Grupa niedoszłych motocyklistów z przedmieścia rusza w drogę w celu przeżycia przygody swojego życia, jednak dostaną więcej niż chcieli, kiedy spotkają gang z Nowego Meksyku zwany Del Fuegos.

Bohaterowie drugiego planu

Gdy zastanawialiśmy się, kto powinien zagrać Jacka, lidera gangu Del Fuego, dużo myślałem o „Dzikim” z Marlonem Brando. Doszliśmy do wniosku, że postać Jacka musi być zagrana absolutnie serio, co stworzy pożądany kontrast. Dla Jacka motocykle to nie zabawa, to sposób na życie. Ray Liotta był kimś, kogo nam było trzeba – opowiadał Becker. Ten wybór nie dziwi: Liotta stworzył przecież niezwykle wyraziste postaci bohaterów zahipnotyzowanych złem, niebezpiecznych buntowników. Wystarczy wspomnieć chociażby „Dziką namiętność” (1986) Jonathana Demme’a czy „Chłopców z ferajny” (1990) Martina Scorsese. Był tylko jeden, za to niewątpliwie poważny, problem: Liotta nigdy nie jeździł na motocyklu. Widocznie nastał czas, by się tego nauczyć – żartował aktor. – Była z tego kupa zabawy.

Jako Maggie, właścicielka przydrożnej kafejki, która podbija serce Dudleya, wystąpiła Marisa Tomei („Mój kuzyn Vinny”, „Za drzwiami sypialni”). Reżyser twierdził, że do każdej bez wyjątku roli wnosi ona naturalną słodycz, która nie jest ani trochę sztuczna czy mdląca. Aktorka żartowała, że wcale nie obawiała się pracy z czterema gwiazdorami. To było bardzo miłe. Wszyscy wręcz prześcigali się w trosce o mnie – śmiała się. – Poza tym, lubię takie role jak Maggie – trzeba znaleźć w nich cienką linię pomiędzy realizmem a komicznymi elementami. Żonę Douga, Kelly, zagrała Jill Hennessy („Jordan”, „Amator kwaśnych jabłek”), a Karen, małżonkę Bobby’ego – Tichina Arnold (popularny sitcom „Everybody Hates Chris”). Hennessy, podobnie jak Macy i Liotta, grała w sposób realistyczny. Natomiast Arnold przyznała, że praca z Lawrencem była dla niej łatwa, ponieważ doskonale poznała się z nim podczas pracy w telewizji i na planie filmu „Agent XXL”. Gościnnie pojawił się też w filmie weteran wspomnianych wyżej klasycznych opowieści motocyklowych , Peter Fonda.

O aktorach

John Travolta

Właściwie John Joseph Travolta. Wybitny aktor amerykański. Urodził się 18.02.1954 roku w Englewood pod Nowym Jorkiem. Karierę rozpoczynał w reklamach telewizyjnych i w teatrze. W 1975 roku odniósł sukces na Broadwayu w musicalach „Grease” i „Over Here!”. W 1977 triumfował w filmie muzycznym „Gorączka sobotniej nocy”. Po okresie zapomnienia odbudował swą pozycję jako wszechstronny aktor po roli zawodowego zabójcy w „Pulp Fiction” (1994) Quentina Tarantino. Jest mężem aktorki Kelly Preston.

