Plebania

3,6
Akcja telenoweli rozgrywa się wokół tytułowej plebanii, która w społeczności gminnej jest miejscem wyjątkowym. To nie tylko przedsionek do "sacrum", ale przede wszystkim - miejsce, w którym ogniskuje się większość miejscowych zdarzeń, problemów i konfliktów.
Odcinki 1829 dodaj odcinek
Na tulczyńskiej plebani odbywają się przygotowania do ślubu Rafała i Ewy, która jest wnuczką Józefiny, gospodyni proboszcza. Dziewczyna w asyście matki i krawcowej mierzy suknię ślubną, jej ojciec Zbigniew umawia muzykantów, Józefina piecze weselny tort dla młodych. Panuje atmosfera radosnego wyczekiwania na upragniony ślub. Tylko matka Ewy, Halina, cały czas jest zdenerwowana, martwi się o przyszłość córki. Ewa pociesza ją mówiąc, że na pewno będzie bardzo szczęśliwa z Rafałem. Do Tulczyna przyjeżdża ksiądz Adam, powołany na stanowisko wikarego w tutejszej parafii. Nie znając nikogo w miasteczku swoje pierwsze kroki kieruje do miejscowego baru "Angelika". Właścicielem kawiarni, Janusz Tracz, miejscowym bezwzględnym biznesmenem, atakuje tam Adama. Dochodzi do bójki między mężczyznami. Bijatykę przerywa dopiero komendant miejscowego posterunku Piotr. Policjant zatrzymuje młodego wikarego za zdemolowanie restauracji i zabiera go na posterunek. W odpowiedzi na postawione mu zarzuty Adam pokazuje pismo o przeniesieniu do tulczyńskiej parafii na stanowisko wikarego. Zaskoczony Piotr przeprasza go za całą sytuację i odwozi na plebanię, gdzie przedstawia Adama zgromadzonym w kuchni domownikom. Młody wikary z podbitym w bójce okiem i krwawiącym nosem wygląda tak komicznie, że Ewa natychmiast zaczyna się śmiać, Józefina zaś nie może uwierzyć że Adam to "sługa Boży". Na plebani niespodziewanie pojawia się Iza. Dziewczyna widzi jak Rafał i Ewa żegnają się czule przed plebanią.
Proboszcz informuje Rafała o odwiedzinach Izy i o tym, że dziewczyna jest w ciąży. Zrozpaczony chłopak nie może w to uwierzyć. Ksiądz namawia go, żeby powiedział Ewie o zdradzie i dziecku. Rafał nie wie co robić, mówi że dziewczyna będzie załamana. Adam dzieli się z proboszczem swoimi pierwszymi wrażeniami z pobytu w Tulczynie, zaznaczając jak bardzo miasteczko różni się od warszawskiej Pragi gdzie ostatnio pracował z trudną młodzieżą. Proboszcz karci duchownego za bójkę z Traczem, mówiąc że wikary dostanie jeszcze jedną szansę. Ksiądz pokazuje wikaremu parafialne księgi, których prowadzeniem ma się zająć. Adam jest rozżalony, porównuje swoje zadania do zadań sekretarki, mówi że chciałby działać wśród ludzi. Nie zważając na protesty wikarego, proboszcz tłumaczy mu, jak wielu rzeczy o ludziach i historii okolicy dowiedzieć się można z parafialnych ksiąg. Podczas spaceru w ogrodzie Ewa wspomina z Rafałem pierwsze chwile miłości. Dziewczyna jest szczęśliwa z powodu zbliżającego się ślubu. Radosny nastrój nie udziela się Rafałowi. Wyraźnie spięty chłopak pyta Ewę czy go jeszcze kocha. Dziewczyna z niepokojem wypytuje ukochanego czy co się stało. Chłopak długo nie odpowiada, wreszcie wyznaje, że ją zdradził, zaś Iza będzie matką jego dziecka. Ewa jest wstrząśnięta. Rafał błaga ją by go nie odrzucała. Ewa mówi, że nie może wziąć z nim ślubu, bo przecież dziecko jego i Izy też ma prawo do szczęścia. Rafał chce objąć Ewę lecz ona szlochając ucieka od niego.
Proboszcz opowiada Adamowi o mieszkańcach plebani, ich losach i bliskich. Wikary słucha uważnie, lecz widać, że myśli zupełnie o czymś innym. Wreszcie zwierza się proboszczowi ze swoich wątpliwości co do tajemnicy spowiedzi. Mówi, że chodzi o uratowanie czyjegoś życie. Ewa informuje matkę, że postanowiła rzucić pracę w banku. Mówi, ż nie może wrócić do pracy bo teraz wszyscy plotkują o jej rozstaniu z Rafałem. Halina jest załamana decyzją córki. Bezskuteczne próbuje namówić Ewę aby przemyślała wszystko jeszcze raz, dziewczyna mówi jednak, że jej decyzja jest ostateczna Do Tulczyna przyjeżdża Boruń, Ukrainiec robiący interesy z Traczem. Komendant miejscowego posterunku Piotr jest zaniepokojony jego wizytą. Boi się, że z odwiedzin Borunia mogą być tylko kłopoty. Aspirant Józek uważa, że Tracz to jedyny poważny biznesmen w okolicy i jak na razie nie ma dowodów jego przestępczej działalności. Piotr zapowiada, że kiedyś bezkarność Tracza się skończy Halina rozmawia ze Zbigniewem o przyszłości córki. Mówi, że powinien porozmawiać z Ewą. Zbigniew twierdzi, że córka jest już dojrzała i sama musi ułożyć sobie życie. Halina nie zgadza się z mężem. Zarzuca Zbigniewowi, że jest życiowym nieudacznikiem Adam rozmawia z Józefiną o mieszkańcach plebani. Nagle zaczyna wypytywać kobietę o Marcelinę, o której mówiła mu w czasie spowiedzi Angelika. Józefina opowiada wikaremu historię Marceliny i jej męża.
Komendant policji Piotr wchodzi do gabinetu żony, Barbary - lekarki w Ośrodku Zdrowia. Chce się dowiedzieć czy Marcelina wyzdrowieje. Barbara uspokaja męża mówiąc, że staruszka miała dużo szczęścia, wreszcie pyta Piotra czy ktoś rzeczywiście mógł podpalić chałupę Marceliny. Komendant stwierdza, że jego zdaniem mógł to zrobić tylko Tracz. Na pytanie Barbary czy go aresztuje, zirytowany Piotr mówi, że nie ma żadnych dowodów więc prawdopodobnie trzeba będzie umorzyć śledztwo. Na plebanii wszyscy komentują pożar u Marceliny. Halina sądzi, że staruszka powinna być bardziej ostrożna. Adam dzieli się z domownikami swoim podejrzeniem, że ktoś podpalił dom Marceliny. W kuchni zapada cisza, wszyscy są zdumieni stwierdzeniem wikarego. Halina przychodzi do proboszcza, żeby porozmawiać o Ewie. Jest zrozpaczona, twierdzi że Rafał mógł narzeczonej niczego nie mówić. Ksiądz przyznaje się, że sam namówił chłopaka, aby wyznał Ewie wszystko. Halina nie może w to wprost uwierzyć i pyta proboszcza dlaczego to zrobił. Ksiądz tłumaczy kobiecie, że przecież nikt nie byłby szczęśliwy, gdyby Rafał ożenił się z Ewą, mimo że będzie miał dziecko z Izą. Rozżalona Halina twierdzi, że Ewa niesłusznie cierpi Do gabinetu Barbary przychodzi Romuś. Mówi, że coś mu dolega i jednocześnie pyta o zdrowie Marceliny. Kiedy dowiaduje się, że staruszka poparzyła sobie obie ręce zaczyna płakać i wybiega z gabinetu Do domu Tracza przychodzi Adam. Chce z nim porozmawiać na temat pożaru u Marceliny.
