Któż nie marzył kiedyś, by grać na gitarze elektrycznej, założyć zespół i zostać gwiazdą rocka? Niektórym się to udało. „Będzie głośno!” to zapis niezwykłego spotkania trzech gigantów rocka: The Edge’a z U2, Jimmy’ego Page’a z Led Zeppelin i Jacka White’a z The White Stripes. W filmie Guggenheima gitarzyści wymieniają się doświadczeniami, opowiadają o inspiracjach, a co najważniejsze - razem muzykują.

O filmie

Któż nie marzył kiedyś o byciu gwiazdą rocka, założeniu zespołu, graniu na elektrycznej gitarze? Muzyka porusza, inspiruje i rezonuje w nas. Jednak gdy struny szarpią The Edge, Jimmy Page i Jack White, czyni ona coś więcej. Z tego założenia wychodzi Będzie głośno, nowy film dokumentalny pomysłu producenta Thomasa Tulla.

Będzie głośno nie jest zwykłym filmem dokumentalnym o rock'n'rollu. Zapis punktu widzenia trzech wirtuozów, należących do trzech różnych pokoleń, pozwala zbliżyć się do nich osobiście i odkryć jak tapicerowi z Detroit, sesyjnemu muzykowi i malarzowi z Londynu oraz siedemnastoletniemu uczniowi z Dublina udało się wydobyć z gitary elektrycznej unikatowe brzmienia i wejść do panteonu gwiazd. W podróżach z Jimmym Pagem, The Edgem i Jackiem Whitem do ważnych miejsc z ich przeszłości wywiązują się niecodzienne rozmowy. Doświadczenia te pozwalają na intymny wgląd w artystyczną genezę każdego z gwiazdorów, czego przykładem jest przemożne doznanie, jakie wywiera utwór "Rumble" Linka Wraya na Jimmym Page'u, który zaskakuje publiczność improwizowanym koncertem na "air guitar", wyobrażonej gitarze. A to dopiero początek.

Opowieściom każdego z gitarzystów o ich własnym muzycznym buncie towarzyszy rock'n'rollowa sesja. Na pustej scenie muzycy zbierają się, podkręcają wzmacniacze i grają. Opowiadają o swoich inspiracjach, wymieniają się historiami i uczą się nawzajem piosenek. W czasie spotkania, na żywo rozbrzmiewa dwugryfowa gitara Jimmy'ego Page'a, zestaw nożnych efektów The Edge'a i nowy mikrofon White'a, specjalnie wbudowany w jego gitarę. Muzycznej podróży towarzyszy też wizualny rozmach. Zobaczymy kamienne mury Headley Grange, gdzie powstał utwór "Stairway to Heaven", odwiedzimy niesamowitą farmę w Tennessee, gdzie Jack White skomponuje na oczach widzów piosenkę, a w skąpo oświetlonym dublińskim studio podsłuchamy The Edge'a zgrywającego ścieżki gitary do nowego singla U2. Obrazy te, podobnie jak opowieści, pozostaną w pamięci jeszcze długo po tym jak wybrzmią elektryczne akordy.

Być może Będzie głośno nie nauczy cię grać na gitarze, ale zmieni sposób, w jaki jej słuchasz.

Reżyserem i producentem filmu jest twórca Niewygodnej prawdy, Davis Guggenheim, a producentami są Thomas Tull, Lesley Chilcott i Peter Afterman.

Wywiad z producentem i reżyserem Davisem Guggenheimem

-Jaka była Twoja reakcja, gdy Thomas Tull po raz pierwszy zaproponował ci pracę nad Będzie głośno?

Kiedy Thomas zaprosił mnie do swojego biura w Burbank, nie wiedziałem, po co. Przyszedłem, a on rozentuzjazmowany zaczął opowiadać o gitarze elektrycznej i o tym, że żaden film nie uchwycił dotąd tego, co sprawia że instrument ten jest tak wspaniały. Opisywał mi, jak wielki wpływ gitara elektryczna wywarła na niego i na całe społeczeństwo. Wkrótce, nie zdając sobie z tego do końca sprawy, połknąłem bakcyla, zaraziłem się ideą spojrzenia na ten temat z innej strony. Historię instrumentu przerobiono już wzdłuż i wszerz. Większość dokumentów o rock'n'rollu skupia się na wypadkach samochodowych i przedawkowaniu narkotyków albo w ogólnikach peroruje o facecie, który był "bogiem" i jak to "muzyka zmieniła się na zawsze"... Ani Thomas, ani ja nie chcieliśmy niczego takiego. Chcieliśmy natomiast skupić się na opowiadaniu historii i drodze, jaką kroczy artysta, chcieliśmy przeniknąć w głąb tematu.

- Czy masz w tym filmie jakieś ulubione momenty?

Mnóstwo.

Filmowaliśmy w mieszkaniu Jimmy'ego Page'a pod Londynem, na co nigdy wcześniej nie pozwalał, a teraz zaczął wyciągać swoje ulubione płyty i puszczać je nam. Wszystkie nagrania, których słuchał i z których uczył się jako młody muzyk. Samo patrzenie na to, jak słucha było niewiarygodne - a potem zaczął na niby szarpać struny nieistniejącej gitary! Innym razem kręciliśmy w Austin w stanie Texas Jacka grającego szaleńczą gitarową solówkę. Przez obiektyw dostrzegłem, że był tak skupiony i grał tak agresywnie, że w ogóle nie zauważył, że jego ręka zaczęła krwawić. Albo Edge, który zabrał nas do sali lekcyjnej, gdzie członkowie U2 spotykali się i urządzali próby, mając po 16, 17 lat. To była zwyczajna sala w szkole średniej, gdzie zbierając się na próby musieli poprzesuwać wszystkie ławki do ścian, żeby w ogóle móc grać. W Tennessee poprosiłem Jacka, żeby skomponował przed kamerą nowy utwór - i zrobił to - wprost przed nami... Nigdy czegoś podobnego nie widziałem. Kiedy indziej, Jimmy zaprezentował nam robocze wersje dwóch nowych ścieżek, które komponował, a które w końcu trafiły do naszego filmu.