Tim Allen

Właściwie Timothy Alan Dick. Urodził się 13.06.1953 roku w Denver, stan Colorado, w rodzinie pośrednika w handlu nieruchomościami. Gdy miał 11 lat, jego ojciec zginął w wypadku samochodowym, osierocając dziesięcioro dzieci. Tim, mimo studiów w Western Michigan University, w 1978 roku wpadł w poważne kłopoty – trafił do więzienia na ponad dwa lata za handel narkotykami. Jak sam twierdzi, to doświadczenie całkowicie zmieniło jego życie. Postanowił poświęcić się pisaniu skeczów i występom estradowym. Przez wiele lat pracował z powodzeniem jako komik, między innymi w słynnym klubie Comedy Castle w Detroit. Wielką popularność przyniósł mu udział w serialu „Pan Złota Rączka” (dwie nominacje do nagrody Emmy oraz Złoty Glob w 1995 roku), który otworzył mu drogę do produkcji kinowych. Prowadził też popularne show telewizyjne „Tim Allen Rewires America” oraz „Tim Allen: Men Are Pigs” (1991). Największe sukcesy Allena to niezwykle popularne komedie familijne, takie jak dwie części „Śniętego Mikołaja” oraz „Niejaki Joe”. Allen jest autorem bestsellerowej autobiografii „Don’t Stand Too Close to a Naked Man” (1994). Jego druga książka to „I’m Not Really Here”.

William H. Macy

Właśc. William Hall Macy. Amerykański aktor filmowy i teatralny, także scenarzysta. Urodził się 13.03.1950 roku w Miami. Studiował pod kierunkiem Davida Mameta w Goddard College, w stanie Vermont. Wraz z nim i Stevenem Schachterem założył słynny zespół teatralny St. Nicholas Theater w Chicago. Z żoną (od 1997 roku, dwie córki) Felicity Huffman jest członkiem nowojorskiego Atlantic Theater Company. Na scenie debiutował w latach 70. i wkrótce zaimponował wszechstronnością. Przez wiele lat w kinie grywał drugoplanowe role i epizody. Pierwszą ważną rolą był policjant w „Wydziale zabójstw” (1991) Davida Mameta, z którym stale współpracuje. Wyreżyserował film „Lip Service” (1988, TV). Był scenarzystą następujących filmów: “Thirtysomething” (1987, serial TV, odc. Sifting the Ashes), “Above Suspicion” (1995), „Every Woman’s Dream” (1996, TV), “A Slight Case of Murder” (TV, 1999), “Door to Door”(2002, TV), “Just Walk in The Park” (TV, 2002). Wystąpił także w dziesiątkach odcinków seriali telewizyjnych. Zdobył nominację do Oscara za brawurową rolę w „Fargo” (1996) Joela Coena. Przez przyjaciół nazywany „Willie”. „Nikt nie zostaje aktorem dlatego, że miał szczęśliwe dzieciństwo” – powiedział kiedyś.

Martin Lawrence

Aktor amerykański. Urodził się 16.04.1965 roku we Frankfurcie nad Menem. Twierdzi, że komikiem został dzięki zachętom matki. Popularność przyniósł mu udział w serialu „What’s Happening Now!” (1987–1988). Jednocześnie z powodzeniem występował jako komik estradowy w waszyngtońskich klubach. Jego pozycję umocnił program komediowy HBO „Def Comedy Jam”, który z powodzeniem prowadził, a potem serial „Martin”, którego był gwiazdą. Z ciepłym przyjęciem spotkał się wyreżyserowany przez niego według własnego scenariusza film „Nigdy nie mów kocham” (1996), ale prawdziwie gwiazdorską pozycję uzyskał dzięki filmowi „Bad Boys”. Sukcesem kasowym były też dwie komedie z cyklu „Agent XXL”.

O reżyserze

Walt Becker

Właśc. Walt William Becker. Reżyser, scenarzysta i producent. Urodził się 16.09.1968 roku w Los Angeles. Ukończył USC School of Cinema-Television w 1995 roku. Pracował w telewizji jako producent i scenarzysta („Team Extreme”, „Downfall”, „Morpheus”). Wielki sukces kasowy odniósł komedią „Van Wilder”. Jest autorem dwóch powieści. Pierwsza z nich – „Link”, gościła cztery tygodnie na liście bestsellerów „Los Angeles Times”. Prawa do ekranizacji zakupiła wytwórnia Disneya – Becker planuje wyreżyserować i wyprodukować jej adaptację. Kolejna – „Misconception”, powstała we współpracy ze słynnym prawnikiem Robertem Shapiro. Wytwórnia Phoenix Pictures zamierza przenieść ją na ekran.