W kancelarii ksiądz Antoni przelicza banknoty otrzymane od Janusza. Adam z wyrzutem twierdzi, że Tracz daje pieniądze również po to, żeby proboszcz trzymał swojego wikarego z dala od niego. Zirytowany ksiądz Antoni mówi, że pozory mogą czasem mylić i pyta Adama czy zdaje sobie sprawę z wagi zarzutów jakie stawia Januszowi. Wikary postanawia, że udowodni winę Tracza. Na posterunku komendant Piotr przesłuchuje Romusia. Pyta chłopaka dlaczego podpalił szopę Marceliny. Romuś nie może znaleźć odpowiedzi, wreszcie wyznaje, że dostał od kogoś skórzaną kurtkę, za to żeby podpalił Marcelinę. Piotr pyta kto to był, jednak Romuś stwierdza, że nie zna tego człowieka. Piotr jest wyraźnie zawiedziony. Do proboszcza przychodzi załamana matka Romusia, Borosiukowa. Błaga księdza, żeby pomógł jej odzyskać syna, którego aresztowała policja. Proboszcz obiecuje kobiecie, że porozmawia z komendantem. W czasie rozmowy z matką, Haliną i babcią, Józefiną, Ewa mówi, że musi wreszcie podjąć jakąś decyzję. Dziewczyna decyduje się na powrót do Hrubielowa. Proboszcz przychodzi do komisariatu. Mówi komendantowi, że chciałby wyspowiadać Romusia. Wreszcie pyta Piotra czy według niego chłopak jest winny. Piotr długo nie odpowiada. Wreszcie przyznaje, że na podpaleniu Marceliny mogło zależeć tylko Traczowi. W czasie kolacji w domu Piotra i Barbary ich syn, Mateusz, stwierdza, że jego zdaniem tacy jak Romuś nie powinni chodzić wśród innych ludzi.
Krystyna zwierza się proboszczowi ze swoich problemów. Nie ma dokąd pójść, nie wie co robić. Brat pociesza ją, mając nadzieję że wszystko się ułoży. Pyta siostrę jak układają się jej spawy z mężem. Krystyna stwierdza, że czasami lepiej nie wiedzieć o pewnych sprawach. Proboszcz jest zaniepokojony jej zachowaniem. Do gabinetu Barbary przychodzi matka Romusia, Borosiukowa. Prosi lekarkę, żeby ta wstawiła się u męża za jej synem. Podczas rozmowy proboszcza z siostrą do kancelarii wpada Józefina. Mówi, że córeczka Krystyny, Kasia, jest chyba chora, bo nic nie chce jeść. Krystyna gwałtownie zrywa się z miejsca i biegnie do kuchni. Pyta córkę czy coś się stało. Dziewczynka odpowiada, że po prostu nie jest głodna. Krystyna dostrzega wędliny, które podano małej. Wrzeszczy, że mięso mogło otruć jej córeczkę i ona sama zajmie się Kasią. Domownicy są wyraźnie zaskoczeni histeryczną reakcją kobiety. Do parafialnej kancelarii przychodzi Marcelina. Mówi, że znalazła rano przy domu osiem tysięcy złotych. Proboszcz i Adam są bardzo zaskoczeni. Kobieta pyta księdza co zrobić z pieniędzmi. Proboszcz radzi staruszce odłożyć je na czarną godzinę. Po wyjściu Marceliny zdumiony proboszcz dzwoni do Janusza. Janusz rozmawia z Proboszczem o pieniądzach. Mówi Angelice o telefonie księdza. Żona pyta czy chodzi o osiem tysięcy. Zdziwiony Janusz pyta skąd wie ile dał Proboszczowi.
W rozmowie z Krystyną ksiądz Antoni zastanawia się nad tym co o jej chorobie psychicznej mówił doktor Cieplak. Załamana Krystyna mówi, że miała nadzieje iż znajdzie u brata pomoc. Proboszcz próbuje namówić siostrę do powrotu do rodziny. Krystyna stwierdza, że ma tylko córkę, a Kasia tak naprawdę ma tylko ją. W rozmowie z Barbarą, Cieplak próbuje zrobić wrażenie dobrego i kochającego męża i ojca. Chwali się tym w jaki sposób wychowuje Kasię i niemal płacząc zapewnia o swojej wielkiej miłości do żony i córki. W czasie rozmowy mężczyzna sprawdza czy ma fiolkę z lekarstwem dla żony. Barbara uważnie przygląda się nazwie leku. Proboszcz namawia Krystynę, żeby nie rezygnowała z małżeństwa. Kobieta nie daje się jednak przekonać. W napadzie rozpaczy mówi, że czuje się tak jakby straciła brata. W tym momencie do kancelarii wchodzi uśmiechnięty Cieplak. Proboszcz pyta go czy musiał umieścić żonę w szpitalu. Mimo zapewnień mężczyzny, ksiądz Antoni ma coraz więcej wątpliwości co do jego intencji. Cieplak tłumaczy żonie, że wszystko to robi dla jej dobra. Krystyna nie wytrzymuje tonu męża i wpada w histerię. Zaniepokojony Proboszcz dzwoni do doktora Blumentala. Blumental przynosi Barbarze księgę leków. Lekarka zaczyna szukać w niej Estrocopizyrianu. Wyjaśnia doktorowi, że ten właśnie lek widziała u Cieplaka, który podaje go żonie. Blumental stwierdza, że jest to bardzo niebezpieczne - to lekarstwo można stosować jedynie pod ścisłą kontrolą.
