Film opowiada historię czworga bohaterów z Coney Island: drobnego dealera narkotyków, jego połykającej pigułki matki, dziewczyny i najlepszego przyjaciela. Wszyscy oni marzą o lepszym świecie i za wszelką cenę pragną uciec od otaczającej ich rzeczywistości. Dążąc ślepo do zrealizowania swojej wizji szczęścia, nie zauważają, kiedy ich marzenia przemieniają się w coś, co doprowadza ich do samotności, a w rezultacie - do osobistej tragedii. Requiem dla snu, filmowa adaptacja powieści Huberta Selby'ego Jr., to dantejska wyprawa czwórki bohaterów do piekła złudzeń i głęboko skrywanych pragnień.

Głosy prasy

Requiem dla snu to film, który wywołując swego rodzaju dyskomfort stanowi zupełnie nowy rodzaj przeżycia filmowego. Darren Aronofsky filmuje w rwanym, gorączkowym tempie. Requiem przywołuje poprzedni film Aronofsky'ego, który był niezapomnianym obrazem przedstawiającym proces rozpadu umysłu. Requiem zapowiada się jako doskonałe przeżycie dla widza, wymaga jednak od niego pewnej wytrzymałości, gdyż dzieło jest antytezą lekkich i przyjemnych produkcji adresowanych do masowej widowni (...). Dla zdobywczyni Oscara Ellen Burstyn, rola w tym filmie jest jednym z największych wyzwań aktorskich w ostatnich latach. Burstyn gra brawurowo, jej kreacja wykracza daleko poza ramy dobrego aktorstwa (...). Film zawiera zdjęcia w przyspieszonym tempie, podzielone kadry, gorączkowo montowane. Wszystkie te zabiegi techniczne stanowią swoisty język filmowy, którym reżyser opowiada o bólu i paranoi, jakie są udziałem głównych bohaterów (...). Odpowiednia muzyka i przejścia od surrealizmu do groteski wzmagają halucynogenny charakter całego filmu (...). Aronofsky wytycza w kinie niezależnym zupełnie nowe szlaki. Allan Hunter, "Screen International" 16.V.2000

Aronofsky stworzył zapierające dech w piersiach widowisko, wykorzystując różnorakie środki wyrazu: podzielony ekran, napisy, czarno-białe wstawki. Pojawiają się sceny w zwolnionym albo przyspieszonym tempie, senne krajobrazy Coney Island, a także ujęcia, w których przedmioty martwe zaczynają mówić. Być może brzmi to pretensjonalnie, ale dzięki niezwykłej pomysłowości artysty powstało dzieło jedyne w swoim rodzaju. Aronofsky nie boi się zapożyczeń od innych eksperymentatorów, jednocześnie nadając Requiem swój własny, niepowtarzalny styl (…). Twórca Requiem dla snu udowadnia, że historia o uzależnieniu może być jeszcze bardziej wstrząsająca, jeśli opowie się ją używając złożonych efektów specjalnych. Oglądając film ma się wrażenie, że jakiś nieubłagany rytm wyznacza kolejne stadia upadku bohaterów. Aronofsky opisuje rzeczywistość ludzi uzależnionych przy pomocy prostych scen i obrazów: ktoś napełnia strzykawkę, kto inny zwija banknot dolarowy... Naczynia krwionośne rozszerzają się, źrenice drgają. Śledzimy - ujęcie po ujęciu - jak czwórka bohaterów stacza się na dno. Ten film to nie tylko żonglowanie efektami. Reżyser przedstawił dogłębną analizę zjawiska uzależnienia. Aronofsky niewątpliwie dojrzał jako twórca. Jego nowatorski debiut "Pi"robi duże wrażenie, ale o ile w "Pi" strona wizualna jest na pierwszym planie, o tyle w najnowszym filmie Aronofsky'ego użycie efektów ma wspomagać opowiadaną historię. Requiem dla snu jest adaptacją filmową powieści Huberta Selby'ego z 1978. Aronofsky, dokonując adaptacji zdecydował, że wątek Sary, opuszczonej matki z Coney Island (Ellen Burstyn) będzie w filmie równie ważny, jak wątek trójki młodych ludzi: syna Sary - Harry' ego (Jared Leto), jego dziewczyny Marion ( Connelly) i jego przyjaciela Tyrone (Marlon Wayans). Twórca Requiem dla snu dokonał trafnego wyboru i dowiódł tym samym, że młodzi reżyserzy potrafią robić filmy nie tylko o swoim pokoleniu. Styl Aronofsky'ego robi wrażenie, ale to nie wszystko. Jego bohaterowie są przekonywujący i wzruszający. Reżyser obdarza ich bogatym życiem wewnętrznym i wystrzega się psychologizowania. Twórcy Requiem dla snu zarzucano, że traktuje swoich aktorów jak żywe marionetki. A jednak czwórka aktorów stworzyła pod jego kierunkiem wspaniałe kreacje (…). Requiem dla snu nie pełni roli efektownej pointy; nie służy tylko efekciarstwu. Film jest wartościowy właśnie dzięki brutalnej szczerości Aronofsky'ego. Będzie to wstrząs dla widzów przyzwyczajonych do płytkich, ironicznych filmów amerykańskich.

