Dużo większy rozmach, dużo lepsza zabawa. Choć kilka mniej oczywistych gagów jednak by się przydało.
7/10 – Czy Wirkola zawstydził Tromę? Widziałem tylko Toksycznego Mściciela, ale podejrzewam, że tak. Jucha czarnego humoru chlapie na dosłownie wszystkich, norweski twórca nie uznaje żadnych świętości i w paru momentach jednak przegina (scena z matkami z wózkami to było już jednak dla mnie za dużo), przez większą część filmu udaje mu się jednak utrzymać nastrój absurdalnego horroru komediowego z lat 80-tych. Można także dojrzeć liczne nawiązanie do trylogii Martwego zła, Reanimatora, czy Gwiezdnych Wojen.
Szkoda, że finałowa bitwa dwóch armii zombie została rozegrana w warunkach tak mocno pozbawionych klimatu, nie wiem co przekonało Wirkolę aby filmować ją w pełnym słońcu. Za to do historii kina grozy może przejść hardkorowe ostatnie 5 minut, niby podobne do finału pewnego innego znanego horroru, ale użyta w tle piosenka nadaje niesamowity, kiczowaty posmak. "Total Eclipse of the Heart" już nigdy nie będzie takie same…
W filmie obecna jest modna także w tym sezonie scena po napisach!
Pozostałe
Proszę czekać…
Kwintesencja czarnego humoru. Amerykanie mogą się tylko uczyć kręcenia filmów o zombie od norwega, który w swoich filmach chyba lubi wyśmiewać amerykańskie produkcje. Dość specyficzne kino skierowane do dość specyficznego odbiorcy. Ale polecam, w przerwie od wielkich produkcji :)