Krystyna dziękuje bratu za to, że przygarnął ją i Kasię. Mówi, że teraz czuje się wolna i może wreszcie coś ze sobą zrobić. Po tych słowach wychodzi z kancelarii. Proboszcz zamyśla się. W czasie przygotowań do obiadu Halina stwierdza, że jej zdaniem Krystyna nie powinna mieszkać na plebanii. Józefina i Zbigniew są zaskoczeni jej postawą. Do kancelarii i przychodzi Wojdyłło, artysta zajmujący się malowaniem fresku w kościele w Honiatyczach. Proboszcz przedstawia mu Adama, mówiąc, że sprawami finansowymi będzie się teraz zajmował wikary. Młody ksiądz nie wiedząc co zrobić, tłumaczy wzburzonemu artyście, że nie ma pieniędzy ponieważ darczyńca - Janusz Tracz w ostatnim momencie zrezygnował z ofiarowania pieniędzy. Blumental namawia proboszcza, aby dał siostrze jakieś zajęcie. Mówi, że bezczynność może być bardzo niebezpieczna dla Krystyny. Mówi, że kobieta musi czuć się potrzebna, to pomoże jej odzyskać równowagę Adam relacjonuje proboszczowi spotkanie z Wojdyłło. Ksiądz Antoni zwierza się wikaremu z problemów z Krystyną. Mówi , że musi znaleźć siostrze jakieś zajęcie. Adam ma pomysł jak pomóc księdzu Antoniemu. Wojdyłło odwiedza Tracza. Przedstawia się jako wybitny artysta i prosi Janusza o datek w wysokości ośmiu tysięcy. Słysząc to spłoszona Angelika patrzy na artystę z nagłym zainteresowaniem. Tracz nie może zrozumieć dlaczego Wojdyłło przyszedł do niego po pieniądze. Malarz mówi, że wedle słów wikarego Tracz w ostatniej chwili zrezygnował z darowizny.
Janusz przypomina Angelice, że jest mu winna osiem tysięcy złotych, które bez jego zgody ofiarowała Marcelinie. Kobieta mówi, że może pracować jednak Janusz kategorycznie się nie zgadza. Mówi że są stworzeni do wyższych celów. Po chwili wzywa gosposię Marylę i oświadcza jej, że od dziś Angelika ma robić wszystko co tylko Maryla jej rozkaże. Barbara próbuje porozmawiać z mężem na temat Romusia. Policjant mówi, że nie ma czasu ponieważ musi pojechać do prokuratury aby złożyć zeznanie w sprawie chłopaka. Tymczasem na posterunek przychodzi Borosiukowa. Józek mówi, że Piotr pojechał już do prokuratora, który wezwał go w sprawie jej syna. Kobieta jest załamana Na plebanii Halina żali się matce, że na jej męża, Zbigniewa, nigdy nie można liczyć, kiedy jest potrzebny. Okazuje się, że w ogrodzie Zbigniew majstruje coś dla Kasi. Barbara opatruje Marcelinę w swoim gabinecie. Kobiety zaczynają rozmaić o Romusiu. W tym momencie do gabinetu wchodzi matka chłopaka, Borosiukowa. Jest zaskoczona obecnością Marceliny, jednak po chwili zaczyna ją przepraszać. Staruszka mówi, że będzie się modlić za chłopaka. Maryla chce pomóc Angelice, ta jednak stanowczo odmawia. Żali się gosposi, że tak naprawdę obie są w bardzo podobnej sytuacji. Zbigniew daje Kasi stary rowerek. Dziewczynka nie jest nim zachwycona, lecz Zbigniew mówi, że to rower tylko dla wybranych. Kasia natychmiast pyta wujka czy może na nim jeździć.
W gabinecie lekarskim Grzybowa zwierza się Barbarze ze swoich obaw. Mówi, że boi się zasnąć po tym jak mąż Barbary, komendant Piotr przywiózł z powrotem do Tulczyna Romusia - wariata i podpalacza. W tym momencie do gabinetu wchodzi chłopak z matką. Grzybowa ostentacyjnie mija ich w drzwiach. Borosiukowa dziękuje lekarce za pomoc w odzyskaniu syna. Adam odwiedza Ewę w jej hrubielowskim mieszkaniu. W czasie rozmowy z dziewczyną wikary stara się ją pocieszyć. Mówi, że nie może się załamywać, przecież całe życie jeszcze przed nią. Ewa jednak uważa, że jej życie jest zupełnie puste. Mówi, że nie może znaleźć pracy i nie będzie miała z czego zapłacić czynszu Adam przekonuje ją, że nie może się poddać, musi walczyć i odbić się od dna. Proboszcz oddaje Romusiowi kolekcję kapsli, którą przechowywał do powrotu chłopaka. Ksiądz cieszy się z powrotu Romusia, mówi że Marcelina już mu wybaczyła. Chłopak uważa jednak, że nie odpokutował jeszcze winy. Proboszcz proponuje, żeby Romuś ofiarował Marcelinie coś co jest mu szczególnie bliskie. Ewę odwiedza Sławek - jej kolega za banku. Dziewczyna jest zdziwiona jego wizytą. Chłopak mówi, że wszyscy w banku bardzo żałują jej odejścia. Ewa uważa, że Sławek próbuje ją oczarować. Dziewczyna prosi by mówił wszystkim, że u niej wszystko w porządku. Zwierza się chłopakowi z problemów z mieszkaniem. Chłopak mówi, że jego siostra wynajmie Ewie pokój za niewielkie pieniądze. Ewa jest zdumiona tą propozycją.
Ewa wprowadza się do mieszkania Anny. Kobieta mówi, że musi ustalić z Ewą warunki jej pobytu. Mówi, że jest właścicielką agencji nieruchomości. Zdziwiona tym Ewa pyta czy dobrze się jej powodzi. Kiedy kobieta potwierdza, Ewa zaczyna się zastanawiać po co Annie jej pieniądze. W tym momencie do domu wraca Sławek. Wściekła Ewa, zarzuca chłopakowi kłamstwo. Zrozpaczony Sławek próbuje ją przekonać, że siostra potrzebuje kogoś do rachunkowości. Zrezygnowana Anna zgadza się z bratem. Angelika usługuje Januszowi przy śniadaniu. Tracz proponuje żeby przestała już ciężko pracować, bo resztę długu może odpracować w łóżku. Angelika szydzi z męża, mówiąc że nawet własnej żonie musi płacić za miłość. Wściekły Janusz każe Maryli zabrać żonę. Gosposia nie protestuje, na jej twarzy widać złośliwą satysfakcję. Kiedy Angelika sprząta w pokoju gdzie odpoczywa Maryla i przypadkiem wylewa trochę wody na podłogę, gosposia zaczyna ją ostro strofować. Angelika mówi z ironią, że gospodyni coraz lepiej wczuwa się rolę pani domu. Na plebanii panuje ożywiona atmosfera. Najpierw do kuchni wpada Zbigniew, a zaraz po nim Halina. Zaczynają dyskutować nerwowo o przygotowaniach do mszy. Po chwili oboje wybiegają. Krystyna obserwuje całą scenę z lekkim zdziwieniem. Józefina tłumaczy jej, że tak właśnie wygląda na plebanii "dzień święty". Po skończonej mszy Zbigniew gasi świece na ołtarzu. W jednej z ławek dostrzega Borosiukową i Romusia.
