Król Lew

8,1
Król Lew to opowieść o Simbie lwiątku, dziedzicu Lwiej Krainy. Za sprawą knowań złego stryja, Skazy, Simba musi opuścić rodzinne strony. Samotny i porzucony trafia pod opiekę wesołych i beztroskich kompanów – Timona i Pumby. Dorasta, wiodąc wraz z nimi radosne, pełne przygód życie, zapominając o odpowiedzialności i królewskim dziedzictwie. Przeznaczenie jednak daje o sobie znać. Simba przekonuje się, że nadszedł czas powrotu i objęcia we władanie Lwiej Krainy. Musi znaleźć w sobie dość odwagi, by przeciwstawić się złemu stryjowi Skazie, stoczyć z nim zaciekłą walkę i zająć należne mu w odwiecznym „kręgu życia” miejsce.

Animacja postaci

Producent Don Hahn zgromadził na planie sztab ekspertów, którzy służyli ekipie radą i pomocą. Na jego czele stali Jim Fowler, badacz dzikiej przyrody oraz konsultant z zakresu anatomii Stuart Sumida, profesor biologii w Cal State San Bernardino.

Animatorzy odbyli liczne wycieczki do ogrodów zoologicznych, botanicznych i parków safari w Los Angeles, San Diego, Miami i Palm Springs. Studiowali także zachowania lwów i innych zwierząt, które sprowadzono specjalnie w tym celu do atelier.

Za animację dorosłego Simby odpowiedzialny był Ruben Aquino. Jak mówi: Ruchy zwierząt trudno jest oddać w animacji. Zwierzęta mają cztery łapy, trzeba więc zwracać uwagę na więcej szczegółów. Zależało mi na tym, by widzowie przekonani byli, że mają do czynienia z żywym lwem, studiowałem więc anatomię tych zwierząt, a źródłem inspiracji były dla mnie klasyczne filmy Disneya, takie jak Zakochany kundel, Księga dżungli czy Bambi, w których czworonogi obdarzono niezwykle wyrazistą osobowością.

Animację złowieszczego Skazy nadzorował Andreas Deja, odpowiedzialny wcześniej za Gastona z Pięknej i Bestii i Jafara z Aladyna, a ostatnio - Lilo z filmu Lilo i Stich. Jak mówi: Początkowo nie miałem pojęcia, jak obdarzyć ludzką osobowością bohatera, który nie ma rąk. Ręce pełnią przecież ważną rolę w wyrażaniu emocji. Ostatecznie skupiłem się na mowie ciała, ruchach głowy i wyrazie twarzy. Przekonałem się, jak wiele można wyrazić subtelnymi detalami - takimi choćby jak uniesienie brwi. Skaza wyraża swą osobowość sposobem chodzenia. Chodzi inaczej niż pozostałe lwy. Jest bardzo przebiegły, stąpa więc ostrożnie, bliżej ziemi, niemal sunie, podczas gdy inne lwy stąpają pewnie i ciężko. Postać złoczyńcy to raj nie tylko dla aktora, ale i animatora. Czarne charaktery są bowiem bardzo wyraziste i fascynujące.

Za animację komicznego duetu Timon-Pumba odpowiedzialni byli dwaj animatorzy, Tony Bancroft i Mike Surrey, którzy pracowali wcześniej nad Piękną i Bestią oraz Aladynem.

Mike Surrey mówi: W rzeczywistości guziec pożarłby pewnie surykatkę, my jednak pozwoliliśmy sobie uczynić ich przyjaciółmi.

Tony Bancroft mówi: Pumba jest niczym scena obrotowa dla Timona. Timon siedzi mu zwykle na głowie lub nosie albo wdrapuje się na niego. Nasi bohaterowie nieustannie wchodzą ze sobą w interakcję, świetnie się więc bawiliśmy z Mike'iem animując ich.

Nad animacją ptaszka pełniącego funkcję sekretarza króla Mufasy, nosoroga Zazu, czuwała Ellen Woodbury, która mówi: Uwierzyłam, że sama potrafię fruwać, bo animując Zazu musiałam fantazjować na temat emocji, które towarzyszą lataniu. Poczułam się wyzwolona...

