Stepy Ukrainy i ziemie koronne Rzeczypospolitej w połowie burzliwego XVII stulecia. Jan Skrzetuski, młody poseł księcia Wiśniowieckiego, w drodze powrotnej z Krymu ratuje życie samemu Chmielnickiemu. Wkrótce potem pomaga wydostać się z opresji kniahini Kurcewiczowej i jej pięknej bratanicy. Z wzajemnością zakochuje się w Helenie, przyrzeczonej atamanowi kozackiemu Bohunowi.

11 lat "Ogniem i mieczem"

Akcja całej "Trylogii" obejmuje 25 lat. Od chwili wejścia na ekrany "Pana Wołodyjowskiego" do premiery "Ogniem i mieczem" upłynie 31 lat. Jak widać, Jerzy Hoffman poświęcił "Trylogii" o 6 lat więcej, niż trwają opisane przez Sienkiewicza dzieje bohaterów.

Od początku było wiadomo, że najtrudniej będzie uzyskać zgodę na sfilmowanie pierwszej części cyklu. "Ogniem i mieczem" rzekomo godziło w sojusze, było "antyukraińskie", a więc i antyradzieckie.

Po raz pierwszy zaczęto mówić o sfilmowaniu pierwszej części "Trylogii" w 1980 roku. Jerzy Hoffman mówi: Na jakimś spotkaniu filmowców z krajów demokracji ludowej powiedziałem, że moim marzeniem jest zrobienie "Ogniem i mieczem". Na to podnosi się Bondarczuk i mówi: "W takim razie ja zrobię 'Tarasa Bulbę'" ( powieść uważaną, dla odmiany, za antypolską). Potem z Bondarczukiem doszliśmy do wniosku, że można by zrobić dwie koprodukcje - moje "Ogniem i mieczem" i jego "Tarasa Bulbę". On dostał nawet zgodę KC UkraBondarczukiny, ale potem to KC zostało pogonione przez Moskwę za nacjonalizm i wszystko się rypnęło...

Następna szansa na film pojawiła się, gdy zaczęto mówić o likwidacji "białych plam" w stosunkach polsko - ukraińskich. W 1986 roku powstała pierwsza wersja scenariusza, autorstwa Jerzego Hoffmana i, zmarłego w 1991 roku, Jarosława Szymkiewicza. Warto dodać, że od tamtego czasu powstało jeszcze siedem wersji, a film, który zobaczymy w lutym na ekranach, nakręcono według dziewiątej wersji scenariusza, którego autorem jest Jerzy Hoffman.

W 1987 roku minister Aleksander Krawczuk, profesor historii, przyznał Jerzemu Hoffmanowi dotację i rozpoczęto prace nad filmem. Powołano do życia Studio Filmowe "Lauda", wybrano plenery i obiekty zdjęciowe, zakupiono materiały na kostiumy, wykonano projekty militariów. Pod koniec tego okresu "Lauda" zatrudniała ok. 100 osób. Jednak istniała krótko. Zmieniły się realia; nowa pani minister w jednej z pierwszych decyzji cofnęła dotację dla "Laudy" - wspomina Jerzy Hoffman - Wszystkie zebrane materiały i projekty oddaliśmy na przechowanie do magazynów Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi.

Rok 1992 przyniósł kolejny pomysł na zdobycie pieniędzy, dużych pieniędzy, potrzebnych na produkcję "Ogniem i mieczem". W tym właśnie roku powstaje Fundacja Wspierania Polskiej Sztuki Filmowej. Jej celem było zbieranie funduszy na realizację "Ogniem i mieczem".

Od 1993 roku można mówić o oficjalnym włączeniu się mediów do prac nad ostatnią nie sfilmowaną częścią "Trylogii". W prasie zaczynają pojawiać się konkursy, znów pół Polski zastanawia się, kto ma zagrać Helenę, kto Bohuna, kto będzie najlepszy do roli Skrzetuskiego, a kto powinien być Zagłobą.

Kolejny ważny dla filmu etap to rezygnacja w 1996 roku Jerzego Hoffmana ze stanowiska dyrektora Państwowego Studia Filmowego "Zodiak" i kontynuacja prac związanych z rozpoczęciem produkcji filmu w założonym w 1992 roku "Zodiak Jerzy Hoffman Film Production Sp. z o.o." Od tego momentu rozpoczynają się konkretne, uwieńczone sukcesem, rozmowy ze sponsorami.

Koproducentami filmu zostały: Telewizja Polska S.A.; Komitet Kionematografii przez Agencję Produkcji Filmowej; Okocimskie Zakłady Piwowarskie S.A. (produkujące - już od dawna - piwo marki "Zagłoba"), Budżet filmu domknięto dzięki nietypowej, jak na polskie warunki, umowie kredytowej z Kredyt Bankiem PBI SA, który, nim ją podpisał, zlecił wyspecjalizowanej agencji badania, między innymi potencjalnej widowni filmu. Tak o tym opowiadał Jerzy Hoffman: Po raz pierwszy w historii polskiej kinematografii zdarzyło się, że bank podjął decyzję o przyznaniu kredytu inwestycyjnego na sfinansowanie produkcji filmu. Kredyt zamknął budżet i jednocześnie otworzył ogromne szanse na przyszłość, na to, że jeśli eksperyment się powiedzie, filmy z niewielkim budżetem, które obejrzy 200 - 300 tysięcy widzów, będą miały szansę otrzymania kredytu. Może być to przełom, który przywróci widza polskiemu kinu.

Oprócz inwestorów i kredytu bankowego film miał liczną grupę sponsorów: Ford Euro Car, Powszechny Zakład Ubezpieczeń S.A., Polskie Linie Lotnicze LOT, Oriflame, Kawa Mag, Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa.