A teraz parę słów o heroinie. W Stanach Zjednoczonych Requiem dla snu wywołało skandal. W jednej z bardziej przychylnych recenzji napisano, że Aronofsky "zrobił film o narkotykach". To prawda, że reżyser wejrzał w głąb świata ludzi uzależnionych. Jednak rzeczywistość, którą pokazał, różni się nieco od wyidealizowanego świata bohaterów Drugstore Cowboy Gusa Van Santa, czy obrazu narkomanów w Trainspotting. Aronofsky jest kolejnym reżyserem, który podejmuje temat uzależnienia. Na szczęście udało mu się uniknąć tragicznego tonu, i moralizowania. Angażując młodych, atrakcyjnych aktorów twórca Requiem dla snu ryzykował, że film podziała jak reklama narkotyków. Bohaterowie Aranofskiego są pozornie beztroscy. Connelly i Leto tworzą na początku wspaniałą parę, ale wkrótce ich szczęście zamienia się w koszmar. W opowieści Aranofskiego nie ma nadziei - piękno znika bezpowrotnie. Reżyser nie mówi nam, że styl życia ludzi uzależnionych jest atrakcyjny - wystarczy przywołać smutne zakończenie i scenę, w której Harry traci rękę z powodu zakażenia. Aronofsky nie zrobił filmu o narkotykach. Tematem Requiem jest wolność i cena, jaką się płaci za ucieczkę od rzeczywistości. Harry i Tyrone wierzą, że funt czystej heroiny pomoże im dostać się do lepszego świata. Marion pragnie niezależności. Sara potrzebuje miłości. Aronofsky'emu należą się brawa za to, że opisał w tak subtelny sposób świat starzejącej się, opuszczonej kobiety, która marzy o tym, żeby wygrać telewizyjny show. Reżyser Requiem dla snu nie rozczula się nad narkomanami, nieudacznikami i opuszczonymi matkami. Artysta chciał pokazać uniwersalne cierpienie, które bywa tak często spłycane w hollywoodzkich produkcjach. Nikt nie będzie tą samą osobą po obejrzeniu filmu. I za to powinniśmy być wdzięczni Aronofsky'emu. Danny Leigh, "Sight and Sound" 12/2000

