Eisenheim (Edward Norton), człowiek znikąd wystawia w Wiedniu zdumiewające magiczne spektakle. Swoją pracą przykuwa uwagę pretendenta do tronu – Księcia Leopolda. Pewien, że iluzjonista jest jedynie mistrzem konfabulacji i oszustem, Książę zjawia się na jednym z przedstawień mężczyzny celem zdemaskowania jego występu. By osiągnąć cel wysyła na scenę swoją narzeczoną Sophie (Jessica Biel). Rozpoczyna się wielka potyczka pomiędzy iluzją a rzeczywistością. Czy talent magika wystarczy by przekroczyć granicę między życiem i śmiercią?

Iluzja versus rzeczywistość

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

„Zadaniem każdego magika jest przypominanie nam o tajemnicy egzystencji, oraz inspiracja do chęci poznania tej tajemnicy. Widok sztuczki magicznej, lub iluzji sprawia, że człowiek dostaje dreszczy i zaczyna się zastanawiać, czy jednak nie ma czegoś ponad siły człowieka, niezależnie od tego czy konkretny magik je posiada, czy nie.” – tłumaczy Neil Burger.

„A co, jeżeli magik może odprawić prawdziwe czary? Czy wtedy nadchodzi groźba, że ogarną nas ciemne, czarnoksięskie moce? Przez cały film przewija się pytanie, czy Eisenheim naprawdę posiada nadprzyrodzone siły, czy to wszystko tylko iluzja?”- kontynuuje Burger. –„Nigdy do końca nie potrafimy na to pytanie odpowiedzieć i naszym wyzwaniem było wykreowanie takiej magii, by to pytanie stało się cieniutką linią łączącą oba światy.”

Burger chciał, żeby iluzja zdawała się być wynikiem działalności sił nadprzyrodzonych, ale żeby jednocześnie dało się to wszystko wytłumaczyć naukowo. „Widz musi mieć możliwość interpretowania tego, jak chce. Każdy występ oparty jest o prawdziwe zasady poszczególnie wykonywanych sztuczek w tamtych czasach, ale za każdym razem podnosiliśmy to do trochę bardziej nieprawdopodobnego wymiaru.”

„Pierwszą osobą, o której pomyślalem, kiedy pisałem scenariusz, był Rick Jay” – kontynuuje Burger. „Jest nie tylko wspaniałym iluzjonistą, ale posiada również niezwykłą wiedzę na temat magii i jej historii. Szczególnie na temat magii czasów końca XIX wieku. Spotkaliśmy się już wcześniej, całkiem przypadkowo. Pokazał mi wtedy prostą sztuczkę z kartami. Pół metra od moich oczu, karta, którą miał w ręku przemieniła się w inną kartę. Jestem pewien, że była to dla niego tylko prosta igraszka, ale we mnie wzbudziło to prawdziwe dreszcze. A potem dostałem dreszczy, na myśl o tym, że magia wzbudziłe we mnie dreszcze…. No własnie, to jest reakcja, którą chciałbym wywołać u widzów. Emocje i niepokój, że się te emocje w ogóle ma.”

Scenarzysta / reżyser spotkał się z magikiem / historykiem podglądając i podpytując ile się da mechaniki iluzji, i najbardziej popularnych sztuczk „Złotego Wieku Magii”, oraz cały czas pamiętając o wyolbrzymianiu magii na miarę filmu. „Pracowaliśmy kilkanaście tygodni razem. Przez ten czas dopracowaliśmy wszystkie elementy scenariusza. Rick Jay okazał się niezastąpionym źródłem pomocy i wiedzy.”

Ed Norton również studiował z Jay’em przed rozpoczęciem zdjęć do ILUZJONISTY, by zgłębić techniki i styl magików tamtych czasów. „Nauczył się wszystkich sztuczek z kartami i stał się ekpertem. Wszystko, co widać na filme, Edward naprawdę sam wykonuje. Jak w każdej poprzedniej roli, jego umiejętność całkowitego wcielenia się w postać jest imponująca. W tym przypadku nie tylko się wierzy, że on to sam robi, ale że również podejrzewamy, że on posiada moce nadprzyrodzone, którymi byłby w stanie zwyciężyć imperium. Jest absolutnie przekonywujący.”- mówi Burger.

Po przeniesieniu się do Pragi, konsultantem w sprawach magii był brytyjski iluzjonista, James Freedman (członek elitarnego Magic Circle, z zawodu – kieszonkowiec scen teatralnych). Freedman trenował również Nortona Aarona Johnsona, który gra młodego Eisenheima. „Dużo studiowaliśmy, by się upewnić że metody i efekty są zgodne z tym, co robiono w tamtych czasach.” – tłumaczy Freedman. „Jeśli magia jest twoim życiem od dziecka, jak w moim przypadku – zwykle i tak znasz już wiele tego rodzaju sekretow, bo przekazywane są pokolenia na pokolenie.

Jedna z przemian, ktorej dokonujemy na scenie, została zaprojektowana przez iluzjonistę, który się nazywał Jean Paul Robert-Houdin. Nazywa się się go „Ojcem Współczesnej Magii”, a jego ulubionym trickiem było pożyczanie husteczek od dam na widowni. Sprawiał, że chusteczka znikała, w jej miejscu wyrastało drzewko pomarańczowe, a z drzewka wyfruwały dwa motylki niosące tę chusteczkę. Była to niewiarygodna sztuczka, a my jeszcze ją troszkę podrasowaliśmy, więc to, co widać na filmie, niemal już przekracza granicę prawdopodobieństwa. Właśnie na tym powinna polegać dobra magia.”

Norton był bardzo entuzjastycznie nastawiony do szansy pracy z prawdziwymi iluzjonistami, a jednocześnie sam bardzo dużo na ten temat czytał. „Pamiętniki Roberta Houdina, to jedna z moich ulubionych pozycji. Był to Francuz, występował w połowie XIX wieku, i nie miał wtedy sobie równych. To człowiek, który nobilitował magię ze zwykłej uciechy dla mas, jaką były uliczne misteria teatrów wędrownych, do rozrywki wyższych klas Paryża, godnej wielkiej sceny. Bardzo dużo tego, co robi nasz Eisenheim, jest zaczerpnięte z jego repertuaru.” – wyjaśnia aktor. „Po odrobieniu lekcji czytania książek, oraz praktyki z Rickiem, czułem się relatywnie dobrze przygotowany. A fakt, że obok był James, naprawdę pomagał. To była chyba najlepsza część tej roboty – praca z ludzmi, ktorzy są gwiazdami w tej dziedzinie.”

Trudno nazwać to inaczej, niż „magicznym zbiegiem okoliczności”,ale Norton i iluzjonista Rick Jay spotkali się, kiedy aktor świeżo skończył studia. „Chałturzyłem, jako bileter, w okolicznych teatrach, a Ricki zaprojektował własny show, który wystawił w NY. Robiłem za chłopca od rozsadzania ludzi na jego przedstawieniach. Widziałem je jakieś dwadzieścia razy pod rząd. Raz, czy dwa, Ricky wzywał mnie na scene, by mu przy czymś pomóc. Jak się spotkaliśmy wiele lat później, i powiedział mi, że jest moim fanem, ja mu na to, „to ja jestem twoim, tym bardziej, że kilka razy wchodziłem na scenę, by ci pomagać w występach” – nie mógł uwierzyć. Urocze jest takie zamknięcie się kolejnego koła. Rick był jednym z moich największych bohaterów w tamtym świecie. Nie miał sobie równych. Jak i teraz. Fajnie było wymienić doświadczenia. Jest wiele tricków w świecie iluzji bardzo przydatnych w aktorstwie, i na odwrót.”

