New York, I Love You składa się z 10 krótkich filmów (pierwotnie było ich 12, ale przed oficjalną premierą kinową usunięto dwie nowele – w reżyserii Scarlett Johansson i Andrieja Zwiagincewa). Każdy z nich opowiada o różnych formach miłości, wszystkie łączy oczywiście tytułowy Nowy Jork. Mamy więc: kieszonkowca, który… zobacz więcej
New York, I Love You składa się z 10 krótkich filmów (pierwotnie było ich 12, ale przed oficjalną premierą kinową usunięto dwie nowele – w reżyserii Scarlett Johansson i Andrieja Zwiagincewa). Każdy z nich opowiada o różnych formach miłości, wszystkie łączy oczywiście tytułowy Nowy Jork. Mamy więc: kieszonkowca, który spotyka na swojej drodze miłość, młodą chasydzką kobietę, która ma wyjść za mąż, pisarza, który szuka tematu, artystę w poszukiwaniu modelki, kompozytora, który musi coś przeczytać, dwie kobiety, których losy zostaną złączone, mężczyznę, który zabiera dziecko do Central Parku, spotykających się kochanków, parę, która wybiera się na spacer w swoją rocznicę, chłopaka, który idzie na studniówkę z dziewczyną na wózku inwalidzkim i wreszcie – emerytowanego piosenkarza, który rozważa samobójstwo. opis dystrybutora
O ile miłość we francuskiej stolicy była pełna pasji i siły przekonywania, tak emocje w „Zakochanym Nowym Jorku” tylko w niektórych momentach wybijają się ponad szybko przemijające zauroczenie. przeczytaj recenzję
„Zakochany Nowy Jork” składa się z dziesięciu krótkich filmów, które opowiadają o różnych przejawach miłości: od młodzieńczej fascynacji, przez erotyczne pożądanie, po stateczne uczucie na całe życie. przeczytaj recenzję
Nowy Jork czy Paryż (subiektywne wrażenia)? – 'Paris, je t'aime’ oglądałam dość dawno, ale najbardziej zapadł mi w pamięć segment z Portman. Lubię takie historie, proste, a jednak pięknie opowiedziane. Najbardziej zachwycił mnie tekst postaci Portman, ten o porach roku, przemijającej miłości i sam monolog jej filmowego chłopaka. Piękne. Magia w słowach.
Przypominam sobie, że jeszcze historia małżeństwa, w którym bodajże żona była śmiertelnie chora (?) mnie zauroczyła. I chyba jeszcze jeden fragment mi się spodobał, ale nie jestem w stanie teraz odświeżyć pamięci.
Co do 'New York, I love you'… Na wstępie – cholernie spodobał mi się motyw przyjezdnej kobiety, która stanowiła spoiwo łączące historie wszystkich tych ludzi. W porównaniu z pierwowzorem jest to pomysł przydatny i oryginalny (bo wielu zarzuca wtórność i naśladownictwo, ale sądzę, że czasem niełatwo o nowatorskie pomysły; mnie to bynajmniej nie przeszkadzało). Wątek z Bradleyem Cooperem i tą blondynką kojarzył mi się z filmem 'Unmade Beds' (cały motyw z romansem Very, bardzo subtelne i magiczne sceny erotyczne, bazujące często na niedopowiedzeniach, polecam obejrzeć!). Historia ze śpiewaczką, chociaż dla mnie nie do końca zrozumiała, zachwycała samą obecnością Julie Christie. Gdy pojawiła się na ekranie w białej sukni z bukietem fiołków, nie byłam w stanie oderwać od niej wzroku. Coś niesamowitego, kobieta ma pewnie grubo ponad 60 lat, a jest taka piękna! Kamera musi ją kochać. Oba 'dialogi papierosowe', szczególnie Ethan Hawke z tą jego uroczą gadką ; D. Genialna historia dziewczyny na wózku aka aktorki, nieco absurdalna i zaskakująca. Również podczas wątku staruszków się naśmiałam – te dialogi, mistrzowskie! Aktora pamiętam wciąż z roli eks-scenarzysty w 'Holiday', uroczy starszy pan, gdziekolwiek by nie grał. Historia malarza i Chinki oraz wątek z Bloomem i Ricci też mi się podobały (ten drugi mógłby nawet być rozwinięty na pełnometrażówkę, jak już ktoś w jakimś temacie zauważył). No i się powtórzę, ale ta babeczka z kamerą świetna – aż chce się wsiąść w samolot, wziąć kamerę/aparat do ręki i szukać, jak ona, ulotnych i magicznych chwil codzienności – zwykłych, a jednak niesamowitych. Takie filmy pokazują, że warto żyć dla tych chwil. Jestem na tak, duże i oczarowane TAK.
7/10 – Na ten film trafiłam przypadkiem, bo na ogół obrazy które mają takie nędzne tytuły są kiepskimi komediami romantycznymi, których nie znoszę… A tutaj, ku mojemu zaskoczeniu, nie było mdłych dialogów i banalnych dowcipów. To kilka krótkich historii, które pokazują nam Nowy Jork, z jego różnorodnością, kolorami, i nocą i dniem, a przede wszystkim pokazują jego mieszkańców, którzy całym sercem kochają to miasto.
Po tym filmie chyba każdy ma ochotę tam pojechać. Może nie na zawsze, ale przynajmniej na jakiś czas.
Po tym filmie też miałam taką ochotę by zwiedzić, albo nawet lepiej zamieszkać na jakiś czas w NY:) A generalnie nie jestem "wielbicielem" USA i chętniej zamieszkałabym gdzieś w Europie czy na Wschodzie, więc tym bardziej chylę czoła przed twórcami, że przekonali mnie tym filmem do swojego ukochanego miasta.
MIESZANE ODCZUCIA – Mieszane odczucia.Jako całość niezbyt mnie zachwycił,wręcz pozostawił niedosyt.Inaczej spoglądałem natomiast na niektóre z przedstawionych historii.Pozostaje żal,że właśnie z nich nie powstał odrębny film.Wtedy byłoby się czym zachwycać.Właściwie łączenie wszystkiego w jedną całość uważam za chybiony pomysł.Nie wiem jakiemu celu miało to służyć.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Najlepsze są segmenty:"Jiang Wen" (to ze złodziejami w barze) oraz "Yvan Attal" (czyli mąż i żona udający nieznajomych,którzy mają ochotę na seks ze sobą).