Pojedynki na śmiech

Travolta wspominał, że atmosfera na planie przypominała forsowne, ale przyjacielskie zawody w tym, kto będzie najbardziej zabawny. To współzawodnictwo trwało nie tylko podczas ujęć, ale i między nimi. Tim i Martin to przecież komicy estradowi, którzy dowcip mają we krwi, ja i Macy jesteśmy aktorami równie często grającymi role dramatyczne, co i komediowe. Nic dziwnego, że można powiedzieć, iż pracowaliśmy podwójnie. Każdy chciał udowodnić, że potrafi rozśmieszyć pozostałych także w przerwach w pracy. Miało to podobno duży wpływ na zmiany w scenariuszu. Obecny podczas zdjęć scenarzysta Copeland, za zgodą reżysera i producentów, na gorąco dopisywał wiele kwestii, często czerpiąc je wprost z wzajemnych popisów aktorów poza planem.

Martin Lawrence stworzył postać będącą pod wieloma względami przeciwieństwem bohatera Travolty. To człowiek, o którym trudno doprawdy powiedzieć, że odniósł sukces. Więcej – nie miał odwagi swych marzeń zrealizować. Ale podróż zmienia go, dodaje mu energii. Aktor uchwycił, zdaniem reżysera, tę metamorfozę znakomicie. Co do Macy’ego, to Becker twierdził, że „ścigał go jak pitbull”. Powód? Powiem szczerze, że po prostu nikogo innego nie wyobrażałem sobie w roli Dudleya i gotów byłem zrobić wszystko, by go pozyskać. Tylko Bill potrafi być tak zabawny, przy jednoczesnym zachowaniu realistycznego rysunku postaci, bez którego komedia łatwo może stać się wygłupem.

Aktor tak mówił o swym bohaterze: Jest to wariant postaci, jakie grywałem wcześniej. Nieśmiały, naiwny, zagubiony facet, ale w żadnym razie nie głupiec czy tchórz. A w tym przypadku uda mu się zdobyć dziewczynę – i bardzo dobrze! Macy wspominał, że klucz do filmu znalazł, gdy wraz ze swymi partnerami rozmawiali o postaciach. Doszliśmy do wniosku, iż musi być to rzecz o mężczyznach, którzy zdecydowali, że muszą się zdobyć na rzeczy, których się do tej pory lękali. I muszą zrobić to już – bo to naprawdę ostatni moment.

Swobodni jeźdźcy 2007

Mike Tollin tłumaczył, że założeniem twórców filmu było obsadzenie czterech wybitnych aktorów w równorzędnych rolach. Zawsze byliśmy zdania, że film to praca zespołowa. Obsadzenie jednej słynnej gwiazdy i trzech wspomagających go aktorów byłoby błędem. Nie raz już w ten sposób psuto dobry pomysł na film – mówił. Becker entuzjazmował się: O takiej obsadzie nie śmiałem marzyć w najśmielszych snach. A jednak się udało! Tim Allen bardzo chciał zagrać w filmie, bo bardzo mu się spodobała rola dentysty, który pragnie zmienić swoje życie. Są w niej elementy slapsticku, ale i sporo powagi. Aktor ostatnio, jak wiadomo, jest gwiazdą filmów familijnych. Szczerze mówiąc, nie grałem w filmie dla dorosłej widowni od czasu „Galaxy Quest” (DVD: „Gwiezdna załoga”). Moim zdaniem, „Gang Dzikich Wieprzy” to opowieść o czterech facetach, którzy w swoim życiu nigdy nie robili tego, co naprawdę chcieli. I teraz usiłują to w końcu zmienić. Postać, którą gram, Doug, jest bierna i zbyt poukładana. Trochę przypomina w tym mnie, ale tylko pod niektórymi względami. Oczywiście radością było przy tej okazji poszaleć na motocyklu. Jeździłem już wcześniej – ale przeważnie na angielskich sportowych maszynach jak BSA czy triumph. Ale harley ma jednak swój niepowtarzalny styl. Allen nie mógł się nachwalić swoich filmowych partnerów. Martin to cichy człowiek, a przy tym zawodowy komik. Od razu połączył nas rodzaj braterstwa i porozumienia. Macy jest uznanym aktorem teatralnym o wielkim doświadczeniu, profesjonalistą w każdym calu, w dodatku obdarzonym wielkim poczuciem humoru. A Travolta to po prostu ujmujący, niezwykle zabawny gość. Gdy nasza czwórka dosiadła motocykli, to była naprawdę niezła jazda! Travolta był wręcz zdziwiony, że na podobny pomysł nie wpadł nikt wcześniej. Przecież motocykle to jedno z najpopularniejszych hobby w Stanach. Warto było spojrzeć, co się pod tym sposobem spędzania wolnego czasu kryje. Mój bohater, Woody, zaintrygował mnie, ponieważ to na pozór szczęśliwy facet, który ma wszystko. Odniósł sukces zawodowy, ma najładniejszą żonę i najbardziej udane dzieciaki i najdroższe, naprawdę odlotowe zabawki, na które go bez problemu stać. A jednocześnie kryje tajemnicę, życiowa klęska zbliża się do niego wielkimi krokami.

