Farsa i już 4
Kilkanaście lat temu miałem okazję obejrzeć po raz pierwszy "Szarże" i "Szeregowca Benjamina". Oba filmy urzekły mnie humorem i tematyką. Od tamtej pory kwestie nieudaczników w wojsku są jednym z moich ulubionych motywów w komediach. Zasiadając do tego filmu miałem nadzieję, że choć w 50 procentach ubawię się tak dobrze, jak na wyżej wspomnianych. Niestety nie.
Fabuła, jak w większości tego typu produkcji, jest prosta i nie niesie ze sobą jakiś głębszych treści. Ot, trzech kumpli, obiboków i przy okazji niezbyt rozwiniętych przez przypadek zostaje powołana z rezerwy do armii. Mają wspomóc swą obecnością siły koalicyjne w Iraku. Dalej nie muszę nic pisać, bo wszystko odbywa się według schematu - fajtłapy zostają bohaterami. Większość gagów oparta na beknięciach, pierdnięciach i rozmowach o seksie jest mało śmieszna. Chwilami odnosiłem wrażenie, że twórcy na siłę wsadzali w usta aktorów niektóre kwestie, aby wydłużyć czas trwania filmu.
Aktorzy, występujący w tej produkcji, nie są wielkimi gwiazdami czy nawet małymi gwiazdami. Wyjątek stanowi Danny Trejo, który jako przywódca lokalnej bandy, wypada według mnie najlepiej ze wszystkich i przede wszystkim bawi. W jednej z głównych ról występuje DJ Qualls, dość znany aktor komediowy, ale nawet i on nie śmieszy. Poza tym aktorstwo poziomem nie odbiega od całości filmu.
Muzyka gdzieś tam się przewija. W końcu w takim filmie ma być, a nie dodatkowo ilustrować i nadawać odpowiedni klimat całości. Scenografia przypomina masówkę westernową z lat 60-tych. Ma się wrażenie, że gdyby kamera podjechała kawałeczek dalej zobaczylibyśmy nie boczną ścianę, a słupy podtrzymujące front domu.
Film według mnie jest bardzo naciąganie średni. Nie ma w nim humoru, akcja jest jakby wymuszona, aktorzy grają, bo chyba nie mieli w tym czasie nic innego do roboty. Młodszym widzom, którzy nie zasmakowali jeszcze wspominanych już "Szarż" film może się spodobać, ale inni będą znużeni, a chwilami i zmęczeni oglądaniem tego "dziełka". No cóż, takie filmy też muszą powstawać... To jest po prostu farsa, a nie dobra komedia.
Film specjalnej troski – Obejrzałem i stwierdzam, że nie warto. Lubię komedie o podobnych przypadkach, ale gdzie temu filmowi do "Szarż" czy "Szeregowca Benjamina". Dla mnie cienizna. Dałem 4, tylko dlatego, że Danny Trejo śpiewał karaoke.