Wreszcie, 13 października 1997 roku, o 8 rano, Jerzy Hoffman mógł rozpocząć zdjęcia do "Ogniem i mieczem" - pierwszej, a zarazem ostatniej nie sfilmowanej jeszcze przez siebie, części "Trylogii". W ciągu 118 dni zdjęciowych zrealizowano materiał, z którego powstanie trzygodzinny film fabularny oraz czterogodzinny serial telewizyjny (przy czym na serial przyjdzie widzom poczekać jeszcze dwa lata).

Według reżysera, "Ogniem i mieczem" ma być polsko-ukraińskim "Przeminęło z wiatrem", filmem, opowiadającym przede wszystkim o wielkich namiętnościach, o losach ludzkich rzuconych na tragiczne tło wojny domowej.

"Pan Wołodyjowski" i "Potop"

Jerzy Hoffman - jak sam mówi - po raz pierwszy zetknął się z Trylogią na Syberii. Ojciec, żołnierz I Armii Wojska Polskiego, przysłał z frontu książki, wśród nich m.in. "Pana Wołodyjowskiego" i "Potop"( w takiej też kolejności powstały filmy).

W 1966 roku Jerzy Lutowski, pracujący nad scenariuszem serialu "Przygody Pana Michała", zaproponował Hoffmanowi jego reżyserię. Nim zrealizowano serial, powstał film kinowy "Pan Wołodyjowski", który odniósł ogromny sukces. Niestety, wskutek zawirowań politycznych i ciężkiej atmosfery 1968 roku, reżyserią serialu zajął się ktoś inny. Nazwisko Hoffmana nie pojawiło się nawet w napisach końcowych serialu, chociaż w "Przygodach Pana Michała" wykorzystano wiele scen z "Pana Wołodyjowskiego".

W 1974 roku wszedł na ekrany "Potop", który okazał się kolejnym sukcesem i który bardzo szybko zyskał sympatię widzów. Artur Rubinstein, aby zobaczyć amerykańską premierę "Potopu" odwołał swój koncert w Nowym Jorku. Film, nominowany do Oskara, choć przegrał w walce o nagrodę Akademii z "Armacordem" Felliniego (Przegrać z Fellinim to zaszczyt - mówi Jerzy Hoffman), wzbudził ogromne zainteresowanie wśród amerykańskich dystrybutorów, którzy z miejsca chcieli kupić do niego prawa. Niestety, ówcześni polscy decydenci sami postanowili zająć się międzynarodową dystrybucją filmu. Gdy się wreszcie za to zabrali, było już za późno i film nie odniósł za oceanem takiego sukcesu, na jaki zasłużył.

Na "Ogniem i mieczem" zarówno reżyser, jak i widzowie musieli jeszcze poczekać.

Aktorzy

IZABELLA SCORUPCO Helena Kurcewiczówna

Urodziła się w Białymstoku i jako ośmioletnia dziewczynka wyjechała z matką (lekarką, specjalistą anestezjologiem i psychiatrą) do Szwecji. W szkole uczyła się dramatu i muzyki. Kiedy miała siedemnaście lat odkrył ją szwedzki reżyser i zagrała w filmie "Nikt tak nie kocha jak my" ("No One Can Love Like Us"). Ta rola uczyniła z niej idola nastolatków. Po tym filmie, będąc bardzo popularna w Skandynawii, rozpoczęła pracę jako modelka. Pracowała nie tylko w Szwecji. Jej zdjęcia trafiły na okładki międzynarodowych magazynów poświęconych modzie i urodzie.

W roku 1989 Izabella Scorupco nagrała singiel "Substitute", za który otrzymała w Szwecji Złotą Płytę, podobnie jak za późniejszy album "Iza". Jej piosenki zainspirowane były muzyką lat siedemdziesiątych i twórczością zespołu ABBA. Popularność przyniósł jej prezentowany w MTV teledysk do piosenki "Shame, Shame, Shame" zrealizowany w 1991 roku.

W roku 1994 Izabella Scorupco powróciła do kariery aktorskiej. Wtedy otrzymała główną rolę w rozgrywającym się w epoce średniowiecza dramacie pt. "Oczy Piotra" ("Petri Tears"), w którym wcieliła się w rolę Carli Marcellini. Film ten spotkał się z dużym uznaniem krytyki.

W czasie realizacji "Oczu Piotra" na plan filmu przyjechała specjalnie do Izabelli Scorupco ekipa filmowa "Goldeneye". Aktorka spodobała się producentom Michaelowi G. Wilsonowi i Barbarze Broccoli oraz reżyserowi Martinowi Cambellowi. Zagrała w filmie "Goldeneye", dołączając tym samym do grupy tzw. "dziewczyn Bonda". Jako pierwsza odmieniła ich wizerunek. Udowodniła, że piękne kobiety potrafią być również mądre i inteligentne.

W grudniu 1996 r. Izabella Scorupco wyszła za mąż za polskiego hokeistę Mariusza Czerkawskiego. Z powodów zawodowych Izabella Scorupco wiele czasu spędza w Los Angeles, Londynie i Sztokholmie. We wrześniu 1997 aktorka urodziła córeczkę. Mieszka z mężem i córką w Nowym Jorku.

MICHAŁ ŻEBROWSKI Jan Skrzetuski

Urodził się 17 czerwca 1972 roku w Warszawie. W roku 1991 ukończył XI Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Reja w Warszawie, gdzie uczęszczał do klasy o profilu matematyczno-fizycznym.

Od dziecka marzył o zawodzie aktora. Brał udział w zajęciach kółka recytatorskiego, prowadzonego przez Ewę Różbicką w Warszawskim Ośrodku Kultury. W konkursach recytatorskich otrzymał wiele nagród. W roku 1991 został studentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, którą ukończył w roku 1995.

