Elizabeth i Will, wraz z kapitanem Barbossą, udają się poza granice znanego im świata, gdzie będą musieli stoczyć ostateczną bitwę.

Deszcz na pustyni

3 sierpnia 2006 roku rozpoczęto zdjęcia w Bonneville Salt Flats w Utah na dnie tamtejszego wysuszonego jeziora, gdzie bije się rekordy prędkości. Kręcono tam sceny, w których uwięziony Sparrow traci powoli władzę nad swym umysłem. Wyjątkowy upał i suchość powietrza utrudniały rzecz jasna pracę. Ale na dwa dni przed zdjęciami czekała filmowców zupełnie inna przykra niespodzianka. Zaczęło padać, deszcz nie był wielki, ale mógł unicestwić plany sfilmowania rozżarzonej pustyni. A przecież specjalnie wybrano najgorętszy miesiąc w Utah. Na szczęście woda bardzo szybko wyparowała.

Do widzenia czy do zobaczenia?

Co po premierze i spodziewanym sukcesie trzeciej części filmu? Dokładnie nie wiadomo, zależy to z pewnością w wielkiej mierze od wyników kasowych. Ale już nie mówi się, że trylogia będzie końcem „Piratów...”. Być może powstaną jeszcze dwa, może trzy, filmy. W każdym razie Depp jest gotów poświęcić swój czas i talent Jackowi, bo jak twierdzi uwielbia tego faceta i uwielbia go grać. Scenarzyści też przy różnych okazjach wspominają, że jeszcze nie mają dość piratów. W ogóle jak do tej pory chyba nikt ich nie ma dość.

Groza na linie

Następne zdjęcia miały miejsce na wyspach Exumas w styczniu 2006 – były to sceny walki z udziałem Blooma, Knightley, Rusha i Deppa. Po czym powrócono na Bahamy, gdzie panowały ciężkie warunki pogodowe. Tu powstały liczne sekwencje do „Skrzyni...” oraz scena ucieczki Elizabeth z Latającego Holendra na statek Sao Fenga. Działo się to 2 lutego 2006. Silny wiatr miotał Latającym Holendrem i statkiem chińskiego kapitan „Imperatorową” jak zabawkami. Ruge wspominał: Kręciliśmy przejście po linie pomiędzy dwoma okrętami. Trudniejsze warunki trudno sobie wyobrazić. Pomimo zabezpieczeń był to naprawdę wielki wyczyn. Nad porywami wiatru nijak nie można było zapanować. Jeden z kaskaderów spadł z liny, ale na szczęście obyło się bez obrażeń. Eric McLeod, jeden z producentów wykonawczych skomentował: Dobrze przyjrzyjcie się tej sekwencji. Moim zdaniem wejdzie ona do historii kina. Tu nie było żadnych tricków. A wkrótce zapewne tego typu sceny będą realizowane wyłącznie za pomocą „blue screen”.

7 lutego 2006 roku nakręcono ostatnią scenę drugiej części cyklu. Teraz ekipa skoncentrowała się jedynie na części trzeciej.

Honor, krew i legenda

Jacy byli piraci w rzeczywistości? Peter Twist, specjalizujący się w historii XVIII wieku był konsultantem technicznym i historycznym filmu. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że pracuje nad fikcyjnym widowiskiem, którego korzenie tkwią w hollywoodzkim kinie. Uważał jednak, że nie zaszkodzi wprowadzić do pirackiego cyklu trochę prawdy o wilkach morskich. Prawdą jest, że piraci byli okrutni i zupełnie lekceważyli prawo. Lecz to, co oglądaliśmy w pierwszym filmie – swoisty honorowy kodeks piracki według historycznych świadectw w wielu przypadkach, według Twista, rzeczywiście obowiązywał. Przed wyruszeniem w każdy rejs często były zawierane dość szczegółowe kontrakty dotyczące nie tylko podziału łupów, ale i zachowania podczas walki oraz kar za ewentualne tchórzostwo. Kapitanowie w przeciwieństwie do regularnej marynarki byli najczęściej wybierani przez załogę i zdarzało się, że wymieniani – niekoniecznie siłą – podczas trwania rejsu. Na każdym statku obowiązywał swoisty regulamin, czasem zaskakująco surowy, czy wręcz purytański. Picie alkoholu, hazard a nawet przeklinanie bywały zakazane. A za łamanie zakazów groziły surowe kary Także takie jak ukazane w filmie: pozostawienie na pastwę losu ze skromnym zapasem żywności, wody pitnej i pistoletem z jedną kulą.

Pirackie flagi przedstawiały rzeczywiście trupią czaszkę i skrzyżowane piszczele na czarnym lub czerwonym tle – opowiadał Twist. Miały wiele wariantów. Piraci bardzo często wywieszali też flagi narodowe w celu zmylenia przeciwnika.

Natomiast zdaniem Twista opowieści o ukrytych skarbach to w większości fikcja. Rzeczywiście, wiele wskazuje na to, że słynny kapitan Kidd ukrył wielki skarb, lecz codzienność piratów była bardziej prozaiczna. Rzadko udawało im się zdobyć naprawdę cenny ładunek kosztowności. A to, co zrabowali sprzedawali czasem z niezbyt dużym zyskiem. Natomiast swoje zarobki przepuszczali z reguły na kobiety, alkohol i hazard w portach. Co do pirackiej mody, to Twist potwierdza, że była ona bardzo eklektyczna i czasem odznaczała się zaskakującą elegancją. Ale w gruncie rzeczy była przede wszystkim zależna od zdobytych łupów. Natomiast srebrne i złote kolczyki były bardzo popularne. Wierzono, że poprawiają wzrok. Co wziąwszy pod uwagę dzisiejszą wiedzę na temat akupunktury nie było do końca pozbawione uzasadnienia. W filmach o piratach z Karaibów nie ma drewnianych nóg ani rąk – haków. Piraci, którzy zostali poważnie ranni, przeważnie umierali na skutek infekcji. Amputacji dokonywano rzadko, ponieważ na okrętach z reguły nie było lekarzy. Rękę – hak spopularyzował James Barrie pisząc „Piotrusia Pana”, a drewnianą nogę Robert Louis Stevenson w „Wyspie skarbów”. Jeśli już ktoś stracił kończynę, a udało mu się przeżyć, to najczęściej zostawał kucharzem, ponieważ od niego nie wymagano udziału w walce. Piraci niezbyt dbali o higienę, toalet na okrętach nie było, albo były bardzo prymitywne. O myciu się w słodkiej wodzie, której przeważnie brakowało nie było co marzyć. Myto się w morskiej wodzie i raczej nie przesadnie starannie. Rum pito w dużych ilościach, chociaż spożywano także zaskakująco wielkie ilości herbaty i kawy. Rum miał przeciwdziałać monotonii rejsów i zgrzewać do walki. Często był jednak starannie porcjowany, ponieważ jego zbyt duże spożycie mogło prowadzić do takich skutków jak w przypadku Jacka Rackhama i jego załogi. Wszyscy zostali bez trudu schwytani tak bardzo byli upojeni rumem i w rezultacie stali się pośmiewiskiem. Spacer po belce to natomiast wymysł Hollywood, jeśli ktoś podpadł – przeważnie bez ceregieli wyrzucało się go za burtę. Zdarzało się też, że – zwłaszcza wobec wyjątkowo okrutnych kapitanów – rozsierdzona załoga stosowała długotrwałe i okrutne tortury. Los schwytanego pirata, zwłaszcza schwytanego przez Anglików był łatwy do przewidzenia. Piractwo obok buntu i dezercji było karane śmiercią, po krótkim procesie, po upływie najwyżej dziesięciu dni. Cieniem szansy była próba udowodnienia, że się zostało zmuszonym do piractwa, albo też odsiecz ze strony kamratów, co się jednak rzadko zdarzało. Największym przekłamaniem hollywoodzkich filmów o piratach było to, że zwykle wprost rwali się oni do walki. Tymczasem przeważnie starali się jej unikać jak mogli. Typową sytuacją było, że oddawali ostrzegawczy strzał, licząc, że przeciwnik się podda bez walki. Tak jak Sparrow szukali raczej pewnej okazji do zdobycia łupu, sytuacji, w której mieli zdecydowaną przewagę, w innych przypadkach nie chcąc ryzykować życia i statku.

