Historia pięciodniowego wywiadu pomiędzy reporterem magazynu The Rolling Stone, Davidem Lipskym a uznanym autorem Davidem Fosterem Wallace'em, którego akcja dzieje się w 1996 roku, zaraz po publikacji przełomowej powieści "Infinite Jest".
Kiedy do uznanego powieściopisarza Davida Fostera Wallace’a (Jason Segel, Sekstaśma), podczas trasy promującej nową książkę, dołącza aspirujący dziennikarz magazynu Rolling Stone, David Lipsky (Jesse Eisenberg, The Social Network), by przeprowadzić z nim wywiad, rozpoczyna się pięciodniowa, prawdziwie epicka podróż. Dwaj mężczyźni dzielą radości i ujawniają skryte słabości, odnajdując wreszcie więź, jakiej wcześniej nie zaznali. opis dystrybutora
Rozmowy niekontrolowane przeczytaj recenzję
Jeszcze muszę sobie ułożyć wszystko w głowie, ale w pierwszym odruchu wydaje mi się, że to film o tym jak sukces zamiast leczyć depresję tylko ją pogłębia. Wallace w wykonaniu Segela bardzo chciałby być po prostu sobą, ale napotkani ludzie idealizują jego inteligencję. Świetnym przykładem jest tutaj cytat z Wikipedii o jednej z jego książek "sztandarowa powieść epoki clintonowskiej.". Sednem jest pokazanie jak typu typu stwierdzenie potrafi przytłoczyć, staje się presją, jak przerosło to zwykłego gościa który obawiał się oceniania ze strony innych ludzi, zamiast intelektualnych dysput uwielbiał "Szklaną pułapkę" i świetnie bawił się oglądając "Tajną broń" z Travoltą i Slaterem. Tak to odczytuje. Innym tematem jest przegapienie prawdziwej przyjaźni, nie zadbanie o nią w odpowiedni sposób.
Co do roli Segela, on po prostu używa ulubionych sztuczek, jest powolny, lekko naiwny, budzący ogromną sympatię dokładnie tak jak Marshall. Mamy nawet małą aluzję do "Jak poznałem Waszą matkę". Rozważania o dużych szansach w sezonie nagród pochodzą chyba od tych którzy nigdy nie traktowali go poważnie jako aktora. To pewnie herezja, ale zanim znudził się rolą to właśnie on był dla mnie najlepszym elementem swojego sitcomu, lepszym niż NPH. Dlatego nie jestem zdziwiony, że coś potrafi ani powalony jego kreacją. Eisenberg jest niewiele gorszy, ale to po prostu Eisenberg, nie powiem, że na autopilocie, ale na pewno w bardzo prostej dla siebie roli typowego Eisenberga.
Cały film oparty jest na dialogach, bohaterowie praktycznie nie zamykają ust. Nie są to błyskotliwe stwierdzenia czy cięte riposty jak u Allena, raczej typowo festiwalowe imitowanie codziennych konwersacji.
Ode mnie 7/10.
Dobry, inteligentny, ale niestety przegadany. Ciekawe, że jest to kolejny, po "Me and Earl and the Dying Girl", film z Sundance 2015, który w finałowym akcie ma wrzuconą piosenkę "The Big Ship" Briana Eno. W "Me and Earl and the Dying Girl" miała ona mocniejszy wydźwięk, stąd to Alfonso Gomez-Rejon wrócił z festiwalu z główną nagrodą.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
Zwiastun – Jakoś przegapiłem moment jak pojawiła się pierwsza zapowiedź tego filmu. Dopiero po dyskusji o tym filmie i dobrych opiniach na podcastie filmslash zainteresowałem się tą pozycję. Zwiastun wygląda bardzo obiecująco. "The End of the Tour" to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie dzisiaj indie filmów.