Od płyty do filmu
Krótki, ale fascynujący żywot Evy Duarte-Peron, która w ciągu siedmiu lat podbiła serca osiemnastu milionów ludzi, już dwadzieścia lat temu zaabsorbował kompozytora Andrew Lloyda Webbera i librecistę (autora tekstów Tima Rice'a - twórców najpierw płytowej, a później scenicznej wersji sławnego musicalu "Evita". Londyńska premiera tej drugiej - 21 czerwca 1978 r. w Prince Edward Theatre - spotkała się z gorącym przyjęciem krytyków i publiczności. Rolę tytułową kreowała Elaine Paige, a producentem spektaklu był Robert Stigwood, dziś jeden z trzech producentów ekranizacji Parkera. (Stigwood wyprodukował także głośne filmy muzyczne: Grease, Tommy, "Klub Samotnych Serc Sierżanta Peppera" i Gorączka sobotniej nocy).
Aż do zejścia z afisza na londyńskim West Endzie odbyło się dwa tysiące dziewięćset przedstawień "Evity", która nie mniejszy sukces odniosła na Broadwayu, zdobywając w pierwszym sezonie siedem nagród Tony, czyli teatralnych Oscarów. Kolejny Tony (w kategorii "Najlepszy Musical") przypadł amerykańskiej inscenizacji Stigwooda, z roku 1980. Światową karierę zrobił najlepiej znany song z "Evity" - "Don't Cry for Me, Argentina". Obecnie, dzięki filmowi Parkera, piosenka ta przeżywa drugą młodość. W Polsce "Evitę" wystawił najpierw Teatr Rozrywki w Chorzowie, a całkiem niedawno - Teatr Muzyczny w Gdyni. Musical Webbera i Rice'a, łączący muzykę z polityką, stwarzał Alanowi Parkerowi wielkie pole do popisu. Ten znakomity brytyjski reżyser ma bowiem w swoim dorobku zarówno filmy muzyczne (Fame - TVP: "Sława", Pink Floyd The Wall, The Commitments), jak i polityczne (Midnight Express, Missisipi w ogniu, Przyjdż zobaczyć raj).
"Eva Peron była prawdziwie niezwykłą, fascynującą i wpływową kobietą. Opowiedzenie o niej nowoczesnym językiem dzisiejszego kina, ale w operowej formie jest wyzwaniem dla każdego reżysera filmowego", stwierdził Parker, który chciał przenieść na ekran "Evitę" już w roku 1976, gdy tylko nagrania z nie wystawionego jeszcze spektaklu ukazały się na płytach. Webber i Rice woleli jednak najpierw zobaczyć swoje dzieło na scenie. W trzy lata póżniej Alan Parker odrzucił szansę nakręcenia "Evity", gdyż ukończył właśnie zdjęcia do musicalu Fame (TVP: "Sława") i nie chciał robić jednego muzycznego filmu po drugim. Tymczasem w kolejce reżyserów marzących o zekranizowaniu "Evity" ustawili się m.in. Francis Coppola, Ken Russell, Franco Zeffirelli, Richard Attenborough i Oliver Stone. "Musiałem mieć dużo wytrwałości, żeby pokonać konkurencję, ale w głębi duszy zawsze wierzyłem, że mój czas nadejdzie, że to ja będę ekranizować musical Webbera", zwierzył się Alan Parker reporterowi niemieckiego pisma "Focus".
U schyłku roku 1994 Andrew G. Vajna, szef niezależnej hollywoodzkiej wytwórni Cinergi, odkupił od Roberta Stigwooda prawa do filmowej adaptacji "Evity". Alan Parker tym razem nie odkładał realizacji na później. Mówi reżyser: "Mój scenariusz /napisany wspólnie z Oliverem Stone'm, red./ jest realistyczną, wręcz naturalistyczną opowieścią o Evie Peron, opartą jednak na scenicznym musicalu. Moje zadanie polegało na tym, by ta opowieść trzymała się wiernie faktów historycznych, zachowując przy tym operową formę. Z ekranu pada niewiele dialogów mówionych, gdyż jest to utwór śpiewany od początku do końca. Jednakże pod każdym innym względem Evita to współczesny, realistyczny film". Jak widać, koncepcja Parkera polegała na opowiedzeniu historii życia Evy Peron jedynie przy pomocy obrazów, muzyki i tekstów piosenek.
"Oto nowy gatunek filmowy", mówi o swojej "Evicie" Parker, "ani opera, ani musical wytwórni Metro Goldwyn Mayer, w którym aktorzy mówią i nagle zaczynają śpiewać. Przeczuwałem, że dzisiejsza publiczność nie kupiłaby tej konwencji. Zatem jeśli /w "Evicie"/ wszystko miało być śpiewane, musiało być śpiewane dobrze". W tym celu Madonna wzięła dodatkowe lekcje wokalistyki, zaś reżyser pod koniec roku 1995, na kilka miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć, zgromadził wszystkich wykonawców w londyńskim studio muzycznym. Próby i nagrania trwały łącznie pięć tygodni, około czterystu godzin!
