Kelvin wyrusza w kosmos po tym, jak zapoznaje się z zarejestrowanym na video dziennikiem swego dobrego przyjaciela, Gibariana, dowódcy misji, który wydaje się zaniepokojony, a nawet przerażony. Później odkrywa kasety video, na których Gibarian nagrał zaszyfrowane "wyjaśnienia" na temat tego, co wydarzyło się na stacji.

Ponieważ Gibariana poznajemy dzięki nagraniom video, Soderbergh poprosił Ulricha Tukura, aktora, któremu chciał powierzyć tę rolę, aby zarejestrował swoje przesłuchanie na kasecie. Jak mówi: Byłem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem. Ulrich siedział przy fortepianie i patrzył w kamerę. Akompaniując sobie rozpoczął swój monolog. Na drugiej kasecie nagrano zbliżenie psa Ulricha, który słuchał monologu swego pana z bardzo dziwnym wyrazem pyska. Nigdy nie widziałem czegoś równie dziwnego, nie wahałem się więc ani chwili. Wcześniej bałem się, że Gibarian, który wygłasza w filmie długie monologi, wyda się widzom ociężały i letargiczny. Ulrich sprawił, że zapomniałem o swoich obawach. Na planie zapewniłem mu pełną swobodę. Włączałem kamerę mówiąc: "Nie daję ci żadnych wskazówek. Rób, co chcesz". Każdy z monologów Ulrich nagrał sam, w pustym pokoju Gibariana, zwracając się wprost do kamery.

Mimo iż Gibarian umiera zanim Kelvin przybywa na stację, pełni kluczową rolę w rozwoju akcji, a wizja, jaką Soderbergh roztoczył przed Ulrichem Tukurem, dawała aktorowi ogromne możliwości do popisu. Jak mówi: Bez uciekania się do efektów komputerowych Steven stworzył niesamowitą i niepokojącą atmosferę. Akcja jest pełna napięcia, co sprawi, że widz bez reszty zatraci się w tej niezwykłej opowieści o miłości.

Więcej informacji

Proszę czekać…