Ujeżdżanie harleyów

Jeżdżąc na harleyu z pewnością się wywrócisz, nie ma tylko pewności kiedy. Tak ponoć mawiają znawcy tych maszyn. Dlatego też ważne było szkolenie aktorów. Ryzyko groźnych wypadków należało ograniczyć do minimum. Dodatkową trudnością był kompletnie różny poziom znajomości maszyn przez aktorów. Travolta jeździ jak zawodowiec, Allen dobrze zna motocykle, ale sportowe, a to inna bajka, Macy miał doświadczenie, ale bardzo skromne, Lawrence w ogóle w życiu nie siedział w siodełku. Jack Gill, szef kaskaderów, miał zatem za zadanie wyszkolić aktorów jeszcze przed zdjęciami, w czasie specjalnego obozu. Jeździli pustymi drogami w okolicach Malibu Canyon. Kiedy jeździsz motocyklem w normalnym ruchu samochodowym, po prostu nie rozwijasz takiej szybkości. Kiedy rozpędzisz się potężną maszyną na pustej drodze – nie tak łatwo zahamować – przekonałem się o tym parę razy – wspominał Allen. – Masa, którą kierujesz, jest potężna i trudno nią sterować, ale jeśli już jedziesz, na Boga, cóż to za uczucie! Zrozumiałem to oszałamiające poczucie wolności i niezależności od wszelkich praw. To jak narkotyk, tyle że całkiem legalny – zauważył Macy. Tak go wciągnęła jazda, że zapisał sobie w umowie, by mógł zatrzymać motocykl, na którym jeździł w filmie. Macy używał modelu Sportster, uchodzącego za pojazd dla mało odważnych. Ale zapewniał, że wrażenia były zdumiewające.

W filmie, w charakterze statystów, wzięło udział ponad 1300 autentycznych motocyklistów, na planie znajdowało się jednocześnie nawet ponad 100 maszyn. Słynne historyczne modele Greeny, Sunshine i Paul 2 zagrały w „Gangu Dzikich Wieprzy”. Dużą rolę odegrał też potężny byk, który pojawia się w jednej ze scen. Zaszarżował on na ekipę, która musiała uciekać w popłochu. Ale nikomu nic się nie stało – także zwierzęciu.

W pyle Nowego Meksyku

Niemal cały film nakręcono w plenerach Nowego Meksyku. Miasto Albuquerque „zagrało” Cincinnati, plenery Nowego Meksyku zastąpiły też inne okolice, które przemierzają bohaterowie. Kręciliśmy przez trzy miesiące film drogi i mieliśmy do czynienia z bardzo zmienną pogodą: z małymi cyklonami, burzami piaskowymi i niezwykle ulewnymi deszczami – wspominał Becker. – Chwilami czułem się jakbym kręcił „Lawrence’a z Arabii” – panował taki skwar i gwałtowne wiatry.

