To jeden z przykładów dobrego feminizmu w kinie popularnym. Przesłanie filmu jest klarowne i mocne. Niezależność i siła. I to nieważne, czy jesteście z 90., czy obecnie, to istotne tematy. 7
Zmowa pierwszych żon to film, który udowadnia, że prawdziwa siła tkwi w solidarności, a zemsta, ta w dobrym, symbolicznym stylu najlepiej smakuje na zimno. Choć tematyka porusza bolesne zmagania porzuconych kobiet, to seans jest zaskakująco optymistyczny. Co najważniejsze, autentycznie śmieszny.
Sercem filmu jest fenomenalna obsada: Bette Midler, Goldie Hawn i Diane Keaton. Ich wzajemna chemia i doskonałe zgranie są fundamentem całego humoru. Aktorki z wirtuozerią oddają portrety bohaterek: od komicznych wybuchów furii po chwile głębokiej wrażliwości. Wszystko zaczyna się od tragicznej, lecz pamiętnej Cynthii (Stockard Channing), która staje się katalizatorem działań głównych bohaterek. To jej historia wstrząsa przyjaciółkami, uświadamiając im skalę problemu i konieczność działania. Ten autentyzm, podszyty bólem i wściekłością, czyni komedię tak skuteczną. Film imponuje również od strony technicznej. Scenografia i reżyseria są bardzo dobre, oddając klimat nowojorskiej klasy wyższej lat 90. — od wystawnych apartamentów po eleganckie miejsca spotkań.
Produkcja zyskuje na satysfakcji, ponieważ zemsta bohaterek jest wymierzona w mężów w sposób zróżnicowany i adekwatny do ich przewinień. Nie przedstawia jednowymiarowej kary, lecz pokazuje, że konsekwencje bycia „brudnym draniem” są różne: od upokarzających strat finansowych po utratę miłości i powrót do wiecznej zawiści i samotności. Dzięki temu film jest bardziej realistyczny i psychologicznie złożony – każdy z mężów jest ukarany, choć z różnych przyczyn i w różnym stopniu (jeden musi się pogodzić z porażką, drugi stracił wszystko, a trzeci zyskuje tylko przebaczenie, ale bez powrotu). Pamiętne fragmenty akcji dodają zabawy. Scena, w której bohaterki pojawiają się na aukcji majątku, aby w złośliwy, ale genialny sposób przejąć kontrolę i zabawić się kosztem byłego męża, jest esencją triumfu i symbolem odzyskania własności. Tutaj zaznaczę wybitną Maggie Smith, jej postać Gunilli jest bardzo zapadająca w pamięć.
To jeden z najlepszych przykładów dobrego feminizmu w kinie popularnym. Przesłanie filmu jest klarowne i mocne: niezależność i siła sióstr. W czasie, gdy idea feminizmu bywa niekiedy rozmywana, ten w klarowny i optymistyczny sposób przypomina, o co w nim chodzi. Odzyskanie poczucia własnej wartości, samostanowienie i wzajemne wsparcie kobiet. Zakończenie to prawdziwe katharsis, będące triumfem dla każdej osoby, która kiedykolwiek czuła się niedoceniona.
Dla mnie ten film ma dodatkowy sentymentalny wymiar. Po raz pierwszy zobaczyłem jego fragment zupełnie przypadkowo, w 2004, moment przed rozpoczęciem Igrzysk w Atenach. Ostatnia scena, w której główne bohaterki śpiewają „You Don’t Own Me” Lesley Gore, była tak potężna i zapadająca w pamięć, że od razu wiedziałem, iż muszę obejrzeć ten tytuł w całości. Ta scena symbolizuje całą esencję kina. Bardzo go polecam.
"Musisz podać temat wiadomości" – kto to wymyślił. trochę to irytujące jest – Tu grała Goldie Hawn, film nie może być dobry