Inwazja fanów

Następnie pracowano na plażach i na morzu w okolicach Santa Maria w centralnej Kalifornii, gdzie powstawały sceny z udziałem Latającego Holendra i Czarnej Perły, a potem w okolicach Redondo Beach. Zwłaszcza w tym miejscu ekipa przeżyła prawdziwe oblężenie fanów, polujących wytrwale na autografy gwiazd i na wszelkie nowinki z realizacji. Kevin McNally śmiał się: Poczułem się trochę tak, jakbyśmy znaleźli się niespodziewanie w epoce beatlemanii.

W okolicach Rancho Palos Verdes prześladowały ekipę znowu zaskakująco złe warunki pogodowe – wyjątkowe w tych okolicach silne wiatry. Pomimo tego, że Depp spędzał codziennie na morzu od 12 do 14 godzin nie było dnia by się nie spotykał z fanami i cierpliwie nie rozdawał autografów. Aktor David Bailie odtwarzający rolę milczącego Cottona tak to komentował: Johnny to po prostu dżentelmen w każdym calu, nieskończenie cierpliwy i pełen szacunku dla swojej publiczności. Swym zachowaniem przypominał mi Laurence’a Oliviera, z którym pracowałem w National Theatre w latach 60-tych. Ta sama klasa w stosunku do ludzi.

Jacka rejs po sukces

Pierwsza część filmu o morskich zuchach czyli film „Piraci z Karaibów. Klątwa Czarnej Perły” odniósł spektakularny sukces na całym świecie. W dodatku był to triumf dość niespodziewany. Specyficzny gatunek opowieści o piratach wydawał się pieśnią przeszłości, rodzajem kina nostalgicznie wspominanym, ale kasowo i artystycznie martwym. W Hollywood realizację tego typu opowieści o wielkim budżecie powszechnie uważano za przedsięwzięcie skazane na spektakularną porażkę, w najlepszym razie spodziewano się zwrotu kosztów w wielkich bólach. Lecz obserwatorzy podejrzewający szefów studia Disneya o chwilę umysłowego zaćmienia a słynnego producenta Jerry Bruckheimera o niebezpieczną ekstrawagancję i uleganie własnym dziecięcym fascynacjom bardzo się pomylili. Okazało się bowiem, że „Piraci ...” odnieśli oszałamiający sukces. Ponad 653 miliony dolarów dochodu przyniosło to awanturnicze widowisko tylko z eksploatacji kinowej. Doskonale sprzedawały się też trzy wersje filmu na DVD. W sumie zyski wyniosły ponad 1,2 miliarda dolarów! Publiczność pokochała film, a krytyka też była nadzwyczaj łaskawa.

Decyzja o kontynuacji tak lukratywnego rejsu była w tej sytuacji tylko kwestią czasu. Druga część była kręcona jednocześnie z trzecią. Taki system produkcji spopularyzował i udowodnił jego skuteczność Robert Zemeckis, kręcąc jednocześnie „Powrót do przyszłości” numer dwa i trzy. Tym tropem poszli też bracia Wachowscy pracując nad trylogią „Matrix”. I znowu sukces, nawet jeszcze większy! Bruckheimer mówił: Można się przestraszyć, jeśli odniosło się tak wielki sukces. Konwencjonalna mądrość mówi przecież, że film o piratach oparty na widowisku z parku tematycznego nie powinien mieć takiego powodzenia. Liczyliśmy, że kontynuacja przyniesie zyski mniejsze o jakieś 20 – 30 procent niż film pierwszy. Tymczasem zarobiliśmy niemal dwa razy więcej. Według dzisiejszych szacunków w USA druga część trylogii przyniosła ponad 423 miliony zysku, a na całym świecie ponad miliard dolarów. Film stał się trzecią najbardziej kasową amerykańską produkcją na rynku międzynarodowym i szóstą w USA w historii przemysłu filmowego!

Kodeks nade wszystko

„Trzymamy się Kodeksu” – to i podobne zdania często padały w cyklu o piratach. Tym razem możemy w końcu zobaczyć spisany kodeks w całej jego okazałości. W jego powstaniu (korzystając ze ścisłych wskazówek scenarzystów) uczestniczyli dziennikarz Tom Mallory z San Diego oraz spec od historycznej kaligrafii, Mark Van Stone. Jeśli chodzi o liternictwo i rozwiązania plastyczne inspirowali się manuskryptami z archiwum UCLA pochodzącymi z epoki. Jim Ward Byrkit czuwał nad ilustracjami i innymi elementami księgi nie dotyczącymi bezpośrednio kształtu tekstu. W księdze można znaleźć zasady postępowania dotyczące abordażu, szturmowania zamków, ale także reguły spożywania piwa i wskazówki jak odnaleźć najlepszy burdel w Singapurze. Wykonano dwie wersje stustronicowej księgi – jedna ważyła aż 80 funtów, druga około dziesięciu. A to po to by Richards oraz aktorzy grający brodatych pirackich bibliotekarzy mogli się nią łatwiej posługiwać.

