Sielankę pary zakochanych: Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusego (Paweł Królikowski) przerywa niespodziewane przybycie z Ameryki męża Lucy, Louisa (Radosław Pazura). Okazuje się, że ich rozwód nie został do końca przeprowadzony. Louis pragnie odzyskać uczucia żony i namówić ją do powrotu do USA. Kusy usuwa się w cień, jednak z czasem zaczyna podejrzewać Louisa o niezbyt czyste zamiary. Tymczasem w Wilkowyjach zjawia się Czerepach (Artur Barciś), w roli kontrolera z Izby Obrachunkowej. Ponieważ sam uczestniczył we wszystkich przekrętach, kontrolowanie idzie mu łatwo. Zdesperowany Wójt (Cezary Żak), wraz z przedsiębiorcą Więcławskim (Grzegorz Wons), który od lat wygrywał wszelkie przetargi w gminie, knuje przeciwko swemu odwiecznemu wrogowi.

A wy wójta się nie bójta

Kluczowymi postaciami, rzecz jasna, pozostaną Wójt i jego brat, ksiądz. Tak Cezary Żak podsumowuje swą długą już pracę nad tą rolą. Gram braci bliźniaków, którzy niekoniecznie bardzo się lubią… Kiedy się dowiedziałem, że chodzi o rolę bliźniaków pomyślałem, że ciekawiej będzie, jeśli będą się od siebie różnić, i charakterologicznie, i fizycznie. Stąd pomysł, aby Wójt nosił wąsy i był ogorzałym, mocno stąpającym po ziemi facetem. Ksiądz jest delikatniejszy. I chyba ten pomysł na różnice między bliźniakami nam się sprawdził. Wójt trzęsie całą wsią. To jest taki wiejski baron. Kiedy myślałem nad tą postacią, przyszedł mi do głowy mój stryj, nieżyjący już, niestety. Doskonale pamiętam go z dzieciństwa. Był sołtysem na wsi, mocnym mężczyzną i uczciwym człowiekiem. Mój Wójt, co prawda, jest na bakier z prawem, ale wiele cech dałem mu właśnie z postaci stryja. Natomiast drugie moje wcielenie, ksiądz, żyje sobie w miarę spokojnie na plebanii. Wcześniej miał naukowe ambicje, ale biskup zesłał go do Wilkowyj i on chyba już się z tym pogodził. Zresztą nie może narzekać, żyje tu sobie jak u Pana Boga za piecem. Charakterystyczne dla obu postaci jest to, że powodują nimi kobiety. Księdzem – Michałowa, która pokrzykuje na niego, tłumaczy wiele spraw. To ona rozdaje karty w życiu księdza. Wójtem rządzi jego żona. Tylko ona potrafi na niego krzyknąć, zarówno w domu, jak i czasami w jego gabinecie.

Żak przyznaje, że te ciekawe, wykraczające poza farsowe schematy postaci miał szansę stworzyć dzięki talentowi scenarzystów. Wielkim atutem filmu jest też humor. Myślę, że będzie widać, że ta komedia nie jest na siłę „uśmieszniana”, czyli – jak to się mówi – „przewalona”. Chodzi o żartobliwe pokazanie wiejskiej, małomiasteczkowej społeczności. To moja pierwsza główna rola na dużym ekranie. Mam nadzieję, że będzie to naprawdę przyzwoita polska komedia, jakiej sam dawno nie oglądałem. W przypadku Rancza, już na etapie scenariusza wiedziałem, że ten film ma potencjał i że będzie tu co grać. A cóż może aktora bardziej cieszyć?