Dużą rolę na planie odegrał scenograf Michael Corenblith, który skontrastował przytulne wnętrza domów bohaterów w Cincinnati z surowym miasteczkiem na Zachodzie, gdzie władzę sprawują Del Fuegos. Jego pomysłem była stopniowa zmiana palety barwnej dekoracji, od wygaszonych kolorów w Cincinnati po orgię mocnych barw podczas sceny Madrid Chili Festival. Zadbał także o to, by pokazać istotną różnicę pomiędzy barem motocyklistów Byker’ Island w rodzimym mieście bohaterów a siedzibą Del Fuegos. Ten pierwszy lokal przypomina raczej sklepik, gdzie przede wszystkim sprzedaje się pamiątki, a piwo jest dodatkiem. Ten drugi to przeciwnie – siedziba niebezpiecznych ludzi, gdzie trunki leją się strumieniami i nie ma miejsca na swoistą elegancję. Bar Del Fuegos wybudowano na terenie słynnego Bonanza Creek Ranch, gdzie nakręcono setki westernów, z „Lone Rangerem”, „Młodymi strzelbami” czy „Silverado” na czele. To zresztą było zgodne z koncepcją scenografa, który chciał połączyć elementy z klasycznych filmów w stylu „Easy Ridera” z mocnymi nawiązaniami do estetyki westernu. Znaczna część zdjęć powstała w miasteczku Madrid, gdzie w XIX wieku znajdowała się kopalnia, potem opuszczona. Miasteczko przekształciło się w tzw. „ghost town”, a obecnie znajduje się tu kolonia artystów. Powstała tu dekoracja lokalu „Maggie’s Dinner”, nawiązująca ściśle do przydrożnych jadłodajni przy słynnej autostradzie 66.

Na wyraźne życzenie reżysera, wybitny operator Robbie Greenberg, który pracował już z sukcesem w Nowym Meksyku przy „Fasolowej wojnie” (1988) Roberta Redforda, miał unikać uładzonego pocztówkowego stylu, charakterystycznego dla komedii i w pełni wydobyć surowe piękno krajobrazu. O kostiumy zadbała Penny Rose, która pracowała przy filmach z cyklu „Piraci z Karaibów”. Śmiała się, że motocykliści są trochę jak piraci, bo dbają o efektowny ubiór. Szczególną radość sprawiło jej ubranie Macy’ego – zwłaszcza hełm z lat 40. i dziwaczne ciemne okulary. Aktor przyznał, że noszenie czarnych spodni z ciężkiej czarnej skóry w temperaturach Nowego Meksyku nie było zbyt dobrym pomysłem.

Na ścieżce dźwiękowej filmu znalazło się wiele klasycznych utworów rockowych, m.in. w wykonaniu Grand Funk Railoard, AC/DC czy Foghat.