Matecznik piratów

Najważniejszą dekoracją powstałą w studiach Disneya była Shipwreck Cove, gdzie zgromadzenie piratów zwane Brethren Court planowało swe uderzenie na siły lorda Cutlera. Siedziba pirackiej starszyzny znajdowała się w wygaśniętym wulkanie, rezydują tu emerytowani weterani morskich batalii, a malowniczą dekoracją są z reguły bardzo zniszczone części okrętów. Salę pirackich obrad oświecało aż 3500 świec. Elliott tłumaczył, że to pirackie stowarzyszenie nie jest wyłącznie dziełem fantazji scenarzystów. Lecz ma pewien historyczny pierwowzór. Istniała rzeczywiście luźna konfederacja piracka zwana Brethren of the Coast. Ale najważniejsze było to, że zabawne było posadzić przy stole dziewięciu kapitanów o wielkim ego, z których każdy chce pozostałych traktować jak załogę. Charakterystyki kapitanów wzorowano na historycznych postaciach, chociaż niekoniecznie z tego właśnie okresu historycznego, w którym rozgrywa się akcja. Piracką arystokrację zagrali aktorzy o międzynarodowej renomie, między innymi Syryjczyk Ghassan Massoud, pamiętny z roli Saladyna w „Królestwie niebieskim” Ridleya Scotta.

Morze, szkwały i huk dział

Pierwsze sceny filmu powstały 4 kwietnia 2005, gdy jednocześnie kręcono drugą część opowieści, na wysepce St. Vincent, gdzie zbudowano dekoracje Tortugi. Zostały one wykorzystane w końcowych partiach filmu. Na wyspie Dominica powstały natomiast sceny z odnowioną „Czarną Perłą” oraz ponowne spotkanie Barbossy i Sparrowa. Wreszcie tu nakręcono jedną z najbardziej spektakularnych sekwencji – wydarzenia na Shipwreck Island. Potem kręcono na Exuma’s Grand Bahama Islands, na Hawajach, druga ekipa zawędrowała na Grenlandię i w okolice wodospadu Niagara. W sumie pojawiło się więcej lokalizacji zdjęciowych niż w drugiej części opowieści. Choć tym razem znaczne partie filmu powstały w Kalifornii, by obniżyć wysokie koszty i uniknąć kaprysów pogody.

Nie ma spokoju na wodzie

Na wodzie większość ekipy spędzała od 8 do nawet 14 godzin dziennie, często czyhając na dobre światło i pogodę. Było to doświadczenie wyczerpujące, zwłaszcza dla ludzi nieprzyzwyczajonych do tak długiego przebywania na otwartym morzu. Jak wspominali, uczucie kołysania towarzyszyło im już na stałe. Kevin McNally odtwórca roli Joshamee Gibbsa opowiadał: Wielką trudnością były przerwy w pracy. Normalnie, gdy czekasz na swoją kolej by zagrać możesz się gdzieś zaszyć odpocząć, poczytać książkę. Nie tutaj. Co chwilę zjawiał się jakiś facet i mówił: przepraszam, muszę przesunąć to działo, albo przykro mi, ale muszę temu gościowi rozsmarować trochę więcej sztucznej krwi. Spędzasz więc jakieś 10 godzin na statku jak kot bezskutecznie szukający cichego zakątka. Ostatnią sceną nakręconą na Bahamach była ta, w której piraci wieszają wysoko Jolly Rogera na maszcie „Czarnej Perły”. Nakręcono ją w rytm muzyki specjalnie napisanej do tej sceny przez Hansa Zimmera. Wyglądało to podobno jak film oglądany na żywo.

Pirat w każdym z nas

Scenarzysta Elliott mówił: Naszym zadaniem było więc tym razem wymyślić wydarzenia i zwroty akcji, których widzowie naprawdę się nie spodziewają. Nie było to łatwe. Jego współpracownik, Terry Rossio tłumaczył: Zauważyliśmy, że właściwie każde widowisko o piratach dotyczy moralnej dwuznaczności. Dobrzy ludzie stawiani są w sytuacjach, w których zmuszeni są uczynić coś złego. Z punktu widzenia każdej z postaci są to niezwykle trudne wybory. A więc każdy bez wyjątku bohater ma moment, kiedy nie ma wyjścia i musi zachować się niegodziwie. Bruckheimer zwracał uwagę: Pomiędzy bohaterami nie ma zaufania, zawierają sojusze, ale każdy ma inne cele, inny plan. Scenarzyści, tak jak w przypadku poprzednich części, byli obecni na planie podczas realizacji filmu, na gorąco dopisywali sceny i korygowali dialogi konsultując się z Verbinskim i aktorami. Producent wręcz nie mógł się ich nachwalić. W latach 30. i 40. w Hollywood pojawili się pisarze, dziennikarze i dramaturdzy, którzy musieli się zmierzyć z zupełnie inną formą sztuki jaką jest scenopisarstwo. Wielu z nich poniosło klęskę. Moim zdaniem Terry i Ted są wielkimi mistrzami w tym trudnym rzemiośle. Kochają filmy, i stare i nowe, a w dodatku mają wyjątkowo świeże spojrzenie. Potrafili całkowicie przewartościować konwencje filmu pirackiego, które składały się z samych klisz i były już nużące.

W tej części filmu nowości z pewnością nie zabraknie: pojawiła się nowa postać – chiński kapitan Sao Feng grany przez Yun-Fat Chow („Przyczajony tygrys, ukryty smok” Anga Lee) oraz matecznik pirackiego stowarzyszenia w Shipwreck City. Podstawowe pytanie, na jakie ma odpowiedzieć trzecia część filmu brzmi: dlaczego tak lubimy piratów? – komentował producent Mike Stenson. – Jest to, moim zdaniem, opowieść o starciu dążenia do swobody z konformizmem. Charakterystyczne, że marzenia by stać się piratem pojawiają się w dzieciństwie i w okresie dojrzewania. To sen o swobodzie, o wyzwoleniu się z wszelkich krępujących zasad, o lekceważeniu wszelkiej władzy i autorytetów. Z wiekiem oczywiście się to zmienia, stajemy się bardziej skłonni do kompromisów ze społeczeństwem, coraz bardziej konformistyczni, ale to nie znaczy, że w piątkowy wieczór nie mamy ochoty zrzucić garnituru i trochę popiratować. Jestem przekonany, że właśnie tu jest ukryte źródło fascynacji filmami tego gatunku. Producent wykonawczy – Bruce Hendricks dodawał: Filmy o piratach były, szczerze mówiąc, martwym gatunkiem. A teraz, po sukcesie naszego cyklu, każdy, kto będzie kręcił obraz na podobny temat nie uczyni już tego w dawny sposób.