Bez odcinania kuponów

Sukces rodzi chęć wykorzystania go w pełni. Stąd nie dziwi decyzja o kinowej wersji serialu. Ale w żadnej mierze nie miało być to łatwizną. Żadnego montowania starych materiałów i ewentualnych kosmetycznych dokrętek! – zdecydowali słusznie twórcy. Widz ma dostać coś zupełnie nowego, chociaż ze znanym klimatem i bohaterami. Producent Maciej Strzembosz mówił: Film fabularny to zupełnie inna historia. Nie pojawią się w nim żadne sceny z nakręconego wcześniej serialu. Intencje te potwierdzał także reżyser w wypowiedzi dla miesięcznika "Film": Nasz film to nie zlepek scen z popularnego serialu. Chcemy opowiedzieć zupełnie nową historię. Mam nadzieję, że widzowie Rancza będą się chcieli spotkać z tymi samymi bohaterami na dużym ekranie. W serialu zapraszamy widzów do domów, uchylamy im drzwi do prywatności naszych bohaterów. W wersji kinowej natomiast zapraszamy ich na "wystawniejsze przyjęcie", zrobione z większym rozmachem. Mam nadzieję, że spotkanie z bohaterami z Wilkowyj będzie jak miłe spotkanie z rodziną lub przyjaciółmi. Staramy się, aby film miał rozmach. Oczywiście „Ben Hurem” nigdy nie będzie. Myślę, że wielkim atutem naszych scenarzystów, oprócz poczucia humoru, jest także dar językowy. Tych tekstów nie trzeba przerabiać, są tak dobre. Zobaczymy naszych bohaterów w sytuacjach, w których do tej pory ich nie spotykaliśmy. Zmuszamy ich do ujawnienia zupełnie nowych cech osobowości. Staną tu przed nowymi wyzwaniami, a widzom wcale niekoniecznie musi się to spodobać. Różne cechy, lepsze i gorsze, wyjdą z naszych bohaterów. Ale ludzie z Rancza mają także swój niepowtarzalny wdzięk, którym – mam nadzieję – zdołają się wybronić.

Zdjęcia do kinowej opowieści o perypetiach mieszkańców mazowieckiej wsi trwały 25 dni w liczącym kilkuset mieszkańców Jeruzalu w okolicach Mińska Mazowieckiego (sielskie Wilkowyje), Sokulach (dworek Lucy) i Górze Kalwarii (urząd Wójta). Budżet filmu przekroczył ponad 3,5 miliona złotych. Jedną z najbardziej spektakularnych scen był brawurowy rajd... furmankami. W scenie pościgu, wzorowanej na Blues Brothers i Konwoju, wzięło udział kilkadziesiąt koni, furmanek oraz kaskaderów. Niestety, na planie (jak i w serii drugiej) zabrakło nieodżałowanego Leona Niemczyka, który w Ranczu zagrał swą ostatnią rolę. Postanowiono jednak, że ekipa pozostanie praktycznie bez zmian, lecz pojawią się, oprócz znanych i lubianych, nowe postaci, z Louisem na czele, granym przez Radosława Pazurę.

Dyskretny urok ławeczki

Nie zabraknie też słynnego towarzystwa z ławeczki przed sklepem, dla wielu ulubionych postaci serialu. Tak o swoim bohaterze wchodzącym w skład tej silnej grupy mówi Piotr Pręgowski: Pietrek przesiaduje z kolegami na ławeczce przed sklepem, bo on właściwie nie zna innego życia. Urodził się i wychował w tej wsi. Ale przyznaję, że tych ludzi, którzy znaleźli się w szponach nałogu, scenarzyści trochę ulepszyli. Bo to nie jest takie prostackie chlanie! Chodzi też o to, żeby widz, patrząc na nich, nie czuł niesmaku. No bo cóż, alkoholizm to problem globalny. Jest to jedyny, legalnie dostępny narkotyk na świecie. Polska kocha ławeczkę, bo w tych ludziach widzi siebie, społeczeństwo z problemami, to są obrazki z codziennego życia. Wielu Polaków się z nimi utożsamia. Mędrcy są przecież w każdej wsi, w każdym miasteczku, pod sklepem. Widzimy ich. Inna rzecz, że oni nie zawsze są tacy sympatyczni, jak my.

Kobieta, która wie, czego chce

Także Ostrowska deklarowała swe przywiązanie do postaci Lucy i cieszyła się, że w wersji kinowej jest ona jeszcze bardziej dynamiczna.