W PWST studiował pod kierunkiem takich profesorów, jak: Anna Seniuk, Zbigniew Zapasiewicz, Gustaw Holoubek, Mariusz Benoit, Jan Englert i Jarosław Gajewski. Na III roku studiów Michał Żebrowski zagrał główną rolę w "Kordianie" Juliusza Słowackiego pod kierunkiem Jana Englerta. W PWST zagrał w czterech przedstawieniach dyplomowych.

W spektaklu przygotowanym pod kierunkiem Mariusza Benoit zagrał Jimiego w "Miłości i gniewie" Johna Osborne'a. Pod opieką Zbigniewa Zapasiewicza zagrał Posła w "Odprawie Posłów Greckich" Jana Kochanowskiego i Pana Cogito w spektaklu "Opowiastki o Panu Cogito" Zbigniewa Herberta. Pod kierunkiem Anny Seniuk Michał Żebrowski zagrał rolę Doręby w "Gwałtu, co się dzieje" Aleksandra Fredry. W inscenizacji przygotowanej przez Gustawa Holoubka zagrał Edypa w przedstawieniu "Medea, Jokasta, Idalia" na podstawie dramatów Sofoklesa.

Na XIII Łódzkim Przeglądzie Szkół Teatralnych w roku 1995 Michał Żebrowski otrzymał trzy nagrody: za najlepszą rolę męską, nagrodę publiczności oraz Nagrodę Jana Machulskiego.

Po studiach zagrał Szczęsnego w "Horsztyńskim" Juliusza Słowackiego, w reżyserii Zbigniewa Zapasiewicza w Teatrze Telewizji, Janusz Myszyńskiego w serialu telewizyjnym "Sława i chwała" w reż. Kazimierza Kutza.

W listopadzie 1997 roku w Teatrze Telewizji można było oglądać "Dziady" w reżyserii Jana Englerta, w których Michał Żebrowski gra Gustawa - Konrada.

Michał Żebrowski grał rolę Skrzetuskiego w radiowym słuchowisku "Ogniem i mieczem" w reżyserii Janusza Kukuły.

Aktor ma także na swoim koncie role w "Samowolce" Feliksa Falka, "Wynajmę pokój" Andrzeja Titkowa, "Poznań 56" Filipa Bajona. Po zakończeniu zdjęć do filmu "Ogniem i mieczem" Michał Żebrowski zagrał Pana Tadeusza w filmie Andrzeja Wajdy.

ALEKSANDER DOMOGAROW Bohun

Urodził się 12 lipca 1963 roku w Moskwie. W 1984 roku ukończył Wyższą Szkołę Teatralną im. Szczepkina przy Teatrze Małym w Moskwie. Bezpośrednio po studiach pracował w Teatrze Małym, później przez 9 lat w Teatrze Sowieckiej Armii, gdzie zagrał 13 głównych ról. Od roku 1994 Aleksander Domogarow jest aktorem w Teatrze im. Mossowieta, gdzie zagrał 4 główne role. Między innymi rolę Marata w sztuce "Mój biedny Marat" Arbuzowa (premiera w 1995 r.) i Georga w "Kochanym przyjacielu" wg Guy de Maupassanta. Za tę kreację otrzymał nagrodę za najlepszą rolę w sezonie teatralnym 1996 w Moskwie.

Propozycję zagrania roli Bohuna Jerzy Hoffman złożył Aleksandrowi Domogarowi dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć do "Ogniem i mieczem". Po krótkiej rozmowie z aktorem reżyser zrezygnował ze zdjęć próbnych.

Bohun, to według Aleksandra Domogarowa człowiek, który szaleńczo kocha. Jest zabójcą, wojownikiem, ale gdy patrzy w oczy ukochanej, świat przestaje dla niego istnieć. Jak mówi problemem reżysera i moim było pokazanie napięcia między kobietą i mężczyzną na tle historycznym. Akcja toczy się przecież w czasie krwawej wojny, rozbicia Ukrainy. Dla was, Polaków to historia, dla mnie - teraźniejszość. Sam odczuwam, co to znaczy rozbicie ziem niegdyś połączonych. W 1995 roku Białoruś, Ukraina, Kazachstan i Rosja oddzieliły się granicami. Przyjeżdża do mnie przyjaciel z Kijowa i narzeka: dlaczego muszę załatwiać tyle papierków, dokumentów, aby dotrzeć do Moskwy? Dlaczego robią mi tyle problemów na granicy?

Po zakończeniu zdjęć do "Ogniem i mieczem" Aleksander Domogarow zagrał jedna z głównych ról w najnowszym filmie Magdaleny Łazarkiewicz pt: "Na koniec świata", w którym partnerowała mu Justyna Steczkowska.

KRZYSZTOF KOWALEWSKI Jan Onufry Zagłoba

Urodzony 20 marca 1937 roku w Warszawie. Absolwent PWST w Warszawiea. Dyplom otrzymał w 1960 roku. Debiutował jako aktor teatralny w roku 1961. Aktor teatrów warszawskich: Klasycznego (1960-1961), Dramatycznego (1961-1962), Polskiego (1962-1970), Studenckiego Teatru Satyryków (1970-1973), Rozmaitości (1974-1977), Współczesnego (od 1977). Ceniony jako aktor kabaretowy. Krzysztof Kowalewski jest wieloletnim wykładowcą PWST w Warszawie.

Odtwórca roli Zagłoby w filmie "Ogniem i mieczem" zagrał prawie 100 ról filmowych w najważniejszych polskich filmach i serialach. Sympatię widzów przyniosła mu między innymi rola Benka w "Czterdziestolatku" oraz kreacje w komediach, przede wszystkim Stanisława Barei. Grywał księży, nauczycieli, policjantów. Na scenach teatrów stworzył wiele niezapomnianych kreacji.

