Ekipa i dynamika
1920 Bitwa Warszawska to wielki fresk historyczny o jednej z osiemnastu najważniejszych, zdaniem lorda Edgara D’Abernona, bitew w dziejach mświata. Była jedyną od XVII wieku zwycięską bitwą ,stoczoną samodzielnie przez Polaków (13-25 sierpnia 1920 roku), która zadecydowała o losach wojny. Bitwa ta zahamowała pochód Armii Czerwonej na Europę i pozwoliła Polsce zachować na dziewiętnaście lat świeżo odzyskaną niepodległość. Zmusiła ideologów i ówczesnych przywódców Rosji Radzieckiej – Włodzimierza Iljicza Lenina i Lwa Trockiego, do rezygnacji z doktryny „eksportu rewolucji” i próby rozpalenia jej „światowego płomienia”. Film Jerzego Hoffmana pokazuje tło historyczne tego krwawego konfliktu. Na ekranie pojawiają się zarówno Lenin, Stalin, Trocki, słynny dowódca Michaił Tuchaczewski czy przedstawiciel Polskiego Komitetu Rewolucyjnego Feliks Dzierżyński, jak i generał Maxime Weygand czy major de Gaulle. Mamy tu także obszerną galerię polskich przywódców politycznych i wojskowych – jest Józef Piłsudski, są generałowie Rozwadowski, Haller i Sikorski, premierzy Grabski i Witos, oraz wspomniany ksiądz Ignacy Skorupka, którego śmierć pod Ossowem stała się jednym z symboli „cudu nad Wisłą”. Jednakże według założeń Hoffmana i jego współpracowników, to nie postacie historyczne – poza Piłsudskim – są najistotniejsze w tym filmie. Ma to być przede wszystkim wielkie widowisko, pełne dynamicznej batalistyki. Zainscenizowano między innymi szarże kawalerii, ataki piechoty na bagnety, działania czołgów, aut i pociągów pancernych, balonów obserwacyjnych i samolotów z tamtych lat. Hoffman jest wielkim wielbicielem sienkiewiczowskiego modelu powieści historycznej i narracji swobodnie łączącej epizody historyczne z dramatycznymi przygodami fikcyjnych bohaterów. W stworzeniu odpowiednich postaci dopomógł mu ceniony scenarzysta Jarosław Sokół. Celem twórców było połączenie walorów wielkiego widowiska z dynamiczną fabułą oraz oddanie hołdu ówczesnym bohaterom, ale bez sztywnej atmosfery szkolnej akademii. Budżet wyniósł 27 milionów złotych (około 9 milionów dolarów). Zdjęcia trwały od 29 czerwca do 30 września 2010 roku. Kręcono między innymi na terenie twierdzy Modlin, w Warszawie (m.in. na Krakowskim Przedmieściu), Lublinie, Suchej koło Węgrowa, Piotrkowie Trybunalskim, Zamościu, Kazuniu czy Zielonce. Trzeba wspomnieć, że z oczywistych ideologicznych względów przez wiele lat nie można było realizować filmów na ten temat. Przed wojną nakręcono „Cud nad Wisłą” (1921), w reżyserii Ryszarda Bolesławskiego (który później zrobił karierę w Hollywood, pracując m.in. z Marleną Dietrich), na zlecenie Wydziału Propagandy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Grali Jadwiga Smosarska i Stefan Jaracz. – Chcemy przypomnieć Polakom, jak w 1920 roku, w bitwie pod Warszawą, zostały rozwiane wszelkie plany biura politycznego na Kremlu, na czele z Włodzimierzem Leninem, który przez Polskę chciał przerzucić rewolucję do Niemiec, a z Niemiec na zachód i zrealizować marzenie o rewolucji światowej. Tak się nie stało. Europa i świat zawdzięcza to człowiekowi, którego starano się później pozbawić zwycięstwa. Dowódcy, który przeprowadził Polskę przez problemy stworzenia państwowości, czyli Józefowi Piłsudskiemu. Nie chcemy tworzyć mu pomnika bez skazy, bo, jak każdy z nas, miał swoje zalety i wady. Jednak to dzięki jego ogromnej sile wewnętrznej i energii udało się skonsolidować skłócone społeczeństwo i pchnąć do zdemoralizowanej armii nowe siły w postaci ochotników. Niemal od dzieci aż po starszych. I dzięki niemu udało się zwyciężyć w momencie, kiedy cały zachód był przekonany, że musimy przegrać, a Lenin już czekał na zdobycie Warszawy. I o tym właśnie będzie to kino – mówił Jerzy Hoffman w wywiadzie dla „Stopklatki” w listopadzie 2009 roku. W innych wywiadach podkreślał, że pragnie stworzyć nowoczesne widowisko historyczno-przygodowe, dbające o wierne oddanie realiów, ale i skutecznie przemawiające do emocji i wyobraźni współczesnych widzów, którą ukształtowały w wielkiej mierze imponujące amerykańskie widowiska. Któż zresztą mógłby się lepiej zmierzyć z tak ujętym tematem, jak nie Hoffman, jeden z nielicznych polskich reżyserów, którzy z prawdziwym sukcesem potrafią inscenizować sceny masowe, a także zachowywać równowagę pomiędzy celną historyczną stylizacją a narracyjną werwą? Dobitnym dowodem tych rzadkich umiejętności były zwłaszcza „Pan Wołodyjowski” i „Potop” – filmy, które przeszły do historii polskiego kina.