Borosiukowa składa zeznania w sprawie zdemolowania jej domu. Aspirant Józek bagatelizuje sprawę, kobieta jest jednak bardzo zaniepokojona. Mówi, że słyszała jak ktoś krzyczał że podpalacze i wariaci nie powinno chodzić na wolności. Romuś stara się pocieszyć matkę. Komendant każe aspirantowi zrobić odlewy odcisków, które znaleźli przy chałupie Borosiukowej. Józek ociąga się, bagatelizując sprawę. Piotr każe mu jednak działać Adam pyta proboszcza czy w ogóle jest potrzebny w Tulczynie. Ksiądz jest zaskoczonym tym pytaniem. Mówi, że Adam coraz lepiej radzi sobie z księgami a to przecież kawał dobrej roboty. Wikary narzeka jednak, że ma za mało kontaktu z ludźmi, że żyje mu się za spokojnie. Proboszcz próbuje przekonać Adama, żeby nie traktował pobytu w Tulczynie jako zsyłki, lecz jako wyzwanie. Zbigniew deklaruje się, że powstawia okna u Borosiukowej. Krystyna natychmiast deklaruje mu swoją pomoc. Halina jest wściekła na męża, mówi, że chętnie pomaga innym a jej - nie. Na posterunek wraca Józek niosąc gipsowy odlew śladów buta. Piotr każe aspirantowi zbadać do kogo należą buty. Józek mówi, że jego zdaniem komendant przesadza. Krystyna i Zbigniew idą do restauracji Tracza. Krystyna opowiada Zbigniewowi o problemach z pracą. Do knajpy wchodzi Janusz. Pyta barmankę kim jest Krystyna. Okazuje, że to siostra proboszcza i że kazała podać sobie piwo z wkładką. Tracz jest tym wyraźnie zaintrygowany.
W dramatycznej rozmowie Krystyna próbuje przekonać brata, że praca u Tracza nie jest niczym złym. Pyta proboszcza, dlaczego nie może obsługiwać gości w restauracji. Ksiądz zwleka z odpowiedzią, wreszcie stwierdza że jego siostra nie może pracować w knajpie. Krystyna próbuje nakłonić proboszcza, by ten zaakceptował jej pracę u Tracza. Kobieta jest wyraźnie zdenerwowana i załamana. Proboszcz stara się ją pocieszyć. Krystyna mówi bratu, że będzie musiał wyjechać z Tulczyna, bo nie ma tu dla niej miejsca. Ksiądz stara się ją przekonać, żeby została, lecz Krystyna już go nie słucha. W gabinecie Barbary Adam zwierza się lekarce ze swoich problemów. Pyta czy kobieta nie zna kogoś kto mógłby potrzebować wsparcia i otuchy. Barbara jest wyraźnie zaskoczona odwiedzinami Adama lecz stara się podtrzymać na duch młodego wikariusza. W czasie ich rozmowy do gabinetu wchodzi ranny Tosiek. Barbara zaczyna opatrywać rannego, mówiąc, że wikary pracuje dziś jako pielęgniarka. Tosiek jest tym wyraźnie zdumiony i rozbawiony. Na plebanii pojawia się doktor Blumental. Józefina opowiada doktorowi o sprzeczce proboszcza z Krystyną. Blumental postanawia nakłonić księdza, by ten zaakceptował wybór siostry. Mówi, że restauracja Tracza, to miejsce jak każde inne, zaś Krystyna załamie się zupełnie, jeżeli nie zacznie jakiejś pracy. Adam odwozi Tośka do po-pegeerowskich czworaków. Mężczyzna z wdzięczności zaprasza wikarego do domu, mówiąc że ugości go tak jak należy.
Józefina rozmawia z Adamem o pracy Krystyny. W tym momencie siostra proboszcza wchodzi do kuchni. Józefina pyta ją czy ksiądz zgodził się na jej pracę. Krystyna mówi, że brat ciągle jeszcze się zastanawia. Zaniepokojony zniknięciem córki Zbigniew przyjeżdża do banku w którym pracowała córka. Spotyka Rafała i każe zaprowadzić się do Ewy. Zdezorientowany chłopak nie wie o co chodzi. W tym momencie niespodziewanie pojawia się Sławek i mówi, że zaprowadzi Zbigniewa do Ewy. Józek i Piotr wciąż zajmują się sprawą napaści na dom Borosiukowej. Aspirant informuje komendanta że nie udało mu się ustalić do kogo należą buty, których odcisk znaleziono przy chałupie. Piotr zastanawia się co zrobić. Józek jest zupełnie bezradny, nie wie co robić. Nagle na posterunek wpada Karolina przynosząc komendantowi śniadanie. W pewnym momencie jej wzrok pada na odcisk buta. Zdziwiona dziewczyna pyta, czy charakterystyczny odcisk buta Heńka Grzyba jest dowodem rzeczowym. Piotr i Józek milkną zaskoczeni. Po chwili komendant nakazuje aspirantowi sprowadzić Heńka na posterunek. Sławek przyprowadza Zbigniew do córki. Dziewczyna jest zaskoczona widokiem ojca. Zbigniew robi jej wyrzuty, że nikomu nie powiedziała o przeprowadzce. Ewa zwierza się ojcu ze swojej trudnej sytuacji. Ojciec namawia córkę, żeby wróciła do Tulczyna, jednak dziewczyna ni chce o tym nawet słyszeć. Do domu wpada Anna. Mówi, że Ewa musi spotkać się z klientami w jej imieniu.
Na posterunku policji Piotr oświadcza Borosiukowej, że złapali chłopaka, który wytłukł szyby u niej jej domu. Borosiukowa nie chce wiedzieć kto to był. Mówi że wstawienie nowych szyb to nie problem, a stosunków z sąsiadami nie da się tak łatwo naprawić. Aspirant Józek lekkomyślnie rzuca, że to nie żadni sąsiedzi, tylko starszy chłopak Grzybów. Do domu Tracza przyjeżdża Zbigniew mówiąc, że zbiera ubrania dla domu samotnej matki. Janusz ironicznie przygląda się Angelice; pyta żonę czy obojętny jest jej los samotnych matek. Kobieta zaczyna szukać ubrań do oddania. Widząc to Janusz wpada w szał. Krzyczy, że to on stworzył Angelikę i ona należy do niego tak samo jak ich gosposi. Na posterunek przychodzi Grzybowa, matka Heńka wraz z synem. Jest oburzona, że trzymano go w areszcie. Piotr uspokaja kobietę, mówiąc że sprawa jest poważna. Mówi, że ktoś był z Heńkiem lecz chłopak nie chce powiedzieć kto. Grzybowa próbuje namówić syna do zeznań, jednak bezskutecznie. Chłopak twardo milczy. Piotr nakazuje zapłacić za nowe szyby u Borosiukowej i przeprosić ją, inaczej skieruje sprawę do kolegium. Grzybowa jest zdetonowana tym oświadczeniem i wychodzi. Józek mówi Piotrowi, że gdyby to on był komendantem zupełnie inaczej postąpiłby z Heńkiem. Uważa, że to niesprawiedliwe, że Romuś siedział w więzieniu, a za wybryki Heńka trzeba tylko zapłacić. Piotr twierdzi, że dobrze się stało. Kolegium trwało by długo i Grzybowa z pewnością znienawidziłaby Marcelinę.