Weekendowi wojownicy

Od czasów słynnego filmu „Dziki” („The Wild One”, 1950, reż. Laslo Benedek) z Marlonem Brando w roli głównej Hollywood stworzyło bogatą mitologię zbuntowanych motocyklistów – wielbicieli wolności, rebeliantów bez powodu. Powstał cały zaskakująco popularny podgatunek filmów o ich wyczynach. Wielką rolę odegrał tu słynny niezależny producent Roger Corman. To on wyprodukował film „Dzikie anioły” („Wild Angels”, 1966, reż. Roger Corman) z Peterem Fondą w roli głównej. Najsłynniejszym filmem o motocyklistach był rzecz jasna „Swobodny jeździec” („Easy Rider” , 1969, reż. Dennis Hopper) z rewelacyjnym występem Jacka Nicholsona. W tym przypadku sensacyjna fabuła była pretekstem – film stał się peanem na cześć swobody, choćby i prowadzącej do zagłady. Te tradycje nie były rzecz jasna obce twórcom filmu. Brad Copeland, scenarzysta filmu, ma na swoim koncie pracę przy dwóch niezwykle popularnych serialach telewizyjnych – „Arrested Development” oraz „My Name Is Earl”. Zaintrygowała mnie stosunkowo nowa subkultura mieszkańców przedmieść, którzy harują ciężko przez cały tydzień, by w weekend dosiąść swych żelaznych rumaków – tłumaczył scenarzysta. – Pomyślałem sobie, że to doskonały materiał na komedię. Ci ludzie pracują od dziewiątej do piątej, a potem marzą, by się wyrwać, tęsknią za swobodą. Copeland uważał, że główną sprawą było trafne sportretowanie postaci. Myślę, że moi bohaterowie uważają się za swego rodzaju pozerów. Chcą z tym skończyć i właśnie dlatego pewnego dnia wpadają na myśl: dlaczego by nie wypuścić się w prawdziwą podróż? Sądzę, że wynika to z przekonania, iż nikt nie chce się czuć w życiu do końca bezpiecznie. Ci faceci kochają swoją pracę, swoje żony, swoje rodziny i dzieci, ale jednocześnie jest w nich inne pragnienie: żyć niebezpiecznie, na krawędzi, choćby przez parę dni. Wiedzą, co chcą poczuć, ale nie zdają sobie sprawy z tego, do jakich emocjonalnych skutków może ich to doprowadzić.

Tekstem zainteresowali się znani i cenieni producenci: Mike Tollin i Brian Robbins, którzy od lat z powodzeniem działają w duecie. Do tej pory produkowali przeważnie filmy sportowe i familijne, jak chociażby „Trener” („Coach Carter”, 2001, reż. Thomas Carter). Robbins tak opowiadał o swych wrażeniach po lekturze scenariusza: Ta historia wydała się nam pełna emocji i serca. W dodatku porusza uniwersalne tematy! Jest to przecież opowieść o kryzysie wieku średniego, ale też rzecz o mocnej męskiej więzi. Bohaterowie poruszają często bolesne dla siebie tematy naprawdę otwarcie i szczerze. Tak naprawdę, w realnym świecie nie zdarza się to zbyt często. Pilnowaliśmy się jednak, by nie popaść w zbytnią powagę – naszym zdaniem przez większość czasu są tu zabawne sytuacje i dialogi.

Znawca dowcipów i harleyów

Gdy scenariusz został zaakceptowany, rozpoczęto poszukiwania reżysera. Uwagę producentów zwrócił Becker, twórca bardzo ich zdaniem zabawnego filmu „Van Wilder”. Okazało się też, że Becker jest doskonałym znawcą harleyów i związanego z nimi środowiska. Swoją edukację w college’u sfinansował dzięki handlowi tymi legendarnymi maszynami. Tollin stwierdził: Walt naprawdę się na tym zna. Można powiedzieć, że większość życia spędził w bliskości motocykli. Byliśmy przekonani, że wniesie do naszego filmu ożywczą młodzieńczą perspektywę. Becker od razu zareagował z entuzjazmem. Gdy tylko skończyłem czytać scenariusz, natychmiast wiedziałem, że to naprawdę coś dla mnie. Chciałem dać gazu do dechy! Wręcz niezwykłym przypadkiem był fakt, iż ojciec reżysera, zaprzysiężony harleyowiec, odbył bardzo podobną podróż, jak bohaterowie filmu. Ojciec był duchownym baptystów. Też w pewnym momencie stwierdził, że czegoś mu w życiu brakuje. Przekłuł sobie ucho, wstawił kolczyk, skrzyknął się ze starymi kumplami, przeniósł z Los Angeles do Winscosin, kupił nowy motocykl i ruszył w dwutygodniowy rajd – wspominał reżyser. – A jeśli chodzi o mój własny kryzys wieku średniego, to cóż lepszego, by mu zaradzić, niż nakręcić ambitną przygodową komedię z odjazdową obsadą i dziesiątkami motocykli na planie?

Więcej informacji

Proszę czekać…