Małego Simbę animował Mark Henn. Jak mówi: Simba przeżywa wzloty i upadki, a więc - jak sądzę - może się z nim identyfikować każdy z nas. Widzowie muszą się z nim utożsamiać, bo w przeciwnym razie nie mogłoby być mowy o sukcesie.

Fenomen "Króla Lwa"

Król Lew, najbardziej kasowy film animowany w dziejach kina, powraca na ekrany w wersji przygotowanej specjalnie dla wielkoformatowych kin IMAX na całym świecie. Film przeformatowano korzystając z oryginalnych materiałów cyfrowych, dzięki czemu widzowie będą go mogli podziwiać na największym z kinowych ekranów. Twórcy Króla Lwa - producent Don Hahn oraz reżyserzy Roger Allers i Rob Minkoff - stanęli na czele ekipy artystów i techników, którzy wzbogacili film o ciekawszą paletę barw i nowo zmiksowaną ścieżkę dźwiękową przydając afrykańskim krajobrazom niezwykłego rozmachu.

Thomas Schumacher, szef Walt Disney Feature Animation, mówi: Król Lew wywarł ogromny wpływ na widzów na całym świecie i artystów skupionych wokół studia Disneya - to film, który stał się fenomenem kulturowym. Przetłumaczono go na 32 języki, od szwedzkiego po... zuluski, bo przesłanie, które głosi, ma uniwersalny charakter i przemawia do każdego. Dzięki olśniewającej warstwie wizualnej, pięknej muzyce i porywającej wymowie, Król Lew to film, który urzeka - i urzekać będzie - coraz to nowe pokolenia widzów.

Producent Don Hahn mówi: Dzięki wielkoformatowemu ekranowi widzowie będą mogli nie tylko obejrzeć film, lecz także aktywnie w nim współuczestniczyć. Ekrany kin IMAX są wysokie na sześć do ośmiu pięter, dzięki czemu wyświetlane na nich obrazy wypełniają odbiorcy całe pole widzenia. Dodajmy do tego dźwięk, który dosłownie otacza widza, czego dowodem scena panicznej ucieczki stada dzikich zwierząt. Bestie nacierają na widza, który ma wrażenie, że znalazł się w samym środku akcji. Król Lew wydaje się wprost stworzony do wielkoformatowych ekranów, bo jego tłem są zapierające dech w piersiach afrykańskie krajobrazy: piękne wschody słońca, mgliste poranki i rozległe sawanny, po których hula wiatr. Oglądając Króla Lwa”na wielkim ekranie widz poczuje się, jakby sam podróżował po Czarnym Lądzie.

W filmie śledzimy losy młodego lwa Simby, syna króla Mufasy, który nie może się doczekać aż dorośnie i sam zostanie królem. Gdy z powodu zdradzieckich knowań swego brata Skazy, Mufasa niespodziewanie umiera, Simba musi opuścić lwią ziemię i udać się na wygnanie. Szybko zaskarbia sobie nowych towarzyszy, guźca Pumbę i surykatkę Timona, a podczas pełnej przygód podróży dojrzewa i poznaje samego siebie. Dzięki filozofii życiowej zawartej w słowach hakuna matata (nie martw się) ostatecznie oswaja się z własnym przeznaczeniem i powraca do domu na Lwiej Skale, by przywrócić upragniony porządek i wymierzyć sprawiedliwość Skazie...

Król Lew wszedł na ekrany kin w roku 1994. Zarobił ponad 771 milionów dolarów stając się najbardziej kasowym filmem animowanym w historii kina. Dziś zajmuje 10 miejsce na liście największych przebojów wszech czasów tuż za Gwiezdnymi wojnami i E.T.. W Polsce Króla Lwa obejrzało ponad 2.700.000 widzów.

Król Lew był nie tylko wielkim sukcesem kasowym, ale i artystycznym. Krytycy na całym świecie przyjęli film entuzjastycznie: Uwierzycie w cuda - napisał Michael Medved w New York Post. Król Lew to przyszły klasyk - twierdził recenzent The Hollywood Reporter.