Maryla mówi Angelice, że Janusz postanowił ją zwolnić i błaga kobietę o pomoc, ta jednak jest bezradna. Gosposia mówi, że nie podda się tak łatwo i pójdzie wszędzie gdzie tylko można. Angelika jest tym zaniepokojona. Pyta męża dlaczego wyrzucił Marylę. Wściekły Janusz odpowiada, że to nie jej sprawa. Mówi, że przecież Angelika może od niego odejść i znowu szantażuje żonę chorobą jej ojca. Kobieta patrzy na Tracza z nienawiścią i nagle oznajmia mężowi, że go opuszcza. Tracz próbuje ją zatrzymać lecz bezskutecznie. W końcu wściekły wyrzuca ją za drzwi. Wchodzi do salonu lecz po chwili słychać pukanie do drzwi. Janusz jest przekonany, że Angelika postanowiła wrócić. Otwiera drzwi i staje jak wryty. Do domu wchodzi dwóch bandytów. Jeden trzyma Angelikę, drugi mierzy do Janusza. Józefina i Halina krzątają się przy kuchni, Kasia i Zbigniew kończą śniadanie, Krystyna wychodzi do pracy. Kasia chce iść razem z nią. Krystyna nie wie co robić, lecz z pomocą przychodzi jej Zbigniew mówiąc, że idzie nad rzekę szukać bocianów. Dziewczynka pyta mamę, czy może pójść z wujkiem. Krystyna uśmiecha się do Zbigniewa z wdzięcznością. Halina jest zła, że mąż cały czas poświęca Kasi. Krystyna po raz pierwszy przychodzi do restauracji, niepewnie zaczyna nową pracę, nie wie jak postępować z gośćmi. Pod koniec dnia Krystyna zbiera na tacę kufle i szklanki po piwie. Przy jednym ze stolików śpi gość. Krystyna budzi go nieśmiało lecz bez rezultatu.
W swojej rezydencji Janusz sprawdza co poprzedniego dnia zrabowali bandyci. Okazuje się, że brakuje tylko jednej teczki. Angelika uważa, że nic się nie stało, Janusz jest jednak wściekły - były tam ważne dokumenty. Pojawia się dwóch ludzi Tracza. Angelika pyta, co to znaczy lecz mąż stwierdza, że od tej chwili są to ich ochroniarze. Na plebanii Krystyna rozmawia z córkę o szczeniakach. Kasia nie wie, którego ma wybrać i prosi mamę o radę. Krystyna mówi, że całe dorosłe życie polega na dokonywaniu trudnych wyborów i sama musi podjąć tę decyzję. Janusz tłumaczy swoim ludziom ich nowe zadania: od teraz mają ochraniać jego, Angelikę i cały dom. Grozi, że jeżeli coś stanie się jego żonie, obaj zapłacą za to bardzo wysoką cenę. Krystyna obsługuje gości w restauracji. Jeden z nich ją zaczepia. Z pomocą przychodzi barmanka Teresa. Krystyna mówi jej, że nie umie poradzić sobie z podpitymi gośćmi. Barmanka pokazuje, co należy robić z niesfornymi klientami. Krystyna powątpiewa, czy uda jej się tego nauczyć. Józefina pomaga Kasi posprzątać po szczeniakach. Do kuchni wchodzi Zbigniew. Halina wypomina mu, że miał sprzedać szczeniaki. Zbigniew mówi Kasi, że jutro musi sprzedać psy. Dziewczynka nie chce się zgodzić. Tłumaczy, że nie poznała jeszcze psów, nie wie którego ma wybrać. Wreszcie decyduje że zatrzyma psa o którego najbardziej się martwiła. Do Tracza niespodziewanie przyjeżdża Boruń. Jest zdziwiony obecnością ochroniarzy i zachowaniem Janusza.
Józefina pyta Krystynę od kogo dostał kwiaty, bo wygląda na to, że zostały zerwane prze urzędem gminy. Krystyna jest zakłopotana, Kasia natomiast uważa, ż to niezwykle romantyczny gest. Na plebanię przychodzi Walencik w związku z siostrą księdza. Proboszcz pyta czy coś się stało. Mężczyzna długo nie chce powiedzieć o co chodzi, wreszcie wyznaje, że się zakochał i prosi o pomoc. Mówi, że nigdy jeszcze nie był zakochany, nie wie co robić, jak się zachować. Proboszcz żartobliwie proponuje, żeby Walencik wstrzymał się z decyzjami i przemyślał wszystko jeszcze raz bardzo poważnie. Adam z Haliną pakują ubrania dla biednych, które dostali od parafian. W pewnym momencie do salonu wchodzi Maryla, niegdyś służąca Traczów. Mówi, że chciałaby porozmawiać z Adamem w cztery oczy. Zwierza się księdzu ze swojej trudnej sytuacji. Ma żal do Tracza, że po kilku latach służby nagle została zwolniona. Wikary nie bardzo wie jak jej pomóc. Maryla mówi, że widziała jego i Angelikę razem, co może być dwuznaczne. Szantażuje księdza, że jeżeli jej nie pomoże, będzie mogła sporo o nich opowiedzieć. Adam wyrzuca dziewczynę. Zbigniew liczy ofiary zebrane podczas mszy. Narzeka, że pieniędzy jest coraz mniej. Nagle otwiera jedną z kopert z datkami i znajduje tam tysiące złotych. Proboszczowi trudno w to uwierzyć. Wysyła Zbigniewa aby ten za otrzymane pieniądze kupił złotą folię do renowacji ołtarza.
Do komendanta Piotra przychodzi Maryla; chce sprawiedliwości. Pyta policjanta, dlaczego nie aresztował księdza Adam, który przecież jest winny. Piotr jest zdziwiony zawistnym tonem dziewczyny. Na plebanii proboszcz uświadamia Adamowi, że będzie musiał opuścić parafię jeżeli jest winny. Mimo namów księdza Antoniego wikary nie chce nic powiedzieć. Janusz pyta żonę czy słyszała już o nowych wyczynach swojego księdza. Angelika nie rozumie o co chodzi mężowi. Tracz tłumaczy, że Adam potrącił swoim motorem Marylę a potem uciekł z miejsca wypadku. Kobieta jest wyraźnie poruszona opowieścią męża. Adam przypadkowo spotyka Marylę. Chce z nią porozmawiać, lecz dziewczyna ucieka do restauracji. Wikary rusza za nią. Próbuje przekonać Marylę, żeby z nim porozmawiała. Dziewczyna ignoruje księdza. Adam pyta Marylę dlaczego wmawia wszystkim, że to on jest winien. Dziewczyna mówi, że teraz jest za późno, trzeba jej było wysłuchać wcześniej. Maryla mówi głośno, że ksiądz jej grozi. Agresywnie nastawieni goście podchodzą do Adama. Mówią, żeby zostawił dziewczynę. Zrezygnowany ksiądz wychodzi z restauracji. Całą sytuację obserwuje zaniepokojona Krystyna. Na posterunek przychodzi Angelika. Mówi, że w czasie kiedy doszło do wypadku rozmawiał z Adamem w lesie. Komendant odpowiada, że ksiądz o tym nie wspominał. Angelika tłumaczy, że wikary chciał ją uchronić przed jej mężem. Na posterunek wpada Maryla mówiąc, że Adam jej grozi.