Krzysztof Kowalewski zawsze pragnął być aktorem. Już jako licealista uczęszczał do kółka dramatycznego w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, a następnie zdawał do Szkoły Teatralnej. Debiutował w "Krzyżakach" będąc na drugim roku studiów.

Krzysztof Kowalewski jest aktorem wszechstronnym. Obok występów filmowych ma na swoim koncie udział w wielu audycjach radiowych, z których największą popularność przyniosła mu rola pana Sułka. Od blisko 20 lat jest aktorem Teatru Współczesnego. Ma na swoim koncie także szereg ról telewizyjnych.

Wszystkie dokonania aktorskie Krzysztofa Kowalewskiego łączą się pod względem charakteru wykonywanych ról. W ogromnej większości są to role komediowe, ale jak sam twierdzi, taką właśnie ma naturę.

Wcześniej u Jerzego Hoffmana zagrał w "Potopie", wcielając się w postać Rocha Kowalskiego. Rolę Zagłoby w "Ogniem i mieczem" przyjął z radością. Już jako 14-letni chłopiec był zafascynowany postacią Zagłoby, jego pełnymi fantazji opowieściami, a jednocześnie trzeźwym spojrzeniem na rzeczywistość. W epopei Jerzego Hoffmana Krzysztof Kowalewski występuje razem z żoną, Ewą Wiśniewską.

Wybrana filmografia: Potop (1974), Nie ma róży bez ognia (1974), Brunet wieczorową porą (1976), Co mi zrobisz jak mnie złapiesz (1978), Miś (1980), Rodzina Leśniewskich (1980), Miłość ci wszystko wybaczy (1981), Wielka majówka (1981), Jeśli się odnajdziemy (1982) , Wyjście awaryjne (1982), "Lata dwudzieste..., lata trzydzieste" (1983), C. K. Dezerterzy (1985), Jezioro Bodeńskie (1985), 1986 Komediantka (1986), Nowy Jork - czwarta rano (1988), Co lubią tygrysy (1989), Rozmowy kontrolowane (1991), Awantura o Basię (1995), Horror w Wesołych Bagniskach (1995), Nic śmiesznego (1995), Nocne graffiti (1996), Złoto dezerterów (1998), Ogniem i mieczem (1999).

ZBIGNIEW ZAMACHOWSKI Michał Wołodyjowski

Urodził się 17 stycznia 1961 w Brzezinach koło Łodzi. Debiutował w teatrze w grudniu 1983 roku. Dwa lata później otrzymał nagrodę za rolę Pianisty w przedstawieniu "Syn marnotrawny" Łódź - III OPSDST. W tym samym roku ukończył Wydział Aktorski PWSFTviT w Łodzi. Jest laureatem Nagrody im. Stanisława Wyspiańskiego I stopnia za osiągnięcia aktorskie w teatrze i filmie.

Należy do najczęściej nagradzanych aktorów młodego pokolenia. Jest laureatem licznych nagród krajowych (m.in. Wiktory '93. '96 i '97, Złota Kaczka '93 oraz dyplom mistrzowski - Nagroda im. prof. Aleksandra Bardiniego na XVIII Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu) i międzynarodowych.

Zbigniew Zamachowski jest absolwentem technikum i szkoły muzycznej. W filmie debiutował w 1981 roku brawurową rolą w "Wielkiej majówce" Krzysztofa Rogulskiego. Jest aktorem, ale także kompozytorem muzyki do etiud filmowych oraz autorem muzyki i tekstów piosenek, które wykonuje z wielkim powodzeniem.

Jest uważany za jedenego z najlepszych i najpopularniejszych aktorów swojego pokolenia. Znamy go m.in. z ról w filmach Krzysztofa Kieślowskiego ("Trzy kolory - Biały", "Dekalog X") oraz Kazimierza Kutza ("Zawrócony", "Pułkownik Kwiatkowski", "Sława i chwała").

W latach 1985 -1997 występował w Teatrze Studio w Warszawie, od roku 1997 jest aktorem Teatru Narodowego.

Zagrał w prawie 60 polskich filmach, za które otrzymał wiele nagród:

1987 - Ucieczka nagroda aktorska w Gdańsku (Młode Kino Polskie)

1988 - Zad Wielkiego Wieloryba nagroda aktorska w Gdańsku (Młode Kino Polskie)

1990 - Ucieczka z kina "Wolność" nominacja do nagrody za drugoplanową rolę męską Gdańsk - Gdynia (FPFF)

1991 - Ucieczka z kina "Wolność" nominacja do Feliksa w kategorii drugoplanowa rola męska;

1994 - Zawrócony nagroda za pierwszoplanową rolę męska Gdańsk - Gdynia (FPFF)

Wybrana filmografia: Wielka majówka (1981), Ucieczka (1982), Pierścień i róża (1986), Zmiennicy (1986), Zabij mnie, glino (1987), Zad wielkiego wieloryba (1987), Dekalog (1988), Dotknięci (1988), Mistrz i Małgorzata (1988), Niezwykła podróż Baltazara Kobera (1988), Bal na dworcu w Koluszkach (1989), Seszele (1990), Ucieczka z kina "Wolność" (1990), Tak, tak (1991), Sauna (1992), Zawrócony (1994), Pestka (1995), Pułkownik Kwiatkowski (1995), Darmozjad polski (1997), Kochaj i rób co chcesz (1997), Pułapka (1997), Szczęśliwego Nowego Jorku (1997), Demony wojny wg Goi (1998), Ogniem i mieczem (1999).