Film okazał się wielkim przebojem na rynku video (w samych tylko Stanach Zjednoczonych sprzedano ponad 30 milionów kaset!) i stał się źródłem inspiracji dla jednego z najsłynniejszych musicali w historii Broadwayu. Premiera Króla Lwa w inscenizacji Julie Taymor odbyła się 13 listopada 1997. Spektakl wystawiono na scenach całego świata, w tym m.in. w Toronto, Tokio, Los Angeles i Hamburgu, a obejrzało go ponad 15 milionów widzów, którzy zostali w kasach teatrów przeszło 900 milionów dolarów! Podobnie jak to miało miejsce w przypadku wersji kinowej, spektakl broadwayowski odniósł ogromny sukces artystyczny, wyróżniono go bowiem ponad 30 prestiżowymi nagrodami, w tym: 6 Tony, 8 Drama Desk Award, 6 Outer Circle Award i Grammy dla najlepszego albumu musicalowego.

Bohaterowie Króla Lwa powrócili w zrealizowanej z myślą o rynku video kontynuacji filmu, zatytułowanej Król Lew II: Czas Simby (1998), a Timon i Pumba doczekali się własnego serialu TV, którego premiera odbyła się w 1995. W roku 2004 na ekrany kin wejdzie Król lew 1-1/2”, w którym wydarzenia ukazane w pierwszym filmie obejrzymy z zupełnie nowej perspektywy - oczami Timona i Pumby.

Króla Lwa wyreżyserowali debiutujący w długim metrażu Roger Allers i Rob Minkoff, disneyowscy weterani z wieloletnim doświadczeniem w zakresie animacji postaci, konsultacji scenariusza, projektów plastycznych i realizacji filmów krótkometrażowych. Allers zdobył potem nominację do nagrody Tony za libretto broadwayowskiej inscenizacji Króla Lwa, które napisał wspólnie z Irene Mecchi i wyreżyserował krótkometrażowy film animowany wg Dziewczynki z zapałkami Hansa Christiana Andersena. Rob Minkoff z kolei wyreżyserował dwie części Stuarta Malutkiego i film The Haunted Mansion z Eddie Murphym, którego premiera odbędzie się w 2003.

Scenariusz Króla Lwa napisali: Irene Mecchi (Dzwonnik z Notre Dame, Herkules), Jonathan Roberts (Jakubek i brzoskwinia olbrzymka) i Linda Woolverton (Piękna i Bestia), producentem filmu był Don Hahn, który w ciągu 26 lat pracy w studiu Disneya nadzorował produkcję m.in. takich filmów jak: Kto wrobił królika Rogera, Piękna i Bestia, Dzwonnik z Notre Dame czy Atlantyda - zaginiony ląd. Za animację postaci odpowiedzialnych było trzynastu animatorów pracujących w Kalifornii i na Florydzie. Niemal 20 minut filmu powstało w studiu Disneya na Florydzie.

Vice prezes The Walt Disney Company Roy E. Disney mówi: Król Lew wywodzi się z disneyowskiej tradycji, twórcy skupieni wokół studia niejednokrotnie bowiem korzystali ze zwierzęcych alegorii. W początkach istnienia studia Walt Disney często przenosił na ekran bajki Ezopa lub wykorzystywał postacie takie jak kaczor Donald czy myszka Mickey. Później zaczęły powstawać filmy takie jak Bambi, Zakochany kundel i 101 dalmatyńczyków, w których zwierzętom przydano prawdziwie ludzkich cech. Król Lew nawiązuje do tych filmów, a przy tym otwiera nowy rozdział w historii studia.

Przed przystąpieniem do pracy sześciu członków ekipy wyjechało do Afryki Wschodniej, gdzie podziwiali wspaniałe krajobrazy i dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Plonem wyprawy były liczne szkice, zdjęcia i nagrania video, które posłużyły jako źródło inspiracji dla kierownika artystycznego Andy'ego Gaskilla i scenografa Chrisa Sandersa. Pozwoliły im one uchwycić niepowtarzalną atmosferę Czarnego Lądu.

W sumie nad Królem Lwem pracowało ponad 600 artystów, animatorów i techników, którzy przygotowali przeszło milion rysunków, 1.197 ręcznie malowanych szkiców tła i 119.058 indywidualnie barwionych kadrów.

