Reżyser filmu „Serce zna prawdę” spełnił zapewne oczekiwania swoich zwierzchników i zrealizował bajkę dość przemyślaną, konsekwentną, ale do bólu obliczalną 4
Werdykt jest nieubłagany. „Nastąpiła śmierć mózgu” – oznajmia obojętnym głosem lekarka rozhisteryzowanej żonie i matce. Pedro przeholował w szarży motocyklowej i znalazł się pod kołami innego samochodu. „Wszystkie pozostałe narządy są zdrowe, może być dawcą” – komunikuje w kolejnych zdaniach znieczulona na wrażliwość pacjentów lekarka. Manuel okazuje się beneficjentem tej sytuacji. Rzutki biznesmen beznamiętnie odcinał dotąd kupony swoich benefitów, projektów, inwestycji. Nad jego losem nagle pojawia się kryzysowa smuga. Manuel w dość młodym wieku uskarżał się na dolegliwości serca. Wreszcie dopada mężczyznę przełom skutkujący niezbędną operacją i przeszczepem. Odtąd Manuel egzystować musi z nieswoim sercem, tym pozyskanym z ciała Pedra. Niefortunny motocyklista osierocił syna. Opłakiwać nieboszczyka będzie także wciąż atrakcyjna żona. Manuel żył dotychczas w ekskluzywnym świecie. Energię do działań w obecnym otrzymał jednak spoza swojego środowiska naturalnego. Czas zatem spłacić długi.
Świat, w jakim żył Pedro, nie był wolny od kłopotów. Mieszkańcy jego osiedla tłumnie występują wobec samorządu, który rzekomo chciałby wysiedlić lokatorów oraz przeznaczyć ich posiadłość pod tereny rekreacyjne. Dotychczas Manuel był obojętny na problemy zwykłych ludzi. Wszystko mu służyło. 44-letni biznesmen nie miał nawet podstaw, by myśleć o tych, których trawią egzystencjalne kłopoty. „Leżałem nagi przy pompie basenowej” – wspomina z nutą zażenowania Manuel wyposażony w już „pożyczone” serce. Na ekranie telefonu wyświetla się obraz balangi niegdysiejszych nuworyszy niezbyt wiedzących, co zrobić z gotówką. Manuel otrzymał nowe życie dzięki komuś spoza swojego świata. Nadarza się zatem szansa rewanżu. Manuel ma pieniądze i wpływy. Posiada także dobrą wolę i chęć zadośćuczynienia tym, których dotąd nawet nie dostrzegał. „Słuchaj, Che Guevara, od kiedy ty masz zasady?” – kpi bliski współpracownik Manuela niewierzący w jego uczciwą metamorfozę.
Serce zna prawdę to prosta opowieść z kategorii „Książę i żebrak” ubrana we współczesne szaty nieskomplikowanej, lecz poniekąd odkrywczej konstrukcji. Niniejsza inscenizacja wypada mimo to banalnie. Podręcznikowa zamiana ról pomknie w kierunku klasycznych prawideł kina skierowanego ku pokrzepieniu serc. Zastanawiającą wyda się tylko okoliczność, dla której w takich sytuacjach drastyczna przemiana wypada wyłącznie na korzyść zblazowanego osobnika oraz jego nowego otoczenia. Co szkodziłoby twórcom podobnej opowieści przyjąć ryzykowne założenie, iż posiadacz otrzymanych gratis wartości zamiast szlachetnieć, degeneruje siebie i swoich ofiarodawców? Zbyt odważna teza mogłaby zmącić jednak samopoczucie właścicieli pasma, które emituje z założenia pogodny metraż. A przecież nie za irytację płacą abonenci stosownego kanału.
„Nie przywykłam dostawać tego, na czym mi zależy” – tłumaczy się sprzątaczka, którą w poprzednim wcieleniu Manuel sukcesywnie ignorował. Teraz biznesmen niespodziewanie zaprosił kobietę na wspólną kolację. Służąca jest skonsternowana okolicznościami wydarzenia oraz niezrozumiałymi intencjami szefa. Reżyser filmu Serce zna prawdę spełnił zapewne oczekiwania swoich zwierzchników i zrealizował bajkę dość przemyślaną, konsekwentną, ale do bólu obliczalną. Widzowie niby otrzymali to, na czym im zależało. Przełkną ten deser prawdopodobnie jak wiele podobnych. Oblizać się po nim przyjdzie odruchowo. Zapomnieć - chyba jeszcze szybciej.