Film Alain Guiraudie tapla się w przeręblu własnej bezradności, z jakiego usiłuje wybrnąć niczym zaskoczony topielec, pod którym nagle załamała się tafla 4
Jeremie stanął nad grobem właśnie grzebanego pryncypała, którego żałobnik nie widział od dekady. Chowany na cmentarzu Saint Martin nieboszczyk ongiś był dla przybysza autorytetem. Teraz denata żegna cała familia. Jeremie dotarł tu z Tuluzy. Podczas uroczystości okolicznościowych dawno niewidziany gość okaże się atrakcją towarzyską. Wdowa cieszy się jego obecnością. Jej syn pracuje od świtu do nocy i nie ma czasu opłakiwać straty ojca. Tutejszy ksiądz swoimi wizytami w domu pamiętających koi utratę bliskiej osoby. Adoracja intruza napotyka jednak w pewnym momencie na zdecydowaną kontrę. „Chcesz się przespać z moją matką” – skacze do gardła Jeremiemu syn wdowy, Vincent. Właściwie nieznane są powody, dla których turysta z Tuluzy wcale nie spieszy się z powrotem w rodzinne strony. Wdowa wręcz zabiega o pozostanie na miejscu wiedzionego ekscentrycznym sentymentem Jeremiego.

„Twoja noc w stodole jest mało wiarygodna” - oznajmią świadkowie pokrętnych tłumaczeń swojego gościa. Jeremie chaotycznie błąka się po okolicy, zbiera grzyby, wędruje śladami młodości. Na plecach czuje jednak oddech Vincenta, któremu nie może pomieścić się w głowie, iż mężczyzna szczodrze podjęty w domu matki przybywa tu bezinteresownie. Jeremie po wielokroć lekceważy nalegania krewkiego rówieśnika, by natychmiast opuścić miasteczko. Wreszcie wśród mężczyzn dochodzi do decydującej scysji, w wyniku której Jeremie zabija i grzebie swojego prześladowcę. Ciało denata niefortunny zabójca zakopuje w lesie. Zamiast jednak uciekać, Jeremie decyduje się pozostać w domu wdowy i trwać w zgoła kłopotliwych dla siebie okolicznościach. Zarówno kobieta, ksiądz, żona Vincenta oraz przyjaciel domu – Walter - wyczuwają osobistą rolę przybłędy w zniknięciu poszukiwanego. Jeremie snuje wykluczające się opowieści co do wieczoru, w którym zaginął słuch po Vincencie. Jedną z nich będzie fantazja o nocy spędzonej w tajemniczej stodole. Zanim policja zawiadomiona porzuceniu przez miejscowego watażkę swojego gniazda podejmie jakiekolwiek kroki dochodzeniowe, domownicy nie przestaną spokojnie deliberować nad tym drażliwym stanem rzeczy.
Alain Guiraudie postanowił przespacerować się po francuskiej prowincji i sprawdzić, jak się ona mentalnie miewa w stosunku centrów europejskich. Reżyser wybrał się w ryzykowną podróż ze zbiorem schematów na temat go interesujących, wyrobionych zapewne już dużo wcześniej. Podczas ekskursji artysta nie znalazł dowodów na odkrywcze przemyślenia, a i uprzednie do żadnych konkluzji go nie zaprowadziły. Jeremie snuje się po nieswoim gruncie, z uporem maniaka nie chce go opuścić, a miejsce ponoć wrogie - zgłębia łakomie, wręcz z masochistyczną satysfakcją. „Kochają tego dupka” - ku zgrozie wypowiadanych zdań konstatuje wrogo nastawiony Vincent. Film Alain Guiraudie tapla się w przeręblu własnej bezradności, z jakiego usiłuje wybrnąć niczym zaskoczony topielec, pod którym nagle załamała się tafla. Kolejne fragmenty kry obsuwają się jednak sukcesywnie wraz z nieszczęśnikiem chcącym osiągnąć bezpieczny grunt. Wymowa filmu Mizerykordia nie zadowoli chyba z tego powodu żadnego z zaangażowanych weń twórców i obserwatorów.

„Przepraszam, tylko sprawdzamy” - oznajmia Jeremiemu funkcjonariusz lokalnej policji gotowej wreszcie podjąć sprawę tajemniczego zniknięcia. Dotąd umowne dochodzenie zajmowało ewentualnie tylko rodzinę Vincenta. Przy kieliszkach pastis rozważali członkowie familii, gdzie też mógł przepaść rozgorączkowany awanturnik. Bliskim było chyba nawet na rękę, iż środowiskowy mąciciel chwilowo zniknął z ich horyzontów. Policja nagle nabrała wigoru, wysyłając swój patrol w ślad za Jeremiem. Funkcjonariusze sprawdzają zatem, jakie mężczyzna grzyby podniesie z leśnej ściółki, na którym boku sypia, z kim rozmawia. Jeśli z poszukiwań Alain Guiraudie prowadzonych w celu zgłębienia duszy prowincjonałów niewiele wyniknie, reżyser zawsze może wykpić się wygodnym sloganem: przepraszam, tylko sprawdzałem.
Dziękujemy za seans sieci Cinema City