Halina i Józefina pracują w kuchni. Wchodzi ksiądz Adam, mówiąc że zostaje w parafii. Józefina jest bardzo zadowolona, że został oczyszczony z zarzutów. Do proboszcza przychodzi Zbigniew i pokazuje mu materiał podobny do złota, który udało mu się wyprodukować "domowymi metodami". Ksiądz mówi, że konserwator na pewno się zorientuje, że to nie złoto. Na plebanię przyjeżdża Ewa. Józefina i Halina są zaskoczone jej widokiem i bardzo szczęśliwe. Dziewczyna opowiada o swojej pracy: ma strasznie dużo roboty, ale jest z tego powodu bardzo zadowolona. Zaczyna rozdawać domownikom prezenty i nagle orientuje się, że podarek dla ojca zostawiła w Hrubielowie. Zbigniew pociesza ją, mówiąc że nic się nie stało. W tym momencie wchodzi Sławek. Okazuje się, że przywiózł portfel. Ewa nie jest zachwycona jego widokiem, natomiast Zbigniew jest mu bardzo wdzięczny. Adam organizuje pomoc dla Tośków z byłego pegeeru. Przyjeżdża do ośrodka zdrowia po dary. Barbara pyta go czy nie jest zły na Piotra za podejrzenia w sprawie Maryli. Wikary mówi, że komendant wypełniał tylko należycie swoje obowiązki. Ewa pyta Sławka po co przyjechał na plebanię. Chłopak nie wie o co chodzi. Wyrzuca mu, że dziwnym trafem ciągle go spotyka. Sławek tłumaczy, że to przypadek, jednak widząc spojrzenie dziewczyny decyduje się wrócić do Hrubielowa. Zbigniew zatrzymuje jednak chłopaka w Tulczynie. Adam przyjeżdża do Tośków z darami.
Adam zwierza się proboszczowi, że bardzo martwi się o Hankę. Ksiądz Antoni uspakaja go przekonując go, że nerwy nic nie pomogą i trzeba wszystko spokojnie przemyśleć. Wikaremu to nie wystarcza - chce działać. Halina zarzuca Zbigniewowi że rozpija Sławka. W tym momencie chłopak wchodzi do kuchni. Jest załamany - okazuje się, że spóźnił się do pracy. Zbigniew próbuje go pocieszyć mówiąc, że jakoś wszystkiemu zaradzą i idzie z nim do ośrodka zdrowia. Zdziwionej Barbarze opowiada o piciu ze Sławkiem, mówiąc że chłopakowi przydałoby się zwolnienie z pracy. Lekarka odmawia. Borosiukowa wręcza proboszczowi w prezencie wyhaftowaną przez siebie serwetkę. Opowiada księdzu, że teraz całymi dniami siedzi w domu pilnując syna. Zafrasowana mówi, że wydarzyło się coś nieoczekiwanego -Anglika zaproponowała jej pracę. Parafianka zwierza się księdzu ze sowich wątpliwości: nie wie jak Traczowie będą ją traktować i kto zajmie się Romusiem. W tym czasie Angelika oznajmia Januszowi, że na miejsce Maryli przyjmie Borosiukową. Zbigniew przyprowadza Sławka do Blumentala. Mówi, lekarzowi że chłopak bardzo źle się czuje. Pyta, czy doktor nie mógłby go zbadać. Blumental, widząc że Sławek ma kaca, z trudem ukrywa rozbawienie i zaczyna go badać. Nagle dostrzega coś na jego plecach. Pyta chłopaka czy wcześniej tego nie widział i każe mu zrobić dodatkowe zadania. Zbigniew stara wyprosić się zwolnienie dla Sławka, ale do gabinetu wchodzi Barbara. Jest zaskoczona obecnością mężczyzny.
Anna zwierza się Ewie ze swoich obaw o Sławka. Ewa nadal jest wściekła na brata swojej szefowej. Przyznaje, że ma już dosyć jego nadskakiwania. Blumental przychodzi na plebanię. Pyta domowników, czy nie wiedzą gdzie może znaleźć Sławka. Zbigniew próbuje obrócić całą sytuację w żart, ale lekarz stwierdza, że chłopak może być poważnie chory. Józefina rozmawia z Haliną o Krystynie. Mówi córce, że siostra proboszcza odżyła dzięki pracy i może nawet znajdzie sobie męża. Halina jednak nie daje się przekonać, ma na ten temat swoje własne zdanie. Całej rozmowie przysłuchuje się Kasia. Blumental szukając Sławka trafia do domu Anny. Jest nią wyraźnie zauroczony. Doktor mówi, że jej brat może być poważnie chory. Anna pyta czy bratu grozi mu jakieś niebezpieczeństwo. Doktor pociesza ją, mówiąc że to tylko podejrzenie a w porę wykonana operacja może całkowicie wyleczyć Sławka. W restauracji jeden z gości, robi Krystynie awanturę, że podała piwo bez "wkładki". Z pomocą przychodzi Walencik. Uspokaja gościa mówiąc, żeby zachowywał się kulturalniej. Całą scenę obserwuje zdziwiona barmanka Teresa. O chwili komentuje wraz z Krystyną zachowanie Walencika. Siostra proboszcza wypytuje ją, kim on tak naprawdę jest. Okazuje się, że Walencik ma dużo ziemi, ale wszystko co zarobi natychmiast przepija. W tym momencie do baru wchodzi listonoszka Renata i wręcza Krystynie list z sądu. Blumental odwiedza Proboszcza. Ksiądz Antoni prosi o go o pomoc w zdobyciu bardzo drogiego leku.
