Jest wiek XXI. Zasoby naturalne wyczerpują się w zastraszającym tempie, a Ziemi grozi zagłada. Znaczną część jej mieszkańców stanowią roboty, które w wyglądzie zewnętrznym niczym nie różnią się od ludzi. Powstają coraz to nowe formy robotów - sztucznych inteligencji. Jednym z nich jest mały chłopiec android, który wyrusza w emocjonalną podróż. Chce się dowiedzieć, czy może być czymś więcej niż maszyną. On kocha i chce być kochanym. Film powstał na podstawie koncepcji Stanleya Kubricka, który zmarł nagle po rozpoczęciu prac przygotowawczych. Zdjęcia zrealizował Janusz Kamiński.

Obsada

Haley Joel Osment gra Davida, prototyp „czującego robota”, który został adoptowany przez Henry’ego i Monikę Swintonów (SAM ROBARDS oraz FRANCES O’CONNOR). Ich prawdziwy syn Martin (JAKE THOMAS) jest bardzo chory, poddano go hibernacji do czasu, kiedy zostanie odkryte lekarstwo. „David jest szczytowym osiągnięciem technologii” - mówi Frances O’Connor, która wcieliła się w rolę Moniki, matki Davida. „W przeciwieństwie do wcześniejszych modeli robotów, on jest zdolny gromadzić informacje, wrażenia, zestawiając je w ten sam sposób co ludzie. Zespala je i tworzy emocje. Zaczyna myśleć o swojej własnej sytuacji- o tym, czy jest prawdziwy". „Największy ciężar przy podjęciu tej dziwnej podróży spoczywał moim zdaniem na ramionach Haley'a Joela Osmenta” - zauważa Curtis. „Jego rola sprawiła, że to wszystko stało się możliwe. Ma niezwykle dojrzały styl, będąc w tak młodym wieku. Jego transformacja w filmie jest niezwykle realna". „Rozmawiałem ze Stevenem o tym, w jaki sposób mogę rozwinąć to, że David jest robotem” - mówi Osment. „Zdecydowaliśmy, że w miarę, jak akcja idzie do przodu i ja, jako robot, uczę się coraz więcej o świecie, moje doświadczenia mogą dawać mi coraz więcej i więcej człowieczeństwa, a mniej sztuczności. W miarę, jak David się uczy, wiele z fizycznych ‘sztucznych’ cech charakterystycznych niknie, ale niektóre zostają.” „Myślę, że Haley jest bardzo profesjonalnym, wykształconym aktorem, bardziej, niż jakikolwiek dorosły. Jest zupełnie zadziwiający” – mówił reżyser.

Jude Law, znany z „Wroga u bram” i „Utalentowanego pana Ripley’a”, gra w filmie Gigolo Joe, „love mecho” (sztucznego "żigolaka"), który staje się dla Davida „harcmistrzem”- jak nazywa to Spielberg. Razem z Joe, David przemierza drogę, która prowadzi do dziwnego, nowego świata, którego szukają, do prawdziwego domu- rzeczywistości, która ich stworzyła. „W świecie Sztucznej Inteligencji ludzkość zaczyna właśnie ufać pracy robotów mechanicznych, stworzonych do prostych prac” - mówi Law. „Przez lata rozwój robotów znacznie się posunął - teraz mogą wykonywać pracę bardziej skomplikowaną, robot rozśmiesza cię w ten sam sposób, co przeciętny telewizyjny komik, niektórzy mają w domu robota-masażystę. Doszło nawet do tego, że istnieją roboty do zabawiania, zaspokajania potrzeb fizycznych. Joe jest męską wersją seksmaszyny.” Jude Law został obsadzony w trudnej roli Gigolo Joe, „love mecho”. Czekała go czasochłonna charakteryzacja i studia nad mimiką i poruszaniem się, żeby przygotować się do zagrania postaci, która śpiewa, tańczy i zmienia się fizycznie na żądanie. „Joe jest żigolakiem. Ma różnych klientów, z niektórymi po prostu rozmawia, innych podrywa. Innych najwyraźniej zabiera o wiele dalej. Potrafi natychmiast zmienić sposób, w jaki podrywa" – opowiadał Law.