Kolej na kilka słów od Jamesa Freedmana, (przydomek artystyczny: „Człowiek ze stali”). Występował przed członkami rodzin królewskich, głowami państw, i sławami na całym świecie. „Zacząłem udzielać Aaronowi korepetycji z magii jeszcze zanim wyjechaliśmy do Czech. Nauczyłem go sztuczek z kartami, oraz zasad psychologii, które stoją za sztuczkami, które będzie pokazywał na scenie. I trochę klasyki, czyli znikająca karta, potłuczona waza, i tego rodzaju rzeczy, których nauczyłem się jeszcze jako chłopiec. On uwielbia magię, praktykował po nocach. Zupełnie, jak ja, u początków swej drogi. Zacząłem w wieku 4 lat, jak większość chłopców, kiedy dostałem „magiczny komplet” na urodziny” – opowiada Freedman.

Ale niektóre ze sztuczek odprawianych podczas zdjęć, miały magiczną moc dla całego zespołu – Berger zawiesza głos. „Przez pierwszy tydzień zdjęć było nas, razem ze statystami, ponad 350 osób w teatrze, a Edward pokazał nam trick nabierając wszystkich – tych na widowni i tych za kamerami. I nie był to tani chwyt, bo jak to robił później, kiedy musiał stworzyć coś z powietrza, znów mu się udało. Nawet Jessica i Rufus podeszli do niego z pytaniem, „jakżeś ty to zrobił???” W każdym z nas jest gdzieś coś, co nadal pragnie wierzyć w magię. Kolejny dowód na to, jak jest silna, ile ma w sobie mocy.

Iluzje starej Pragii

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Świat ILUZJONISTY, to Wiedeń przełomu XIX i XX wieku. By go odtworzyć filmowcy wykorzystali plenery i zabytki Pragi. Zdjęcia rozpoczęto w marcu 2005. „Praga jest idealnym zastępstwem Wiednia w roku 1900. Większość ulic nadal wybrukowana jest kocimi łbami, ozdobiona lampami naftowymi. Plenery w mieście i jego okolicach są niesamowite. Na przykład mogliśmy wykorzystać zamek arcyksięcia Ferdynarda jako dom myśliwski Księcia Leopolda. Ferdynand miał obsesję na punkcie polowania. Zastrzelił blisko 15 tysięcy zwierząt, a postać którą wymyślilem, miała ten sam instynkt władcy, który ma prawo do wszystkiego. Jego zamek jest obwieszony trofeami ubitych zwierząt. Gdzie nie spojrzysz wypchany łeb. Niewiarygodnie dziwne, zasobne miejsce. Sami byśmy lepszego nie wymyślili.”(Filmowcy mieli również cudowne szczęście znaleźć dwa teatry, które mogli wykorzystać do zdjęć – jeden w Pradze, drugi w pobliskim miasteczku Tabor.)

Jak zauważa Yari: „Kręcenie zdjęć w Pradze było sporym wyzwaniem, ale na pewno wartym zachodu. Człowiek jest tam otoczony, w dosłownym znaczeniu tego słowa – przez całe wieki europejskiej historii. Starannie wybierając plenery i lokacje byliśmy w stanie uzyskać idealny efekt scenerii przełomu wieków. Praga to miasto, w którym człowiek czuje się jak w bajce, ale ma się wrażenie, że pod powierzchnią czai się coś mrocznego, niesamowitego, co sprawia, że wszystko wydaje się jeszcze bardziej intrygujące. Jak z naszym ILUZJONISTĄ – nic nie jest tym, na co z pozoru wygląda.”

Sceneria Pragi to idealne odzwierciedlenie psychologicznego nastroju filmu, jaki Berger pragnął wytworzyć. „Chciałem, żeby ILUZJONISTA wyglądał prawie tak, jak te pierwsze, filmowane kamerą, ręcznie kręconą na korbkę. Nie, że naprawdę byśmy tak kręcili.. … choć był taki moment, że to rozważałem. Nie chodziło mi o stylizację na film sprzed stu lat, a o uzyskanie wrażenia, że jest to świat wyjęty spod praw racjonalnych, włożony w przestrzeń tajemnicy. Wszystko, co widzsz, jest prawdziwe i rozpoznawalne, ale w jakiś sposób przesadzone. Chciałem uzyskać wrażenie złowieszczego piękna – śliczne na powierzchni, ale z niepokojącym, podtekstem.”

„Innym sposobem uzyskania efektu takiej atmosfery filmu była fotografia wczesnego koloru, uzyskiwana w procesie autochromowym. Wynalezione to zostało przez braci Lumiere, którzy pod koniec XIX wieku byli jednymi z głownych twórców wszelkich efektów specjalnych w filmie i fotografii. Zresztą sami byli magikami! Autochromy maja zupełnie inne rodzaje kolorów i inną paletę kontrastu. Niektórzy myślą że te filmy są ręcznie malowane, ale to nie prawda. To kolory zawarte w fotografii, ale czarny i biały wyglądają inaczej. Pokazałem te referencje kolorystyczne reżyserowi zdjęć, Dickowi Pope i razem przełożyliśmy to na konkretny wygląd tej historii.” – kontynuuje Neil Berger.

Fotografia autochromowa kwitła w latach 1903-1930, a jej unikalność polega na tym, że każdy autochrom to pojedyńcza odbitka, nie posiadająca negatywu. Każda klatka jest łapana na specjalnie przygotowanej szklanej płytce pokrytej cienką warstwą pokolorowanych ziaren skrobii, (kolor czerwony, zielony, niebieski), co potem pokrywane jest warstwą czarnego, by wypełnić przestrzeń pomiędzy ziarnami. Na koniec pokrywane to jest srebrną, galaretowatą emulsją. Kiedy płytka jest wystawiona na światło, ekran kolorów staje się filtrem i nadaje obrazowi delikatne kolory.

Wielokrotnie nagradzany operator, Dick Pope (Topsy-Turvy, Nicholas Nickleby, Vera Drake) opowiada o pokazanej mu przez Burgera książce, która zawierała kolorowe fotografie z początku XX wieku. „Neil nosił tę książkę przy sobie od jakiegoś czasu, i z niej nauczył się zasad procesu autochromowego. Książka zawierała piękne fotografie. a Neil pragnął, by jego ILUZJONISTA wyglądał dokładnie tak.”

Atmosfera filmu, jaką próbował uzyskać Burger specyficznym sposobem kręcenia zdjęć, musiała być również podkreślona kostiumami i makijażem aktorów. „Często fotografia może być tylko tak piękna, jak piękny jest obiekt, na którego kierujesz obiektyw. Obraz, jakiego szukaliśmy, zależał od bardzo konkretnej, dokładnie przestrzeganej palety kolorów, głownie odcieni złota i zieleni, które współgrały z naszym specyficznym sposobem oświetlenia. Projektanci kostiumów musieli to uwzględnić.” – mówi Burger.

Nagrodzona już w swoim dorobku Oscarem (Władca Pierścieni. Powrot Króla) projektantka kostimów do ILUZJONISTY, Ngila Dickson, przyznaje, że kiedy usłyszała o autochromach ogarnęła ją panika: „Przeraziłam się, bo wiedziałam, że zawsze, gdy zaczyna się film bez pewności, jaki ma być efekt końcowy, może się okazać, że paleta kolorów, w jakiej zaprojaktowało się kostiumy, jest zupełnie niewłaściwa. Ale odbyliśmy długą rozmowę z Dickiem i Neilem, i uzgodniliśmy, że wybierzemy od bardzo jasnych, po barwy bardzo nasycone, które i tak będą potem rozjaśnione.”