Zdenerwowana wezwaniem do sądu Krystyna pyta Zbigniewa gdzie jest Kasia. Kościelny beztrosko mówi, że poszła na spacer z psem. Siostra proboszcza jest bardzo zdenerwowana, że nikt nie pilnuje dziewczynki. Zbigniew próbuje ją pocieszyć mówiąc, że nic na pewno się nie stanie, a sądem nie powinna się przejmować. Krystyna jest innego zdania - jej mąż zawsze osiągnie to czego chce. Zbigniew tłumaczy Krystynie że dobrze się stało, że dojdzie do rozprawy. Mówi, że to szansa na uczciwy wyrok. Okazuje się, że siostra proboszcza bojąc się podarła pismo z sądu. Romuś niosąc matce zapomniane okulary, trafia do willi Tracza. Tam spotyka ludzi Janusza. To jeden z nich namówił Romusia do podpalenia domu Marceliny. Ochroniarz Tracza jest pewien, że syn Borosiukowej go poznał. Mówi, że Romusia trzeba będzie uciszyć. Angelika i Romuś siedzą przy stole. Chłopak jest szczęśliwy - cała sytuacja jest jak z filmu wzięta. Do pokoju wchodzi Borosiukowa ze stertą ubrań. Nagle syn dostrzega koszulkę klubu Gromu Hrubielów, o której zawsze marzył. Angelika mówi, że może ją sobie wziąć. Romuś ze łzami w oczach tuli do siebie wymarzoną koszulkę. Anna zwierza się Ewie ze swoich obaw co do brata. Dziewczyna próbuje ją pocieszyć, mówiąc że nawet polubiła trochę Sławka. Anna nie może w to uwierzyć, wreszcie wyznaje zaskoczonej Ewie, że Sławek ją kocha. Zdezorientowana dziewczyna nie wie co robić, jak ma teraz traktować brata szefowej, chciałaby żeby wszystko było jak dawniej.
Borosiukowa przychodzi do domu Piotra. Błaga o pomoc – Romuś nie wrócił na noc. Cała nadzieja w komendancie. Barbara próbuje pocieszyć Borosiukową, mówiąc, że na pewno nic się nie stało i wszystko dobrze się skończy. Do pokoju wchodzi Mateusz. Zaniepokojony obecnością Borosiukowej pyta, co się stało. Kiedy dowiaduje się, że Romuś zaginął, szybko wychodzi. Arek budzi leżącego w piwnicy Romusia. Pyta chłopaka, czy ten go pamięta. Kiedy chłopak potwierdza, ochroniarz wpada w wściekłość. Wychodzi, mówiąc że chciał dać Romusiowi szansę, lecz ten ją zaprzepaścił. Mówi Januszowi, że chłopak może na nich donieść, więc trzeba go sprzątnąć. Piotr spisuje protokół o zaginięciu Romusia. Tłumaczy Borosiukowej, że nie może liczyć na pomoc w poszukiwaniach – nikt mu na to nie pozwoli. Matka chłopca jest załamana – dla niej każda minuta bez syna jest udręką. Tracz schodzi do Romusia. Pyta chłopaka, jak się czuje i czy wie, kto uratował mu życie. Chłopak nie odpowiada, wreszcie mówi, że był u niego mężczyzna, który dał mu kurtkę w zamian za podpalenie Marceliny. Zatroskany Janusz zastanawia się, jak to możliwe, że jego człowiek groził Romusiowi. Uspokaja chłopaka, mówiąc, że jest już bezpieczny, a on ukarze swoich ludzi. Romuś błaga go, żeby nikogo nie krzywdził – już zbyt wiele osób cierpiało z jego powodu. Heniek spotyka Mateusza w restauracji. Syn komendanta mówi, że Romuś nie wrócił na noc do domu.
W plebanijnej kancelarii proboszcz rozmawia z Adamem o Mateuszu. Nie może zrozumieć, jak to możliwe, aby syn Piotra i Barbary brał udział w pobiciu Romusia. Wikary uważa, że to nie ich sprawa, lecz ksiądz Antoni przypomina mu, że dla niego Piotr, Barbara i ich dzieci są niemal jak rodzina. W kościele Borosiukowa dziękuje Bogu za szczęśliwy powrót syna. Chłopak postanawia pomóc matce – przychodzi na plebanię mówiąc, że szuka pracy. Do kuchni wchodzi Kasia, mówiąc, że jej pies jest chyba chory. Dostrzega Romusia i już po chwili oboje zajmują się szczeniakiem. Kasia prosi chłopaka, żeby pomógł jej opiekować się pieskiem. Piotr przychodzi do gabinetu Barbary. Po chwili pojawia się także proboszcz, mówiąc, że musi z nimi porozmawiać. Opowiada o pobiciu Romusia, wyznaje, że Mateusz i Heniek Grzyb brali w nim udział. Barbara jest załamana, Piotr zaś wściekły. Przypomina żonie, że jest przecież policjantem i musi działać zgodnie z prawem, które Mateusz złamał. Zrozpaczona Barbara nie wie, co robić. Anna dzwoni do Lublina po wyniki badań brata. Przedstawia się jako siostra Sławka, lecz mimo tego lekarze nie chcą podać wyników. Zrozpaczona Anna postanawia pojechać do Lublina. Barbara zwraca się z prośbą o pomoc do Blumentala. Ma nadzieję, że lekarz będzie mógł porozmawiać z jej synem. Blumental odmawia mówiąc, że Mateusz wymalował mu kiedyś na drzwiach gwiazdę Dawida. Barbara jest załamana wyznaniem lekarza. Piotr przesłuchuje na posterunku Romusia.
Barbara rozmawia z Piotrem o Mateuszu. Komendant uważa, że jedyny sposób to ostra rozmowa z synem. Informuje Mateusza, że nie będzie dostawał żadnych pieniędzy, a codziennie po szkole ma się meldować w komisariacie. Anna w domu niecierpliwie czeka na Sławka - powinni już jechać do szpitala w Lublinie. Zdenerwowana tłumaczy Ewie, że nie wie czy operacja na pewno pomoże bratu. Wreszcie pojawia się Sławek. Chłopak nie przejmuje się panującym wokół niego zamieszaniem, cały czas przez komórkę załatwia interesy. Zniecierpliwiona Anna wyrywa mu telefon, mówią że muszą już jechać. Ewa obiecuje Sławkowi, że będzie na niego czekać. Do Mateusza przychodzi Heniek. Chłopcy rozmawiają o Romusiu. Heniek proponuje, żeby Romusiem zajęła się grupa skinów z Hrubielowa. Mateusz ma wątpliwości, ale Heniek tłumaczy mu, że przecież Romusiowi - kapusiowi nie można darować. Józek przyprowadza na posterunek Grzyba, który wszczął awanturę w Brzezinach, w klubie "Casablanca". Piotr zaczyna wypytywać ojca Heńka o to co wie o zachowaniu syna. Grzyb bagatelizuje sprawę mówiąc, że najlepiej porządnie przetrzepać chłopakom skórę - to na pewno pomoże. Piotr wątpi w skuteczność metod wychowawczych Grzyba. Romuś przychodzi na plebanię przynosząc prezenty dla Kasi i jej psa. Uczy dziewczynkę naśladować odgłosy różnych zwierząt. Kasia mówi Romusiowi, że jest bardzo fajny. W tym czasie na plebanię przychodzi Walencik. Pyta zdziwioną Józefiną, jaki jest znak zodiaku Krystyny.