Australijska aktorka Frances O’Connor („Mansfield Park”) i amerykański aktor Sam Robards („American Beauty”) zostali wybrani do ról Moniki i Henry’ego Swintonów, podczas, gdy młody aktor Jake Thomas (telewizyjny serial „Lizzie McGuire”) zdobył rolę ich syna z krwi i kości, Martina. Aktor-weteran, Brendan Gleeson („The General”) odtwarza łowcę robotów Lorda Johnson-Johnson, natomiast zdobywca Nagrody Akademii William Hurt gra rolę Profesora Hobby’ego. Spiker-weteran, podkładający głosy aktor Jack Angel został wybrany jako dojrzały, pewny i mądry głos misia Teddy’ego, super-zabawki Davida, jego obrońcy i kumpla.

Z wybraną obsadą, twórcy filmu skupili się na tworzeniu niezwykłych efektów specjalnych i technicznych sztuczek, które, w wielu przypadkach, nigdy przedtem nie zostały jeszcze wykorzystane w żadnym filmie. Każdy dzień zdjęć „A.I.” był wyzwaniem dla technologii, łączącej się ze sztuką - intrygującej charakteryzacji, dopracowanych efektów specjalnych. Aktorzy musieli skupić się czymś rzadko wykorzystywanym w ich zawodzie: ucieleśnianiu lub reagowaniu na wirtualne formy życia

Pomysł Kubricka

Brian Aldiss, twórca science-fiction, napisał opowiadanie „Super-Toys Last All Summer Long”, ponad 30 lat temu. Zostało ono opublikowane w Harper’s Bazaar w roku 1969, a następnie było kilkakrotnie wznawiane. Opowiada o tym, jak w niedalekiej przyszłości dziecko - robot próbuje nawiązać kontakt z matką, która jest człowiekiem.

Po niespełna dekadzie, reżyser Stanley Kubrick nabył prawa do opowieści Aldissa i zabrał się do tego, co stało się dwudziestoletnią odyseją prowadzącą do powstania „Sztucznej Inteligencji”. Dość często konsultował ten pomysł ze Stevenem Spielbergiem. Ich przyjaźń zaczęła się w 1979 roku, kiedy Spielberg kręcił w Anglii zdjęcia do filmu „Poszukiwacze zaginionej arki”. W czasie blisko 20-letniej znajomości tylko kilka razy widzieli się twarzą w twarz, ta przyjaźń opierała się głównie na długich rozmowach telefonicznych.

„Rozmawiając przez telefon, dowiadywaliśmy się od siebie, co słychać po obu stronach oceanu" - opowiada Spielberg. „Widziałem go może ze dwanaście razy w ciągu dwudziestu lat. Ale raz podczas jednej z naszych rozmów powiedział: "Wiesz, ty naprawdę powinieneś reżyserować ‘Sztuczną Inteligencję’, a ja powinienem być jej producentem'. Pamiętam, kiedy dał mi stronę tytułową i oświadczenie: Stanley Kubrick producentem filmu Stevena Spielberga".

Zaskoczony Spielberg zapytał dlaczego Kubrick bierze pod uwagę przekazanie mu swojego ulubionego projektu. „To był szok. Powiedziałem: ‘Dlaczego chcesz to zrobić, Stanley?’. A on odpowiedział: 'Myślę, że ten film jest bardziej zbliżony do twojego poczucia wrażliwości, niż mojego'".

Obsesja ostatnich lat życia Stanleya Kubricka, „Sztuczna Inteligencja”, skupia się na postaciach, które reprezentują myślącą technologię przyszłości. „W 1980 roku Stanleyowi Kubrickowi zebrało się na zwierzenia i opowiedział mi prześliczną historię, o której nie sposób było zapomnieć” – powiedział Steven Spielberg, zdobywca Oscara, długoletni przyjaciel Kubricka. Ostatecznie Spielberg napisał scenariusz i wyreżyserował „Sztuczną Inteligencję”. „Myślę, że ta historia stanowi dobrze pomyślane połączenie nauki i człowieczeństwa i to właśnie sprawiło, że Stanley zapragnął mi ją opowiedzieć, a po jego śmierci ja zapragnąłem opowiedzieć ją światu, w hołdzie dla niego".

Produkcja

Sztuczna inteligencja jest ważnym tematem literatury współczesnej . W niezliczonych powieściach science-fiction inteligentne maszyny robią kawę, kierują ruchem ulicznym i zajmują się różnymi innymi rzeczami obecnie przypisanymi człowiekowi. Sztuczni ludzie ze świata "sztucznej inteligencji” stają się nieodłączną częścią życia przeciętnego człowieka.