Neil Burger: „Ngila jest niewiarygodna. Wiedziała, że ja chce oddać sprawiedliwość Wiedniowi przełomu wieków, ale nie zamierzam być jego niewolnikiem. ILUZJONISTA nie jest filmem ani o samym Wiedniu, ani o roku 1900. To film o wielkiej tajemnicy i magicznych przeżyciach . Ngila to dokładnie zrozumiała i nadała temu dodatkowej głębi. Wykonałem wiele pracy badawczej przygotowując się do kręcenia filmu, ale potem ona dodała swoją wiedzę i doświadczenie, dzięki czemu cały proces stał się niezwykle kreatywny i przyjemny.”

Oprócz aktorów, iluzjonista potrzebował setek statystów ubranych tak, jak ubierano się 100 lat temu, na ulicach Wiednia, do scen na ulicach i w teatrach. „Wszyscy byli ubrani w sposób naprawdę genialny, bo zgodnie z prawdą historyczną, a jednocześnie, co było osobistym wkładem pracy i talentu Ngili, wyglądali unikalnie, charakterystycznie tylko dla tego filmu.” – dodaje Burger.

Wizażystka, Julie Pearce, również odegrała ogromną rolę w kreowaniu atmosfery filmu. „Przeczytałam scenariusz co najmniej trzy razy, by poczuć, jak powinni wyglądać jego bohaterowie. Dużo studiowałam w oparciu o swoje źródła, oraz korzystałam z informacji, które zebrali Neil i Ngila. Ważną cechą Wiednia roku 1900 była owłosienie męskich twarzy. Nie miałam innego wyjscia, jak przywieźć z Ameryki blisko 300 egzemplarzy sztucznych wąsów i bród. Twarze pań utrzymaliśmy w tonie bardzo delikatnym, bo w tamtych czasach nie było jeszcze tradycyjnego makijażu.

Chciałam, by Sophie miała wygląd porcelanowej lalki. Czyli minimalny makijaż, tylko delikatne uwydatnienie oczu i ust. W romantycznych scenach z Eisenheimem, jej wygląd będzie trochę zmieniony, żeby uwydatnić kobiecą zmysłowość.” – mówi Pearce.

„ILUZJONISTA, to mroczna, skomplikowana opowiastka,” wyjaśnia projektantka kostiumów, Ngila Dickson. „Jestem wielbicielką Edwarda Nortona i Paula Giamatti, więc w podświadomości zakodowane już miałam twarze głównych bohaterów, dzięki czemu łatwiej było mi wyobrazić sobie, czego im potrzeba. Rok 1900 to bardzo pokręcony czas historyczny – z jednej strony surowe, niemal militarne społeczeństwo, a w tym prawie współczesna mentalność bohemy. Jednym słowem delikatna wojna idei.”

„Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było zapoznanie się z jak największą ilością opracowań dotyczących rodziny królewskiej Franciszka Józefa i zrozumienie ówczesnych, tak bardzo sztywnych, zasad społecznych. Postać grana przez Rufusa, (Książę Leopold,) to postać klasyczna (styl wojskowy), choć był przecież współczesnym myślicielem. To jedna z rzeczy, która zafascynowała mnie w tym okresie historycznym – ludzie uwięzieni w bardzo surowym świecie, jednocześnie próbujący go zmienić. Czułam, że w pewnych aspektach, Sophe i Leopold byli dokładnie tacy sami. Przecież oboje chcieli coś zmienić – ona pragnie zmienić swoje życie, a on chce zmienić społeczeństwo. Sophie wolałaby zadawać się z myślicielami, artystami i pisarzami swej epoki, niż z arystokracją, z której sama się wywodzi. Zawsze czułam, że ona odrzuca świat, który przecież jest częścią jej rodziny, tradycji i historii. Eisenheim jest kluczem, który umożliwia jej wydostanie się z tego świata.”- opowiada Dickson. Dickson długo rozmawiała z Nortonem, zanim zdecydowała się na finalizację projektu kostiumu iluzjonisty. „Obojgu nam zależało na tym, by ubranie Eisenheima określało jego charakter. Nie chcieliśmy typowego kostiumu magika, z czarnym, wysokim cylindrem i szeleszczącym, atłasowym płaszczem. Dla mnie on był bardziej wynalazcą i artystą, niż kuglarzem, i oboje wiedzieliśmy, że jego postać będzie najbardziej wiarygodna wtedy, jak będzie ubrana z umiarem. Jakby w ogóle nie był zainteresowany ubraniami.”

Ten sam sposób rozumowania plus długie dyskusje towarzyszyły w ustaleniu wyglądu twarzy Nortona. (aktor i artystka wizażu, Julie Pearce spotkali się ze sobą już wcześniej, przy pracy nad Podziemnym Kręgiem). „Edward miał bardzo konkretny pomysł, który jeszcze trochę rozwinęliśmy podczas prób z makijażem, żeby wyglądał trochę bardziej na tamte czasy” tłumaczy Pearce. – „Wiedział, że chce mieć ciemniejsze włosy, niż jego własne, z czarną, kozią bródką. Ponieważ nie chcieliśmy, by wyglądał zbyt współcześnie, dodaliśmy mu włosów na głowie, i wypełniliśmy brodę po same usta. Na początku filmu wygląda zdrowo i dorodnie. W trakcie rozwoju historii widzimy ile kosztują go emocje.”

Kostiumy, to jak najbardziej naturalne tkaniny, oraz ogromna ilość koronki. „Mam awersję do wszystkiego, co sztuczne,” - śmieje się Ngila – „oraz fioła na punkcie tkanin i ich warstw. Razem z Jessicą zaczęłyśmy rozmiękczać surowość jej kostiumów od chwili, gdy grana przez nią postać spotyka Eisenheima. Biorąc pod uwagę zasady jej wychowania, zaczyna wtedy robić rzeczy bliskie anarchii. Więc i zaczyna się ubierać dużo swobodniej. Na przykład rozpina kołnierzyk, co przed spotkaniem iluzjonisty było nie do pomyślenia. Eisenheim bardziej interesuje się teorią iluzji, niż jej pozorami, dlatego jego ubranie jest bardzo proste. Nie ma w nim żadnej ekstrawagancji, dzieki czemu jego sztuczki wydają się jeszcze bardziej zaskakujące i interesujące. Na pewno ten facet nie założy na siebie czerwonego, błyszczącego płaszcza”.

Ngila Dickson osobiście wykańczała kostiumy dla Jessicki Biel, tak, by każdy oddawał nastrój epoki. -„Moje ubrania były wspaniałe” – mówi Jessica. „Każde z nich było oszałamiające. Czułam się w nich, jak księżniczka. Jedynym minusem było to, że codziennie musiałam nosić gorset. Ale muszę przyznać, że choć jest to potwornie niewygodna rzecz, to człowiek czuję się w tym bardzo sexy. Nie można jeść, ani oddychać, ale to niewielka cena, za tak dobre samopoczucie. ”

Krótko o filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Człowiek znikąd – Eisenheim, wystawia w Wiedniu zdumiewające spektakle, które wzbudzają sensację i plotki o jego nadprzyrodzonych zdolnościach. Wkrótce zaczyna się nim interesować jeden z najbardziej wpływowych ludzi Europy, pretendent do tronu – Książę Leopold. Pewien, że iluzjonista jest jedynie sprawnym kuglarzem, książę zjawia się na jednym z przedstawień Eisenheima, by zdemaskować go w trakcie występu. Na scenę, do asystowania iluzjoniście, wysyła swą piękną narzeczoną, Sophie… od tego momentu nic już nie jest tym, czym się wydaje…

Jak daleko może się posunąć mężczyzna, by odzyskać miłość kobiety? Czy talent magika wystarczy by przekroczyć granicę między życiem i śmiercią?

