Dziesięciu obcych sobie ludzi zebrało się przypadkowo w luksusowej willi na skalistej angielskiej wyspie. Gospodarza domu Alena Owena nie widzieli. Tajemniczy głos, który usłyszeli przy obiedzie, oskarża obecnych o czyny przestępcze, które pozostały bez kary. Wśród nich jest sędzia, inspektor Scotland-Yardu, guwernantka i światowy uwodziciel kobiet. Wkrótce dziwna śmierć po kolei dosięga gości. Kim jest zagadkowy mściciel?
"Niech wszystkie waszych myśli życzenia Spełnią się po waszej woli!"

Omawiana produkcja to klasyka kina z rodzaju dreszczowca i psychologicznego. To film dla widza, który ceni sobie atmosferę, wnikliwość i brak kompromisów w opowiadaniu mrocznej historii. 9

Film Stanisława Goworuchina to surowa, klaustrofobiczna i niezwykle wierna adaptacja powieści Agathy Christie. W przeciwieństwie do wielu zachodnich wersji, które złagodziły ton lub zmieniły zakończenie, radziecka produkcja nie unika mrocznego pesymizmu i beznadziei oryginału. To czyni ją jedną z najlepszych ekranizacji.

Produkcja błyszczy w budowaniu gęstej, niepokojącej atmosfery. Akcja, w całości osadzona na odciętej od świata przez sztorm wyspie, natychmiast narzuca uczucie izolacji i uwięzienia. Reżyser pozwala na narastanie paniki, gdzie każda rozmowa i spojrzenie jest małym krokiem do kolejnej tragedii. Bohaterowie, oskarżeni o zbrodnie, stopniowo rozpadają się pod ciężarem poczucia winy i wzajemnych podejrzeń. Szczególnie uderzające jest wierne przeniesienie postaci i ich tragicznych końców jak wybitnie zaprezentowana Emily Brent ( Lyudmila Maksakova).

To, co ostatecznie wyróżnia tę wersję, to jej absolutna wierność oryginalnemu zakończeniu. Reżyser odrzuca hollywoodzkie motywy nadziei czy romantyzmu, kończąc historię dokładnie tak, jak autorka powieści. To sprawia, że film jest bardziej filozoficzny, brutalny i przerażający, bo podkreśla, że sprawiedliwość wymierzona przez anonimowego sędziego jest totalna i ostateczna

Siła tej adaptacji leży w jej zdolności do sięgania w głąb psychiki bohaterów. Sceny, które reżyser uwypuklił, zamieniają kryminał w pełnoprawny dreszczowiec psychologiczny. Najbardziej intensywnym momentem jest sekwencja, w której Vera Claythorne (Tatyana Drubich) w środku nocy słyszy płacz i głos topionego chłopca. Ta intymna wizja wewnętrzna zmusza ją do konfrontacji z jej tłumionym poczuciem winy, a słyszany dźwięk staje się metafizyczną obecnością, zwiastującą jej ostateczny upadek.

Ważnym elementem budowania napięcia są kuranty i motyw dziecięcej rymowanki. Poezja o Dziesięciu Małych Żołnierzach jest stale obecna, ale nabiera funkcji mechanicznego, zimnego zegara odliczającego do kolejnego morderstwa. Ten motyw nie pociesza, lecz torturuje, symbolizując metodyczność i nieuchronność wymierzanej sprawiedliwości. To – parafrazując Annę Jantar – „Dzień bez happy endu”.

Omawiana produkcja to klasyka kina z rodzaju dreszczowca i psychologicznego. To film dla widza, który ceni sobie atmosferę, wnikliwość i brak kompromisów w opowiadaniu mrocznej historii. Mimo upływu lat jest to wciąż jedna z najbardziej poruszających adaptacja powieści autorki.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 2
Sweet_Foxy 8

Udana adaptacja powieści Agathy Christie. Pewnie gdybym nie znała książki, byłabym zaskoczona finałem, ale i tak dobrze się oglądało.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…