„Pamiętam ten moment, kiedy Steven opowiedział mi historię Sztucznej Inteligencji. Było dla mnie jasne, że nikt oprócz niego nie mógłby podołać napisaniu scenariusza tego filmu" - mówi producentka Kathleen Kennedy, która razem ze Spielbergiem stworzyła kilka najbardziej udanych i chwalonych filmów, zaczynając od „E.T.”, poprzez serię „Indiana Jones”, „Imperium Słońca”, „Kolor Purpury” oraz „Jurassic Park”. „To było jak wykorzystanie całej mojej wiedzy jeszcze raz” - mówi Spielberg o procesie powstawania scenariusza. "Stanley siedział za mną i mówił ‘nie, nie rób tak!’”. Czułem się tak, jakby moją pracą kierował duch. W końcu musiałem trochę to przezwyciężyć, w momencie, gdy trzeba było napisać coś nie z doświadczenia Stanley'a, tylko z mojego doświadczenia. Wciąż byłem jak archeolog, składając wizję Stanleya, jak części układanki, w jedną całość.”

Producentka Bonnie Curtis (I), która również zaczęła współpracę ze Spielbergiem jako jego asystentka, była wtajemniczona w działania Spielberga i Kubricka na kilka lat przed produkcją „Sztucznej Inteligencji”. „Przez sześć lat byłam asystentką Stevena, cała korespondencja przechodziła przeze mnie, prócz faxów od Stanleya” - opowiada Curtis. „Fax Stevena zainstalowany był w łazience w jego domu i w ten sposób kontaktowali się ze Stevenem. Nie zrobiono żadnych kopii, nikt tego nie oglądał poza nimi samymi. Steven i Stanley zachowywali się przy tym projekcie nawzajem jak swoi asystenci”. Po śmierci Kubricka, Spielberg uważnie skupił się na tworzeniu „Sztucznej Inteligencji”. Napisał scenopis w niecałe dwa miesiące, po czym zaangażował się w niezapomniane doświadczenie filmowe, w którym towarzyszyło mu jeszcze kilku innych współpracowników.

Przygotowania

Steven Spielberg spędzał do sześciu godzin dziennie z działem artystycznym, przeglądając storyboardy i pracując z modelami. Wszystko musiało być zaprojektowane, wykonane, wymyślone i kontrolowane przez niego. Podczas pierwszego zebrania Spielberga z nadzorującymi efekty specjalne Denisem Murenem i Scottem Farrarem oraz scenografem Rickiem Carterem spędzono wiele godzin nad storyboardami, tworząc z nich obraz, jaki miał pojawić się w filmie. „Steven pokazał mi ponad tysiąc ilustracji, które Stanley zgromadził, odkąd zaczął pracę nad tym projektem" - przypomina sobie Dennis Muren. „Steven podobnie jak Stanley, miał wizję tego filmu i chcieliśmy, aby to, co robimy, dopasowywało się do niej. Steven czuł, że powinien przekazać to prawdziwie, bo Stanley miał tą koncepcję przyszłości dokładnie wyklarowaną. Stało się to wspaniałym połączeniem ich pomysłów".

Wkrótce skonstruowano ponad sto rzeczywistych modeli, jak również sto komputerowych, służących do synchronizacji i powołania światów „Sztucznej Inteligencji” do życia.

W Los Angeles scenograf Rick Carter podzielił film na trzy jednolite i łączące się ze sobą części. „Myślałem o tym filmie jako o czymś w rodzaju ewolucji filmów”, wyjaśnia Carter. „Zaczyna się jako dramat dziejący się w domu, następnie staje się rodzajem kina drogi, łącząc prawdziwe i elektroniczne wyobrażenia, a ostatecznie staje się czymś prawie nierealnym, elektronicznym światem. Ale te trzy części stanowią jedną podróż, kształtując doświadczenia Davida w filmie".