W świecie, gdzie nic nie jest takim, jakim się wydaje, iluzjonista i inspektor stają na przeciw siebie w wielkim pojedynku świadomości. Cel ich walki, to wykrycie granic, między rzeczywistością a magią. Ale po drodze zatrą się granice między korupcją a władzą, oddaniem a miłością, obłędem a prawem, i w końcu - między życiem a śmiercią.

ILUZJONISTA to film oparty na powieści Stevena Millhausera – laureata nagrody Pulitzera. Mieszanka magii, tajemnicy, władzy i namiętności z niezapomnianymi zdjęciami mistrza kamery Dicka Pope’a (Vera Drake, Sekrety i kłamstwa) stawia pytanie o granice rzeczywistości i siłę uczuć.

Kulisy tajemnic produkcji

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Mając gotowy scenariusz, Koppelman i Levien, skontaktowali się z Michaelem Londonem. „Nasze zobowiązania wobec widza wymagały producenta, z duszą i etyką artysty” tłumaczy Koppelman. „Nie chcieliśmy mieć za partnera kogoś, kto traktowałby to jako zwykły biznes, ale kogoś, kto rozumie co to znaczy szczera i wiarygodna twórczość. Szukaliśmy człowieka, który pracuję przede wszystkim w zgodzie ze sobą. Uważamy, że naszym głównym zadaniem jako producentów, jest pomoc reżyserowi, by zrobił taki film, jaki od początku pragnął zrobić. Niezwykle ważnym było sprzymierzenie się z kimś, kto podziela tego rodzaju etykę zawodową, Wiedzieliśmy, że Michael jest tą osobą.”

„Już wtedy byłem fanem Neila Burgera,” wspomina London. „Widziałem jego film (Interview with the Assassin) i bardzo podobał mi się scenariusz ILUZJONISTY. Zaangażowałem się w to już po rozpoczęciu prac nad scenariuszem. Sporządziliśmy jeszcze kilka szkiców, aż w końcu wszyscy byliśmy z niego naprawdę zadowoleni. Wtedy nadszedł czas zastanowienia się nad finansami.

Producent Michael London przyznaje, że zwykle bliższe mu są bardziej współczesne historie, „ale w tej było coś tak ponadczasowego i uniwersalnego, że postrzegam ją jako historię współczesną”.

Częściowo jest to zasługa Burgera, gdyż w powieści typowo historycznej, umieścił ponadczasowe i uniwersalne wątki. „Chciałem oddać sprawiedliwość tamtym czasom, ale nie być ich niewolnikiem.” - tłumaczy Burger i podkreśla, że nie jest to film o obyczajach i manierach tamtych lat. „Film egzaminuje dużo głebsze tematy władzy, oraz percepcji prawdy i iluzji.”

„Neil czyni cuda opowiadając historię. To naprawdę ekscytujące pracować z człowiekiem, który potrafi przekazać tak intrygującą opowieść, w tak plastyczny sposób. On myśli językiem filmu i ma niezwykły talent przekazywania dokładnie tego, co chce powiedzieć” – twierdzi Bob Yari.

Magia iluzjonisty

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

ILUZJONISTA kryminał, łączący w sobie romans, wielką politykę i czary. To również najnowszy film twórców oskarowych produkcji Miasta Gniewu i Bezdroży. W rolę bohaterów stających naprzeciwko siebie w tej wielkiej próbie sił, wcielają się: nominowany dwukrotnie do Oskara Edward Norton (Lęk Pierwotny; Więzień nienawiści; Podziemny krąg; Frida; Czerwony smok i 25 godzina oraz Paul Giamatti (Człowiek ringu, Bezdroża). Norton, to tajemniczy magik, Eisenheim, który na oczach zastygłego w przerażeniu tłumu, nagina prawa natury do swoich zachcianek. Grany przez Giamattiego cwany inspektor Uhl, jest fanatycznym stróżem prawa, dla którego nie ma na świecie miejsca na coś równie zbędnego, jak magia.

Gdy magik Eisenheim zaczyna wystawiać swoje zdumiewające spektakle w Wiedniu, szybko rozchodzą się wieści o jego nadprzyrodzonych zdolnościach. Wkrótce słyszy o nim jeden z najpotężniejszych i najbardziej pragmatycznych władców Europy – Książe Leopold. (Gra go Rufus Sewell, zany z filmu Mroczne miasto). Pewien, że iluzjonista jest jedynie sprawnym oszustem, Leopold przychodzi na jedno z przedstawień Eisenheima, by go zdemaskować w trakcie występu. Na scenę, do asystowania kuglarzowi, wysyła swą piękną narzeczoną, Sophie von Teshen w tej roli Jessica Biel (Elizabethtown). Eisenheim i Sophie rozpoznają się z dzieciństwa i odżywa ich dawno uśpiony romans.

Spotkanie to nieodwracalnie zmieni ich przyszłość. Eisenheima niebezpiecznie zbliży się do odkrycia mrocznej tajemnicy monarchii, którą posiada w sercu jego ukochana.

Książę i magik stają do wyścigu o serce pięknej kobiety. Nie cofną się przed niczym, by zdobyć i zatrzymać jej miłość.

Ponieważ potajemny romans Eisenheima i Sophie trwa, Leopold namawia inspektora Uhla, by ten udowodnił, iż coraz sławniejszy iluzjonista, to tylko zwykły oszust. Uhl gorączkowo szuka sposobu ośmieszenia magika, podczas gdy magik, przygotowuje się do wykonania najbardziej spektakularnej sztuczki swego życia.

Magik, Policjant, Hrabianka i Książę, czyli jak wyczarowano obsadę

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

„Nie mam zwyczaju tworzenia ról dla konkretnych aktorów,” mówi scenarzysta/reżyser Neil Burger – „ale wiedziałem, że potrzebny mi będzie mężczyzna, który skupia w sobie dwie najważniejsze cechy Eisenheima, jakimi są tajemniczość i romantyzm.

Edward Norton był wyborem czysto naturalnym. Ma silną osobowość i jest inteligentny do bólu, a jednocześnie ma ogromną pasję do tego, co robi, i ogólnie do życia. Dokładnie, jak Eisenheim. Wyczułem, że Edward będzie idealny, choć nie widziałem go w zbyt wielu rolach romantycznych, a na pewno nie w romansie historycznym. Zresztą podobal mi się pomysł postawienia przed nim zupełnie innego zadania aktorskiego, by wniósł do tej roli siebie. Muszę przyznać, że był to dość łatwy wybór. Wiedziałem, że będzie świetny, bo zawsze taki jest.” Koppelman i Levien (wieloletni partnerzy w pisaniu scenariuszy,) współpracują z Nortonem od lat. Hazardziści, to jeden z filmów, na podstawie wspólnie stworzonego scenariusza. Norton gra tam obok Matta Dimona i Johna Malkovicha. „Pokazaliśmy Edwardowi już pierwsze szkice scenariusza ILUZJONISTY, bo od początku uważaliśmy, że byłby idealny do roli Eisenheima.”

„Obecność Edwarda to magia sama w sobie. On zawsze sprawia wrażenie na ekranie, jakby nie mówił wszystkiego do końca, jakby zawsze coś ukrywał. Największy z naszych sukcesów przy tym filmie, to fakt, że zaangażowaliśmy Edwarda, jako aktora, i Neila, jako reżysera” – dodaje Koppelman.