W adaptacji mrocznej powieści Huberta Selby'ego Jr., nowoczesna technika filmowania Darrena Aronofsky'ego ma służyć czemuś więcej niż szokowaniu widzów - dzięki temu zabiegowi historia staje się bardziej wiarygodna. Aronofsky napisał scenariusz razem z Hubertem Selbym Jr., ale Aronofsky przerobił zakończenie książki. Ostatnie sceny filmu są tak przygnębiające, że widzowie mogą poczuć się nie tyle wstrząśnięci, ile urażeni. Film dostarcza niezwykle silnych wrażeń i nadaje się dla odbiorców o mocnych nerwach. Requiem dla snu opowiada historię czwórki uzależnionych bohaterów. Są to: Harry, jego matka Sara (Ellen Burstyn), jego dziewczyna Marion (Jennifer Connelly) i przyjaciel Harry'ego - Tyrone (Marlon Wayans). Wszyscy oni żyją jak we mgle, która przesłania rzeczywistość. Reżyser zgadza się z tezą Selby' ego: prawdziwy narkotyk, od którego jesteśmy uzależnieni, to mit o "cudownej Ameryce", kraju, w którym każdy byłby bogaty, sławny i szczęśliwy. W rękach niewłaściwego reżysera, teza Selby'ego mogłaby zamienić się w pusty frazes. Interpretacja, jaką daje reżyser wykracza nieco poza sens przesłania pisarza. Aronofsky zanurzony w świecie swoich własnych wizji wydaje się przemawiać widzom do rozsądku (…). Aktorom udało się stworzyć wspaniałe kreacje pod kierunkiem Aronofsky'ego. Największą niespodzianką jest popis Marlona Wayansa. Aktor, obdarzony niezwykłym talentem komicznym potrafi zarówno rozśmieszyć, jak i przerazić widza. Jego nadpobudliwość wynika z chęci zwrócenia na siebie uwagi. Jest to przerażające, jeśli uwzględnimy ilość scen, w których się pojawia. Nie można oderwać od niego oczu i jednocześnie, w niektórych scenach nie można na niego patrzeć (...). Wydaje się, że Aronofsky dojrzał jako twórca, odkąd wyreżyserował swój debiut "Pi". Ten zadziwiający film przypomina boksera wagi średniej, który wygrywa walkę, tylko dlatego, że ma świetną intuicję. Aronofsky niewątpliwie ma talent, ale jego drapieżny styl filmowania może być postrzegany zarówno jako zaleta jak i wada. Reżyser pokazuje swoich bohaterów bez żadnego upiększania (…). Ich uzależnienie wynika z poszukiwania mocnych wrażeń. Do pewnego stopnia tak samo jest z reżyserem filmu. Zamiast pokazać powolne wegetowanie narkomanów, Aronofsky pokazuje sceny "brania" w przyśpieszonym tempie, aby podkreślić jak szybko mija czas, kiedy bohaterowie są "na haju". Tłumaczy w ten sposób, dlaczego ich życie wydaje się tak puste pomiędzy kolejnymi dawkami. Zwykle w filmach o podobnej tematyce pomijano ten aspekt. Requiem dla snu pokazuje, że ludzie zażywający narkotyki są uzależnieni zarówno od rytuałów związanych z braniem, jak i stanu wywołanego wydzielaniem się endorfiny w mózgu. Wysmakowane zdjęcia utalentowanego operatora - Matthew Libatique'a sprawiają, że film mógłby zostać odebrany jako reklama stylu życia uzależnionych. Oczywiście nie taka była intencja reżysera. Pokazuje on straszne konsekwencje nałogu z taką samą realistyczną dokładnością, co wstrzykiwanie heroiny i wdychanie kokainy. Zdjęcia w filmie stają się coraz bardziej niepokojące w miarę jak bohaterowie staczają się na dno. Zielonkawe barwy symbolizują rozkład duchowy postaci (…). Styl Aronofsky'ego można określić mianem cybernetycznej mieszanki obrazów, które wydają się spływać na ekran z podświadomości artysty. Elvis Mitchell, "New York Times" 6.X.2000