Problemy z ubrankami i komputerowa magia

Twórczyni kostiumów Penny Rose zgodnie z sugestiami twórców nie zmieniała kostiumów Sparrowa i Barbossy. Ale ta decyzja wcale nie ułatwiła zdania. Wiele elementów ich kostiumów uległo zniszczeniu podczas poprzednich zdjęć. Okazało się, że wyprodukowanie identycznie wyglądających tkanin czasem graniczyło z cudem. Natomiast kostiumy Blooma oraz Knightley uległy znaczącej zmianie. Will Tuner ubiera się w ciemniejsze tkaniny, z pewnym pirackim szykiem, przed którym długo się wzbraniał. Elizabeth ma nowy strój – przebranie chińskiej kurtyzany. Jego przepych musiał jej jednak umożliwiać udział w scenach walki.

Przy filmie pracowało też 45 specjalistów i specjalistek od makijażu. Nadawali oni piratom, brudny wygląd, nie zapominając o zepsutych zębach i innych tego typu malowniczo odrażających detalach. Długotrwałej charakteryzacji za pomocą silikonu musiał się poddawać Stellan Skarsgård, co ponoć znosił z poczuciem humoru. Yun-Fat Chow ogolono głowę, dodano brodę, powiększono wąsy i namalowano efektowny tatuaż. Założeniem Verbinskiego było by efekty specjalne były jak najmniej widoczne, by publiczność miał wielkie trudności ze stwierdzeniem, które elementy powstały za pomocą komputerów. Twórcy efektów byli najbardziej zadowoleni z monstrualnego, ale zarazem wielce naturalnego wyglądu postaci Davy Jonesa.

Bardzo ważną postacią w ekipie był James Ward Byrkit opisywany w czołówce jako „conceptual consulatnt”, stary druh Verbinskiego, twórca storyboardów do jego reklam z początków kariery. W przypadku „Piratów...” był nie tyko storyboardzistą, ale i współtwórcą koncepcji wielu najróżniejszych wizualnych i technicznych rozwiązań. Był na przykład głównym autorem koncepcji wyglądu magicznej mapy kapitana Sao Fenga.

Śmieć i paw

Większość akcji miała rozgrywać się na morzu. Konieczne było zaprojektowanie dwóch okrętów - „Imperatorowej” Sao Fenga oraz okrętu Hai Penga. Ich wygląd został skontrastowany. „Imperatorowa” to okręt flagowy bogatego pirata, pełen przepychu. Hai Peng to pływający „śmieć”, który miał wyglądać jak „śmieć”. Heinrichs tłumaczył: „Imperatorowa” wyraża charakter kapitana, który ma w sobie wiele z chwalącego się na każdym kroku swymi przewagami i bogactwem, chcącego nieustannie olśniewać otoczenie, pawia. Yun-Fat Chow szczerze przyznał, że nie w pełni mógł się zachwycać pięknem okrętu. Urodziłem się i wychowałem w rodzinie rolników. Już samo wejście na pokład statku przyprawia mnie o niepokój, a często i o morską chorobę. Nie w pełni mogłem docenić przepych dekoracji – można powiedzieć, że byłem zbytnio zaabsorbowany innymi, często niemiłymi kwestiami. Natomiast flagowy statek lorda Cutlera „Endeavour” skonstruowano na Bahamach. Specjaliści od efektów komputerowych na ostatnim etapie produkcji nieco go upiększyli. Kabina Cutlera powstało w studiach Disneya. Znalazł się tu wielki globus - wyraźny ukłon w stronę „Dyktatora” Charlesa Chaplina, świadczący o imperialnych ambicjach lorda.

Stara nowa piracka banda

Geoffrey Rush bardzo cieszył się z powrotu swego bohatera –kapitana Barbossy. Uważam, że jest to jeden wielki film, w finale którego wszystkie przeplatające się piętnaście wątków łączy się w jedną całość. W drugiej części praktycznie mnie nie było, bo mój bohater po prostu nie żył, pojawiłem się tylko na moment. W trzeciej części Barbossa jest inny, i bardzo mnie to cieszy, bo nie lubię się powtarzać. Rolę czarnego charakteru przejął Davy Jones. Teraz w centrum uwagi nie jest rywalizacja pomiędzy Barbossą a Jackiem. Barbossa stał się w tej części opowieści kimś na kształt wytrawnego i wielce podstępnego polityka. Potrafi doskonale manipulować ludźmi i nakłaniać ich do robienia rzeczy, których tak naprawdę nie chcą zrobić. Trzeba też zwrócić uwagę na zmienioną sytuację: ważny jest, pomimo wszystko, duch pirackiego braterstwa skierowanego przeciw korporacyjnym zapędom Kompanii Wschodnioidyjskiej.

Orlando Bloom też był zadowolony z ewolucji postaci, którą gra. Tym razem przed Willem staje jeszcze więcej wyzwań niż w części drugiej. Tam był rozdarty pomiędzy chęcią ratowania ojca a swym uczuciem do Elizabeth. W trzeciej odsłonie pirackich przygód stara się nadal pogodzić te dwa cele, ale jego wysiłki przybierają nie zawsze taki kierunek, jakiego by pragnął. Tym razem postaci ujawniają w pełni swą prawdziwą naturę. Keira Knightley tak mówiła o swej bohaterce: W drugiej części Elizabeth odczuwa poczucie winy, że pozostawiła Jacka w szponach Krakena. Nie zawaha się więc by ratować go i z całą mocą walczyć o to, co uważa za słuszne. To silna, niezależna kobieta. Bruckheimer komentował: Keira podczas realizacji naszych filmów z dziewczyny przekształciła się w kobietę. Podobną drogę przebywa jej bohaterka. Z bogatej córki gubernatora staje się wojowniczką, mogącą sprostać kapitanowi Jackowi i Willowi.

Bill Nighy był także ukontentowany ewolucją swego bohatera i tak o niej opowiadał. Davy jest teraz na służbie lorda Cutlera i Kompanii Wschodnioindyjskiej. Po raz pierwszy w swoim życiu służy komuś i słucha cudzych rozkazów. Już nie jest wolnym panem mórz. Widzimy jak miłość i zdrada rujnują kompletnie jego życie. Bardzo pragnie Calypso i wytchnienia od swego miłosnego bólu. Jest istotą głęboko zranioną, zniszczonym przez utratę swej kobiety. Ludzie tacy jak on, którzy nigdy nie byli z nikim emocjonalnie związani jeszcze głębiej przeżywają stratę. I stają się wtedy niesłychanie niebezpieczni. Stellan Skarsgård bardzo sobie chwalił pracę z Verbinskim. To nie jest reżyser koncentrujący się przede wszystkim na kwestiach technicznych i puszczający aktorów samopas. Przeciwnie – jest bardzo zainteresowany pracą z nimi i zawsze jest gotów wysłuchiwać naszych pomysłów i sugestii. Dlatego wcale nie odczułem wielkiej różnicy pracując przy „Piratach..”, choć przecież do tej pory występowałem głównie w produkcjach niezależnych. Zmiany, jakie zachodzą w granym przeze mnie „Bootstrap” Billu są zasmucające. Coraz bardziej traci kontakt z ludźmi, staje się częścią Latającego Holendra, traci swe człowieczeństwo.

