Nieśmieszny Jasiek 1
Idąc do kina na ten film musiałem się bardzo sceptycznie nastawić, ażeby nie być zawiedzionym po wyjściu z seansu. Nastawienie nie wystarczyło. Po sukcesach jakie przyniosły Jasiowi odcinki telewizyjne, kolejny pełnometrażowy film z jego udziałem okazuje się totalną porażką.
Już w pierwszych minutach zauważamy, że wszelkie śmieszne gagi już były. Wygląda to mniej więcej tak, jakby wrzucono wszystkie odcinki do jednego worka i losowano, który żart ma zostać użyty. Humor jest więc powielony i nie śmieszy tak, jak robić to powinien. Śmiałem się tylko podczas dwóch scen: niesamowitego sposobu jedzenia langusty i udawanego wykonania "Piety". I nasuwa się tylko inny tytuł "Nic śmiesznego", choć to nie ta kategoria. Fabuła banalna. Ciągle coś nie wychodzi, ciągle Fasola coś traci, ale taki był pewnie zamiar twórców. W końcu to opowieść o Jasiu Fasoli. Pod koniec film już nudzi, kilka osób wyszło z seansu, a ja nadal czekałem na coś nieoczekiwanego. I doczekałem się nijakiej musicalowej końcówki, która pasowała, jak przysłowiowy "wół do karety". Atkinson zagrał jak zwykle tak samo. Ale nie uważam tego za jakiś wielki minus, bo przecież Jaś Fasola nie może się tak po prostu zmienić, a to, że jedynie mruczy albo mówi "oui" czy też "gracias" nadaje tylko lekkiego posmaku humoru. Przyjemnie natomiast oglądało się filmowych Sabine i Stiepana. Jeśli chodzi o zdjęcia, to momentami wygląda to tak, jakby film kręcono "cyfrówką" lepszej klasy, a całość wygląda jak film niskobudżetowy o przereklamowanej wartości. Trailer był dużym błędem, bowiem najśmieszniejsze sceny umieszczono właśnie w nim, a więc podczas seansu były już przejedzone.
Film okazuje się porażką do potęgi n-tej. Humor nie bawi, zdjęcia niczym amatorskie, także Dafoe nie ratuje filmu. Wolę Atkinsona w obrazie "Johnny English", a ten film chcę jak najszybciej zapomnieć, bo każdy z tysiąca sześciuset groszy, jaki wydałem, to grosz stracony. Gdyby nie dobre nachosy, to pewnie bym zasnął.
Najlepsza była scena w tym filmie, jak łaził po samochodach docierając na plażę. Rowan Atkinson jak zawsze w formie. A co do samego filmu to osobiście wolę "Nadciąga totalny kataklizm", ale i ten film wcale nie jest zły.