Darren Aronofsky udowodnił po raz kolejny, że jest utalentowanym reżyserem, dokonując adaptacji wstrząsającej książki Requiem for a Dream. Podobnie jak w przypadku oryginalnego debiutu "Pi" z 1998 roku Aronofsky eksperymentuje tu z nowoczesną techniką filmowania. Na Requiem dla snu przeznaczono większy budżet i zagrali w nim znani aktorzy. Reżyser używa eksperymentalnego stylu do przedstawienia pewnych istotnych problemów. Jednak jego śmiała narracja prawdopodobnie nie wszystkim przypadnie do gustu (...). Aronofsky dorastał w Brooklynie, blisko Coney Island i studiował na Harvardzie. Dzieciństwo miało wpływ na twórczość reżysera, co widać w tej mądrej opowieści o zwyczajnych ludziach. Mimo intensywności film jest statyczny. Sam temat stanowi wyzwanie - w ciągu ostatnich dziesięcioleci nakręcono wiele filmów o narkotykach. Zaletą Aronofsky'ego jest to, że znalazł nowe, oryginalne rozwiązania techniczne, aby pokazać sinusoidę nastrojów ludzi uzależnionych. Oczywiście eksperymentalny styl nie wystarczy, jeśli nie ma się czegoś ważnego do powiedzenia o strasznych skutków uzależnienia (...). W miarę jak na ekranie zmieniają się pory roku, śledzimy kolejne stadia upadku bohaterów. Lato to okres szczęścia i marzeń o lepszej przyszłości. Złowieszcza jesień zastaje bohaterów zdesperowanych i uzależnionych. Kiedy nadchodzi ponura zima, cała czwórka stacza walkę z demonami i stacza się na dno. Dramatyczny efekt końcowych scen wzmagają mroczne zdjęcia Matthew Libatique'a (…). Interesujące jest rozwiązanie techniczne na początku filmu. Pierwsze sceny rozgrywają się jednocześnie po obu stronach podzielonego na pół ekranu. Nagłe cięcia podkreślają szybki upływ czasu na ekranie. Aronofsky i Jay Rabinowitz dokonali montażu w taki sposób, aby pokazać szybkie zmiany nastrojów bohaterów. Niektóre sceny powtarzają się. Celem reżysera jest pokazanie przygnębiającej cykliczności uzależnienia (…). Perfekcyjny styl filmowania można podziwiać też na końcu filmu. Ostatnie sceny - brutalne i mistrzowsko zmontowane ukazują ostatnie stadium upadku bohaterów. Pomysły reżysera są fascynujące, ale nie wszyscy widzowie będą przygotowani na tak okrutne sceny. Aronofsky nie tylko umiejętnie wykorzystuje nowoczesną technikę filmową. Udowadnia, że potrafi prowadzić swoich aktorów. Scena pojednania matki (Burstyn) i syna (Leto) należy do najbardziej subtelnych i poruszających w filmie. Connelly do tej pory nie miała okazji zabłysnąć jako aktorka. Tutaj pokazuje na co ją stać, radząc sobie świetnie z rolą, która była dla niej wyzwaniem zarówno psychicznym jak i fizycznym. Aktor komediowy Wayans udowadnia, że potrafi zagrać w poważnym filmie. Todd McCarthy, "Variety" 22-28.V. 2000

Mówią Darren Aronofsky i Hubert Selby Jr.

Wychowałem się w Brooklynie. Kiedy czekały mnie pierwsze egzaminy w college'u, byłem przerażony i zapisałem się do biblioteki, żeby się czegoś nauczyć. Któregoś razu wpadła mi w oko książka i słowo "Brooklyn" w tytule. Jeśli pochodzisz z Brooklynu, wszystko co dotyczy tej dzielnicy wydaje ci się interesujące. Książka wciągnęła mnie od pierwszego zdania. Zawaliłem egzaminy. Czytałem i wydawało mi się, że ten pisarz potrafi opowiadać historię. Rozumiał ludzi. Była to głęboka i jednocześnie prosta analiza ludzkich zachowań. Nagle zrozumiałem, co chcę robić w życiu. Postanowiłem opowiadać historie. Uświadomiłem sobie, że w tej historii jest pewna logika - za każdym razem, kiedy oczekujemy, że bohaterom przydarzy się coś pozytywnego, dzieje się na odwrót. Dlatego trudno mi było znaleźć jednego głównego bohatera. Kiedy dokładnie przeanalizowałem zachowania postaci, doszedłem do wniosku, że ich portrety są jakby odwrócone do góry nogami. I wtedy padłem na pewien pomysł. Zdecydowałem, że ani Sara, ani Harry, ani Tyrone ani Marion nie zostaną głównymi bohaterami. Bohaterem będzie nałóg - ich największy wróg. To tak jakbym miał zrobić film o potworze, którego nie widać, ponieważ żyje w wyobraźni bohaterów. Requiem dla snu nie jest filmem o narkotykach. To analiza zjawiska uzależnienia. Chciałem pokazać, że nie ma różnicy między nałogowym piciem kawy, braniem narkotyków, opychaniem się słodyczami i oglądaniem telewizji. Te nałogi są takie same. Osoba, która postanowiła, że nie będzie palić męczy się tak samo jak ktoś kto próbuje schudnąć. Opis uzależnienia w książce Selby'ego wydał mi się bardzo wiarygodny. Wpadłem na pomysł, aby zrobić film o ludzia walczących z nałogiem. Historia opowiedziana w Requiem dla snu jest ponadczasowa. Bycie uzależnionym towarzyszyło człowiekowi, odkąd pojawił się na ziemi. Dlatego akcja filmu nie dzieje się w żadnym konkretnym czasie. To opowieść o ludziach, którzy skaczą z samolotu i nagle - pomiędzy niebem a ziemią uświadamiają sobie, że nie mają spadochronów. Film opowiada o ich drodze w dół - do momentu kiedy ich ciała uderzają o ziemię. Kiedy czyta się powieść Selby'ego duże wrażenie robi slang, jakim mówią bohaterowie. Postanowiłem nie zmieniać poetyckich dialogów pisarza. Miałem nadzieję, że jego slang zrobi wrażenie. Język, jakim ludzie mówią do siebie zmienia się tak jak fryzury i ubrania, które przestają być modne. Chodziło mi o to, żeby stworzyć ponadczasową historię - dlatego zachowałem styl dialogów powieści i wykorzystałem nowoczesną technologię, chcąc oddać nostalgiczny nastrój Coney Island. Młodzi aktorzy: Jared, Jennifer i Marlon dali z siebie wszystko. Jared stracił dwadzieścia pięć funtów, Marlon udowodnił, że potrafi zagrać dramatyczną rolę, Jennifer okazała niezwykłą odwagę i zaufanie. Aktorzy pracowali ciężko i uczestniczyli w próbach, które trwały miesiąc. Wzięli najniższe stawki za swoje role, ponieważ wierzą w przesłanie Selby' ego. Jednym z powodów dla których chciałem pracować przy filmie było to, że mogłem pracować nad pomysłami, które wykorzystałem w "Pi", chociaż sposób opowiadania historii był w tamtym filmie zupełnie inny.

