Zajmujący się handlem nieruchomościami Jim Evers wraz ze swą żoną (i partnerką w interesach) Sarą otrzymuje niezwykle korzystną propozycję zakupu zabytkowej rezydencji w Luizjanie. Na zaproszenie ekscentrycznego właściciela, Edwarda Graceya, razem z dziećmi jadą obejrzeć dom. Gracey i jego tajemniczy majordomus Ramsley snują niepokojące opowieści o duchach. Gdy gwałtowna burza odcina rezydencję od świata, stają się one rzeczywistością. Okazuje się, że domostwo jest zamieszkane przez 999 duchów, a Sara związana jest z ciążącą nad nim klątwą.

Domy, w których straszy

Podobnie jak w przypadku niedawnego wielkiego przeboju wytwórni Disneya Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły, scenariusz filmu zainspirowało widowisko z disneyowskich parków rozrywki. Dorastałem w okolicach Disneylandu i „Haunted Mansion” był jedną z moich ulubionych rozrywek. Pamiętam dokładnie ten nastrój pełnego napięcia oczekiwania, aż atrakcja zostanie udostępniona zwiedzającym. We wnętrzu trwały jeszcze prace, ale już gotowe były imponujące odrzwia prowadzące, jak mi się wtedy wydawało, do zupełnie innego świata.

Również Minkoff był w dzieciństwie częstym gościem w disneyowskim „Nawiedzonym dworze”. Pamiętam, że bardzo mi się podobało i przychodziła mi do głowy myśl, że byłoby naprawdę fajnie, gdyby ktoś zrobił film rozgrywający się w tej scenerii. No i doczekałem się, choć oczywiście nie przypuszczałem, że tym kimś będę ja.

Hahn podkreślał, że widzowie, którzy oglądali widowisko w Disneylandzie, w filmie znajdą wiele znanych sobie motywów, jak chociażby upiorni tancerze, korytarz pełen tajemniczych drzwi, czy kurczący się „ pokój”. Proszę zwrócić uwagę, że niektóre klasyczne już zjawy – mówię zwłaszcza o upiorach cmentarnych – wystąpiły u nas gościnnie właściwie w niezmienionej formie.

Oczywiście widowisko z Disneylandu nawiązywało zarówno do ludycznych widowisk i różnorakich „tuneli grozy” z wesołych miasteczek, jak i do tradycyjnej ikonografii horroru. Nawiedzona, pozornie opuszczona rezydencja to przecież jeden z fundamentalnych elementów tego gatunku, obecny już w epoce romantyzmu. Pojawiał się w osiemnastowiecznych powieściach gotyckich, potem w utworach E.A. Poego czy H.P. Lovercrafta. Dobrym przykładem jest opowiadanie Poego „Upadek domu Usherów”, po wielokroć naśladowane i przenoszone na ekran. Domostwo kryje tkwiącą w przeszłości, mroczną tajemnicę, związaną najczęściej ze zbrodnią i miłosnymi namiętnościami. Zamieszkują je ludzie co najmniej ekscentryczni, których można nawet podejrzewać, iż są nie do końca cieleśni. Katalizatorem serii dramatycznych i niesamowitych wydarzeń bywają najczęściej nieświadomi tych tajemnic i stopniowo je odkrywający przybysze z zewnątrz, początkowo uparcie racjonalni i przyziemni.

Nawiedzone domy pojawiały się w ekranizacjach prozy Poego dokonywanych w latach 60. przez Rogera Cormana. Były też scenerią wielu filmów z pogranicza horroru i psychologicznego thrillera, jak chociażby Rebeki Alfreda Hitchcocka, Dziecka Rosemary Romana Polańskiego, czy Lśnienia Stanleya Kubricka.

Powołano specjalny zespół scenarzystów, który opracował logiczne tło wydarzeń, czyli historię domostwa. Tekst zawierał dokładne objaśnienia, kim są jego mieszkańcy (zwłaszcza dziedzic Gracey), co wydarzyło się w przeszłości i jakie dokładnie duchy je zamieszkują. Do tej pory realizowałem filmy animowane i takie, w których animacja odgrywała niebagatelną rolę. Nauczyło mnie to doceniać scenerię opowiadanej historii oraz ściśle współpracować z całym zespołem, nawet w przypadku zmian w scenariuszu i w sferze wizualnej. Chciałem, byśmy i tym razem pracowali w podobny sposób. Styl naszego filmu nazwałem „nawiedzoną elegancją” – mówił Minkoff. Jego założeniem było, by tytułowe domostwo otrzymało „silną osobowość”, silniejszą nawet niż bohaterowie opowieści, których sobie w trakcie rozwoju akcji niejako podporządkowuje.

Scenografią zajął się John Myhre, rozsławiony pracą przy takich filmach jak Elizabeth, Chicago (Oscar), czy X-Men. Twierdził, że nie inspirował się budownictwem konkretnej epoki. Miała to być swobodna fantazja, mieszanina stylów zaczerpniętych zarówno z disneyowskiego widowiska, jak i z bogatej tradycji filmów grozy. Wśród cech zewnętrznych dworu dominuje styl nowoorleański. Obejrzałem wiele rezydencji w tych okolicach, ale w porównaniu z tą, którą mieliśmy zbudować wyglądały... skromnie. Zdecydowaliśmy się na o wiele cieńsze kolumny, by nadały domostwu owej pożądanej „nawiedzonej elegancji” – wspominał Myhre.

