Sylwetki
CEZARY PAZURA
(Czarek)
"Serial jest mieszanką komizmu wszelkiego rodzaju, różnych konwencji. W rezultacie daje to spory kogel-mogel. Dla mnie to komedia w rodzaju braci Zuckerów. 13 Posterunek obfituje w sytuacje absurdalne, momentami wręcz nieprawdopodobne. Nasi bohaterowie nie są w pełni "normalni", wszystko widzą w krzywym zwierciadle. Grają tu dorośli, dzieci, grał osioł, psy. W popisowej roli wystąpi ryba. Co za zwariowany posterunek! Mam nadzieję, że nie ma takiego w rzeczywistości. Gdyby był, to... trudno to sobie nawet wyobrazić. To trzeba po prostu zobaczyć. Myślę, że wreszcie będę mógł zagrać to, czego nie miałem możliwości zagrać do tej pory. Dzięki temu, że w 13 Posterunku "jest wszystko", to i ja mogę zagrać wszystko: od nienormalnego dziecka przez porażonego piorunem. Mogę nawet zagrać Johna Wayne’a. Podobnie jest ze sposobem gry. Czasem uciekam się do wygłupów, jakie robiliśmy sobie w szkole teatralnej czy potem w teatrze. Mamy więc duże pole do popisu, ale też wiele obaw. Serial jest dla nas pewnego rodzaju eksperymentem, zagadką. 13 Posterunek to sitcom. Ma być śmiesznie. Staramy się, ale jak go odbiorą widzowie? Praca nad serialem, który później, mam nadzieję, będzie się oglądało lekko, przyjemnie i z uśmiechem na twarzy, jest nieprawdopodobnie ciężka. Przecież to w sumie 8 miesięcy zdjęć! Tempo jest nieprawdopodobnie szybkie, robimy dużo ujęć. Okazało się po raz kolejny, że Ślesicki jest reżyserem bardzo wymagającym. Nie puszcza słabych dubli. Ale jak my to wszyscy wytrzymamy? Człowiek czasami chciałby coś zrobić lewą ręką, ale się nie da, niestety. Pilnuje wszystkiego. Mówię to jednak z pewnym przekąsem. Przecież tacy powinni być reżyserzy. Wymagający, wręcz bezwzględni w realizowaniu tego, co chcą osiągnąć. Kiedy czasami Maciek schodzi z planu i zostajemy sami, gubimy się".
MAREK PEREPECZKO
(Komendant)
"Kiedy przeczytałem scenariusz i uśmiałem się (a na 13 posterunku dzieje się szereg sytuacji naprawdę śmiesznych, wręcz absurdalnych) doszedłem do wniosku, że jest to materiał na dobry, współczesny serial rozrywkowy. Mam nadzieję, że taki będzie. Przypomina schemat seriali amerykańskich, ale nie ma się czego wstydzić. Są one naprawdę dobre. Chciałbym, aby 13 Posterunek spodobał się widzom. Robiony jest przecież po to, byśmy się wspólnie uśmiali: my po tej stronie kamery i widzowie po drugiej. I oczywiście policja, bo film nie ma charakteru napastliwego, wręcz przeciwnie - realizowany jest z sympatią do ludzi w mundurach. Zastanawiamy się wszyscy, jak serial zostanie odebrany. Przewodzi nam Maciek, który z charakterystycznym dla siebie żelaznym uporem realizuje dokładnie to, co zamierzył. Poczekajmy na pierwsze odcinki, a potem będziemy opowiadać więcej".
MAREK WALCZEWSKI
(Stępień)
"Stępień jest nieudacznikiem. Mimo to polubiłem tego człowieka, po prostu przywiązałem się do jego niedoskonałości. Jednak najważniejszą dla mnie sprawą jest możliwość uczestnictwa w realizacji serialu. Nikt w Polsce nie podjął się jeszcze takiego zadania. Niełatwo rozbawić widza, który właśnie wrócił do domu i oglądając serial zajada jakąś sałatkę. Przecież serial wpada do naszych domów na chwilę i szybko ucieka. Pewnego rodzaju "trudnością" jest też długotrwałość przedsięwzięcia. Przyzwyczaiłem się do pozostawania na planie nie dłużej niż 40 dni, a zdjęcia do 13 Posterunku będą trwały aż do maja. Jednak już wiem, że po zakończeniu zdjęć przyjdzie nostalgia".
