Pięć lat po wydarzeniach z Jurassic World Dominion, ekologia planety okazała się w dużej mierze niegościnna dla dinozaurów. Te, które pozostały, żyją w odizolowanych środowiskach równikowych o klimacie przypominającym ten, w którym kiedyś się rozwijały. W międzyczasie tajny zespół dowodzony przez wykwalifikowaną specjalistkę Zorę Bennett (Scarlett Johansson) musi pozyskać materiał genetyczny od trzech najbardziej masywnych dinozaurów na świecie. Dzięki temu wejdą w posiadanie klucza do leku, który przyniesie ludzkości cudowne korzyści ratujące życie. Kiedy spotykają pewną cywilną rodzinę, która uległa wypadkowi podczas żeglarskiej wyprawy, misja się komplikuje i w wyniku niefortunnych zdarzeń wszyscy zostają uwięzieni na wyspie. Wkrótce staną twarzą w twarz ze złowieszczym, szokującym odkryciem, które było ukrywane przed światem przez dziesięciolecia.
Od czasu do czasu, lubię obejrzeć sobie jakiś film :)

Produkcja, która zamiast tchnąć nowe życie w serię, raczej boleśnie uwydatnia jej zmęczenie materiału. 3

Jurassic World: Odrodzenie miał być nowym otwarciem dla kultowej franczyzy. Tytuł sugerował odświeżenie formuły, odważniejsze pomysły i powrót do korzeni, które przed laty przyniosły sukces pierwszemu Parkowi Jurajskiemu. Efekt? Produkcja, która zamiast tchnąć nowe życie w serię, raczej boleśnie uwydatnia jej zmęczenie materiału.

Jurassic World: Odrodzenie (2025) - Jonathan Bailey (I), Scarlett Johansson

Już prolog filmu zwiastuje problemy, którego symbolami są Snickers i inne nachalne lokowania produktu od pierwszych minut przypominają, że obok dinozaurów na ekranie rządzi marketing. Niestety, fabularnie niewiele jest lepiej. Schematyczne budowanie drużyny, wprowadzenie postaci, które szybko stają się zbędnym balastem (szczególnie "druga ekipa" złożona z ojca i jego dwóch córek), oraz przewidywalny rozwój wydarzeń to elementy, które nie oferują nic, czego byśmy już nie widzieli.

Przedstawiciel bogatej firmy farmaceutycznej buduje drużynę mającą na celu zdobycie próbek trzech największych dinozaurów na świecie. Ekspedycja pod dowództwem postaci granej przez Scarlett Johansson wyrusza w tereny równikowe, aby spotkać się z wielkimi stworzeniami. Nasza drużyna natrafia po drodze na rodzinę, której łódź została zatopiona wskutek spotkania z morskimi dinozaurami. Jakiś czas później wszyscy oni trafiają na wyspę, gdzie muszą zmierzyć się z szokującymi nowinami, które do tej pory były ściśle tajne.

Jurassic World: Odrodzenie (2025) - Scarlett Johansson, Jonathan Bailey (I)

Najlepsze sceny? Ataki mozazaura, które dynamiczne, efektowne i momentami rzeczywiście robiące wrażenie. Sekwencje z tyranozaurem również mają potencjał wizualny, choć często toną w braku logiki inscenizacyjnej. Brakuje w nich spójności, bowiem raz jest głęboko, raz płytko, raz spektakularnie, raz kuriozalnie. Efekt? Widz szybko orientuje się, że napięcie jest wyłącznie iluzoryczne i tak naprawdę na ekranie widzimy to, co akurat pasuje reżyserowi do efektownej sceny.

Dinozaury, niegdyś symbol wizualnej perfekcji, dziś prezentują się przeciętnie. Projekt nowych "mutantozaurów" jest mało oryginalny, a miejscami wręcz odpychający. Dolores, mały dinozaur-maskotka, to kolejny dowód na próbę odtworzenia sukcesu "popkulturowych maskotek" znanych z innych franczyz. Oglądając Jurassic World: Odrodzenie od razu przypominają się porgi z nowej trylogii "Gwiezdnych wojen". Problem w tym, że w obu tych przypadkach brakuje temu wszystkiemu autentycznego uroku.

Jurassic World: Odrodzenie (2025) - Rupert Friend, Mahershala Ali

Scenariusz, choć momentami stara się zadawać pytania o etykę ingerencji w naturę i granice ludzkiej pychy, robi to powierzchownie. Wątki giną pod ciężarem efektów specjalnych i kolejnych scen akcji, które nie budują napięcia, a jedynie powielają znane chwyty. Nawet muzyka będąca zazwyczaj jednym z atutów serii, tym razem wypada blado, nie oferując nic poza poprawnym, ale wtórnym tłem dla wydarzeń na ekranie. Tak naprawdę największym plusem ścieżki muzycznej jest to, że można posłuchać w jednej - a jakże - głupawej scenie motywu z oryginalnego filmu.

Najnowsza odsłona Jurassic World to film, który obiecuje "odrodzenie", ale dostarcza jedynie bezpiecznej kalki tego, co już dobrze znamy. Brakuje świeżych pomysłów, wyrazistych postaci i prawdziwego ryzyka artystycznego. To kino, które zadowoli wyłącznie najbardziej wyrozumiałych fanów dinozaurów. Pozostałym pozostaje czekać na odważniejszą wizję lub - co w mojej opinii bardziej zasadne - pozwolić tej serii godnie odejść na emeryturę.

2 z 3 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 2
ana481516 3

Szczerze? Odradzam. Do połowy filmu nic się nie dzieje, a jak już zaczyna to efekty CGI aż biją po oczach. Muzyka też nie robi żadnego wrażenia, a postaci bardzo mdłe.

JustynaMacugowska

Zgadzam się z opinią recenzenta. Wczoraj byłam na seansie i jestem zawiedziona. Film płytki, bez konkretnej fabuły, czuć, że zrobiony na siłę, niesamowicie widoczne efekty CGI, a zmutowane dinozaury bardziej przypominały coś z Avatara i Obcego, niż spuściznę Jurassic Park. Część całkowicie nie potrzebna. Oby już nie próbowali dalej tego ciągnąć i dali "tej serii godnie odejść na emeryturę" – jak napisał Gracjan. Dotychczasowe dwie trylogie były bardzo dobre i zamknęły jak dla mnie ten rozdział ostatecznie!

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Proszę czekać…