Jesse James był jedną z pierwszych autentycznych legend Ameryki. Ci, których napadał i terroryzował, i rodziny tych, których ponoć zabił, uważały go za pospolitego przestępcę, dla innych był obiektem zachwytów i podziwu. Jednym z jego najgorliwszych fanów był Robert Ford, który poświęcił swe życie, mając nadzieję, że pewnego dnia będzie mógł popędzić konno u boku swego idola.

Diabeł tkwi w szczegółach

W sytuacjach, gdy legenda nijak się miała do przekazów historycznych, broń wybierano na podstawie przeważających dowodów historycznych. Na przykład pistolet, jakiego Robert Ford użył do zabicia Jesse’ego Jamesa, opisywano albo jako model Smith & Wesson 3 American, albo jako rewolwer kaliber 36. Filmowcy zdecydowali się na „trójkę” – platerowany niklem pistolet strzelający nabojami kaliber 44. Sporo wysiłku wymagało znalezienie tak rzadkiego okazu kolekcjonerskiego, podobnie zresztą jak podobnego modelu Schofield 3, którego używał Jesse James. Udało się znaleźć zaledwie kilka i to w złym stanie. Firma Smith & Wesson zrekonstruowała je jednak, a w przypadku pistoletu, który na planie nosił Brad Pitt – oznaczyła autentycznym numerem serii, z której pochodził pistolet należący do Jesse’ego Jamesa.

Brad Pitt, pełniący rolę aktora i producenta, poświęcił wiele uwagi autentyczności rekwizytów, szczególnie tych należących do Jesse’ego. Zadbał o szczegóły do tego stopnia, że kazał wygrawerować znak Jesse’ego wewnątrz srebrnej obrączki, którą bandyta nosił na małym palcu, dowodzącą jego lojalności oddziałowi partyzantów Quantrilla, który walczył w wojnie secesyjnej. Przy zmarłym Jesse’em znaleziono rzekomo złotą obrączkę z wygrawerowanym jego imieniem i nazwiskiem. Także ten przedmiot doczekał się swojej repliki, którą aktor założył na ekranie, choć widzowie pewnie nigdy jej nie dostrzegą.

Mówi Dean Goodine odpowiedzialny za rekwizyty: „Brad miał duży wpływ na dobór rekwizytów i bardzo w nim pomagał. To, czy widzowie zobaczą coś, czy nie, nie było tak ważne dla Brada jak to, żeby były to przedmioty autentyczne. Bardzo staraliśmy się zachować realizm; naprawdę się do tego przyłożyliśmy”.

Ponieważ Jesse James był znany z tego, że zawsze był na bieżąco z wiadomościami, czytał lokalne gazety, a nawet pisał do redakcji sprostowania do artykułów o swoich przestępstwach, by spotęgować i udramatyzować swoją rolę, wszystkie strony gazet, które widzimy w filmie, są wiernymi kopiami oryginałów. Czytadła opisujące w dużej mierze zmyślone wyczyny słynnego bandyty zostały odtworzone na potrzeby trzymanej przez Roberta Forda w pudełku po butach kolekcji pamiątek po idolu, podobnie jak bilety kolejowe Chicago Alton Railway czy ówczesna waluta.

Jeśli chodzi o różne fotografie pokazywane w filmie, głównie zdjęcia ciała Jesse’ego, których odbitki później sprzedawano po dwa dolary albo oglądano przez stereoskopy w drogeriach w całym kraju, ekipa produkcyjna zrezygnowała z techniki komputerowej i zatrudniła ekspertów parających się fotografowaniem na płytach cynowych i szklanych, którzy zastosowali autentyczny proces fotograficzny z tamtych czasów.

Takie przywiązanie do szczegółów jest, zdaniem Dominika: „odpowiednie, biorąc pod uwagę to, że naszym celem było opowiedzenie tej historii i przedstawienie postaci w możliwie jak najbardziej autentyczny sposób. Są to elementy może nie podstawowe dla fabuły, ale przyczyniają się do poczucia, że to, co stworzyliśmy, jest dziełem kompletnym. Na tym polega różnica pomiędzy budowaniem planu zdjęciowego a tworzeniem całego świata”.