Geneza filmu

Na pomysł realizacji filmu, którego akcja rozgrywać się będzie w Afryce, a treścią będzie dojrzewanie głównego bohatera, wpadli scenarzyści z Walt Disney Feature Animation. Początkowo film miał nosić tytuł Król dżungli, a jego przygotowanie - podobnie jak to miało miejsce w przypadku innych pełnometrażowych filmów animowanych ze studia Disneya - zajęło kilka lat. W przeciwieństwie do wielu klasycznych produkcji Disneya, Król Lew powstał w oparciu o scenariusz oryginalny i nie jest ekranizacją znanej wszystkim baśni ani innego utworu literackiego.

Reżyserię powierzono dwóm debiutantom: Robowi Minkoffowi i Rogerowi Allersowi. Roger Allers, który dołączył do ekipy w październiku 1991, mówi: Fabuła Króla Lwa opiera się na relacjach łączących ojca i syna. W jednej ze scen widzimy, jak mały Simba przykłada łapę do śladu pozostawionego przez ojca, a obraz ten urasta do rangi symbolu. Simba zostaje zbyt wcześnie pozbawiony ojca i czuje się niegodny jego pamięci. W mojej ulubionej scenie ojciec powraca jako duch i namawia syna, by uwierzył w siebie. Przekonuje Simbę, że to właśnie on jest jego spadkobiercą.

Rob Minkoff mówi: Król Lew różni się od filmów, które studio Disneya realizowało wcześniej. Aladyn, Piękna i Bestia i Mała syrenka były w gruncie rzeczy opowieściami o miłości, podczas gdy Król Lew skupia się na związkach między ojcem i synem. W owym czasie była to zupełna nowość.

Odpowiedzialna za ostateczny kształt fabuły Brenda Chapman mówi: Film realizowany według oryginalnego scenariusza stawia przed nami szczególne wyzwania, bo nie istnieje pierwowzór literacki, na którym moglibyśmy się oprzeć. Nie istnieje struktura, która mogłaby nam posłużyć za punkt wyjścia. W trakcie pracy wprowadziliśmy istotne zmiany do scenariusza, początkowo bowiem Simba nie tracił dumy nawet po śmierci ojca, a nam zależało, by widzowie sympatyzowali z nim. Dołożyliśmy także wszelkich starań, by tło i pozostałe postacie wydały się widzom interesujące. W rzeczywistości bowiem lwy głównie śpią, jedzą i nie posługują się żadnymi narzędziami... Punktem zwrotnym była dla nas wyprawa do Kenii, gdzie pojechaliśmy w 1991. Wtedy właśnie wpadliśmy na pomysł piosenki Hakuna matata, bo to powiedzenie jest tam bardzo popularne. Nonsensowne rymowanki Rafiki podsunął nam z kolei nasz przewodnik, który zapamiętał je z dzieciństwa. Zanotowałam je i wykorzystałam w scenie między Simbą i Rafiki.

W kwietniu 1992 do ekipy dołączył współreżyser Rob Minkoff. Wziął on udział w dwudniowej sesji, w czasie której przedyskutowano radykalne zmiany w scenariuszu. Obecni byli na niej także producent Don Hahn, który przewodniczył obradom, współpreżyser Roger Allers, Brenda Champan oraz reżyserzy Kirk Wise i Gary Trousdale, świeżo po sukcesie Pięknej i Bestii. W efekcie zmieniono osobowość Simby i rozwój akcji w drugiej części filmu.

Latem na planie zjawiła się scenarzystka Irene Mecchi, którą po kilku miesiącach wsparł współautor scenariusza Jonathan Roberts. Wspólnie z reżyserami doszlifowali oni fabułę wprowadzając do niej więcej sytuacji komediowych z udziałem Timona i Pumby oraz hien.

Muzyka

Na planie Króla Lwa spotkało się trzech wybitnych muzyków, którzy pomogli nadać filmowi ostateczny kształt.

