Po tragicznej śmierci męża i syna, Sarah Winchester pogrąża się w żałobie i oddala od codziennego życia. Jest przekonana, że jej rodzinę nawiedzają duchy osób, które zostały zabite z broni skonstruowanej przez jej męża, czyli ze słynnego karabinu Winchester. By bronić się przed demonami Sarah zleca budowę niezwykłej posiadłości. Składający się z setek pokoi, skonstruowany jak labirynt, pełen prowadzących donikąd schodów i ślepych korytarzy dom ma być pułapką na duchy. Rodzina Winchester, zaniepokojona stanem zdrowia wdowy wzywa na konsultację słynnego psychiatrę, który ma odwieść kobietę od jej szalonych planów. Wkrótce okazuje się jednak, że Sarah Winchester wcale nie oszalała.

Film zapisuje się jako ten poprawnie zrobiony, bez historii. Wśród wielu podobnych produkcji, po prostu przepada. 4

Horrory mają się ostatnio trochę lepiej. W kinach pojawiają się naprawdę solidne propozycje. Mniejszy budżet nie oznacza porażki, a sam gatunek pozwala na dużą swobodę i łamanie konwencji. Zresztą, kto nie lubi wystraszyć się w kinie?

Winchester: Dom duchów (2018) - Bruce Spence (I), Finn Scicluna-O'Prey, Sarah Snook, Helen Mirren (I)

By bronić się przed rodzinną klątwą, Sarah (Helen Mirren) zleca budowę niezwykłej posiadłości. Składający się z setek pokoi, skonstruowany jak labirynt, pełen pustych przejść i ślepych korytarzy dom, ma być pułapką na duchy. Ceniony lekarz Eric Price (Jason Clarke) zostaje poproszony o wyjazd do posiadłości Winchester i zbadanie, czy Sarah jest zdolna nadal prowadzić firmę. Kobieta jest pogrążana w żałobie i oddalona od codziennego życia.

Winchester: Dom Duchów to film bardzo schematyczny, realizujący jedynie podstawowe założenia horroru. Założenia te i koncepcja ograniczają się do ciemnego pomieszczenia i wyskakującej z mroku postaci. Element, tak istotny, jak muzyka został w zasadzie pominięty. Nie ma tutaj żadnej odkrywczej wizji twórców, brak autorskiego tempa. Najbardziej żal fabuły, która ma spory potencjał. Scenariusz trzyma poziom i momentami jest absolutnie najlepszą częścią filmu. Niestety brak szerszego i mocniejszego wstępu do całej historii, wyraźniejszego wykreowania postaci pozostawia odbiorców w matni. Bazujemy w zasadzie na didaskaliach i niesmacznych domysłach. Mierzymy się z interesują przeplatanką racjonalizmu, momentami nauki i budowy duchowej otoczki. Ba! Można powiedzieć, że w zalążku jest dużo magii, ale produkt końcowy nie pozwala jej poczuć. Winchester: Dom Duchów to niekończąca się wyliczanka, ponieważ fabularnie produkcja nie ma mocy, która ciągnęłaby całość i pozwoliła na szersze rozważanie. Film popisuje się bardzo imponującą w zamyśle scenografią. Dom jest potężny, liczy wiele pomieszczeń, przepięknie ozdobionych i oczywiście, jak to w horrorze mających swoją tajemnicę. Budżet ewidentnie nie pozwolił na przygotowanie realistycznej budowli (makiety domu), czy chociażby jej części i graficzne dobudowanie pozostałości... Widzowie pozostają z próbą przeniesienia czegoś wielkiego na ekran i wypada to koślawo, nierealistyczne, widać jedynie próbę grafika. Na szczęście, nie warto oceniać książki po okładce, a w tym przypadku domu po zewnętrznej warstwie. Wnętrza nie budzą zastrzeżeń, oczekujemy ich przez cały seans, widać sporo włożonej pracy. Zdjęcia idealnie oddają jakość kostiumów, które są obłędne w każdym calu.

Winchester: Dom duchów (2018) - Eamon Farren, Finn Scicluna-O'Prey, Sarah Snook

Film zapisuje się jako ten poprawnie zrobiony, bez historii. Wśród wielu podobnych produkcji, po prostu przepada. Aktorzy dwoją się i troją, żeby coś z tego wyciągnąć. Helen Mirren i Jason Clarke wypadają dobrze i oni, jak przystało na głównych bohaterów, robią coś ponad stan, nawet w gorzej rozpisanych scenach. Brak polotu, fantazji Tim Burtona, czy skuteczności James Wan, rozczarowanie i wielki niedosyt.

1 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
i_darek1x 3

Strach się bać ! Może z dziesięć lat do tyłu zrobił by wrażenie ? Ale teraz przynudza i trzeba być twardzielem żeby nie zasnąć ! ;) Ble,ble,ble…

lifemovie 5

Zrobili by film biograficzny, byłoby trudniej ale zapewne efekt byłby o wiele ciekawszy.

TheMarley

Jeżeli miałbym to obejrzeć to chyba głównie dla Hellen Mirren. Trailer przypomina trochę motywem i wystrojem Crimson Peak.

Więcej informacji

Proszę czekać…