Kowboje na koniach i rewolwery

Dla bandy Jamesa jazda konna była czymś tak naturalnym, jak chodzenie, co jednak nie było tak do końca oczywiste w przypadku aktorów, którzy przeszli na planie filmowym dwutygodniowe szkolenie z zakresu sztuki jeździeckiej. Zdeklarowany mieszczuch i debiutujący w jeździe konnej Sam Rockwell wyjaśnia ze śmiechem: „Nie możesz na koniu wyglądać jak palant. Musisz sprawiać wrażenie, jakbyś przez całe życie jeździł konno. Nie bardzo wiedziałem, czego się spodziewać, ale w końcu połapałem się, o co w tym chodzi: zasadniczo trzeba starać się trzymać cztery litery w siodle i nie podskakiwać za bardzo”.

Mając Rockwella na jednym krańcu gamy zdolności jeździeckich obsady i wytrawnego jeźdźca, jakim jest Jeremy Renner, na drugim, aktorzy doskonale się bawili, trenując razem. Mówi Renner: „Dowiedziałem się, że Rockwell ma teraz w komórce dzwonek z rżeniem konia”. Główny kowboj John Scott, który szkolił Brada Pitta do nominowanej do Złotego Globu roli w filmie Wichry namiętności z 1994 roku, wspomina, że aktor: „szybko przypomniał sobie wszystko, choć od czasu tamtej produkcji nie miał okazji jeździć konno. Chyba bardziej odpowiada mu szybkość, jaką rozwijają motocykle”.

Scott, nauczyciel jazdy konnej w trzecim pokoleniu i były jeździec rodeo, nadzorował przywóz na plan i opiekę nad 80 zwierzętami, które opisuje jako: „konie wierzchowe, powozowe, pociągowe i konie filmowe, wybierane głównie pod kątem temperamentu. Banda Jamesa dosiadała zapewne przede wszystkim koni pełnej krwi, ponieważ są one szybkie, a przecież ci faceci zawsze byli w ruchu”.

Scott dodatkowo załatwił wózki i powozy z epoki, w tym oryginalne modele z 1875 roku, oraz repliki i kilka hybryd posiadających współczesne siedziska zrekonstruowane na zabytkowych konstrukcjach stalowych.

Aktorzy zostali przeszkoleni w posługiwaniu się bronią przez znanego hollywoodzkiego instruktora strzelectwa Thella Reeda (Mr. & Mrs. Smith, Deadwood), by mogli przyzwyczaić się do wagi i sposobu posługiwania się rewolwerami sześciostrzałowymi i strzelbami. Wyjątkiem był Paul Schneider, który żartuje; „Mój bohater, Dick Liddil, miał nie być szczególnie biegły w obsłudze broni. Pomyślałem, że szybciej będzie umiał sięgnąć po swój grzebień niż po pistolet, więc nie uważałem na szkoleniu strzeleckim. Bardzo się starałem nie słuchać, co do mnie mówią”.

Uchwycić to, co w środku i na zewnątrz

Chcąc sprostać fabule i historycznym, często majestatycznym, miejscom akcji, filmowcy starali się stworzyć wrażenie „zarówno skromności, jak i okazałości” – mówi Brad Pitt.

W tym celu zaangażowali Rogera Deakinsa, znanego operatora, pięciokrotnie nominowanego do Oscara, który mówi: „To jeden z najbardziej klimatycznych filmów, nad którymi pracowałem. Oparty jest na powieści pełnej poetyckiej liryki, momentami głęboko melancholijnej, i te odczucia chcieliśmy pokazać w filmie. Wizualnie różni się on od westernów, które przywykliśmy oglądać. W epoce tej kraj ulegał przemianom, co także staraliśmy się ukazać”.

„Klimat filmu był bardziej wiktoriański i postsecesyjny niż pograniczny” – wyjaśnia Andrew Dominik, dodając, że twórcy unikali symbolicznych obrazów występujących w westernach, które mogłyby wyglądać mało autentycznie. – „Nie było kowbojskich kapeluszy. Pistolet, który Jesse podarowuje Robertowi, ma kolbę z bakelitu, która wygląda na dość nowoczesną. Tak naprawdę nie jest to dawny Dziki Zachód, ani też pogranicze – bohaterowie mieszkają w Kansas City i w St. Joseph w stanie Missouri. Oba te miasta były wówczas dużymi ośrodkami. Były to lata 80. XIX wieku. Właśnie wynaleziono telefon”.

Kamera Deakinsa w Historii zabójstwa Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda czasami pokazuje życie widziane przez typowe dla tej epoki pełne skaz i pofalowane szkło. W pewnej scenie Robert Ford, goszczący w domu Jamesów, ukradkiem uważnie przygląda się wypoczywającemu Jesse’emu przez okno z tyłu domu. Mówi Deakins: „To w pewnym sensie opowieść o przelotnej naturze rzeczywistości. To film o pozorach. To, co widzimy i na co reagujemy w życiu, to tylko pozory”.