Jako pierwszy dołączył do ekipy autor tekstów piosenek Tim Rice. Jak mówi: Szefowie studia poprosili mnie, bym podpowiedział im, kto mógłby napisać muzykę do naszego filmu. Powiedzieli, że mogę wskazać kogo chcę, pod warunkiem, że będzie to najlepszy z najlepszych. Wymieniłem nazwisko Eltona Johna zaznaczając, że pewnie nie uda się nam go pozyskać, bo jest bardzo zajęty i od ćwierć wieku nie napisał muzyki do filmu. Ku mojemu zdumieniu Elton powiedział tak...

Thomas Schumacher, który pojechał do Londynu, by spotkać się z Eltonem Johnem i roztoczyć przed nim wizję przyszłego filmu, mówi: Początkowo baliśmy się tego spotkania, bo myśleliśmy, że Elton John może być bardzo zajęty lub trudny we współpracy. On tymczasem okazał się nieocenionym sojusznikiem. Wykorzystaliśmy wiele z jego pomysłów - gdyby nie on, Król Lew byłby zupełnie innym filmem...

Elton John mówi: Postanowiłem napisać piosenki do Króla Lwa, bo ogromnie cenię filmy Disneya, a ponadto spodobał mi się scenariusz i ludzie, z którymi miałem pracować. Cieszyłem się także dlatego, że bohaterami Króla Lwa były zwierzęta, a Księga dżungli to jeden z moich ulubionych filmów Disneya. Uważam, że Król Lew to najzabawniejszy film Disneya od czasu Księgi dżungli - a kto wie, może najzabawniejszy w ogóle...

Elton John i Tim Rice znali się od lat i wielokrotnie współpracowali ze sobą w przeszłości, m.in. przy piosence Legal Boys z wydanego w 1982 albumu Jump Up. Rice współpracował także m.in. z takimi sławami jak Sir Andrew Lloyd Webber, Paul McCartney i nieżyjący już Freddie Mercury.

Tim Rice mówi: Przed przystąpieniem do pracy nad Królem Lwem pisałem zwykle pod muzykę. Elton John jest jednym z nielicznych kompozytorów, którzy wolą mieć najpierw tekst. Było to o tyle istotne, że w animowanym filmie Disneya liczy się przede wszystkim rozwój akcji, a więc i dialog.

Tim Rice współpracował ściśle z producentem, reżyserami i scenarzystami, wszystkim bowiem zależało na tym, by piosenki stanowiły integralną część filmu. Gdy zaakceptowano tekst kolejnej piosenki i jej miejsce w filmie, Rice powiadamiał o tym Eltona Johna.

Tim Rice mówi: Zafascynowały mnie metody i tempo pracy Eltona. Zawsze powtarzał, że jeśli nie skomponuje danej melodii w ciągu 20 minut, zaczyna pracę od początku. Obserwowałem kulisy powstania piosenki Krąg życia. Tekst dałem mu na początku sesji, około drugiej po południu, bo nie chciał go dostać wcześniej. O wpół do czwartej skończył pracę i nagrał wersję próbną, która zachwyciła nas wszystkich.

Spośród pięciu piosenek, które Elton John i Tim Rice napisali na potrzeby Króla Lwa, jedna, zatytułowana Krąg życia (The Circle of Life), zajmuje w nim miejsce szczególne. Powstała ona jako trzecia w kolejności, a twórcy postanowili, że otwierać będzie film. W wersji oryginalnej śpiewa ją Carmen Twillie, polskiej - Joanna Dark.

Tim Rice mówi: Krąg życia wskazuje na najważniejsze przesłanie filmu. Mówi o tym, że wszystko jest ze sobą powiązane, a nikt z nas nie jest samotną wyspą.

Ostateczną wersję zarówno tej piosenki, jak i całej oprawy muzycznej filmu, zawdzięczamy kompozytorowi i aranżerowi Hansowi Zimmerowi (Rain Man, Thelma i Louise). Zimmer zwrócił uwagę producentów Króla Lwa dzięki opartej na afrykańskich rytmach muzyce do filmu The Power of One. Przydał on popowo-rockowo-gospelowym melodiom Eltona Johna afrykańskiego brzmienia uzupełniając je o autentyczne skandowanie Zulusów, śpiewy chóralne i rytmy, które nierozerwalnie kojarzą się z Czarnym Lądem. Z pomocą urodzonego w Afryce wokalisty i aranżera Lebo M. Zimmer pozyskał do współpracy śpiewaków z Los Angeles, Londynu i Afryki Południowej, którzy nagrali partie chóralne. Lebo M. napisał także zuluskie słowa do Kręgu życia i innych piosenek, które słyszymy w filmie.