Jack Davenport tak mówił o granym przez siebie Norringtonie: Został zraniony przez Elizabeth, i to publicznie. Ale pojmuje, że popełnił wskutek tego wielkiego rozczarowania straszny błąd, z którym musi jednak żyć. Nie marzy już chyba o tym, że ma jeszcze szansę odpłynąć z nią ku zachodzącemu słońcu. Jest też świadomy, że rozpętał straszliwe siły, ale ciągle ma szansę na odkupienie swych błędów.

Tom Hollander, grający lorda Cutlera żartował: Teraz to mój bohater jest największym łotrem. W drugiej części był nim Davy Jones. Układ sił się zmienił i ten naprawdę bezlitosny gość jest jego szefem.

Yun-Fat Chow, jak wspominaliśmy, dołączył do zespołu w trzecim filmie. Jest niezwykle utalentowany i jest międzynarodową gwiazdą, więc sądzę, że dokonaliśmy właściwego wyboru – mówił Bruckheimer. Zdrada i oszustwo były w tamtych czasach wśród piratów czymś wielce powszechnym – tłumaczył aktor. - Sao Feng traktuje po prostu wiele ze swych działań jako rodzaj biznesowej transakcji. Nie jest ani dobry, ani zły, dba o swoje interesy, chociaż... może jest w nim więcej dobra niż zła. Myślę, że popularność cyklu o piratach, zwłaszcza wśród młodych ludzi bierze się stąd, że są to buntownicy, przeciw władzy, wszelkim autorytetom, także rodzicielskim. Powrócili też Pintel i Ragetti, niekompetentni, acz pełni entuzjazmu piraci pamiętni z poprzednich części cyklu. Mackenzie Crook, odtwórca roli drugiego z nich tak opowiadał o zmianach w tych postaciach: W pierwszej części byli nieprzyjemni, zastrzelili służącego w rezydencji gubernatora bez mrugnięcia okiem i zachowywali się naprawdę dziko. W drugiej części trochę złagodnieli, pojawiły się elementy wręcz komediowe. Ale piraci pozostają piratami. I dlatego ponownie wysyłamy na łono Abrahama kilka kolejnych duszyczek. Arenberg odtwórca drugiej połówki duetu dodawał: Przez cały czas jesteśmy zabawnymi złymi facetami. I z pewnością mamy tylko po pół mózgu.

Szacunek dla Sparrowa

Johnny Depp wspominał, że nadal jest zdumiony, popularnością filmu oraz postaci Jacka Sparrowa. Jest to po prostu szokujące. Ciągle jestem zdumiony, że aż tylu ludzi w najróżniejszych zakątkach świata odnajduje się w tej historii i identyfikuje z kapitanem Jackiem. Nic takiego dotąd mi się nie zdarzyło, szczerze mówiąc niewielu filmowcom zdarzyło się coś podobnego. Spotykałem dzieciaki ubrane jak Jack i mówiące jak on. To wzruszające i zdumiewające. Depp uchylił rąbka sekretu dalszych losów Jacka. Znalazł się w swego rodzaju piekle jako więzień Davy Jonesa. Uważam, że to bardzo interesujący pomysł by Jack musiał stawić czoła różnym wersjom własnej złożonej osobowości. Bruckheimer nie mógł się nachwalić swojego gwiazdora, twierdząc, że Depp jest obdarzonym niezwykłym talentem przykuwania uwagi publiczności i burzenia jej przyzwyczajeń. Dla mnie jest to rodzaj magii. Czego się nie dotknie Johnny to pozostaje w pamięci widzów, bo jego gra niepokoi i fascynuje, skutecznie ożywia ustalone schematy – mówił.

Sztorm tysiąclecia

Kluczową sekwencję wielkiej bitwy pomiędzy piratami a armadą Kompanii Wschodnioindyjskiej, która ma miejsce podczas wielkiego sztormu nakręcono w ogromnym hangarze zbudowanym w Palmdale, w Kalifornii. Wybudowano dokładne repliki „Czarnej Perły” i Latającego Holendra od pokładów w górę, odtworzono też wiele innych fragmentów tych i innych okrętów naturalnej wielkości. Właśnie w tej hali, przeznaczonej kiedyś dla bombowców 100 B-1 nakręcono miedzy innymi „Terminal” Stevena Spielberga. John Frazier („Spider – Man 2”), słynny specjalista od efektów specjalnych pomagał skoordynować dekoracje z gigantycznym „blue screenem” oraz efektami osiągniętymi za pomocą wyrafinowanych urządzeń hydraulicznych. Zapewniał on, że podobnie wyrafinowanej i zawansowanej techniki nie widziano jeszcze w żadnym nakręconym dotąd filmie. Przebito tym samym wielkość i szczegółowość wyglądu U.S.S. „Oklahoma” w filmie „Pearl Harbor” (2001), zresztą, nawiasem mówiąc, również wyprodukowanym przez Bruckheimera. Wprawienie w ruch całej tej maszynerii było skomplikowane, ale jeszcze trudniejsze było opracowanie systemu kontrolowanego hamowania, by siła bezwładu nie zniszczyła okrętów-dekoracji. Plan należało też precyzyjnie oświetlić, by odbłyski i nienaturalne padanie światła nie zdradziły widowni obecności „blue screenu”. Dokonał tego operator Dariusz Wolski wraz ze swą prawą ręką – Raphaelem Sanchezem. Rozmieścili precyzyjnie 1400 punktów świetlnych, oraz dodatkowo 40 lamp oświetlających jedynie „blue screen”. Powstała za pomocą generatorów energia elektryczna starczyłaby na oświetlenie 500 domów mieszkalnych. Zainstalowano także gigantyczne prysznice pompujące wodę u szczytu dachu hangaru. Chodziło o to, by spadający na aktorów i kaskaderów sztuczny deszcz wyglądał potężnie i naturalnie, ale nie zwalał z nóg pracujących ludzi. Deszcz wręcz oślepiał – wspominała Knightley. – A trzeba pamiętać, że aktorzy i kaskaderzy musieli w jego strumieniach jeszcze walczyć wręcz. To nie była zwyczajna walka, to była gra o przetrwanie - dodawał Bloom. Przetrwaliśmy huragany na Bahamah. To było porównywalne z tamtymi zmaganiami, choć oczywiście można było na szczęście wyłączać i włączać maszyny – wspominał Depp. Filmowanie sekwencji bitwy trwało niemal cztery miesiące! W rezultacie powstała być może najbardziej trudna technicznie i najbardziej widowiskowa sekwencja walki w dziejach kina. Aktorzy i kaskaderzy musieli wykonywać skomplikowane upadki, także te będące skutkiem ich reakcji na kanonadę z dział. Był moment, kiedy wszyscy główni członkowie obsady znajdowali się wysoko w powietrzu podtrzymywani przez liny zabezpieczające. W fazie postprodukcji tę scenę walki uzupełniono komputerowo wygenerowanym deszczem i ruchem fal dokładnie dopasowanym do nakręconych sekwencji.