Podczas śniadania komendant Piotr przypomina synowi, że po szkole musi zameldować się na komisariacie. Po chwili rodzice wychodzą, Mateusz zaś zaczyna zbierać się do szkoły. W tym momencie do mieszkania wchodzi Heniek. Przypomina synowi komendanta, że dziś ma przyjechać grupa skinów z Hrubielowa, która zajmie się Romusiem. Mateusz ma wątpliwości co do postępowania Heńka, ale wreszcie, pod wpływem szantażu kolegi zgadza się z nim - trzeba nareszcie dać Romusiowi nauczkę. Sławek przyjeżdża do domu Anny. Opowiada siostrze i Ewie o pobycie w szpitalu. Próbuje obrócić całą sytuację w żart, lecz Ewa dopytuje się czy operacja zakończyła się sukcesem. Anna przekonuje brata, że zabieg był bardzo ważny i wszystko udało się zrobić w odpowiednim czasie dzięki doktorowi Blumentalowi. Do Tulczyna przyjeżdżają skini z Hrubielowa. Swoje pierwsze kroki kierują kieruje do baru "Angelika". Wyrzucają wszystkich gości i zaczynają napastować Krystynę. W obronie siostry proboszcza staje Walencik, ale ucieka po chwili. Biegnie na posterunek prosząc komendanta Piotra o pomoc. Kiedy policjanci wpadają do baru skinów już tam nie ma. Walenciak pociesza Krystynę, a policjant obiecuje jej, że na pewno odnajdzie napastników. Anna przyjeżdża do doktora Blumentala. Dziękuje mu za pomoc w sprawie brata. Doktor czuje się bardzo niezręcznie, nie wie co powiedzieć. Kobieta wychodzi, Blumental zaś dostrzega rękawiczki które zostawiła Anna. Po szkole Mateusz melduje się na posterunku.
Podczas śniadania komendant Piotr rozmawia z synem o skinach i Romusiu. Chwali Mateusza za odwagę, lecz ten przyznaje, że nigdy jeszcze się tak nie bał. Wyznaje, że zawsze był w grupie i to jego się bano, lecz teraz chyba taki styl już mu się nie podoba. Chłopak wychodzi mówiąc, że po szkole zamelduje się na posterunku. Piotr mówi synowi, że nie musi już tego robić. Blumental odwiedza proboszcza. Wyznaje, że postanowił odwiedzić Annę, ale nie wie jak się zachować. Ksiądz Antoni przyznaje, że nie ma takich problemów i trudno mu będzie pomóc doktorowi. Na plebani niespodziewanie pojawia się biskup. Wszyscy domownicy są zaskoczeni jego wizytą. Józefina i Halina w pośpiechu zaczynają szykować obiad dla gościa. Kasia jest zdziwiona panujący rozgardiaszem, nie rozumie dlaczego dla biskupa trzeba przygotowywać wystawny obiad. Na posterunku komendant Piotr przesłuchuje zatrzymanych poprzedniego dnia skinów. Mężczyźni zachowują się ordynarnie, kpią sobie z policjantów. Zirytowany Piotr nakazuje Józkowi wyrzucić skinów z posterunku. Aspirant uważa, że takich ludzi nie powinno się wypuszczać. Piotr przypomina mu, że nie miał innego wyjścia, przecież muszą działać zgodnie z prawem. Biskup rozmawia z proboszczem o Adamie. W tym momencie wikary wchodzi do kancelarii. Jest zaskoczony obecnością ordynariusza. Ksiądz Antoni wyjaśnia Adamowi, że gość chce zaproponować mu pracę w domu biskupim.
W plebanijnej kancelarii rozgorączkowany wikary opowiada proboszczowi, że ludzie nie wpuścili go do świątyni. Ksiądz Antoni tłumaczy Adamowi, że całą winę ponoszą oni - mieli zadbać o fresk w kościele w Honiatyczach i nie zrobili tego. Uspokaja wikarego mówiąc, że teraz trzeba wszystko spokojnie przemyśleć i wysłuchać ludzi. W kuchni wszyscy domownicy rozmawiają o buncie parafian. Krystyna uważa, ze jedyne rozwiązanie to znalezienie sponsora. Wychodzi z kuchni mówiąc, że postara się coś załatwić. Józefina zaczyna przeglądać leki, które zapisała jej córka, Barbara. Niezadowolona stwierdza, że nie powinno się leczyć u własnych dzieci i będzie musiała pójść do doktora Blumentala. Halina wyznaje, że doktor chyba znalazł sobie wreszcie kobietę. Blumental przyjeżdża do domu Anny. Okazało się, że zastał tylko Ewę. Dziewczyna zaczyna mu opowiadać o swojej pracy. W pewnym momencie do pokoju wchodzi Sławek. Przypomina Ewie, że byli umówieni na lunch. Dziewczyna nie wie co robić, tłumaczy chłopakowi, że ma gościa. Blumental proponuje, że zaczeka na Annę. Słysząc to Ewa wychodzi ze Sławkiem. Krystyna przychodzi do rezydencji Traczów. W domu jest tylko Angelika. Siostra proboszcza opowiada jej, że Adam nie został wpuszczony do kościoła. Poruszona Angelika obiecuje, że porozmawia z mężem o datku na fresk. Na plebanię przyjeżdża Horyniuk, strażnik kościoła w Honiatyczach. Wyjaśnia proboszczowi, że ludzie czekali na fresk a zamiast tego pojawiła się pleśń.
Angelika postanawia porozmawiać z Adamem o pieniądzach na ratowanie fresku w Honiatyczach. Tracz po raz kolejny drwi z wikarego, lecz żona przekonuje go, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Na plebanii Adam informuje domowników, że postanowił sprzedać motor. Zdobyte w ten sposób pieniądze chce przeznaczyć na ratowanie malowidła w honiatyckim kościele. Józefina uważa, że wikary powinien spróbować zdobyć fundusze na ratowanie fresku innymi sposobami - wtedy odzyska szacunek parafian. W domu Anny, Ewa i Sławek wspominają razem spędzony dzień. Nagle do środka wchodzi posłaniec z różami. Okazuje się, że doktor Blumental przesłał Annie kosz kwiatów. Sławek jest zdziwiony gestem lekarzy, Ewa zaś jest wyraźnie oczarowana zachowaniem doktora. Angelika przychodzi na plebanię. Proponuje Adamowi by ten poprosił Janusza o pieniądze na ratowanie fresku. Prosi wikarego żeby przestał wreszcie walczyć z jej mężem, to może pomóc im wszystkich. Adam zdecydowania odmawia, lecz Angelika prosi go aby jeszcze raz przemyślał swoją decyzję. Na plebanii niespodziewanie pojawia się malarz Wojdyłło. Jest zły, że nikt nie zabezpieczył jego dzieła. Ksiądz Antoni próbuje wytłumaczyć, że parafia nie ma pieniędzy na zabezpieczenie ani dokończenie malowidła, Wojdyłło jednak jest nieprzejednany. W tym momencie wchodzi Adam, mówiąc że właśnie zgłosił się sponsor - Janusz Tracz.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…