ANDRZEJ SEWERYN Książe Jeremi Wiśniowiecki

Urodził się 25 kwietnia 1946 roku w Niemczech. W 1968 roku ukończył warszawską PWST. Był aktorem Teatru Ateneum. Popularność zdobył na początku lat siedemdziesiątych dzięki rolom w spektaklach Teatru Telewizji. Pierwszą dużą rolę filmową zagrał w "Albumie Polskim" w reżyserii Jana Rybkowskiego.

Andrzej Seweryn zagrał w ponad 40 filmach fabularnych. Pracował m.in. z: Andrzejem Wajdą, Andrzejem Żuławskim, Giorgio Trevesem, Stevenem Spielbergiem i Agnieszką Holland.

Od końca lat siedemdziesiątych Andrzej Seweryn mieszka na stałe we Francji, gdzie jest aktorem Comedie Francaise oraz członkiem zarządu słynnego paryskiego teatru oraz wykładowcą w Państwowej Wyższej Szkole Sztuki i Technik Teatralnych (l'Ecole Nationale Superieure des Arts et Techniques du Theatre) w Lyon. W swojej karierze zawodowej wystąpił w ponad 30 spektaklach teatralnych w Polsce i we Francji. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród i odznaczeń, m.in. laureatem nagrody dla najlepszego aktora przyznanej przez Związek Krytyków Teatralnych i Muzycznych oraz kawalerem orderu Sztuki i Literatury, które otrzymał we Francji. W 1997 roku otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski z rąk Prezydenta RP oraz Dyplom Ministra Spraw Zagranicznych za Wybitne Zasługi dla Kultury Polskiej w Świecie.

Wybrana filmografia: Raz, dwa, trzy (1967), Album polski (1970), Chłopi (1972), Przejście podziemne (1973), Ziemia obiecana (1975), Polskie drogi (1977), Noce i dnie (1977), Granica (1977), Bez znieczulenia (1978), Roman i Magda (1978), Dyrygent (1979), Człowiek z żelaza (1981), Podróż na Wschód (1994), Całkowite zaćmienie (1995), Genealogies d'un crime (1995), Ogniem i mieczem (1999), Pan Tadeusz (1999).

WIKTOR ZBOROWSKI Longinus Podbipięta

Filmowy Longinus Podbipięta jest jednym z najbardziej wszechstronnych polskich aktorów. Występuje chętnie w kabaretach, bajkach dla dzieci, w filmach i w teatrze. Absolwent warszawskiej PWST. Dyplom otrzymał w 1973.

Debiutował w serialu "Czterdziestolatek" w roku 1975. Zagrał prawie 50 ról filmowych. Wiktor Zborowski to: niezapomniany Bociek w "Janie Serce", Haber w "C.K. Dezerterzy" i "Złocie Dezerterów", młody Batiuk w "Siekierezadzie", Zdzisio mechanik w "Misji specjalnej", Roman Zabiełło w "Sztuce kochania".

Od dawna nie miał wątpliwości, że Jerzy Hoffman dotrzyma danego słowa i obsadzi go w roli Longinusa Podbipięty.

Wybrana filmografia: Czterdziestolatek (1975), Widziadło (1977), Kontrakt (1980), Miś (1980), Wesele (1983), Alternatywy 4 (1983), C. K. Dezerterzy (1985), Siekierezada (1985), Misja specjalna (1987), Kogel - mogel (1988), Galimatias czyli kogel - mogel II (1989), Sztuka kochania (1989), Kuchnia polska (1991), Dotknięcie ręki (1992), Kawalerskie życie na obczyźnie (1992), Wszystko, co najważniejsze (1992), Bank nie z tej ziemi (1993), Oczy niebieskie (1993), Darmozjad polski (1997), Złoto dezerterów (1998), Ogniem i mieczem (1999).

WOJCIECH MALAJKAT Rzędzian

Urodzony 16 stycznia 1963 roku. Ukończył Wydział Aktorski PWSFTviT w Łodzi w 1986 roku. Dwa lata później otrzymał nagrodę aktorską im. Leona Schillera.

Aktor scen warszawskich: Teatru Studio i Narodowego. W polskim filmie zagrał prawie 30 ról. Popularność przyniosła mu między innymi rola Herberta w telewizyjnym serialu "Panny i wdowy". W filmie Jerzego Hoffmana z roku 1992 "Piękna nieznajoma" grał Obozowa.

W filmie "Ogniem i mieczem" stworzył wspaniałą kreację Rzędziana. Propozycja aktorska Wojciecha Malajkata została przyjęta przez reżysera z takim entuzjazmem, że rozbudował postać, która w scenariuszu zapowiadała się bardziej skromnie.

Wybrana filmografia: Żuraw i czapla (1985), Cesarskie cięcie (1987), O rany, nic się nie stało !!! (1987), Zad wielkiego wieloryba (1987), Deja vu (1989), Sztuka kochania (1989), Mów mi Rockefeller (1990), Panny i wdowy (1991), Piękna nieznajoma (1992), Czterdziestolatek. 20 lat później (1993), Pajęczarki (1993), Szabla od komendanta (1995), Wielki tydzień (1995), Ogniem i mieczem (1999).