Jak opowiada Michael London: „Kiedy w końcu dotarło do Nortona, że ten film nie jest tylko kolejną kostiumową bajdą, dostał totalnej obsesji na punkcie swej roli. To u niego wspaniałe, Projekt, w który się angażuje natychmiast otrzymuje się od niego obłąkańczy poziom uwagi. Dość niespotykane.”

„On całkowicie przemienia się w postać, którą gra,” - kontynuuje Burger. – „Rzucił się w proces nauki magii i zaczął się zachowywać tak, jak zachowywali się kuglarze tamtych czasów. Staraliśmy się być najbliżsi prawdy, i tak prezentować sztuczki, jak były wtedy robione. Edward naprawdę je wykonuje na ekranie. On jest tak gotów do poświęceń, dla swej pracy, że nauczył się to wszystko robić jakby sam był magikiem.”

Edward Norton przyznaje, że nie znał oryginału, z którego wykluł się scenariusz ILUZJONISTY: „Poznałem tę historię dzięki filmowi, w który się zaangażowałem, a zachwyciła mnie, bo jest wzruszająca i romantyczna. Było tam również kilka elementów szczególnie bliskich memu sercu, ze względu na osobistą historię.”

„Eisenheim to enigma, otoczona aurą ponurego romantyzmu”, kontynuuje Norton. „Jest tajemniczy i skryty, a jednocześnie to znakomity showman. Jest więc kompletnie nieprzewidywalną osobowością. Nie wiadomo co się dzieje w jego wnętrzu. Wiemy tylko, że na scenie budzi się do życia i nie można oderwać od niego oczu. Fascynujące. Ponadto zawsze byłem fanem magii i spodobała mi się myśl, że będę miał szansę się jej pouczyć. Na dodatek ta historia to romans, a ja do tej pory nigdy nie zrobiłem czegoś, co byłoby jawnie romantyczne.”

Dodatkową zachętą wcielenia się w postać Eisenheima było stopniowe odkrywanie, kim ten bohater naprawdę jest i co stara się osiągnąć. „Eisenheim, jest jak syn marnotrawny. Reprezentuje tajemnicę powrotu. To facet, który dawno, dawno temu opuścił swój dom w poszukiwaniu wiedzy i sekretnych mocy. Kiedy wraca sprawia wrażenie posiadania niewiarygodnych umiejętności. Przez większą część filmu widz nie wie, kim ten człowiek jest, gdzie był, ani co robił. A jedną z rzeczy, która podoba mi się najbardziej w scenariuszu jest fakt, że na koniec wszystko się wyjaśnia, bo Eisenheim to wyjawia.” – mówi Norton.

ILUZJONISTA, to opowieść o czterech postaciach. Każda z nich jest ze sobą powiązana, każda posiada własną wizję tego, kim jest i co potrafi. Ale relacja między Eisenheimem i inspektorem Uhlem jest szczególnie dynamiczna. Jak tłumaczy Norton: „Uhl, to wspaniała postać. Reprezentuje punkt widzenia widza, bo to poprzez niego poznajemy rozwój wydarzeń. Uhl jest dumny z tego że nie angażuje się w całą sprawę, ale jak widzimy na końcu, jest dokładnie odwrotnie, do czego dochodzi dzięki Eisenhemmowi we własnej osobie. Czyli magik, którego starał się zdemaskować, demaskuje kłamstwo, jakim on sam się karmił na swój temat. Obaj bohaterowie mają do siebie szacunek, bo łączy ich pochodzenie. Próbują, jak mogą, by nie zostać wrogami, ale ostatecznie nie mają wyjścia. Jest między nimi fascynujące napięcie.”

„Do roli Uhla szukałem kogoś innego, niż byśmy się spodziewali” -mówi Burger.- „Rola detektywa policji jest dość ograna w filmach, sądziłem, że Paul Giamatti nada jej innego wymiaru. Nie widzieliśmy Paula wcześniej w tego rodzaju kreacji, ale on ma w sobie taką cichą siłę, która idealnie tu pasuje. Inspektor Uhl, to oczy, uszy i serce całej historii. Ma dobrą duszę, nawet jeśli po latach dekadencji i korupcji niewiele z tej duszy zostało.”

Film nie serwuje nam zbyt wielu scen mówiących cokolwiek na tema Uhla, a mimo tego rozumiemy cały jego wewnętrzny konflikt tylko patrząc mu w oczy.”

Norton, rok młodszy kolega Giamattiego ze studiów na prestiżowym Uniwersytecie Yale, przyznaje, że Paul już w tamtych czasach był jednym z jego ulubionych aktorów. „Podejmował się ról ponad jego wiek. Jest bardzo intensywny, ma w sobie wulkany niespożytej energii. Pamietam jak go zobaczyłem w Locie nad kukułczym gniazdem – był oszałamiający. Myślę, że ta rola ma podobną intensywność w sobie. Cudownie widzieć go w tak świetnej formie.”

Giamatti otrzymał propozycję udziału w ILUZJONIŚCIE w chwili, gdy Bezdroża zaczynały podróż po festiwalach filmowych. Producent, Michael London, twierdzi, że to w świetny sposób podniosło jego akcje. „Gdy zaczęliśmy pracę nad ILUZJONISTĄ, Paul Giamatti nie miał jeszcze odpowiedniej mocy przyciągania funduszy, byśmy mogli ryzykować obsadzenie go w roli inspektora Uhla. Ale w chwili, gdy byliśmy gotowi szukać kogoś do tej roli, on akurat był u szczytu uznania za swoją pracę. Przeczytał scenariusz, i wiedział, że chce w tym grać. Uhl, to kreacja dość nietuzinkowa, bo nie ma w sobie splendoru, ale dokładnie w stylu Giamattiego.

On zawsze szuka ról, w których może obdarować człowieczeństwem kogoś, kto z pozoru wydaję się niezbyt fajną postacią. Nie wielu mamy aktorów, którzy szukają takich ról. Kombinacja Paula, z Edwardem, to coś, na co reżyser, czy producent, czeka wiele lat i zdaża się góra raz w życiu. Silne osobowości aktorskie takiego kalibru, znające i dopingujące się nawzajem, pracują ze sobą jako dwaj bohaterowie stający na przeciewko siebie. Wspaniała rzecz.”

„Scenariusz otrzymałem drogą bardzo zwykłą, poprzez mojego agenta – wspomina Giamatti - Potem spotkałem Neila Burgera. Uważałem, że scenariusz jest świetny, obsadzony w fascynujących czasach i miejscu. Grałem już Amerykanów na scenie końca XIX wieku, ale nigdy jeszcze nie zrobiłem czegoś tak bardzo europejskiego. Tym bardziej mnie to cieszyło.”

Szef inspektorów Uhl staje w pościg za Eisenheimem, by zdemaskować go, jako oszusta, ale im więcej się o nim dowiaduje, tym bardziej fascynuje się jego osobą. Jak tłumaczy Giamatti: „Od pewnego momentu w filmie, wiemy już, że rośnie fascynacja Uhla Eisenheimem, a że on sam jest amatorem kuglarstwa, fascynuje go również magia. Film porusza problem nierówności klasowej. Uhl i Eisenheim są przedstawicielami tej samej klasy robotniczej, co tym bardziej ich wiąże. Eisenheim jest zmuszony do poniżenia się przed arystokracją. Uhl doskonale to rozumie i mu współczuje. Podziwia również iluzjonistę za to, że udało mu się funkcjonować w tym świecie, jako prawdziwie wolny człowiek, podczas gdy inspector żyje w zakonspirowanej, skrępowanej rzeczywistości.”