Scenografia

Dla scenografa Ricka Cartera trzy odrębne części filmu powodowały różne komplikacje w procesie budowy planu. Pierwsza część filmu dzieje się w delikatnie futurystycznym, okrągłym domu Swintona. Druga faza wprowadza nas w odyseję Davida i Gigolo Jole, prowadząc ich przez ciemne puszcze i slumsy, aż do brutalnej atmosfery wesołego miasteczka Flesh Fair, a w końcu do dekadenckiego błysku Rouge City. W końcowej części filmu użyto wielu elektronicznych wzmocnień, aby stworzyć podwodny świat i sceny z lodem w świecie tonącym w wodzie morskiej z powodu ocieplenia się klimatu Ziemi i stopienia gór lodowych. Niektóre z budynków miasta zostały zbudowane jako makiety. Inne zostały stworzone elektronicznie i sfilmowane na specjalnej wirtualnej scenie służącej do efektów specjalnych. Główny plan został skonstruowany tak, żeby ukryć system wielokrążków, który ekipa do specjalnych efektów mechanicznych Michaela Lantieri przerobiła, aby stworzyć chaos po odejściu „amfibikoptera” w jednej z kluczowych scen.

„Często zmienialiśmy wystrój, żeby oddać wrażenie zagubienia i ogromu miasta. ILM wymyśliło wirtualną elektroniczną przestrzeń na scenie do efektów specjalnych, żeby pomóc przy tworzeniu iluzji szerokiego miasta, co było technicznie dość powalające" - ujawnia Carter. ‘Blue screen’ był jedyny w swoim rodzaju, ponieważ został zaprojektowany jako wirtualne, elektroniczne środowisko, w którym aktorzy mogli spacerować po planie, widziani przez kamerę i monitor z każdej strony. Kiedy kamera ruszała się w którymś kierunku na planie, monitor pokazywał cały „ubrany” plan dzięki specjalnemu oprogramowaniu, które łączyło aktorów z ich zaprogramowanym środowiskiem. „Mieliśmy około ośmiuset celów na suficie” - mówi Muren. „Każdy z nich miał swoją własną, oddzielną identyfikację. Kamera wideo skanowała je w czasie, kiedy jej oprogramowanie je identyfikowało. W ten sposób mogliśmy wygenerować budynki wokół aktorów elektronicznie. To naprawdę nigdy nie było robione w ten sposób.”

Rouge City zostało skonstruowane na wielkiej wirtualnej scenie, pod kierownictwem Cartera i scenografa Jima Teegardena, przy użyciu wielu przedziwnych projektów budynków wykonanych przez Chrisa Bakera. W plan wpleciono również kilka delikatnych nawiązań do filmów Stanleya Kubricka, w tym bar mleczny, taki jak ten w „Mechanicznej Pomarańczy”.

Teddy - zabawka Davida

Trudnością, która od razu się pojawiła, było stworzenie Teddy’ego, super-zabawki Davida - misia, który jest jego głosem rozsądku, przeprowadzając go przez wiele niebezpiecznych przygód, którym chłopiec-robot musi stawić czoło. Postać Teddy’ego, skomplikowana kombinacja maskotki i elektroniki była wyzwaniem dla zespołu projektantów. Tworzenie Teddy’ego oznaczało projektowanie planów, które musiały pomieścić kilku operujących robotem techników, poruszającą się podłogę i specjalne oświetlenie. To, jak ważne dla filmu było aktorstwo misia, ranga jego postaci w tej historii i upływający czas powodowały, że stworzenie Teddy’ego było jednym z najtrudniejszych wyzwań, jakim kiedykolwiek stawialiśmy czoła” - mówi Winston. „Chcieliśmy zrobić tak dużo, jak się dało w każdej cenie, żeby odciążyć film od efektów komputerowych, żeby uzyskać jak najmniej zauważalne przejście żywej akcji i komputerowego obrazu.”

Postać Teddy’ego zagrała w rzeczywistości grupa Teddych. Bohater, główny miś używany w zbliżeniach i w scenach z aktorami, grał najważniejszą rolę. Miś-bohater składał się z ponad dwudziestu motorków umieszczonych w jego małym ciele. 24 z nich znajdowały się w samej głowie, wiele kontrolowało złożone ruchy twarzy. „Teddy nie tylko porusza się, on umie mówić” - wyjaśnia producent, Bonnie Curtis (I). „Jest obrońcą, idealną zabawką. Jest całkowicie lojalny, nie będzie się z tobą kłócił. Dla dziecka jest najlepszym rodzajem pomocnika. Jest sarkastyczny, zabawny i sprytny".

Więcej informacji

Proszę czekać…