Druga część "Krainy lodu" nie dorasta oryginałowi do pięt. Ponieważ jednak jedynka jest arcydziełem, to "Frozen 2" jest nadal dobrym filmem. Ale tylko dobrym.
Mocne strony produkcji pozostawiają nadzieję, że koneserzy podróży w kosmos, nie zaliczą tym razem bolesnego lądowania wspólnie z całą filmową załogą. (odcinki 1-4)
Bardzo mi się podobała gra aktorska Weisz, Wilkinsona i Spalla (zagrał najlepiej). Dodatkowy atut to historia oparta na faktach. To czego mi brakowało to równomiernego rozłożenia scenariusza na obie strony barykady. O ile z zainteresowaniem możemy obserwować cały mechanizm zachowań i strategię działania u Lipstadt i spółki o tyle nie dowiemy się jakie emocje, jakie przemyślenia miał w tym czasie Irving, którego postać okrojono praktycznie do sali sądowej i okolic. Domyślam się że w tym przypadku chodziło albo o obawę przed pozwem ze strony Irvinga, który mógł uznać że twórcy robią mu czarny PR albo obawa przed promocją tego człowieka.
Bardzo dobry film. Tarantino po swoim ostatnim nudnawym jak falki z olejem gniocie, może się uczyć od Scrosese jak robić prawie 3 i pół godzinny film, który się ogląda za jednym zamachem.