MÓWI HUBERT SELBY JR.

Moi bohaterowie to ludzie, którzy szukają w świecie zewnętrznym czegoś, co pozwoli im poczuć szczęście. Tematem powieści jest nałogowe kłamstwo, życie w iluzji i desperackie próby uwolnienia się od niej. Darren jest wspaniałym reżyserem, zna doskonale język filmowy. Uważam, że "Pi" jest jednym z najbardziej oryginalnych filmów, jakie kiedykolwiek zrobiono. To interesująca historia. Ja potrafię opowiedzieć historię przy pomocy słów, a on - przy pomocy obrazów. To dwie różne wizje, ale myślę, że obu nam zależy w takim samym stopniu na tym, żeby poruszyć odbiorców.

O filmie

Requiem dla snu opowiada historię czterech bohaterów z Coney Island: drobnego dealera narkotyków, jego połykającej pigułki matki, dziewczyny i najlepszego przyjaciela. Wszyscy oni marzą o lepszym świecie i za wszelką cenę pragną uciec od rzeczywistości. Requiem dla snu, filmowa adaptacja powieści Huberta Selby Jr., to dantejska wyprawa czwórki bohaterów do piekła złudzeń i głęboko skrywanych pragnień. Aronofsky ukazuje wzloty i upadki ludzi rozpaczliwie próbujących zrealizować swoje pragnienia w dzisiejszym Brooklynie. Jednak nadzieje bohaterów na odmianę w ich życiu to marzenia, które nie maja szans się ziścić. Nie mogąc poradzić sobie z otaczającym ich światem, uciekają od rzeczywistości w uzależnienia, jak narkotyki, słodycze, telewizja czy papierosy. Wszystkie postaci, dążąc na ślepo do zrealizowania swojej własnej wizji szczęścia, nie zauważają, kiedy ich marzenia przemieniają się w coś, w co żadna z nich by nawet nie przypuszczała. Każdy z bohaterów ostatecznie pozostaje zupełnie sam ze swoimi fantazjami, tym samym przeżywając osobistą tragedię.

Requiem dla snu to hipnotyczna opowieść o czterech ludziach, tęskniących za miłością i aprobatą. To film o samotności i zagubieniu, miłości i nadziei na rozpoczęcie nowego życia. Reżyser pokazuje nie tyle, jak działają poszczególne używki na bohaterów, co zajmuje się samym zjawiskiem uzależnienia i jego przerażającymi skutkami. Darren Aronofsky przechodząc ze spokojnych planów ogólnych do agresywnego ciętego montażu, powoduje stopniowe narastanie emocji, sprawiając, że świat przedstawiany na ekranie rozpada się na coraz drobniejsze cząsteczki.