Twórcy filmu

J o h n n y D e p p (Kapitan Jack Sparrow)

Właściwie John Christopher Depp III. Charyzmatyczny amerykański aktor i muzyk, próbujący swych sił także w reżyserii. Urodził się 9.06.1963 roku w Owensboro w Kentucky. Wychował się w Miramar na Florydzie, gdzie rozpoczął występy w zespole rockowym The Kids jako gitarzysta. W połowie lat 80-tych, gdy zespół się rozpadł, za namową przyjaciela rozpoczął karierę aktorską i osiągnął sukces w serialu „21 Jump Street” (zagrał policjanta udającego ucznia szkoły średniej). Jego nazwisko łączono z wieloma hollywoodzkimi pięknościami, m.in. z Sherilyn Fenn, Winoną Ryder i Kate Moss. Obecnie jest związany z francuską aktorką i piosenkarką Vanessą Paradis. Nadal działa jako muzyk w swoim zespole. Wziął także udział w nagraniach dwóch płyt Oasis i Shane’a McGowana (dawnego wokalisty grupy The Pogues).

G e o f f r e y R u s h (Kapitan Barbossa)

Wybitny aktor australijski. Urodził się 6.07.1951 roku w Toowoomba, Queensland. Znany z wielu doskonale przyjętych ról teatralnych, m.in. w „Królu Lirze”, „Hamlecie”, „Czekając na Godota”, „Wujaszku Wani” i „Oleannie” Davida Mameta. W 1997 światową sławę, Oscara i wiele innych nagród (m.in. Złoty Glob i nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej) przyniosła mu rola pianisty – Davida Helfgotta w filmie „Blask”.

Za role: markiza De Sade’a w „Zatrutym piórze” i Henslowe’a w „Zakochanym Szekspirze” zdobył nominacje do Oscara. Uważany jest za aktora niezwykle wszechstronnego, doskonale wypadającego zarówno w rolach „czarnych charakterów”, jak i w portretach powikłanych, niejednoznacznych ludzkich osobowości.

O r l a n d o B l o o m (Will Turner)

Wielką popularność przyniosła mu rola zjawiskowego elfa Legolasa w trylogii „Władca pierścieni” Petera Jacksona. Urodził się 13.01.1977 roku w Cantenbury, Kent. W wieku 16 lat przeniósł się do Londynu, gdzie przez dwa sezony występował w National Youth Theatre, po czym podjął studia w British American Drama Academy. Na wielkim ekranie zadebiutował w biograficznym filmie Lewisa Gilberta „Wilde”. W 1998 roku uległ groźnemu wypadkowi - wypadł z okna na trzecim piętrze, doznając urazu kręgosłupa i żeber.

K e i r a K n i g h t l e y (Elizabeth Swann)

Urodziła się 24.03.1985 w Londynie. Córka aktora Williama Knightleya i dramatopisarki Sharman MacDonald. Uczyła się tańca. Na scenie od trzeciego roku życia, w filmie od dziewiątego. Popularność przyniosła jej rola w „Gwiezdnych wojnach” oraz w filmie „Podkręć jak Beckham”, a także psychologicznym horrorze „Bunkier”. Po ogromnym sukcesie „Piratów z Karaibów” znów spotkała się z producentem Jerrym Bruckheimerem na planie filmu „Króla Artura”, gdzie zagrała królową Ginewrę. Ostatnio potwierdziła swoją klasę występując w „Rozważnej i romantycznej” według prozy Jane Austen, zdobywając nominację do Oscara.

B i l l N i g h y (Davy Jones)

Właść. William Francis Nighy. Doskonały angielski aktor charakterystyczny. Urodził się 12.12.1949 w Caterham, w Sussex. Jego ojciec był kierownikiem garażu, matka pielęgniarką w szpitalu psychiatrycznym. Już w szkole bardzo interesował się literaturą, jego ulubionym pisarzem był Ernest Hemingway. Marzył o karierze dziennikarza (uważał wtedy, że to doskonały sposób na podrywanie dziewczyn), był gońcem w magazynie „Field”. Potem wyjechał do Paryża, gdzie miał zamiar napisać „wielką powieść”, ale wymyślił tylko tytuł. Ówczesna dziewczyna doradziła mu, by studiował aktorstwo. Ukończył Guildford School of Dance and Drama. Był to właściwy wybór. Szybko zdobył uznanie występując w radiu, w telewizji i na scenie. Zgrał w tak znaczących przedstawieniach jak „Arcadia” Toma Stopparda (1993) czy „Skylight and Blue Orange” Davida Hare’a (2000, zdobył za ten występ prestiżową nagrodę Laurence Olivier Theatre Award). Zdobył wiele innych nagród między innymi Nagrodę Petera Sellersa za występ w „Szalonej Kapeli”. Od dwudziestu pięciu lat jest związany z aktorką teatralną i filmową Dianą Quick, ich córka Mary jest także aktorką. Jest wielkim fanem Rolling Stonesów, a jego ulubiony film to „Performance” Nicolasa Roega z Mickiem Jaggerem i Jamesem Foksem.

J o n a t h a n P r y c e (Weatherby Swann)

Wybitny brytyjski aktor filmowy i teatralny. Urodził się 1.06.1947 w Hollywell, w Walii. Studiował w słynnej londyńskiej Royal Academy of Dramatic Arts, grał w Liverpool Everyman Theatre, następnie w Royal Shakespeare Company, gdzie wystąpił m.in. w „Antoniuszu i Kleopatrze” oraz w „Miarce za miarkę”. Dwukrotnie zdobył prestiżową nagrodę teatralną Tony za role w spektaklach „Comedians” (1977) i „Miss Saigon”(1991). Odniósł także sukces jako profesor Higgins w kolejnej inscenizacji „My Fair Lady” w londyńskim National Theatre w reżyserii Trevora Nunna. Portretuje zwykle ludzi o skomplikowanej osobowości, jak Lytton Strachey w filmie „Carrington” (za ten występ zdobył nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes, w 1995 roku). Z aplauzem krytyki spotkała się przełomowa w jego karierze rola Sama Lowry’ego w filmie Terry’ego Gilliama „Brazil”.