„Nie często zdarza się taka aktorska gratka, jak filmowy pojedynek Nortona i Giamattiego”- twierdzi producentYari. – „Obaj są niezwykle utalentowanymi aktorami – intensywni, pełni emocji a jednocześnie wyrachowani. Dobrze jest po prostu patrzeć na stworzone przez nich postacie. Norton, to kameleon, który akurat tu staje się tajemniczym facetem uwikłanym w niesłychany bieg wypadków. Giamattiego, widzieliśmy już w kilku wielkich, typowo amerykańskich rolach. Teraz oswaja nas jako zupełnie nieamerykański inspektor policji. To mecz szachowy między dwoma, wielkimi mistrzami.”

Po pierwszym spotkaniu z brytyjskim aktorem Rufusem Swellem, Neil Burger od razu wiedział, że właśnie on będzie grał Księcia Korony Leopolda. Swell idealnie reprezentuje świat arystokracji, w którym przyszło funkcjonować Eisenheimowi i Uhlowi.

ILUZJONISTA, to próba siły między trzema mężczyznami. Magik i książę usiłują przeciągnąc Uhla na swoje strony i wykorzystać do zgładzenia przeciwnika. Aktor grający księcia, musi być godnym partnerem dla Eisenheima, granego przez Nortona. Leopold jest surowym racjonalistą i nie ma cierpliwości do zabobonu albo rozmów na temat „magii.” Musiał być pokazany, jako postać bardzo inteligentna i silna, a jednocześnie bezlitosna i mająca wiele słabości. Rufus ma w sobie moc, chryzmę, oraz inteligencję. Nie łatwo go nabrać, tak, jak niełatwo oszukać Leopolda.

W miarę rozwoju fabuły, Eisenheim staje się podwójnym zagrożeniem dla księcia – po pierwsze rozwija się romans między nim a Sophie, a po drugie posiada on moc, do której Leopold nie ma dostępu. Jak zauważa Norton: „W tamtym czasie, na przełomie wieków, w tej części świata tyle było ścierających się ze sobą sił i fascynująca jest próba ukazania przynajmniej niektórych z nich. Mamy ostatnie podrygi arystokracji, mamy klasę imperialistów, początki socjalizmu i republikanizmu. Mamy również racjonalizm i współczesną myśl naukową współzawodniczącą ze zmartwychwstałym spirytualizmem. Leopold jest również sfrustrowany tym, że jego ojciec ciągle nie umiera, i on wciąż nie ma szansy rządzić, choć głowę rozsadzają mu postępowe pomysły na modernizację królestwa.

I nagle pojawia się facet, który uosabia ludzkie marzenia, jest w stanie skupić na sobie ich ciekawość i zachwyt. Sama myśl, że on posiada jakieś ponadnaturalne siły, albo że jest mistykiem - wywołuje między nimi potworne napięcie. Jednym z pytań, które stawia nam film, jest to, czy Eisenheim naprawdę posiada te moce, czy jest tylko bardzo sprytny.”

Sewell uważa że Książe Leopold jest postacią bardzo złożoną. „Nie postrzegam Leopolda, jako czarnego charakteru, choć kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz, zdałem sobię sprawę, że autorzy tego od niego oczekują. Im bardziej się w to wczytywałem, tym mniej wierzyłem że to jedyna interpretacja. Nienawidzę tego określenia, ale muszę je użyć – otóż ta historia, to podróż psychologiczna Leopolda, podczas której w jego osobowości dokonują się zasadnicze zmiany. Dlatego uważam, że to niezwykle interesująca i zasługująca na uwagę postać do zagrania.”

Uhl i Książę Leopold również mocują się ze sobą w ciekawy sposób. Tak opisuje tę próbę sił Paul Giamatti : „Pomiędzy Uhlem i Leopoldem występuje niezwykle interesująca dynamika. Uhl wdrapał się na swoją pozycje społeczną i zawodwą, poprzez wykonywanie brudnej roboty księcia. Ale przy całym jego skorumpowaniu widać, że ten człowiek ma dobre serce i zachwyca go to, co robi Eisenheim. Tak więc, gdy wybucha konflikt między księciem a magikiem, Uhl ląduje w niewdzięcznym dla siebie miejscu pomiędzy nimi dwoma. Pomiędzy tym, co nakazują mu jego zawodowe zobowiązania, a tym, o co wołają jego serce i dusza.” Norton przyznaje, że od dawna jest fanem Sewella, a praca z nim, to czysta przyjemność. –„Widziałem Rufusa wiele lat temu, gdy grał w jednej z moich ulubionych sztuk irlandzkiego dramaturga, Briana Friela, Translations. Byli na gościnnych występach na Broadway’u. Grał fantastycznie. Zresztą uwielbiam pracowac z brytyjczykami. Są tak wysokiej klasy profesjonalistami, z drugiej strony traktują ten profesjonalizm z tak imponującą abnegacją. Eddie Marsan (gra Josefa Fishera, managera Eisenheima) jest taki sam. ILUZJONISTA to naprawdę świetna obsada.

Uwielbiam pracować z ludźmi mojego pokolenia, o podobnym życiorysie. Rufus, Eddie, Paul i ja spędziliśmy wiele lat w teatrze. Stamtąd przekopywaliśmy tunele do filmu, tak więc bardzo łatwo nam się dogadać i porozumieć.

Oto jak Swell opisuje własne podejście do Leopolda: „Sądzę, że w oczach Księcia, Eisenheim reprezentuje wszysytko to, co jego zdaniem świat musi porzucić, by posunąć się naprzód. Świat się zmienia, i jeśli rodzina królewska nie zmieni się wraz z nim, ściąga na siebie niebezpieczeństwo zostania dinozaurami, nadającymi się jedynie do wymarcia. Leopold usiłuje oderwać ich od przesądów i zabobonu, a Eisenheim właśnie to reprezentuje.

Im więcej sławy zdobywa iluzjonista w jego kraju, tym jaśniejszym staje się dla Leopolda, że magia odpowiada jakimś zapotrzebowaniom tłumów, i im bardziej na to pozwolić, tym szybciej umkną mu możliwości zapanowania nad tym tłumem.”

„Rozbudowując opowiadanie, na podstawie którego powstał scenariusz, Neil dodał dwie świetne postacie: Księcia Leopolda i Sophie,” tłumaczy Bob Yari. - „W Rufusie, znaleźliśmy niesamowitą miksturę wdzięku i wrogości, które potrafi w sekundę z siebie wydobyć, jedno po drugim. To zachwycająca, hipnotyczna mikstura. A Jessica jest uosobieniem arystokratki Wiedeńskiej. Ten wygląd, ten sposób bycia, i dokładnie taka osobowość. Jest w niej siła, która sprawia, że grana przez nią Sophie, staje się kimś więcej, niż tylko klasyczną bohaterką romantyczną.”