BOHDAN S. STUPKA Bohdan Chmielnicki

Jeden z najwybitniejszych współczesnych aktorów ukraińskich. Urodził się 27 sierpnia 1941 roku pod Lwowem. Studiował filologię ukraińską na Uniwersytecie we Lwowie. Kontynuował studia w Szkole Teatralnej we Lwowie i w Instytucie Teatralnym w Kijowie. W latach 1961-1978 pracował w Teatrze im. M. Zamkowieckaja. Od roku 1978 jest aktorem Teatru Narodowego im. I. Franco w Kijowie. Za niezapomniane kreacje, głównie teatralne otrzymał wiele nagród, wśród których za najważniejsze uważa:

Grand Prix na VII Moskiewskim Festiwalu Filmowym za rolę Oresta w filmie "Biały Ptak z Czarnym Znamieniem" w reżyserii Wiktora Ilienki

Nagrodę dla odtwórcy głównej roli w "Wujaszku Wani" Czechowa, 1980

Nagrodę Tarasa Szewczenki za rolę Tewiego Mleczarza w sztuce "Tewi Mleczarz", 1993

Międzynarodową Nagrodę im. Stanisławskiego za rolę Zadrożnego w "Ukradzionym szczęściu".

Grał w siedemdziesięciu filmach, także w takich, które przeszły do historii kina europejskiego (tzw. ukraińska szkoła filmowa), jak: "Cienie zapomnianych przodków"; "Kamienna dusza", "Rodzina Kajdasza".

Sztuki teatralne, w których występuje Bohdan Stupka obejmują role szekspirowskie (Ryszard III, Król Lear), fredrowskie "Damy i Huzary", dzieła autorów ukraińskich, oraz role w sztukach Gogola, które odbiły się ostatnio głośnym echem w świecie kultury. Sztukę "Pamiętnik Wariata" wg Gogola Stupka przedstawiał w teatrze w La MaMa w Nowym Yorku, na najważniejszych scenach Chicago, Detroit, Filadelfii i Waszyngtonu oraz na scenach europejskich. Zdaniem krytyki w sztuce tej Stupka stworzył mistrzowskie studium psychologiczne postaci, "sceniczne arcydzieło". W przedstawieniach występował również jego syn Ostap Stupka.

Jedną z najbardziej znanych kreacji teatralnych aktora jest rola Tewiego Mleczarza w sztuce Scholem Aleiehema (grana w oryginale), na podstawie której powstał znany amerykański musical "Skrzypek na dachu".

EWA WIŚNIEWSKA Kniahini Kurcewiczowa

Ukończyła warszawską PWST w roku 1963. Aktorka teatralna i filmowa. Związana jest z takimi scenami warszawskimi jak Teatr Ludowy (1964-74), Kwadrat, Nowy, Syrena i Ateneum.

Otrzymała wiele nagród, m.in.: "Złota kaczka'86" miesięcznika "Film" i tytuł Gwiazdy Sezonu Filmowego na XVII LLF w Łagowie.

Ewa Wiśniewska zagrała prawie 60 ról w polskich filmach. Debiutowała w "Kanale" w roku 1956 rolą dziewczyny podającej wodę powstańcom. Grała także w "Zezowatym szczęściu. Z Jerzym Hoffmanem spotkała się na planie filmu "Prawo i pięść", w którym grała Jankę.

Ogólnopolską sławę przyniosła aktorce rola lekarki w telewizyjnym serialu "Doktor Ewa" oraz wspaniała rola w ekranizacji powieści Kuncewiczowej "Cudzoziemka", za którą otrzymała Nagrodę Przewodniczącego Komitetu Kinematografii w roku 1987 oraz nagrpdę na FPFF w Gdyni za główną rolę kobiecą. W latach dziewięćdziesiątych aktorka zagrała ważne role w ośmiu polskich filmach.

Rola Kniahini Kurcewiczowej jest jedną z jej najnowszych kreacji aktorskich.

Na stałe związana jest ze sceną Teatru Ateneum.

Wybrana filmografia: Kanał (1956), Zezowate szczęście (1960), Zbrodniarz i panna (1963), Prawo i pięść (1964), Album polski (1970), Doktor Ewa (1970), Granica (1977), Widziadło (1977), Lalka (serial tv) (1977), Co mi zrobisz jak mnie złapiesz (1978), Hallo Szpicbródka czyli ostatni występ króla kasiarzy (1978), Roman i Magda (1978), Umarli rzucają cień (1978), Paciorki jednego różańca (1979), Wielka majówka (1981), Dolina Issy (1982), Thais (1983), "Lata dwudzieste . . . lata trzydzieste . . ." (1983), Cudzoziemka (1986), Dotknięci (1988), Ucieczka z kina "Wolność" (1990), Życie za życie. Maksymilian Kolbe (1990), Przeklęta Ameryka (1992), Młode wilki (1995), Złoto dezerterów (1998), Ogniem i mieczem (1999).

DANIEL OLBRYCHSKI Tuhaj-Bej

Daniel Olbrychski jest jedynym aktorem, który grał we wszystkich ekranizacjach "Trylogii" w reżyserii Jerzego Hoffmana: Azję Tuhajbejowicza w "Panu Wołodyjowskim", Kmicica w "Potopie" i Tuhaj-beja w "Ogniem i mieczem".

Po raz pierwszy spotkał się z Jerzym Hoffmanem na planie filmu "Ranny w lesie", gdzie reżyser przebywał jako gość. Tam zwróciła na niego uwagę żona reżysera, Walentyna, i dzięki jej rekomendacji otrzymał rolę Rafała w "Popiołach" Andrzeja Wajdy.

Daniel Olbrychski zagrał wiele wybitnych ról w ponad 150 filmach kinowych i telewizyjnych, w pięciu, które były nominowane do Oscara. Trzy z nich otrzymały tę nagrodę.

W latach 1963 -1964 związany był z Teatrem Młodzieżowym TVP pod kierunkiem Andrzeja Konica. Na ekranie debiutował w 1964 roku jako student PWST w Warszawie. Studiów nie ukończył. Występował w Teatrze Powszechnym, a następnie w Teatrze Narodowym w Warszawie. Wystąpił w wielu filmach na Węgrzech, we Włoszech, Francji i w RFN.