W innej scenie podczas nocnego napadu na pociąg Jesse nagle i gwałtownie wyłania się z kłębów białej pary, jakby „przybywał z innego świata, być może z piekła” – zauważa Deakins. – „Jakby Jesse już był duchem. Szkło i para powodują, że świat wygląda na nie do końca namacalny i wywołują wrażenie, że wszystko jest złudzeniem”. Następnie szeroka perspektywa kamery ukazuje bandytę stojącego samotnie na polu – małą postać na niezmierzonej przestrzeni, będącą przeciwieństwem jego rozdmuchanej do granic legendy – co dowodzi, „że ludzie są zaledwie mało znaczącym elementem przyrody, niezależnie od tego, jak ważnymi się czują”.

Filmowcy znaleźli potrzebne plenery na preriach, w regionie równiny McKinnon Flats w południowej Albercie oraz w kilku miejscach w Kanadzie, gdzie z pozoru niezamieszkane przestrzenie zachowały w dużej mierze swój pierwotny charakter i mogły doskonale odegrać w filmie tereny stanów Kansas, Kentucky, Missouri i Kolorado, tak jak wyglądały one około 1881 roku.

Fort Edmonton i Heritage Park pod Calgary, które są obiektami turystycznymi zbudowanymi z wykorzystaniem autentycznej architektury z epoki zebranej z miasteczek całego kraju, stanowiły idealne miejsce do rozegrania historii Jesse’ego Jamesa. Mówi producent David Valdes: „Andrew uznał, że są wspaniałe. Takie zbiorowisko historycznych budynków było właśnie tym, czego szukaliśmy i dzięki czemu uniknęliśmy konieczności budowania całego miasteczka od podstaw”.

W Fort Edmonton możliwe było także nakręcenie zdjęć przy działającej linii kolejowej i autentycznym pociągu z epoki do sceny napadu w Blue Cut. Valdes, który na swym koncie ma takie filmy, jak Bez przebaczenia i Bezprawie, przyznaje: „Za każdym razem, gdy trzeba nakręcić scenę z pociągiem z epoki, pojawiają się ogromne problemy logistyczne, ponieważ istnieje bardzo niewiele prywatnych linii posiadających zabytkowe składy. U kolekcjonerów czy w muzeach można znaleźć stare lokomotywy i wagony, ale przewiezienie ich na platformie i postawienie na torach w odpowiednim plenerze to koszmar. Jeżeli z kolei kręcimy zdjęcia na działającej linii kolejowej, pojawiają się ograniczenia związane z czasem i dostępnością. Zaletą Fort Edmonton jest to, że obiekt dysponuje zarówno zabytkowym pociągiem, jak i wystarczająco długimi torami, zaś trasa kolejki prowadzi przez zróżnicowaną okolicę”.

W zamian za udostępnienie linii filmowcy pozostawili pociąg będący atrakcją turystyczną „w bardziej autentycznej historycznej formie niż przed naszym przyjazdem” – mówi David Valdes. – „Odmalowaliśmy go, zamontowaliśmy podkłady kolejowe i dodaliśmy wagon bagażowy – wszystko zgodnie ze stanem historycznym”.

Następnie ekipa odtworzyła leżące w stanie Kolorado miasteczko Creede w Goat Creek niedaleko Calgary, w parku regionalnym Kananaskis, gdzie pogoda – mówiąc oględnie – była „orzeźwiająca”. Casey Affleck, urodzony w Bostonie i przyzwyczajony do temperatur poniżej 10ºC, musiał przyznać, że poznał nowy wymiar zimna, żartując, że to wysunięte na północ miejsce było jak „arktyczny podmuch, co rano i co noc. Jak to dobrze, że kalesony były elementem naszej filmowej garderoby z epoki. Mógłbym założyć nawet 15 par, jedne na drugie”.

Po nakręceniu zdjęć na północy ekipa produkcyjna przekazała swoje materiały na rzecz inicjatyw lokalnych, głównie pobliskiemu miasteczku Canmore. Namioty dostał właściciel miejscowego sklepu z wyposażeniem turystycznym, który oferuje wyprawy wędkarskie w Góry Skaliste, zaś właściciel kawiarni Crazy Weed Café wykorzystał elementy estakady przy budowie swojego nowego lokalu, co Valdes skomentował słowami: „Creede nadal żyje w Canmore”.

Więcej informacji

Proszę czekać…