Jessica Biel była ostatnim członkiem zespołu głównych bohaterów ILUZJONISTY, który do nich dołaczył i przyznaje, że rola Sopie jest:„bardzo różna od wszystkiego, co miałam szansę zrobić, zanim zrobiłam to, co zrobiłam…”

Reżyser Neil Burger szukał klasycznej piękności, wiarygodnej dla tamtych czasów. Również chciał kogoś, kto jest w świecie hollywodzkim od niedawna i nie będzie się kojarzył z żadną inną graną wcześniej postacią. „Jessie ma w sobie ponadczasowe piękno, oraz nieustraszone pragnienie przygody. Wyobrażałem sobię Sophie, jako kogoś wychowanego w bardzo surowym i wyrafinowanym świecie, ale mającego w sobie wystarczająco dużo odwagi, by się z niego wyrwać, przy pierwszej okazji. “

Producent, Michael London, wspomina: „pamiętam jak zrobilismy im pierwszą próbę. Sobota, późny wieczór w Los Angeles. Wszyscy byli wykończeni i baliśmy się, że Jessie nie będzie w stanie dotrzymać kroku Edwardowi. Przypuszczenia opieraliśmy oczywiście jedynie na własnych przesądach. Kiedy ukazała się w drzwiach, miała na sobie cudowną, kremową suknię z tamtych czasów. Rozumiecie? Sobota wieczorem w LA, a ona wygląda jakby wpadła na chwilę prosto z ulic Wiednia sto lat temu. Pamietam, jak pomyślałem, co za tupet, przychodzić tu od razu w takiej transformacji. Do końca wieczoru nawet raz nie pomyślałem o niej, jako o Jessice Biel. Była Sophią. A gdy zaczęła rozmawiać z Edwardem, oczywistym było, że da sobię radę. Miałą w sobie pasję, upór, zdecydowaliśmy, że była najlepszą z możliwych aktorek do tej roli.” Norton dodaje: „dołączyła do nas naprawdę poźno, i sprostała zadaniu w pięknym stylu. Nie boi się ciężkej pracy. Spędziła wiele godzin z trenerami mowy, by dostosować akcent do tamtych czasów i miejsca. Trzeba również przyznać, że jej uroda jest idealna do filmu.

Z łatwością można ją sobię wyobrazić, jako wiejską dziewczynę, albo słowiańską księżniczkę. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy ubraną jako Sophie, wyglądała, jakby właśnie zeszła ze starego obrazu. Nie było w niej cienia współczesności.”

Biel z radością i zapałem przyjęła odskocznię, jaką oferowała jej rola Sophie. „Pewnego dnia, ni z tego, ni z owego zostałam zaproszona na zdjęcia próbne i znalazłam się w sali, czytając rolę z Edwardem Nortonem. Już samo to było niezłą huśtawką emocji. A potem znalazłam się w Pradze. Wszystko na ostatnią chwilę, bardzo emocjonujące.”

„Granie kogoś takiego, jak Sophie, to dla mnie zupełnie nowa rzecz”. – kontynuuje Biel. - Ona jest zupełnie inna, niż ja. Codziennie odkrywałam na jej temat coś nowego. Neil poradził mi, by przeczytać pamiętniki Almay Mahler. To była kompozytorka, dwudziestolatka, żyjąca w Wiedniu, w 1900. Przeczytałam, by poczuć, jak się żyło i tworzyło w tamtych czasach, o czym myślały kobiety, a w szczególności ta jedna. Ona była bardzo postępowa, bardzo różna, od kobiet tamtego okresu. W ten sposób myślę o Sophie - jest współczesną kobietą uwięzioną w przeszłości.”

Zdeterminowana wczuć się w nową, niełatwą rolę, Biel otoczyła się książkami i filmami, które mogły jej w tym pomóc: Nieznośna lekkość bytu, Amadeusz, Wiek niewinności, Posunęła się do tego, że zaczęła prowadzić pamiętnik, jako Sophie. „Spokój i opanowanie na zewnątrz, bulgoczący gejzer emocji w środku – tak się czułam próbując być i będąc kobietą tamtych czasów.”

Do grupy Nortona, Giamattiego, Biel i Sewella, dołączyli tak utalentowani aktorzy, jak Eddie Marsan (Vera Drake, 21 Grmów, Gangi Nowego Jorku), Jake Wood (Vera Drake, Flesh & Blood), Tom Fisher (Van Helsing, Mumia powraca, Enigma), oraz 15-letni, brytyjski aktor, Aaron Johnson, który gra młodego Eisenheima.

Media o filmie

„Kreacja Edwarda Nortona, wyważona, spokojna i intensywna sprawia, że jego Eisenheim jest zarazem współczujący i kontrowersyjny, jest też boleśnie świadom że w każdym kłamstwie znaleźć można ziarno prawdy, a każda prawda jest zalążkiem kłamstwa. Bardzo możliwe, że Norton jest jednym z niewielu współczesnych aktorów, którzy nigdy nie pozwolili sobie na zagranie roli średniej, lub miernej. „Iluzjonista” udowadnia tylko jego ogromne możliwości”. Independentkritics.com

„Reżyser Neil Burger i operator Dick Pope, nadali ILUZJONIŚCIE efekt akwarelowej mglistej patyny, zainspirowani technikami zdjęciowymi braci Lumiere z początków XX wieku. Zdjęcia przypominają lekko ziarniste, ręcznie kolorowane szkice. Burger myśli obrazami.” Movieeveryday.com

„Norton nie grał nigdy tak romantycznej, przerastającej życia postaci jak magik Eisenheim, który stawia na szali wszystko, by tylko odzyskać ukochaną kobietę. Sceny między nim a świetlistą, zaskakująco spokojną Biel, która wygląda, jakby wyszła z obrazu Gustawa Klimta, emanują żarliwością i elektryzującym napięciem.” Reel.com

„W momencie kiedy duch pięknej Sophie materializuje się na scenie z szarej mgły, nie możemy się oprzeć wrażeniu że mamy jednak do czynienia z czymś nadprzyrodzonym, co pochodzi z potęgi ludzkiego umysłu. W końcu, rzecz dzieje się w Wiedniu, mieście Freuda, pełnym obsesji i głęboko ukrytego seksualnego napięcia.” THE VILLAGE VOICE

„Reżyser Neil Burger wykonał kawał świetnej roboty… wartka akcja, niesamowite sztuki magiczne, piękne i tajemnicze zakamarki Wiednia... ten film posiada wszystkie elementy, by odnieść sukces i stać się klasykiem!" Movieeveryday.com

„Tak jak w przypadku wielkich iluzjonistów, scenariusz i reżyseria Burgera, odsłaniają tylko tyle, by podsycać nasze zainteresowanie, nie odkrywając jednak nigdy wszystkich kart. Nawet kiedy wszystko wydaje się oczywiste, jakiś głos w naszych głowach podpowiada nam: „ Ale to może znaczyć …a może jednak coś innego…?”Independentcritics.com

„Iluzjonista jest pozornie prostym lecz absolutnie magicznym kinowym przeżyciem.” Independentcritics.com

„Edward Norton rzuca na publiczność zniewalający urok w thrillerze, który zawiera odmierzone w idealnych dawkach wzruszenie, seks i suspens.” KAREN DURBIN Elle

Nagrody i festiwale

Academy Awards, USA – nominacja do Oscara w kategorii Najlepsze Zdjęcia Akademia Filmowa;

Camerimage – laureat Srebrnej Żaby ;

American Society of Cinematographers - nominacja ASC Award, Outstanding Achievement in Cinematography in Theatrical Releases, Dick Pope;

Broadcast Film Critics Association Awards - nagroda BFCA Award, Best Composer, Philip Glass;

Costume Designers Guild Awards - nominacja CDG Award, Excellence in Costume Design for Film – Period, Ngila Dickson;

Independent Spirit Awards - nominacja Best Screenplay, Neil Burger;

Online Film Critics Society Awards - nominacja OFCS Award Best Original Score, Philip Glass;

San Diego Film Critics Society Awards - nagroda SDFCS Award Best Cinematography, Dick Pope.

O twórcach magii filmu

Film oparty jest na opowiadaniu „Iluzjonista Eisenheim”, którego autorem jest zdobywca Pulitzera, Steven Millhauser.

Reżyserem i autorem scenariusza ILUZJONISTY jest Neil’a Burger, wcześniej nagrodzony za debiut z roku 2002 – (Interview with the Assassin m.in. Maverick Awards na Woodstock Film Festiwal ).