Twórcy filmu

DARREN ARONOFSKY

Urodzony 12 lutego 1969 r. w Brooklynie w Nowym Yorku. Studiował animację oraz film z żywą akcją na Uniwersytecie Harvarda. Już jego film dyplomowy film Supermarket Sweep zyskał międzynarodowe uznanie. Za swój debiutancki film "Pi", nakręcony w znacznym stopniu dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół i prywatnych sponsorów, otrzymał m.in. nagrodę za reżyserię na Sudance Film Festival 1998 oraz Independent Spirit Award 1999. ? stało się wydarzeniem niezależnego kina amerykańskiego.

HUBERT SELBY JR.

Urodzony w 1928 roku w Brooklynie. Jest jednym z najbardziej znaczących pisarzy amerykańskich czasów powojennych. Jego najbardziej znaną książką jest "Last Exit to Brooklyn" (1964). New York Times zaliczył go do najlepszych amerykańskich pisarzy, porównując jego twórczość do dzieł Dostojewskiego. Powieść "Requiem for a Dream" wydał w 1978 roku. MATTHEW LIBATIQUE

Operator filmowy. Pracował już przy pierwszym filmie Aronofsky'ego. Za zdjęcia do ? otrzymał nominację do Independent Spirit Award. Pracuje również przy teledyskach.

CLINT MANSELL

W latach 1986-96 był frontmanem brytyjskiej grupy rockowo-hip-hopowej Pop Will Eat Itself. Grał na gitarze i instrumentach klawiszowych. Pierwszy raz skomponował muzykę filmową do debiutu Aronofsky'ego ?. Obecnie pracuje nad solowym albumem.

ELLEN BURSTYN

Urodzona 7 grudnia 1932 roku. Grała w kilku, dziś już klasycznych, filmach w latach 70., co zapewniło jej stałe miejsce w historii kina amerykańskiego. Zanim została aktorką imała się różnych zajęć: pracowała w restauracjach, była modelką. W latach 50. i 60. występowała na Broadway'u, w serialach i programach telewizyjnych. Po tym, jak dostrzeżono jej kreację w filmie Do widzenia, Charlie, rozpoczęła naukę w Actors Studio. Przełomem w jej karierze aktorskiej była rola w filmie Petera Bogdanovicha Ostatni sens filmowy, za którą otrzymała nominację do Oscara i do Złotego Globu. Występ w filmie Alicja już tu nie mieszka przyniósł jej Oscara w kategorii najlepsza aktorka. Role w filmach Same Time, Next Year i Resurrection przyniosły jej kolejne nominacje do Oscarów. Cały czas występuje również na scenie, m.in. ostatnio w sztuce "Shirley Valentine".

JARED LETO

Urodzony 26 grudnia 1971 roku. Karierę rozpoczynał, występując w popularnym w Stanach Zjednoczonych serialu My So-Called Life. Zwrócił na siebie uwagę, grając role drugoplanowe w znanych filmach ostatnich lat, jak American Psycho, Podziemny krąg czy Przerwana lekcja muzyki.

JENNIFER CONNELLY

Urodzona 12 grudnia 1970 roku. W wieku dziesięciu lat zaczęła pojawiać się w reklamach telewizyjnych. Zadebiutowała w wieku jedenastu lat w filmie Sergio Leone Dawno temu w Ameryce. Gra różne role: od niewinnych dziewcząt z sąsiedztwa po pełne tajemnicy famme fatale.

MARLON WAYANS

Urodzony 23 lipca 1972 roku. Studiował na Howard University, na wydziale filmowym. W 1990 stworzył i wystąpił w popularnym sitcomie The Wayans Bros., który wyświetlany był w amerykańskiej telewizji przez pięć lat. Wayans także napisał scenariusz, wyprodukował i wystąpił w Don't Be a Menace to South Central While Drinking Your Juice in the Hood, komedii, która była wielkim przebojem w Stanach Zjednoczonych.

Więcej informacji

Proszę czekać…