Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Jack Reacher: Never Go Back 1

Jest coś takiego w kinie jak podział na gatunki. Porządek coraz bardziej rozwiązły, szlabany podniesione, a eksperymenty swatają ze sobą najróżniejsze materie – gatunek ma już stan ciekły. Jednak po filmie Jack Reacher: Nigdy nie wracaj, tworzę nowy gatunek – kino Toma Cruisea. Bardzo spodobała mi się też przestroga w tytule: Nigdy nie wracaj do tego filmu, bo nie ma tak naprawdę po co.

Jack Reacher to oczywiście człowiek zamknięty w sobie. Kiedyś jako major, teraz już emerytowany samotnik z trudną przeszłością. Zostaje wezwany do swojego oddziału i oskarżony o jakąś zbrodnię sprzed 16 lat. Mało tego – pewna major, z którą ma bliski kontakt (erotyzm się unosi w powietrzu ale ku zaskoczeniu się nie realizuję stereotypowo) również zostaje oskarżona.

Mamy intrygę klasyczną, nasi bohaterowie mimo swojej sprawiedliwości i czystości będą musieli zrobić wiele by oczyścić się z nieprawdziwych zarzutów. Mamy kilka prztyczków w nos Amerykańskiej armii, jak osoby na wysokich stanowiskach handlują bronią na czarnym rynku, jednak nie robi to na nas wrażenia.

To typowe, bardzo kliszowe, kopiuj wklej kina akcji, ale bez żenady czy absurdalnej nieśmiertelności głównego bohatera. Kino na pewno udane na poziomie rytmu oraz dynamiki. Tom Cruise co prawda udowodnił nam że jest bardziej kaskaderem, niż aktorem, ale tutaj nie wisi na skrzydle samolotu, czy nie ma po zderzeniu z samochodem jednego zadrapania. Jego zwinność, brawura i doświadczenie są uzasadnione – to bohater wojenny. Niestety nikt nie jest zainteresowany podłubaniem w charakterze, a oczywiście wszystkie postaci są naszkicowane i służą bardziej do podziwiania za formę, niż poznawania i zainteresowania nimi w ogóle.

Jack Reacher to film, którego ominięcie nic z widza życia nie odbierze. Jest przewidywalne, osadzone w typowej dla siebie fabule: zabawy w ganianego i używania wszystkich mięśni prócz mózgu. Nie dostajemy też płomiennego romansu, czy mniej sztampowych dialogów, które mogłyby trochę urozmaicić ten pastelowy scenariusz. To kino solidne, ale składające się wyłącznie z barw podstawowych. To jest twórczość poprawna, ale tylko dla koneserów kopaniny, bo nawet niespecjalnie dostaniemy zastrzyku adrenaliny.

Ocena: 3/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 1

ABruno

"oskarżony o jakąś zbrodnię sprzed 16 lat" – o jaką?

Proszę czekać…