W filmie w życiu Lucy wszystko się kręci wokół tego, że przyjeżdża do niej mąż. Ona nagle będzie musiała podjąć kilka decyzji miłosno-życiowych. Będzie toczyć sama ze sobą prawdziwe wewnętrzne walki. Myślę, że moja bohaterka jest dość sympatyczną postacią. Choć nie da się nie zauważyć, że jest bardzo nastawiona na osiąganie swoich celów. Ale chyba nie ma w tym nic złego, bo te cele są pozytywne. Cechą charakterystyczną Lucy jest jej akcent. Na początku, kiedy w serialu zaczynałam grać tę postać, musiałam nad nim pracować. Pomagała mi osoba, której losy były trochę podobne do losów Lucy. Osoba ta mieszkała trochę w Stanach, więc jej polski też był złamany i mówiła z podobnym akcentem. Tak więc spotykałyśmy się, a ja nagrywałam ją na dyktafon, a potem odsłuchiwałam i ćwiczyłam. Dość szybko wskoczyło mi to w ucho, bo jestem typem „słuchowca”. Teraz już tak się z tym oswoiłam, że radzę sobie z akcentem bez większego przygotowania.

Wypada więc tylko życzyć widzom, by spotkanie ze światem Rancza uznali nie tylko za przedłużenie telewizyjnych klimatów, ale i za doświadczenie, które będzie można z radością co jakiś czas ponawiać. Tak jak dzieje się w przypadku wielu klasycznych polskich komedii podpisanych przez Chmielewskiego, Bareję czy Chęcińskiego.

Mamrot na pamiątkę

Powtórki pierwszej części i druga seria Rancza były w stanie pokonać takie hity, jak Skazany na śmierć czy "Taniec z gwiazdami”. Niektóre odcinki oglądało nawet ponad 7 milionów widzów! Gdy ważyły się losy skierowania do produkcji drugiej serii, to właśnie zaprzysięgli wielbiciele serialu wymogli na decydentach pozytywną decyzję. Fani serialu mają też swój udział w remontowaniu zabytkowego kościółka w Jeruzalu, gdzie powstawała część zdjęć, aktywnie uczestnicząc w akcji zbierania funduszy na ten cel. Sporą pomoc okazali też aktorzy, już dwukrotnie uczestnicząc w specjalnej licytacji wymyślonej przez księdza proboszcza Andrzeja Sobczyka. Jeruzal stał się z czasem atrakcją turystyczną. Wino "Mamrot Podlaski" w Jeruzalu kosztuje 4 złotych 50 groszy. Inicjatywą wykazał się właściciel lokalnego sklepu spożywczego, zamawiając wino marki wino o nalepkach bardzo podobnych do tego z Rancza, zresztą bez zgody twórców filmu. Natomiast miejscowy proboszcz już we współpracy z filmowcami sprzedaje pamiątkowe breloczki i pocztówki.

O aktorach

Ilona Ostrowska

Urodziła się 25.05.1974 roku. W 1998 roku ukończyła PWST we Wrocławiu. Grała we wrocławskich teatrach Polskim i K2. Jest żoną aktora i reżysera filmów niezależnych Jacka Borcucha, z którym ma córkę Miłkę.

Paweł Królikowski

Urodził się 1.04.1961 roku w Zduńskiej Woli. W 1987 roku ukończył PWST we Wrocławiu. W latach 1987–1990 występował w Teatrze Studyjnym ‘83 w Łodzi. Od 1992 roku współpracuje z TVP, między innymi jako twórca programów dla dzieci. Jest bratem Rafała Królikowskiego. Żoną Pawła Królikowskiego jest aktorka Małgorzata Ostrowska– Królikowska, znana między innymi z serialu Klan.

Cezary Żak

Urodził się 22.08.1961 r. w Brzegu Dolnym. W latach 1990–1995 występował w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, w latach 1995–1996 w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. Od 1997 roku gra w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Jego żoną jest aktorka Katarzyna Żak.