W przypadku wnętrz zastosowano „metodę Randolpha Hearsta”. Ten słynny magnat prasowy, którego manię wielkości sportretował Orson Welles w Obywatelu Kane, każdy pokój w swoich rezydencjach kazał projektować w innym stylu. Podobnie uczynili twórcy „Nawiedzonego dworu”. Myhre twierdził, że była to dla projektantów niezła zabawa. Założyliśmy, że muszą być to style obowiązujące w pierwszej połowie XIX wieku. A potem mogliśmy puścić wodze fantazji.

Dom wybudowano w odludnym kanionie w Kalifornii. Martwe drzewa i urwiste zbocza stanowiły doskonałe uzupełnienie niesamowitej scenerii.

Duchy – przerażające i eleganckie

Kostiumy projektowała Mona May, która wcześniej ubrała myszkę Stuarta w obu częściach Stuarta Malutkiego. Główną inspiracją dla niej były kostiumy karnawałowe z Mardi Gras. Duchy powinny być eleganckie, ale w miarę rozwoju akcji coraz bardziej obszarpane i ekstrawaganckie – tłumaczyła swe zamiary. Rob pozwolił mi na całkowity eklektyzm w doborze strojów. Mogłam więc poszaleć. Unikalnym rozwiązaniem było naszpikowanie kostiumów zjaw mikroskopijnymi sferycznymi lusterkami odbijającymi światło. W ten sposób powstała charakterystyczna poświata.

Minkoff tłumaczył: Nie chcieliśmy tworzyć duchów w komputerze. Chcieliśmy, by wyglądały naprawdę naturalnie. Dlatego wezwaliśmy na pomoc Ricka Bakera. Baker jest jednym z najbardziej cenionych specjalistów od charakteryzacji, sześciokrotnym zdobywcą Oscara (m.in. za Eda Wooda i Harry'ego i Hendersonów), pracował także przy Planecie małp Tima Burtona i „Gwiezdnych wojnach”. Byłem tylko częścią zespołu – mówił Baker. – Wielką rolę odrywał Jay Redd, specjalista od efektów specjalnych. Wszystkie pomysły powstawały w ścisłej konsultacji z nim i z May, i oczywiście z Robem.

Opracowaliśmy ścisłe reguły dotyczące duchów. Po pierwsze miały być one pełne energii. Po drugie, po śmierci też miały dbać o wygląd. Każdy chce się różnić od innych, być rozpoznawalny – mówił Redd.

Obsadę uzupełniło 150 tarantul pochodzących z Gujany. Ich treser, Jim Brockett, śmiał się: To byli doprawdy zdyscyplinowani i mili aktorzy. Mamy bowiem do czynienia z jednym z nielicznych gatunków pająków, które nie atakują innych pająków, nie usiłują też kąsać ludzi. W dodatku doskonale, czyli naprawdę przerażająco, wyglądają w ruchliwej grupie.

O filmie

Zajmujący się handlem nieruchomościami Jim Evers wraz ze swą żoną (i partnerką w interesach) Sarą otrzymuje niezwykle korzystną propozycję zakupu zabytkowej rezydencji w Luizjanie. Na zaproszenie ekscentrycznego właściciela, Edwarda Gracey’a, razem z dziećmi jadą obejrzeć dom. Gracey i jego tajemniczy majordomus Ramsley snują niepokojące opowieści o duchach. Gdy gwałtowna burza odcina rezydencję od świata, stają się one rzeczywistością. Okazuje się, że domostwo jest zamieszkane przez 999 duchów, a Sara związana jest z ciążącą nad nim klątwą.

W polskiej wersji językowej swoich głosów użyczyli aktorzy tej klasy, co Zbigniew Zamachowski (Jim), Danuta Stenka (Sara), Krzysztof Kolberger (Gracey), Witold Pyrkosz (Ezra) i Gabriela Kownacka (Leota).

Z planu filmowego

Chyba każdy widz zna to uczucie: napięcie narasta, a gdy dochodzi do zenitu, kończy się niespodziewanym wybuchem śmiechu – mówił producent Don Hahn. To właśnie chciał osiągnąć, przystępując do pracy nad „Nawiedzonym dworem”. – Myślę, że to bardzo interesująca kombinacja: mamy tu trochę komedii, nieco historii miłosnej, trochę strachu, tajemnicę zabójstwa i mocny baśniowy nastrój. A także zombie. – kontynuował Hahn. Zgadzał się z nim reżyser Minkoff: Ważnym elementem filmu jest wariacja na temat Romea i Julii. W połączeniu z fantastyczną postacią Madame Leoty oraz ze scenerią cmentarza i krypty chcieliśmy stworzyć nową jakość.

Właściwie wszystkie historie o duchach mają w podtekście nie odpuszczone, tajemnicze winy. Trudno jest zachować równowagę między tym, co zagadkowe, niesamowite i tym, co zabawne. Pisząc scenariusz cały czas o tym myślałem – wyznawał z kolei scenarzysta David Berenbaum.

Eddie Murphy był jednym z kilku gwiazdorów, którym zaprezentowano tekst. Podobno właśnie on okazał największy entuzjazm. Murphy od lat sprawdza się w filmach familijnych. Doskonale wypada w rolach zwykłych ludzi postawionych w niezwykłych sytuacjach. A to właśnie Jim Evers – pracoholik, któremu dopiero niesamowite okoliczności pozwolą w pełni docenić potrzebę rodzinnych więzi – komentował reżyser. Eddie jest doskonały jako „nieobecny” ojciec, który w gruncie rzeczy nie jest taki zły – dodawał producent Andrew Gunn. – Jak wielu współczesnych ojców uważa, że najlepsze, co może zrobić dla swojej rodziny, to pracować bez wytchnienia. Tymczasem to, czego najbardziej potrzeba jego żonie i dzieciom to jego czas i zainteresowanie.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…