W plebiscycie "Polityki" na najważniejszych aktorów polskich XX wieku zajął VII miejsce. W roku 1998 na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi odsłonięto jego gwiazdę w nowo powstałej Alei Gwiazd.

Nagrody filmowe:

Nagroda za rolę męską w filmie "Brzezina" Łagów 1971;

Nagroda za rolę męska w filmie "Brzezina" Moskwa MFF 1971;

Nagroda za pierwszoplanową role męską w filmie "Potop" Gdańsk-Gdynia 1974;

Złota Kamera dla najlepszego aktora w fillmie "Potop" - 1974;

Wybrana filmografia: Popioły (1965), Potem nastąpi cisza (1965), Małżeństwo z rozsądku (1966), Hrabina Cosel (1968), Pan Wołodyjowski (1968), Wszystko na sprzedaż (1968), Polowanie na muchy (1969), Sól ziemi czarnej (1969), Struktura kryształu (1969), Brzezina (1970), Krajobraz po bitwie (1970), Różaniec z granatów (1970), Wesele (1972), Potop (1974), Ziemia obiecana (1974), Panny z Wilka (1979), Wizja lokalna (1980), Ga, ga. chwała bohaterom (1985), Siekierezada (1985), Dekalog (1988), Kolejność uczuć (1993), Pestka (1995), Pan Tadeusz (1999), Ogniem i mieczem (1999).

Efekty specjalne

Nie zawsze można posłużyć się kaskaderami - gdy trzeba pokazać, na przykład, wypełnienie ślubów Podbipięty, do akcji wkraczają specjaliści od efektów specjalnych. Do pracy nad "Ogniem i mieczem" zatrudniono dwie firmy - Machine Shop, które mają na swym koncie takie filmy jak "Waleczne serce - Braveheart", "Powrót Batmana" czy "Terminator 2". To dzięki nim zobaczymy, jak strzały przeszywają ciało Podbipięty, to oni są odpowiedzialni za nader realistyczny obraz ścinania trzech tatarskich głów. Tak opisuje ich pracę Zdzisław Haczek w swym reportażu z planu: Najpierw stawia się przed kamerą żywych statystów, stop-klatka na monitorze podglądu, obrysowanie konturów głów pisakiem, miejsca statystów zajmują bardzo podobne do nich kukły. Teraz wkłada się prezerwatywy z krwią w miejsce cięcia na szyi. Miecz, umieszczony w specjalnym imadle, tnie błyskawicznie. Spod spadających głów tryska czerwona farba, po sekundzie z bezgłowych już korpusów wystrzelają fontanny krwi.

Za efekty komputerowe, już mniej krwawe, odpowiedzialna była firma ARTLOGIC. To właśnie oni "rozbudowali" Zbaraż, dodając komputerowo brakujące mury i miasteczko, to oni sprawili, że na ekranie zobaczyć można wielotysięczne armie. Nowoczesne kino nie może się już obejść bez komputerów.

Kaskaderzy

Gdy nie trzeba pokazywać twarzy, aktorów zastępowali dublerzy. Izabella Scorupco, chociaż często sama dosiadała konia, w trudnych scenach miała aż dwie dublerki - Izę Gronowską i Beatę Spendel. Beata Spendel, która dublowała konne przejazdy Heleny, najgorzej wspomina te sceny, w których musiała nosić ciężkie, naszywane koralikami suknie: Bo sceny kaskaderskie są dla kaskadera proste, wystarczy umieć pracować w grupie. Nie sztuka spaść z konia, trzeba tak spaść, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

Koordynatorem kaskaderów był Lech Adamowski, pracujący z Jerzym Hoffmanem już przy "Potopie", w którym dublował Daniela Olbrychskiego. W "Ogniem i mieczem" Lech Adamowski zastępuje w trudniejszych scenach Krzysztofa Kowalewskiego: Koń, na którym jedzie Zagłoba, potyka się w biegu ze zmęczenia. Aby tak się stało, albo kopiemy dół, w który koń wpadnie, albo podwiązujemy mu nogę linką i w biegu pociągamy. Do tej pory żaden człowiek ani żaden koń nie ucierpiał - mówi.

Lech Adamowski brał udział jako kaskader w ponad czterystu filmach. Jest założycielem rodea konnego i samochodowego. Jak wspomniano, pracował jako konsultant przy filmach Jerzego Hoffmana, a także z Andrzejem Wajdą, Krzysztofem Zanussim, Jerzym Kawalerowiczem, Czesławem Petelskim i Romanem Polańskim. Był inicjatorem zaangażowania polskich kaskaderów do filmu "Piraci". Lech Adamowski jest także specjalistą od kaskaderskich efektów pirotechnicznych. Jako kaskader grał we wszystkich filmach batalistycznych Jerzego Hoffmana.

Kaskaderzy nie tylko muszą jeździć konno - gdy jest potrzeba, zamieniają się w nurków: Od kolaski odpada koło, Podbipięta, człowiek o nadludzkiej sile, podnosi pojazd jedną ręką - aby można to było zobaczyć w filmie, kaskaderzy, ubrani w pianki do nurkowania, wchodzą pod wodę i dźwigają - mówi Lech Adamowski.

Sceny filmowe, które odbywały się w wodzie, ochraniała grupa ratowników, którymi kierował Jerzy Kulej. W sumie przy filmie pracowała przeszło 50-osobowa grupa kaskaderów.

Dubler Longinusa, dwumetrowy Wojciech Nowacki, twierdzi, że kaskader jak kot, ma dziewięć żywotów, każdy umierał już po kilka razy na planie, a to jako Kozak, a to jako polski żołnierz.