ALEKSANDRA WOŹNIAK
(Kasia)
"To komedia absurdu, a jej bohaterowie z pewnością nie są poważnymi ludźmi. Ja gram posterunkową Kasię, która niedawno rozpoczęła swoją pracę. Nic więc dziwnego, że jest obowiązkowa i wszystko traktuje bardzo serio. Jest przy tym rozbrajająco bezpośrednia. Za to zresztą ją lubię. Kocha się w Czarku. Niestety jest to miłość nieszczęśliwa - on traktuje jej uczucie z pobłażaniem. Jednak do czasu. Choć pracujemy dużo, pozostawanie na planie to wielka przyjemność. Darzę wielkim zaufaniem Maćka Ślesickiego. Ma ogromną intuicję, jest przy tym dokładny, wręcz perfekcyjny i wymagający. Nie znaczy to, że na planie panuje nerwowa atmosfera. Wręcz przeciwnie. Jest wesoło. Często kończymy ujęcie wybuchając śmiechem. Duża w tym zasługa Czarka Pazury. Jest dowcipny, zawsze pogodny, ma niewiarygodne poczucie humoru".
EWA SZYKULSKA
(Posterunkowa Zofia)
"Wiem tylko jedno, że ja - tak mi się wydawało - w miarę wolny człowiek, zostałam wrzucona w mundurek (po raz pierwszy w życiu dostałam "sort" mundurowy) i... poddałam się rygorom reżysera Macieja Ślesickiego. Maciek prosił mnie przede wszystkim o jedno: żebym starała się nie grać, nie robić min, za to - mówić w miarę nisko. To drugie ma jak w banku, a z pierwszym - zobaczymy. Nie ukrywam, że praca na planie jest dość męcząca, ale też przyjemna. Gram Zofię, powiernicę komendanta. Scenariusz przewiduje, że się w nim podkochuję".
JOANNA SIENKIEWICZ
(Zofia II)
"Zofia raczej bywa niż jest sympatyczna. Na pewno jest stanowcza. Dość łatwo rzuca słuchawką, nie ona jedna jednak. Dlaczego? Po prostu nie przejmuje się drobiazgami. Podkochuje się w komendancie. Lubię Zofię i mimo jej specyficznej oryginalności nic mi w niej nie przeszkadza. Mam nadzieję, że dalej też tak będzie. Chyba, że Maciej Ślesicki coś jeszcze wymyśli".
DOROTA CHOTECKA
(Jola)
"Jeżeli powiem, że praca na planie serialu przebiega świetnie, to pewnie będzie to banał. Tak jednak jest. Pewnie zdarzają się dni lepsze i gorsze, ale na szczęście ja uczestniczyłam tylko w tych lepszych. Maciek bardzo dba o swoich aktorów, wręcz opiekuje się nimi. Bardzo dużo się od niego uczę. Wcielenie się w Jolę, dziewczynę "podupadłą", to z pewnością duże aktorskie wyzwanie dla mnie. Jest to rola odważna, ale przez to ciekawa. Oprócz satysfakcji czeka mnie jednak wiele wyrzeczeń. Moje ubrania są bardzo dopasowane. Przez osiem miesięcy nie mogę utyć nawet kilograma! I tu przyda mi się mój upór. Od kilku lat chodzę na basen i siłownię trzy razy w tygodniu".
AGNIESZKA WŁODARCZYK
(siostra Czarka)
"Czuję się na planie jak w domu. Spędzam tu wiele czasu, przychodzę, piję herbatę, rozmawiam, otoczona jestem ludźmi, którzy stali mi się bliscy. Cieszę się, że gram w serialu, że poznałam wielu ciekawych ludzi. Wydaje mi się niesamowite, że w jednym miejscu spotkało się tyle wspaniałych osób. Udział w 13 Posterunku tylko trochę przeszkadza mi w nauce. Opuszczam lekcje, ale nadrabiam w domu, chodzę na korepetycje. Polubiłam rolę siostry Czarka. Jest roztrzepana, zabawna, często nie zastanawia się, zanim coś powie. Sprawia mnóstwo kłopotów i robi bratu na złość".