Don Hahn mówi: Tim Rice i Elton John napisali wspaniałe piosenki, a Hans Zimmer nadał im ostateczną formę. Elton John ma niezwykły dar komponowania melodii, które głęboko poruszają słuchaczy. Hans Zimmer przydał im dodatkowego wymiaru włączając do nich muzykę perkusyjną i śpiewy chóralne. Wzbogacił tym samym emocjonalną wymowę filmu.

Hans Zimmer mówi: Elton John wykazał się nie lada odwagą. Wręczył mi próbne nagrania mówiąc, że mogę z nimi zrobić co chcę. Były to wspaniałe piosenki, a ja przydałem im tylko nieco kolorytu. W pewnym sensie czułem się jak animator. Siadałem do fortepianu z czarno-białym szkicem i zaczynałem dodawać kolorów... Postanowiłem włączyć do filmu muzykę chóralną, bo uważam, że przemawia ona do emocji bardziej niż muzyka instrumentalna.

Podczas gdy Zimmer eksperymentował w swym supernowoczesnym studio nagraniowym, Lebo M. pracował nad partiami chóralnymi. W kwietniu 1994 Lebo wyjechał do położonego o 240 kilometrów od Johannesburga Mmabatho, gdzie z pomocą Mbongeni Ngemy (Sarafina) nagrał ostateczną wersję piosenek, które wykonał trzydziestoosobowy chór tamtejszych śpiewaków.

Największym wyzwaniem okazała się dla twórców Pieśń o miłości (Can You Feel the Love Tonight). Tim Rice przyznaje, że w ciągu kilku lat powstało 15 różnych wersji tekstu. Początkowo piosenkę mieli śpiewać Timon i Pumba, Elton John namówił jednak reżyserów, by główny temat miłosny filmu wykonali Simba i Nala. Oryginalną wersję piosenki w niezapomnianym wykonaniu Eltona Johna możemy usłyszeć w napisach końcowych.

Opowiadającą o ambicjach małego lwa piosenkę Simby Strasznie już być tym królem chcę (I Just Can't Wait to be King) Elton John określa z kolei jako zawadiacki utwór łączący elementy stylu Eddie'ego Cochrana i Motown.

Złowieszczy Skaza (Jeremy Irons / MarekBarbasiewicz) śpiewa w filmie piosenkę zatytułowaną Przyjdzie czas (Be Prepared). Don Hahn mówi: To klasyczna piosenka czarnego charakteru, w której złoczyńca podkręca wąsa i wyjawia szczegóły uknutej przez siebie intrygi. Dzięki niej widzowie poznają motywację jego działań.

Ostatnia z napisanych piosenek nosi tytuł Hakuna matata, co w języku suahili oznacza nie martw się. Wyraża ona skrajnie odmienną filozofię od tej, którą poznaliśmy w Kręgu życia i pokazuje, jak wygląda życie Simby u boku jego nowych kompanów - Timona i Pumby.

Wielkie kino: "Król lew" wkracza na gigantyczny ekran

Król Lew to czwarty - po Fantazji 2000”, Pięknej i Bestii oraz Planecie skarbów - pełnometrażowy film Disneya, który podziwiać można na wielkoformatowym ekranie. W przygotowaniu znajdują się trzy nowe filmy, realizowane specjalnie z myślą o wielkim formacie: Black Stallion, którego premiera odbędzie się w 2003, trójwymiarowy film Jamesa Camerona (Titanic) zatytułowany Ghosts of the Abyss oraz dokument Birds of Prey.

