Narracja tego inspirowanego "Idiotą"
Fiodora Dostojewskiego filmu biegnie dwutorowo - równolegle prowadzone są wątki młodziutkiej Marie oraz jej osła Baltazara, których los brutalnie doświadcza. Od świata zaznają samych krzywd i niegodziwości, które znoszą z pokorą - to rozumiana po chrześcijańsku metafora męczeństwa.
Bresson w
Na los szczęścia, Baltazarze! rozwija swoją koncepcję aktora-modela, angażując, jak zwykle, debiutantkę; tym razem padło na
Annę Wiazemsky. Opracowana przez francuskiego mistrza autorska metoda aktorskiego drylu polegała na całkowitym wyrugowaniu z roli ekspresji, odarciu jej do kości, co reżyser osiągał poprzez minimalistyczne komendy wydawane na planie oraz powtarzane do znudzenia ujęcia.