Jego producentami Michael London (Bezdroża), Brian Koppelman (Interview with the Assassin), David Levien (Interview with the Assassin), Cathy Schulman i Bob Yari (Miasto nienawiści).

Ich współpraca została uświetniona wkładem takich artystów, jak: dyrektor zdjęć, Dick Pope (za zdjęcia do ILUZJONISTY nominowany do Oskara i do Złotej Żaby na Camerimage). Trzykrotny laureat Złotej Żaby (Vera Drake, Sekrety i Kłamastwa i Nothing Personal), BSC (Topsy-Turvy); montażysta Naomi Geraghty (Hotel Rwanda); production designer, Ondrej Nekvasil (zdobywca Emmy, za film telewizyjny, Anne Frank: The Whole Story); projektantka kostiumów, Ngila Dickson (Oskar za Władcę Pierścieni:powrót króla); i kompozytor, Philip Glass (nominowany za Godziny do Oskara, Złotego Globu, Grammy. Filmu, za który otrzymał nagrodę BAFTA- najlepsza muzyka 2003; Truman Show – Nagroda Złoty Glob; Kundun – nominacja do Oscara, nominacja do Złoty Glob (1998); Mishima – nagroda w Cannes (za największy wkład artystyczny).

W znakomitej obsadzie znaleźli się : Edward Norton, Paul Giamatti, Jessica Biel and Rufus Sewell. Za dobór obsady odpowiedzialne były: Deborah Aquila ASC, Tricia Wood ASC and Nina Gold. Producentami wykonawczymi są: Jane Garnett, Tom Nunan, Ted Liebowitz, Joey Horvitz, oraz Tom Karnowski, Matthew Stillman i David Minkowski w roli współproducentów.

ILUZJONISTA wyprodukowany został przez Koppelman Levien/ Michael London, we współpracy z Contagious Entertainment.

Przemiana słowa w film

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Alchemia, to znana od wieków filozofia zakładająca możliwość przemiany jednego elementu w drugi, a przede wszystkim metalu w złoto.

Choć nauka ta odeszła w zapomnienie, procesy alchemiczne zachodzą aż po dzień dzisiejszy… Kiedy Neil Burger przeczytał opowiadanie zdobywcy Pulitzera, Stevena Millhausera, „Iluzjonista Eisenheim” (opublikowane w zbiorze prac autora: „The Barnum Museum”), był głęboko zafascynowany historią magika, ale nie był zbyt pewien, jak rozpocząć alchemiczną procedurę transformacji słowa w film. Autor pisze w sposób dość obrazowy, ale cała fabuła to tylko urywki czegoś, co jeszcze nie zostało opowiedziane i zbyt krótka na obraz pełnometrażowy.

„Strasznie mi się spodobała cała historia, ale nie byłem na początku pewien, czy uda mi się tak rozwiązać i poszerzyć tę narracyjną łamigłówkę, by stała się w pełni rozwiniętą materią na film” – mówi Burger.

O trudnościach pokazania magii na ekranie Burger pierwszy raz rozmawiał z producentami ILUZJONISTY przy okazji końcowych prac montażowych nad edycją swego (potem wielokrotnie nagradzanego) debiutu – Wywiadu z zabójcą. „Wspomniałem im, że jest pewne opowiadanie, które zawsze chciałem przekształcić w film. Wtedy obaj wpadli mi w słowo kończąc moje zdanie pytaniem, czy mam na myśli „Iluzjonistę Eisenheima?”

Dobrze znali to dziełko i obaj przyznali, że nie są pewni, jak możnaby je zekranizować. „Dopuściłem się lekkiego blefu zapewniając, że ja dokładnie wiem, jak to zrobić” – mówi Burger.

Koppelman i Levien rozpoczęli proces zdobywania praw do opowiadania. „Odkryliśmy z ulgą, że prawa wciąż były dostępne, ale czuliśmy, że nie ma czasu do stracenia. Zadzwoniliśmy do Neila i powiedzieliśmy mu, że mamy dobrą i złą nowinę. Dobra była taka, że mogliśmy wykupić prawa. Zła, że mielismy tylko pół roku na napisanie scenariusza.” – opowiada Levien.

Burger otrzymał zadanie, by stworzyć coś, co zachowa piękno i tajemniczość historii, kreując jednocześnie dramaturgię odpowiednią dla ekranu. Wymyślił więc nowe postacie: Księcia Korony Leopolda i jego narzeczoną, Sophie von Teshen. Ponadto rozwinął rolę inspektora Uhla, który w oryginale jest zaledwie wspominany. „Jak opowiedzieć historię człowieka, który jest enigmą? Jak ukazać, co dzieje się w jego głowie, bez zdradzania jego sekretów?” - to podstawowe pytania, z którymi zmagał się Burger. Ostatecznie zdecydował się opowiedzieć tę historię, z punktu widzenia Uhla. „Wszystko, co widzimy, to rzeczy, których świadkiem był Uhl, albo które opowiedzieli mu jego ludzie. Czasami obrazy filmu to tylko jego domysły, co się mogło zdarzyć, a jak się potem okazuje, wcale się nie zdarzyło. Uhl usiłuje zdemaskować zagadkę iluzjonisty, a jednocześnie sam w ogromnym stopniu przyczynia się do powstania jego legendy. Ten zabieg, to wyrafinowany, ale dość rygorystyczny sposób opowiadania historii.” Burger poświęcił mnóstwo czasu na zbieranie informacji o magii oraz o miejscu akcji, którym jest Wiedeń czasów fine de siecle (końca XIX wieku).

„Przeczytałem wszystko, co tylko mogłem znaleźć o Habzburgah, o ruchu secesyjnym, o strukturze ówczesnej społeczności magików i o ich specyficznej profesji. Większość sztuczek, ktore widzicie w filmie, oparta jest na prawdziwych przykładach sztuki iluzji, pokazywanej w tamtych czasach. Bohaterowie, których wymyśliłem, też wzorowani są na konkretnych, żyjących wtedy postaciach. Chciałem, by wszystko było tak wiarygodne, jak to tylko możliwe. Tym bardziej, że głównym celem całej fabuły jest zbadanie sposobu, w jaki postrzegamy prawdę i iluzję, oraz zatarcie granic, między tymi konceptami. Jeżeli chce się wyolbrzymić niektóre elementy, by sprawiały wrażenie snu, surrealizmu lub tajemnicy, trzeba mieć pewność, że reszta stworzonego świata jest solidnie zakotwiczona w historycznej prawdzie czasów, które starasz się ukazać.” – opowiada Burger.

Występy iluzjonisty Eisenheima podważają wszystko, co jego widownia (a w ostateczności widzowie) biorą za pewniki. Jego sztuczki przeczą prawom natury i wszechświata. „Zawsze fascynował mnie moment, w którym człowiek staje twarzą w twarz z czymś niewytłumaczalnym i jak ta chwila zmienia jego postrzeganie wszystkiego potem.” – tłumaczy Neil Burger. Dlatego ILUZJONISTA nie jest filmem odpowiadającym na pytanie, „jak on to robi?” a opowieścią o przeczuciu, że nic nie jest tym, na jakie wygląda.

„Pozwolę sobię zacytować pewne zdanie ze scenariusza” – kontynuuje Berger – „opowieści zawierające w sobie iluzję, zostały wymyślone dlatego, że historia nie dorównuje naszym marzeniom. „Myślę, że jest to ogólna prawda o twórczości filmowej, ale w szczególności oddaje cel ILUZJONISTA. Chciałem stworzyć film, który kompletnie wyzwoli sfery marzeń i tajemnicy.”

Więcej informacji

Proszę czekać…