Walory w postaci krajobrazowych i poznawczych geograficznie atutów mogą zrekompensować deficyty dialogów z naddatkiem. 5
Balmani przebywa w domu dziecka po tym, jak stracił matkę podczas trzęsienia ziemi. W miejscu, do którego trafił, czuje się wyobcowany. Klasa nie do końca go akceptuje, bo Balmani jest zamknięty i nieufny. Koledzy z otoczenia czynią mu drobne złośliwości. Balmani nieoczekiwanie porzuca dom dziecka i usiłuje wrócić w miejsce urodzenia, czyli do Katmandu. W nieodległej dżungli natyka się na szajkę kłusowników, którzy polują na tygrysy. Jednego zabili, drugiego pojmali i trzymają w klatce. Balmani korzystając z chwili nieuwagi napastników, wypuszcza młodego tygrysa i zabiera ze sobą. W pogoń za nimi podążają kłusownicy pod wodzą herszta Samchai. Jak się okazuje, ma on „wtyczkę” w domu dziecka. Jest nią kucharz, który informuje kłusowników o szczegółach poszukiwań. Tymczasem Balmani ze swoim podopiecznym podążają przez dżunglę w kierunku mitycznego klasztoru „Tygrysie Gniazdo”. Tam chłopiec spodziewa się znaleźć wiele odpowiedzi na dręczące go rozterki. Podróż jest okupiona rozlicznymi przygodami.

„Pamiętaj, że tygrysy robią się niebezpieczne, gdy zaczną jeść mięso” - uprzedza ktoś znający fizjologię zwierząt. Na razie Balmani karmi swojego pupila mlekiem. Właśnie trafili do osady nomadów, którzy przyjęli ich początkowo nieufnie. Balmani pomógł jednak przedtem dziewczynie z tego plemienia. Chłopiec opiekuje się ponadto tygrysem Pimi. Zasłużył więc na zaufanie. Nomadzi użyczają wędrowcom mleko kozie. Tygrysek nie jest jeszcze niebezpieczny.
„Pimi z Krainy Tygrysów” to oferta dla entuzjastów pięknych i egzotycznych plenerów. Balmani i jego druh przemierzają miejsca widokowo bajkowe i nieoczekiwanie zaskakujące. Przełęcze Himalajów, gęstwiny dżungli, pieniące się wodospady ujęte w szerokiej perspektywie odcisną niezapomniane wrażenia estetycznych wzruszeń. Konglomerat fauny i flory, zwierzęta kroczące pod okiem kamery niezrażone obecnością człowieka, to wszystko składa się na misterną mozaikę indyjskiego genius loci.

„Może jej tu nie ma, ale ona wciąż żyje w twoim sercu” - pociesza Balmaniego Hannah. Opiekunka w towarzystwie kucharza Jenana tropi ślady po zbiegłym chłopcu. Gdy go wreszcie znajdą, kobieta uzna za stosowne przekonać Balmaniego, iż śmierć matki nie stanowi kwintesencji jego losu i warto na nowo uwierzyć w sens życia. Taką nadzieję przynosi Balmaniemu przyjaźń, jaką zaoferował mu nieoczekiwanie oddany czworonożny towarzysz. Hannah tymczasem odkrywa dwuznaczną rolę Jenana. Kucharz przyznaje się do dwulicowej postawy i obiecuje poprawę.
Włoski film w reżyserii Brando Quilici to bardzo prosta konstrukcja, która nie przewiduje półcieni. Wszystko tu jest klarowne, a w układance tej obowiązuje podział wyłącznie na złe i dobre emocje. Dialogi na poziomie szkolnej etiudy, których dwuznaczną wymowę wzmaga niezbyt udany dubbing, obliczone są na odbiór przez widza niedomagającego się przesadnych pułapek intelektualnych. Walory w postaci krajobrazowych i poznawczych geograficznie atutów mogą jednak zrekompensować te deficyty z naddatkiem. Warte odnotowania pozostaje także spektakularne okiełznanie zwierzęcego spectrum na planie filmu „Pimi z Krainy Tygrysów”. Słonie, tygrysy i nosorożce sprawiają wrażenie, jakby poruszanie się przed obiektywem było ich naturalną właściwością.

Pimi oraz Balmani chcą dotrzeć do celu. Klasztor Tygrysie Gniazdo to jednocześnie miejsce, gdzie medytują mnisi. Tam też znajduje się azyl dla ginących gatunków zwierząt. Samych tygrysów uchowało się poza klatkami ogrodów zoologicznych niewiele. Najlepszy z aktorów filmu tygrys Pimi samą tylko wiarygodną rolą naturszczyka zasługuje na taki kres wędrówki.