PAWEŁ BURCZYK
(Luksus)
"Mój bohater nosi zagadkowe imię - Luksus. Dlaczego? Ma słabość do elegancji i... kobiet. Jest mężczyzną, który wierzy w swoją męskość, ale nie zawsze udaje mu się zrobić wrażenie na osobie, na której mu zależy. Zawsze uśmiechnięty, uwielbia robić kawały swoim kolegom, głównie Czarkowi. Czasem się jednak denerwuje, a stres wywołuje u niego kłopoty z mówieniem. Na szczęście dzięki pomocy kolegów zawsze udaje mu się dojść do siebie. Darzę Luksusa dużą sympatią. Może dlatego, że wiele nas łączy. Szczególnie słabość do eleganckich garniturów i krawatów. Co dzieli? Nie maluję paznokci. Podoba mi się język filmu. Lubię tego rodzaju dowcipy językowe. Sam zresztą też ułożyłem wierszyk. "Choć celów mam niewiele, ale wiele mam cel. Ja idę do celu, wy idziecie do cel. Bardzo wielu mam na celu. A mam cela jak cholera".
PIOTR ZELT
(Arnie)
"Postać, którą gram, ma dość charakterystyczne imię: Arnie. Dla ułatwienia podpowiem, że ma się kojarzyć z pewnym znanym zagranicznym aktorem. "Mój" Arnie jest wysoki, barczysty, groźny i wszyscy go się boją. Mam jednak nadzieję, że będzie dawał się lubić, a to przez swoją prostoduszność i swoisty urok. Ja darzę go dużą sympatią. Zresztą zawsze staram się lubić postacie, które gram. Arniego cenię za "wdzięczną" prostotę i szczerość. Wolę uniknąć tu słowa "głupota", choć niektórym może się takim wydawać. Widzowie ocenią sami. Ja sam wierzę, że Arnie ma głęboko skrywaną inteligencję i temperament. Jest też niezwykle wrażliwy i... całkiem bystry. Moja rola nie jest więc jednoznaczna. Dodam, że Arnie ma okazję zagrać w jednym odcinku jako ksiądz Arnold, w sutannie. Zapraszam przed ekrany".
ZBIGNIEW BUCZKOWSKI
(Bezdomny Janek)
"Lubię wcielać się w różnorodne postacie. Kiedyś zaproponowano mi zagranie księdza. Nigdy nie widziałem siebie w tej roli i ze zwykłej ciekawości zgodziłem się. Podobnie było z rolą bezdomnego w serialu Maćka Ślesickiego. Pomyślałem sobie: "Muszę zagrać". I znowu nie żałuję. Na czym polega moja obecność na planie? Pojawiam się, zamieniam kilka zdań z bohaterami i idę do swojej "kanciapy". Dodam, a to wydaje mi się bardzo zabawne, że facet przychodzi na posterunek jak do hotelu. Bo Janek nie jest intruzem, to "brat łata". Próbuję grać tak, żeby wydawał się ciepły, serdeczny, wzbudzał życzliwość. Na planie panuje fantastyczna, rodzinna atmosfera. Wszyscy się przecież dobrze znamy. Fakt, że serial jest komedią też nie jest bez znaczenia. Zaśmiewamy się, zawsze jest wesoło. Jedyną niedogodnością dla mnie jest to, że przez granie w serialu jestem zmuszony zaniedbywać tzw. higienę osobistą. A to z powodu zarostu Janka, który się nie goli. Tak więc i ja już na dwa dni przed pojawieniem się na planie nie używam golarki. A tego nie lubię. Kiedy zdziwieni moim wyglądem znajomi pytają mnie, czy coś się stało, odpowiadam: "Nie, to jest moja charakteryzacja".