G o re V e r b i n s k i (reżyser) Ostatnio odniósł wielki finansowy sukces jako reżyser amerykańskiej wersji „Ringu”, japońskiego horroru Hideo Nakaty. „The Ring” zarobił 129 milionów dolarów w USA i 116 milionów poza Stanami. Obecnie przygotowuje realizację filmu „Butterfly” dla Revolution Studios. Studiował w UCLA. Był gitarzystą grup punkowych The Daredevils i Little Kings. Następnie realizował wideoklipy i liczne reklamy wyróżnione czterokrotnie prestiżowymi nagrodami Clio oraz Cannes Silver Lion Awards.

J e r r y B r u c k h e i m e r (producent)

Urodził się 15.09.1945 roku w Detroit, Michigan. Studiował psychologię. Wyprodukowane przez niego filmy przyniosły do tej pory łącznie ponad 12,5 miliarda dolarów zysku. Początkowo zajmował się produkcją i realizacją reklamówek w Detroit, następnie zajął się produkcją filmową. Punktem zwrotnym w jego karierze był film „Flashdance” z 1983 roku, który przyniósł ponad 100 milionów dolarów wpływów. Od tamtej pory współpracował przez 13 lat z (nieżyjącym już) Donem Simpsonem. Razem zdobyli m.in. 15 nominacji do Oscara i dwie nagrody Akademii. Do największych przebojów wyprodukowanych przez Bruckheimera należą: „Twierdza”, „Armageddon” i ”Pearl Harbor”. Sukcesem prestiżowym był „Helikopter w ogniu”. Magazyn „Time” uznał Bruckheimera za producenta, który odniósł największy sukces w historii kina.

D a r i u s z W o l s k i (autor zdjęć)

Urodził się w 1956 roku w Warszawie. Ukończył szkołę filmową w Łodzi. Do USA wyjechał w 1979 roku. Początkowo pracował przy filmach niezależnych i dokumentach. Nakręcił ponad sto teledysków, między innymi dla tak znanych wykonawców jak: Neil Young, Steve Winwood, Aerosmith, Paula Abdul, David Bowie, Elton John czy Sting. Był operatorem i reżyserował liczne reklamówki (m.in. dla Blaupunkt, Hondy, Nike’a).

T e d E l l i o t t i T e r r y R o s s i o (scenariusz)

Stworzyli doskonały duet scenariopisarski, czego ukoronowaniem była nagroda BAFTA i nominacja do Oscara za „Shreka”. Specjalizują się w animacji, ale napisali także scenariusz do „Maski Zorro”. Obecnie przygotowują „Shreka 3” i inne animowane projekty: „Instant Karma”, „Shadowplay” i „Plant Life”.

Zadyma w Singapurze

Po przerwie kolejną scenę nakręcono dopiero 31 sierpnia 2005 roku właśnie w studio numer 2 Disneya w Kalifornii. Była to sekwencja na statku Sao Fenga. Następnie ekipa przeniosła się do Sinagapuru wyczarowanego przez scenografa Ricka Henrichsa w potężnym Studiu numer 12 Universalu. Powstało 40 budynków i nabrzeże. Szczególnie ważne były targ i łaźnia – w obu tych miejscach można było zastać piratów i stały się one miejscem spektakularnych scen akcji. Heinrichs opowiadał: Wygląd Singapuru z tych czasów nie jest zbyt dobrze udokumentowany – znany jest nieźle wygląd miasta i portu w XIX wieku. Z pewnością było to miejsce eklektycznego spotkania wielu wpływów architektonicznych. Na podstawie świadectw dotyczących innych miast chińskich na początku XVIII wieku zdecydowaliśmy się na ostrą, ekspresjonistyczną z ducha mieszankę wpływów chińskich i malajskich. Wiele przyjemności sprawiło scenografowi stworzenie niezwykłej łaźni piratów. Pełno w niej grzybów, w niczym nie przypomina dzisiejszych przybytków spa – śmiał się Heinrichs. – Nie pozwala zapomnieć o tym, że w tamtych czasach zwłaszcza piraci w bardzo specyficzny sposób pojmowali higienę. W celu uzyskania wiarygodności, około połowy najróżniejszych elementów i detali w dekoracji przedstawiającej Singapur sprowadzono z Azji, głównie z Chin: naczynia, chińskie latarnie, elementy ubioru, a nawet rattanowe meble. Cheryl Carasik, dekoratorka i stała współpracowniczka Heinrichsa, wspominała: To był chyba największy filmowy plan, na którym pracowałam. Mieliśmy tu mnóstwo wnętrz, małych sklepików, aptekę, wiele zakątków, których wyglądu nie mogliśmy zaniedbać, bo Gore mógł mieć pomysł na rozegranie jakiejś sceny właśnie tam.

Do stworzenia okolic portu wykorzystano wodę ze specjalnych ogromnych zbiorników, użyto oświetlenia o wielkiej sile by stworzyć światło zbliżone do azjatyckiego, a nad powierzchnią sztucznego morza unosiła się sztuczna mgła.

George Marshall Ruge stał na czele kilkusetosobowej armii kaskaderów. W jej skład wchodziło wielu chińskich mistrzów walk najróżniejszych szkół. Jednym z największych wyzwań była wielka sekwencja, która miała miejsce w Singapurze, a w której brało udział ponad dwustu Chińczyków, najemnicy Kompanii Wchodnioindyjskiej oraz wielu z głównych bohaterów, a także wplątani w walkę przechodnie. Ruge wspominał, że on i jego ludzie działali pod wielką presją czasu: terminarz gonił, ciągle jeszcze powstawały dekoracje, próby trzeba było kończyć w nocy. A obejmowały one nie tylko walkę, ale i serię trudnych i niebezpiecznych upadków do wody z bambusowych chodników na nabrzeżu. Na dużą skalę, jako zabezpieczenie dla kaskaderów, wykorzystano specjalne platformy z gumy cumowane kotwicami. Trzeba je było podziurawić by uniemożliwić gumie pływanie. Nie było tu miejsca na błędy, zwłaszcza w diabelnie skomplikowanej scenie w łaźni, wśród wielu fruwających kul i szczęku pałaszy łatwo było o kontuzję – komentował Ruge. Swoją rolę odegrała też w wielkiej rozróbie zadziorna małpka Jacka (grana przez Chiquitę i Pablo), tym razem ubrana w chińskie ubranka. Sekwencja z ich udziałem miała aż 66 dubli, ale ponoć się opłacało.

