19 czerwca, o godzinie 9:47 Ziemia wchodzi w zasięg ogona komety Rhea-M. Od tej chwili na całej planecie zaczynają dziać się dziwne i przerażające rzeczy. Wszystkie urządzenia mechaniczne począwszy od tosterów a skończywszy na samolotach buntują się przeciw człowiekowi. Opanowuje je niepohamowana żądza krwi. Ludzie pozbawieni wszelkich zdobyczy cywilizacji zaczynają ginąć jak muchy, zabijani przez samochody, elektryczne piły czy spadające samoloty. W tym czasie grupa straceńców uwięzionych na pewnej stacji benzynowej toczy swój własny bój o przetrwanie z setką wrogo usposobionych ciężarówek i wojskowych pojazdów.
2/10 – Totalnie niekonsekwentny pomysł (jedne samochody atakują, inne nie, atakują ciężarówki ale nie łodzie itd itp), niezdecydowanie w wyborze konwencji, głupota bohaterów porównywalna do słynnego toczącego się statku w "Prometeuszu" i brak pomysłu na rozwinięcie fabuły. W każdej scenie przygrywa kompletnie niepasujące do filmu AC/DC, którego mam dość na najbliższy rok. Nieudany i słusznie zapomniany debiut Stephena Kinga.
2/10 – Totalnie niekonsekwentny pomysł (jedne samochody atakują, inne nie, atakują ciężarówki ale nie łodzie itd itp), niezdecydowanie w wyborze konwencji, głupota bohaterów porównywalna do słynnego toczącego się statku w "Prometeuszu" i brak pomysłu na rozwinięcie fabuły. W każdej scenie przygrywa kompletnie niepasujące do filmu AC/DC, którego mam dość na najbliższy rok. Nieudany i słusznie zapomniany debiut Stephena Kinga.