Kompozytor Andrew Lloyd Weber oraz librecista Tim Rice ponownie przejrzeli partyturę i dostosowali ją do potrzeb scenariusza. Dopisali też nową piosenkę "You Must Love Me", która zdążyła już zdobyć Złoty Glob i otrzymać nominację do Oscara '97. "Całość muzyki osiągnęła w nagraniu fascynujące, współczesne brzmienie", twierdzi Parker. Reżyser przypomina, że w przypadku inscenizacji teatralnej ilość grających muzyków jest limitowana pojemnością kanału orkiestrowego. "W przypadku filmu nie mieliśmy tych ograniczeń", kontynuuje Parker, "a dodatkową zaletą była możliwość skorzystania z technicznych zdobyczy zarówno w dziedzinie zapisywania, jak i odtwarzania dźwięku". O rolę Evy Peron w filmowej wersji musicalu Webbera i Rice'a starało się bardzo wiele hollywoodzkich aktorek, m. in. Glenn Close, Meryl Streep, Liza Minelli, Barbara Streisand oraz Michelle Pfeiffer, którą protegował Stone. W ośmiostronicowym liście Madonna szczegółowo tłumaczyła Parkerowi, dlaczego właśnie ona powinna grać Pierwszą Damę Argentyny. Chodziło nie tylko o predyspozycje artystki do występowania w filmie muzycznym /potrafi tańczyć i śpiewać/, nie tylko o jej uderzające podobieństwo do postaci, którą miałaby kreować, ale również o zadziwiającą zbieżność losów autorki listu i Evy Peron. Obie panie wychowały się w małych miastach, każda w swoim czasie stała się bożyszczem tłumów oraz przedmiotem licznych kontrowersji. Nie wszystkim podobał się dyskusyjny teledysk Madonny z piosenką "Like a Virgin". Sprzeciwy wywołał także ekshibicjonistyczny występ aktorki w dokumentalnym filmie W łóżku z Madonną. Podziwiana przez większość argentyńskiego narodu Eva Peron, też miała swoich wrogów, którzy widzieli w niej kobietę upadłą i grzeszną, bo była nieślubnym dzieckiem i nie stroniła od romansów.
Po dłuższym namyśle Parker powierzył Madonnie rolę Evity, co wywołało w Argentynie falę protestów. Nie chciano się zgodzić na to by osobę uchodzącą w szerokich kręgach społeczeństwa za świętą grała artystka bulwersująca opinię publiczną swoją ekstrawagancją i nagraniami budzącymi nieraz wątpliwości natury moralnej. Na murach pojawiły się szydercze graffiti oraz napisy "Niech żyje Evita, do diabła z Madonną". Wokalistce, która przeżyła krótkie załamanie nerwowe, grożono śmiercią. Prezydent Argentyny Carlos Menem zarzucił Parkerowi szarganie świętości, dopatrzył się bowiem w scenariuszu sceny sugerującej, że Eva Peron była prostytutką. Reżyser cierpliwie tłumaczył, iż omawiana scena podsuwa wprawdzie możliwość takiej interpretacji, ale jej nie narzuca, pozostawiając kwestię prostytucji bohaterki otwartą. Dzięki zabiegom dyplomatycznym strony brytyjskiej udało się w końcu przełamać opór Argentyńczyków. Prezydent Menem udostępnił ekipie taras prezydenckiego pałacu Casa Rosada. Sfilmowano tam scenę, w której Evita śpiewa tłumom sławny song "Don't Cry For Me Argentina".
Madonnie partnerują na ekranie znakomici aktorzy, m. in. Antonio Banderas /Desperado, Zbyt wiele, Zabójcy/ i Jonathan Pryce, niezapomniany Lytton Strachey z filmu Carrington. Z postacią Che, kreowaną przez Banderasa, wiąże się jedyne poważne odstępstwo Parkera od musicalu Webbera i Lloyda. Na scenie chodziło bowiem wyraźnie o Che Guevarę. Ustalono jednak, że Guevara nigdy nie spotkał Evy Peron i jej męża, zatem w wersji filmowej Che jest postacią fikcyjną. Zdjęcia do "Evity" rozpoczęły się w Buenos Aires w lutym 1996 r. Następnie ekipa przeniosła się do Budapesztu, który o dziwo w znacznie większym stopniu przypominał Argentynę lat 40. niż np. Barcelona czy Madryt, gdzie według wstępnych planów miano kontynuować zdjęcia ukończone ostatecznie w maju 1996. Hiszpańskie miasta stały się zbyt nowoczesne.
Alan Parker miał przy sobie znakomitych współpracowników: operatora Dariusa Khondjiego /"Siedem", "Ukryte pragnienia", "Delikatessen", "Miasto zaginionych dzieci", "Before The Rain"/, scenografa Briana Morrisa /"Droga do Welville", "The Commitments", "Pink Floyd The Wall", "Sabrina" Sydneya Pollacka/ oraz projektantkę kostiumów Penny Rose /"Droga do Welville", "The Commitments", "Pink Floyd The Wall", "Carrington", "Mission: Impossible"/. Stworzył wraz z nimi dzieło imponujące rozmachem scen masowych /mistrzowskie operowanie tłumami!/, liryzmem scen kameralnych oraz popisową choreografią dwóch wielkich "numerów" tanecznych. W pierwszym z nich Eva Duarte, wkrótce po przybyciu do Buenos Aires, tańczy tango kolejno z różnymi partnerami. W drugim, wieńczącym film, podziwiamy Evitę i Che tańczących walca.