Zuchwali kapitanowie, podłe łotry i ukryte skarby

Powieści przygodowo-marynistyczne wielką popularność zyskały zwłaszcza w XIX wieku, szczególnie w Anglii. To tam powstała słynna, wielokrotnie naśladowana „Wyspa skarbów” („The Treasure Island” Roberta Louisa Stevensona, 1883) - opowieść o poszukiwaniu ukrytego skarbu. W książkowej galerii groźnych piratów najbardziej wyrazisty był John Silver, przebiegły kuternoga z papugą na ramieniu - okrutny, choć nie pozbawiony ludzkich odruchów bohater, do którego nie sposób było nie czuć sympatii. Niezwykle nośnym chwytem okazał się zabieg powierzenia roli narratora dorastającemu chłopcu, Jimowi Hawkinsowi. Dzięki temu perypetie nabrały cech przerażającej, ale nieco nierealnej chłopięcej fantazji.

Drugą wzorcową powieścią był „Kapitan Blood” ("Captain Blood" Rafaela Sabatiniego, 1922), której bohater, kierujący się pragnieniem zemsty, miał pewne cechy supermana; poza tym, często wybuchał sardonicznym śmiechem. W końcu jednak okazywał się zdolny do poświęceń i szlachetności. Taki rysunek bohatera, jako postaci o niemal nadludzkiej sile woli (swoistego buntownika-outsidera) oraz upodobanie do egzotyki były dziedzictwem romantyzmu - echem słynnego poematu George’a Byrona „Korsarz”.

Kino hollywoodzkie szybko podjęło intrygujący temat i oczywiście poddało go licznym przekształceniom. Wiązało się to zwłaszcza z osobowością króla niemych filmów przygodowych, Douglasa Fairbanksa, który dodał do postaci filmowego pirata wiele łobuzerskiego wdzięku. Akrobatyczna sprawność fizyczna, niezmożona energia i uwodzicielski chłopięcy uśmiech to były jego znaki firmowe. Taki wizerunek stworzył w „Czarnym piracie” („The Black Pirate”, 1926) Alberta Parkera. Tam też znalazło się wiele klasycznych rozwiązań inscenizacyjnych, jak chociażby słynna scena, w której Fairbanks zjeżdżał po żaglu jednocześnie rozcinając go nożem.

W latach 30-tych wielkim uznaniem cieszyła się adaptacja „Wyspy skarbów” (1934) Victora Fleminga z Wallacem Berrym w roli Silvera. Natomiast tradycje Fairbanksa kontynuował legion aktorów, spośród których wybijali się Eroll Flynn (I) i Tyrone Power. Lata trzydzieste to złoty okres awanturniczych widowisk o piratach. Szczególnie zrealizowane z rozmachem filmy Michaela Curtiza, wyprodukowane w wytwórni Warnera według powieści Sabatiniego „Kapitan Blood” („Captain Blood”, 1935) i „Morski jastrząb” („Sea Hawk”, 1939), imponowały dynamizmem scen masowych, perfekcyjnym połączeniem humoru i pełnymi niezwykłej inwencji scenami bójek i potyczek. Uwagę zwracała fantazyjna choreografia szermierczych pojedynków.

Ulubioną scenerią filmów o piratach były Karaiby, przede wszystkim Jamajka. Większość zdjęć realizowano oczywiście w studiu, co nadawało tym widowiskom umowny charakter. Akcja „The Black Swan” (1942) Henry’ego Kinga z Tyronem Powerem, wielkim konkurentem Flynna, też rozgrywała się właśnie tam, ale dodatkowym atutem filmu było doskonałe zastosowanie koloru.

„Karmazynowy pirat” („Crimson Pirate”, 1952) Roberta Siodmaka, z byłym cyrkowcem Burtem Lancasterem w roli głównej, był już wyraźnie filmem pastiszowym, pełnym gagów jak z niemego kina, ironicznie traktującym reguły tego typu widowisk, ale ciągle pełnym wigoru. W latach 50-tych i 60-tych filmy o piratach przeżywały kryzys. Powstawało wiele tanich produkcji, także europejskich (francuskich i włoskich), skazanych na szybkie zapomnienie. Za łabędzi śpiew klasycznego filmu o piratach uważa się „Korsarza” („The Bucaneer”, 1958) Anthony’ego Quinna z Charltonem Hestonem i Yulem Brynnerem - remake filmu Cecile’a B. De Mille’a z 1938 roku, dziwnie pozbawiony dynamiki i niewinności widowisk z lat 30-tych i 40-tych.

Raz po raz, z różnymi rezultatami, sięgano po nieśmiertelną „Wyspę skarbów”. Najlepsza była brytyjska wersja z 1951 roku w reżyserii Byrona Haskina, z rewelacyjną rolą Roberta Newtona jako Silvera, którą powtórzył w kontynuacji „Long John Silver” (1954) oraz wiele lat później, w doskonałym serialu „Powrót na wyspę skarbów” (1985). Natomiast międzynarodowa „Wyspa skarbów” Johna Hougha z 1972 roku, pomimo, że Silvera zagrał sam Orson Welles, była bladym cieniem poprzednich adaptacji, a Charltonowi Hestonowi zabrakło poczucia humoru w skądinąd solidnej wersji telewizyjnej, wyreżyserowanej przez jego syna, Frasera, w 1990 roku.

Ostatnim na długie lata hollywoodzkim wysokobudżetowym filmem, czarującym dowcipem i wyczuciem stylu, był „Purpurowy pirat” („Swashbuckler”, 1979) Jamesa Goldstone’a z Robertem Shawem i Genevieve Bujold. Niektórzy ocenili go jednak surowo ze względu na niewątpliwie pozbawiony dawnej niewinności erotyczny klimat i dość bezwstydne czerpanie z dorobku poprzedników.

Wielkie nadzieje wiązano z „Piratami” („Pirates”, 1986) Romana Polańskiego. Był to niewątpliwie film zrealizowany z miłością do gatunku, ale należący do najsłabszych utworów mistrza, choć jego atutem była brawurowa kreacja Waltera Matthau’a jako łajdackiego kapitana Reda, roli napisanej z myślą o Jacku Nicholsonie. Film kosztował niebagatelną na tamte czasy kwotę 40 milionów dolarów. W USA zarobił tylko marne dwa miliony.

Musiało więc upłynąć parę lat, by podjęto próbę reaktywacji gatunku, realizując wysokobudżetową produkcję. „Wyspa piratów” („Cutthroat Island”, 1995) Renny’ego Harlina z Geeną Davis kosztowała 90 milionów dolarów, ale znowu spotkała się z mizernym zainteresowaniem publiczności. Zarobiła tylko 10 milionów. A krytyka niemal zgodnie przyznała, że powstało jeszcze jedno hałaśliwe i wysilone widowisko kina akcji, pozbawione subtelnego poczucia humoru i magii klasycznych filmów. Dopiero w 8 lat później Jerry Bruckheimer odważył się powrócić do zapomnianego już gatunku.

Więcej informacji

Proszę czekać…