Perfekcyjny film o więziennym życiu skazanych 10
Pisząc recenzję tego filmu człowiek staje przed nie lada wyzwaniem. Problem polega na tym, iż film jest tak wybitny, że po seansie nie wiadomo od czego zacząć ocenianie, każdy jego aspekt jest wyjątkowy.
Zacznijmy zatem od fabuły. Film przedstawia historię Andy'ego Dufresna granego przez Tima Robbinsa. Dufresn jest młodym mężczyzną mającym wszystko - samochód, wystawny dom oraz piękną, kochającą żonę. I właśnie na samym początku filmu ta idylla zostaje zburzona, bowiem Andy zostaje skazany na podwójne dożywocie za morderstwo swojej żony i jej kochanka. Skazany trafia do Shawshank, więzienia o zaostrzonym rygorze, którym rządzi naczelnik Samuel Norton (Bob Gunton) wraz z sadystycznym strażnikiem.
Reżyserowi idealnie udało się odzwierciedlić warunki panujące w więzieniu. Rola na miarę oskara zagrana przez Tima Robbinsa jest bardzo wyrazista i wiarygodna. Przez cały film widz współczuje głównemu bohaterowi, odczuwa razem z nim każdy ciężki dzień. Również pozostałe role zostały według mnie perfekcyjnie odtworzone, praktycznie każda postać w filmie tworzy odpowiedni klimat i jestem pewien, iż gdyby któregokolwiek aktora zabrakłoby w obsadzie to nie byłby to już ten sam świetny film.
Muzyki w filmie nie ma za dużo, nie znajdziemy tutaj porywających i szybkich utworów czy też melancholijnych i nastrojowych melodii. Dźwięki które towarzyszą bohaterowi na każdym kroku idealnie uzupełniają wyświetlany na ekranie obraz. Podobnie jest ze zdjęciami. Choć praktycznie przez większą część seansu głównym planem filmu jest więzienie i jego pomieszczenia, to nie jest to nużące i nie przeszkadza widzowi. Warto dodać, iż film był kręcony w prawdziwym więzieniu, więc łatwo jest nam sobie wyobrazić miejsce w którym prawdziwi przestępcy odsiadują długie wyroki.
Na koniec pozostaje mi tylko dodać, iż największą niespodziankę reżyser Frank Darabont przygotował na koniec filmu. Jest to totalne zaskoczenie, którego zapewne nikt sobie nie wyobrażał. Sądzę także, że to właśnie końcowe sceny stanowią o sile tego filmu. Jest to więc pozycja obowiązkowa dla każdego kinomaniaka. Film nie nudzi, tak więc Skazani na Shawshank oglądany trzeci raz dostarcza takich samych emocji jak gdyby był widziany po raz pierwszy. Jednym słowem arcydzieło!
nuda, bardzo długa nuda. Ponad 10 lat zajęło mi obejrzenie tego filmu. Pierwszy raz wziąłem się za niego koło roku 2007, zachęcony entuzjastycznymi opiniami w internecie, zacząłem oglądać, ale usnąłem gdzieś w połowie. W roku 2017 znowu naczytałem się pozytywnych opinii o tym filmie i znowu zmarnowałem czas, oglądając go, ale tym razem dociągnąłem ten film do końca, żeby mieć już to z głowy… uffff
P.S. swoją drogą nawet na tym portalu są trolle, które nakręcają temu filmowi sztucznie zawyżoną średnią. Niesamowite że komuś się chce lansować taki przeciętny film