- Co było największym wyzwaniem podczas kręcenia filmu?

Największym wyzwaniem w tym projekcie było splecenie ze sobą tych trzech historii. Każdy z gitarzystów pochodzi z innego pokolenia, ma inne korzenie, inne teorie - czasami zupełnie sprzeczne z pozostałymi. Miałem przeczucie, że równoległe pokazywanie ich historii będzie bardzo interesujące, ale momentami panikowałem w obawie, że to nie zadziała.

- Jak długo trwały zdjęcia?

Spędziłem z Lesleyem Chilcottem niemal rok latając pomiędzy Londynem, Nashville i Dublinem, chodząc krok w krok za muzykami. Na ogół pracowaliśmy w nielicznej ekipie przyjaciół. Potem przenieśliśmy się na ogromny plan, jedną z największych dźwiękowych scen Hollywood. Mieliśmy tam siedem kamer, trzy gwiazdy rocka, wszystkie ich gitary i ekipy, niemalże jak cyrk z trzema arenami. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy pracowników ekip (nawet tych z nas, których nic zdawałoby się nie poruszy), kiedy Jimmy Page, The Edge i Jack White włączyli swoje wzmacniacze i zaczęli grać jednocześnie. To co kocham w tym filmie, i co czyni go tak wyjątkowym, jest zmiana skali - od Edge'a siedzącego nocą samotnie w swoim studio - do trójki muzyków wymiatających wspólnie kawałek Led Zeppelin, na pełnym wzmocnieniu, z kamerami filmującymi ich ze wszystkich punktów widzenia.

- Czego życzyłbyś sobie, by doświadczyła publiczność oglądająca ten film?

Mam nadzieję, że publiczność zakocha się w tych facetach tak bardzo jak ja. Nie tylko jako w gwiazdach rocka, co akurat jest łatwe, ale jak w indywidualnościach i artystach, którzy przetworzyli własne doświadczenie życiowe w muzykę: piękną, nieokrzesaną, bezczelną, intuicyjną i transcendentną. I mam nadzieję, że widzowie poczują powiew tej dziecięcej ekscytacji, którą rozbudził we mnie Thomas podczas naszego pierwszego spotkania.

Wywiad z producentem Thomasem Tullem

- Czym różni się ten film od innych dokumentów o muzyce?

Powstało już wiele dokumentów o koncertach, ale ten film opowiada tak naprawdę o związku między tymi trzema postaciami i ich instrumentami. Próbowaliśmy pokazać, co motywuje artystów, co stało się źródłem ich muzycznej pasji i dlaczego w ogóle zdecydowali się grać na gitarze.

- Skąd wzięła się ta koncepcja?

Sam jestem entuzjastą gitary. Zastanawiałem się nad tym, w jakim stopniu, w globalnym ujęciu, gitara jest istotą współczesnej muzyki: od gier komputerowych po dyskusje nad listami 10 najlepszych gitarzystów, od rocka poprzez jazz aż po bluesa, instrument ten porywa wyobraźnię wszystkich. Nie widziałem wcześniej filmu poświęconego temu tematowi, w tym ujęciu.

- Czemu posłużyło wybranie Davisa Guggenheima na reżysera tego filmu?

Davis jest moim wieloletnim przyjacielem. Jest on nie tylko jednym z najlepszych dokumentarzystów, lecz także pasjonatem muzyki. Moim zdaniem był on jedynym człowiekiem do zrobienia tego filmu.

- Dlaczego chciałeś nakręcić ten film?

Jako fan pragnąłem zobaczyć film, który uchwyci samą esencję tego, dlaczego ludzie szaleją za gitarą. Chciałem opowiedzieć tę historię z pomocą tych trzech konkretnych artystów.

- W jaki sposób doszło do wyboru Jimmy'ego Page'a, The Edge'a i Jacka White'a? Jak wyglądała współpraca z nimi?

Przypominało to dobór obsady filmu. Chcieliśmy zaprezentować szeroki wachlarz stylów i muzycznych epok, skupiając się na trzech najlepszych na świecie wykonawcach, przedstawicieli trzech pokoleń... i zgodzili się! Podobnie jak wiele dzieciaków miałem kiedyś na ścianie plakat Jimmy'ego Page'a - jest on żywą legendą. U2 to jeden z najlepszych zespołów wszech czasów, a The Edge to wyjątkowy, genialny muzyk. Jack White to przedstawiciel młodego pokolenia, chodzący własnymi ścieżkami, ale nie zapominający ani o gitarze, ani o swoich wielkich poprzednikach.

- Czego życzyłbyś sobie, by doświadczyła publiczność oglądająca ten film?

Szczerze powiedziawszy zrobiłem ten film dla ludzi takich jak ja, którzy kochają muzykę i doświadczanie muzyki na żywo. Kiedy jesteś fanem zespołu lub muzyka, chcesz wiedzieć co, jak i dlaczego robią, co ich napędza. Davis potrafił to pokazać, przeniknąć do świata tych facetów, a także do ich umysłów, w sposób, jakiego moim zdaniem nie osiągnął jeszcze żaden film dokumentalny. Mam nadzieję, że fani będą równie podekscytowani i usatysfakcjonowani jak ja, oglądając i słuchając jego odkryć.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Pozostałe

Proszę czekać…