O reżyserze

Wojciech Adamczyk

Reżyser i aktor teatralny i filmowy. Urodził się 4.07.1959 roku w Szczecinie. W 1982 roku ukończył Wydział Aktorski warszawskiej PWST, a w 1987 roku Wydział Reżyserski tej samej uczelni. W latach 1982–1986 występował w Teatrze Popularnym w Warszawie. Reżyserował w Teatrze im. J. Szaniawskiego w Płocku (1986–1989) oraz w Teatrze Polskim we Wrocławiu (1989–1990). Od 1997 roku jest dyrektorem Teatru Powszechnego w Łodzi. W 1993 roku zdobył nagrodę im. Bohdana Korzeniewskiego dla absolwentów warszawskiej PWST. Dwa lata później łódzcy dziennikarze nagrodzili go „Złotą Maską” za największe osiągnięcie sezonu teatralnego 1994/95, czyli za reżyserię „Zemsty nietoperza” w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Z kolei w 1998 r. otrzymał katowicką „Złotą Maskę” za reżyserię „Boccacia” w Teatrze Muzycznym w Gliwicach. Jako aktor zagrał w filmie Godzina W (film TV 1979, reż. Janusz Morgenstern), serialu Dorastanie (odc. „1972”, 1987, reż. Mirosław Gronowski), filmie TV Armelle (1988, reż. Jacek Lenczowski).

Swojsko jak na ranczu

Na temat samego serialu Ranczo, którego trzecia seria właśnie powstaje, wypowiadali się już socjologowie i badacze mediów. To nie tylko fenomen pod względem sukcesu frekwencyjnego i potężnej grupy wiernych wielbicieli. To także, w powszechnej opinii, jeden z najbardziej udanych komediowych portretów własnych Polaków, jakie powstały w ciągu ostatnich lat. Miarą popularności Rancza jest fakt, że niektóre powiedzonka i fragmenty dialogów przedostały się już do języka potocznego. Tak wielki autorytet w dziedzinie komedii, jak reżyser Samych swoichSylwester Chęciński, po obejrzeniu kilku odcinków Rancza stwierdził, że wreszcie doczekał się godnych następców.

5 marca 2006 roku w TVP 1 pokazano pierwszy odcinek serialu Ranczo. Była to opowieść o Lucy Wilskiej, Amerykance polskiego pochodzenia, która odziedziczyła ponad stuletni dworek w podlaskiej wsi Wilkowyje. Początkowo mieszkańcy są wielce nieufni, a sytuacja jest tym bardziej skomplikowana, że władzę sprawuje tu Wójt, mający wiele najgorszych cech rodzimych ludzi władzy, w dodatku skonfliktowany od lat ze swym bratem bliźniakiem – proboszczem.

Z pewnością jedną z przyczyn sukcesu Rancza był inteligentny i w wielu szczegółach realistyczny scenariusz, który wyszedł spod pióra doświadczonych scenarzystów – Roberta Bruttera (W pustyni i w puszczy, doskonały serial Rodzina zastępcza) i Jerzego Niemczuka (Stacyjka). Ominęli oni zręcznie mielizny sentymentalizmu czy łatwej farsowości. Nasycili tekst przenikliwą satyrą, ale i ciepłem. Powodzenie przeszło najśmielsze oczekiwania realizatorów. Założenie podobne [do serialu Stacyjka] – pisał celnie w „Gazecie Wyborczej” Tadeusz Sobolewski – pokazać Polskę w pomniejszeniu, jako wieś Wilkowyje, z rywalizującymi między sobą, nienawidzącymi się bliźniakami – wójtem i plebanem – których gra ten sam aktor: Cezary Żak. Waśń, zgoda i znów waśń, jak w Zemście, jak w Samych swoich. Brakuje tylko okrzyku "Podejdź no do płota!” z filmu Chęcińskiego i Mularczyka.

Sobolewski słusznie zwracał uwagę, że jednym z atutów filmu jest fakt, iż na polskie sprawy w dużej mierze patrzymy z punktu widzenia osoby przybyłej z zewnątrz, która dla ludzi z Wilkowyjów jest lepszym wcieleniem ich samych. Jest pańska i demokratyczna zarazem, jak z westernu i z Rodziewiczówny – pisał krytyk. A więc wizerunek tylko łagodnie upiększony, bajka, ale bynajmniej nie bezkrytyczna czy przesłodzona. Okazuje się, że właśnie tego polska widownia oczekiwała.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…