Zamiast mechanicznie powiększać oryginalny negatyw Króla Lwa, który zapisano na taśmie 35mm, do produkcji wersji wielkoformatowej użyto materiałów cyfrowych, dzięki czemu uzyskano dużo wyraźniejszy obraz. Przeciętny wielkoformatowy ekran jest bowiem 8-10 razy większy niż typowy ekran do projekcji z taśmy 35mm. Film przeformatowano kadr po kadrze usuwając jednocześnie ewentualne zabrudzenia i niedociągnięcia. Brakujące detale, których na normalnym ekranie nikt by nie zauważył, uzupełniono i poprawiono.

Praca nad wielkoformatową wersją Króla Lwa pochłonęła ponad rok. Nadzorowali ją producent Don Hahn i reżyser Roger Allers, którzy konsultowali się z Robem Minkoffem, zajętym w tym czasie realizacją Stuarta Malutkiego 2”. Nad produkcją wielkoformatowych kopii czuwali kierownik artystyczny Dave Bossert i Joe Jiuliano, dyrektor wydziału operatorskiego Walt Disney Feature Animation.

Oryginalnego Króla Lwa zarchiwizowano na 8.754 płytach CD w postaci 2,2 terabajtów (czyli miliona milionów bajtów) danych. Początkowo film przechowywano na 4.331 magnetycznych taśmach w formacie 8mm, potem jednak przekopiowano go na wspomniane wyżej płyty. Po przeformatowaniu i animacji dodatkowej przygotowanej na potrzeby wersji specjalnej Król Lew jest przechowany na 12.156 płytach CD w postaci 3,6 terabajtów danych.

Roger Allers mówi: Pracę nad przeformatowaniem rozpoczęliśmy od dokładnego przejrzenia oryginalnego filmu. Maleńkie postacie w tle musiały być powiększone, bo na wielkim ekranie stawały się nagle doskonale widoczne. Przeglądaliśmy film scena po scenie szukając niedociągnięć nie tylko w rysunku postaci, ale i tła redukując ziarno i dodając niezbędne detale. Mogliśmy także poprawić elementy, z których nie byliśmy zadowoleni już na etapie produkcji. Nigdy - dla przykładu - nie byłem zadowolony z wodospadu stanowiącego tło Pieśni o miłości. Uważałem bowiem, że woda nie jest dostatecznie miękka i brak jej odpowiedniej faktury. Chcieliśmy ją dopracować, ale zabrakło nam czasu - stało się to możliwe dopiero teraz. Irytowały mnie także śpiewające krokodyle w piosence Strasznie już być tym królem chcę. W krótkiej scenie krokodyle otwierają paszcze i okazuje się, że w środku siedzą ptaki. Na potrzeby wersji wielkoformatowej przeprojektowaliśmy krokodyle i ptaki zmieniając także paletę barw. Dzięki temu cała scena nabrała życia...

Dave Bossert mówi: Cieszę się, że dzięki wersji wielkoformatowej mogliśmy udoskonalić jeden z naszych największych filmów przybliżając go tym samym nowej widowni. Mogliśmy poprawić drobne niedociągnięcia, na co za pierwszym razem zabrakło nam czasu i wzbogacić ruchy kamery. Od czasu realizacji Króla Lwa technikarozwinęła się na tyle, że możemy dziś planować ruch z dokładnością do setnych części milimetra. Na wielkim ekranie widać tę różnicę...

Gotowy film przeniesiono na negatyw w formacie 65mm fotografując go klatka po klatce najnowocześniejszymi cyfrowymi kamerami laserowymi. By zwiększyć liczbę pikseli, zastosowano specjalne oprogramowanie komputerowe.

Joe Jiuliano mówi: Nasze zadanie polegało na tym, by przenieść na ekran wizję twórców z konkretną paletą barw, kontrastem, nasyceniem itp.. Gotowe kadry otrzymywaliśmy w postaci plików cyfrowych. Przepuszczaliśmy je przez cyfrowe nagrywarki filmowe, które naświetlały nimi taśmę filmową. Z pomocą przyszły nam najnowsze zdobycze techniki zdjęciowej - nowe błony i metody laboratoryjne. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że pracujemy nad uwielbianym klasykiem i musimy sprostać wysokim oczekiwaniom widzów. Myślę, że nie uwierzą własnym oczom...

Więcej informacji

Proszę czekać…