Podczas kręcenia sceny, w której lwy zjadają ciała chrześcijan, jeden z lwów złapał statystę i zaciągnął go w miejsce, gdzie reszta zwierząt gryzła sztuczne ciała. Zanim treser zdążył zastrzelić lwa, statysta był już martwy i częściowo zjedzony. Producenci twierdzili, że ta scena, chociaż została nagrana, nie zostanie umieszczona w filmie, jednak jeden z aktorów, który widział film po końcowym montażu, powiedział, że ujęcie, na którym lew zjada statystę, zostało wykorzystane w filmie.
Finał pojedynku pomiędzy Thracianem a Retiatiusem był wzorowany na obrazie „Police Verso” Jeana-Léona Gérôme'a.
Taśma filmowa mierzyła 2250 metrów.
Film jest uznawany za pierwszą w historii kina ekranizację powieści.
Film jak na swoje czasy odniósł niebywały sukces artystyczny i komercyjny.
W scenach pożaru i scenach rozgrywających się w cyrku pomagał reżyserowi, malarzowi z zawodu, krakowianin Ryszard Ordyński.
Film, który kosztował kilkadziesiąt tysięcy ówczesnych lirów, przyniósł wytwórni „Cines” milionowe zyski z dystrybucji w Europie i Ameryce.
W filmie zastosowano pewien eksperyment: w scenach pożaru Rzymu taśmę podkolorowano ręcznie na czerwono dla uzyskania lepszego efektu.
W Paryżu film był wyświetlany w największej sali kinowej świata, w Gaumont-Palace przy akompaniamencie 150-osobowej orkiestry.
Film wyświetlano w Londynie, w Albert Hall, sali, która została specjalnie zamieniona na wiele tygodni w kino. W seansach uczestniczyło codziennie dwadzieścia tysięcy widzów. Król Jerzy V i królowa przybyli zobaczyć Quo vadis i osobiście pogratulować aktorowi Castellaniemu, który wystąpił w filmie w roli poczciwego siłacza, Ursusa.
W USA film wyświetlano z ogromnym powodzeniem w specjalnie wynajętych salach widowiskowych.
Kiedy film wyświetlono po raz pierwszy w Nowym Jorku na Broadwayu, cena biletu jak na tamte czasy była niezwykła i wynosiła dolara.
Był podobno pierwszym sprowadzonym, zagranicznym filmem, który został wyświetlony w broadwayowskim teatrze w Nowym Jorku.