Kłopoty z pogodą

Realizacja "Ogniem i mieczem" to nieustanny wyścig z czasem - chyba jeszcze nigdy nie było w Polsce tak dużego filmu zrealizowanego w tak szybkim tempie. Ale na realizatorów tej największej produkcji filmowej III Rzeczypospolitej czekały nie zawsze przyjemne niespodzianki.

Zima nastała tak lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętają podobnej - czytamy na pierwszej stronie "Ogniem i mieczem". Tymczasem, gdy ekipa przyjechała na plan, 26 października 1997, w środku jesieni powitał ją siarczysty mróz i dużo śniegu. Gdy desperackie próby usunięcia go nie powiodły się, Jerzy Hoffman zarządził: kręcimy w śniegu. Wymusiło to pewne zmiany w scenariuszu, trzeba było wprowadzić do filmu czwartą porę roku - bardzo malowniczą, śnieżną zimę.

Pojedynek Bohuna z Wołodyjowskim miał być kręcony przy silnym wietrze. Niestety, nie udało się ani wypożyczyć dwóch silników lotniczych, ani doczekać na odpowiedni wiatr. W trakcie realizacji filmu ekipa przekonała się, że najłatwiej kręcić sceny w deszczu - czasem trudno doczekać się na słońce, nie sposób przywołać burzę, na strażaków można jednak zawsze liczyć.

Konie

W "Ogniem i mieczem" wystąpiło 206 koni. Do scen bitewnych były przygotowywane przez rok, selekcjonowane już w stadninach przez Marka Zaleskiego, filmowego konsultanta do spraw koni, na co dzień prezesa Centrum Wyszkolenia Jeździeckiego "Hipodrom Wola", a wcześniej dyrektora Łobeskiego Stada Ogierów. Do "spraw końskich" filmowcy podeszli z wielkim pietyzmem. Dobieramy typ i maść do odpowiednich formacji, uczymy chodzenia w szyku - mówi Tomasz Biernawski, scenograf odpowiedzialny za militaria, a także konsultant do spraw koni - Kozacy mają malutkie konie huculskie, Tatarzy - drobne, orientalne araby, regularna jazda polska - kasztany, husaria - gniade, chorążowie - srokate i szpaki. Każda formacja jeździła w nieco inny sposób - to też znajdzie odzwierciedlenie w filmie. Bardzo ważne było tzw. "ostrzeliwanie", czyli przyzwyczajenie koni do huku wystrzałów, łopotu chorągwi i pióropuszy husarskich.

Trzeba przyzwyczaić konie do jazdy w szyku, ataków ławą, galopów; najtrudniejsze będą starcia - najazdy dwóch armii w pełnym galopie. Konie nie mogą się zderzać, skutki takich zderzeń byłyby tragiczne, jeźdźcy i konie muszą opanować trudną sztukę wjeżdżania między siebie - mówił jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć Marek Zaleski. Każdy jeździec musiał opanować sztukę prowadzenia konia jedną ręką - w drugiej zwykle dzierżył szablę bądź kopię.

Na koniach, co oczywiste, powinni jeździć i główni bohaterowie. Najmniej problemów miał z tym Daniel Olbrychski, który przybył na plan z własnym ogierem - Cudnym. Koń, dosiadany przez Zagłobę, miał na imię Cymbał, co początkowo trochę odstraszało od niego Krzysztofa Kowalewskiego, doświadczonego jeźdźca, który jednak, jak sam twierdzi, najlepszą kondycję jeździecką osiągnął za czasów Rocha Kowalskiego. Świetnie radził sobie na koniu o imieniu Damar filmowy Bohun, czyli Sasza Domogarow. Wcześniej grał w rosyjskim serialu o trzech muszkieterach, gdzie spędzał dużo czasu w siodle. Nie gorsi od niego okazali się jeżdżący na koniu Oskar, filmowy Skrzetuski (chociaż jemu zabraniał często jazdy Jerzy Hoffman), jak również Podbipięta - Wiktor Zborowski, jeżdżący na Falsecie. Początkowo pewne problemy z jazdą konną miał Zbigniew Zamachowski - Wołodyjowski, który tak mówi o swoich wcześniejszych doświadczeniach: Jeszcze w szkole filmowej spadłem z konia i złamałem obojczyk. Nabawiłem się lęku przed końmi i unikałem ich przez wiele lat. Na planie "Ogniem i mieczem" stare lęki wróciły. Koń to ogromna i nieprzewidywalna maszyna. Ma swój rozum i też czuł, że się go boję, więc sobie nawzajem nie ufaliśmy. Ale bardzo dużo trenowałem, zacząłem lepiej rozumieć mojego konia - Atamana - i im mniej się bałem, tym lepiej mi szło. Jeździłem nawet galopem. Mój koń był bardzo spokojny i mądry, w końcu zaczęliśmy sobie ufać.

Kostiumy, militaria, scenografia

"Ogniem i mieczem" to z największym pietyzmem zrobiony polski film historyczny. Zadbano o wszystkie szczegóły - poczynając od maści koni, które były przypisane poszczególnym oddziałom, po dźwięk, jaki wydawała wyciągana z pochwy szabla (wcale nie był to metaliczny szczęk - w filmie usłyszymy dźwięk, jaki wydaje metal trący o drewno. Szable w XVII wieku trzymano w drewnianych pochwach).

Za militaria w filmie odpowiadał Tomasz Biernawski. W "Ogniem i mieczem" "zagrało" w sumie sześć armat, które specjalnie dla filmu przez pół roku odlewała z brązu prywatna odlewnia ze Skoczowa. Do wykucia zbroi husarskich - dokładnie według wzorów z epoki - zostali zaangażowani artyści metaloplastycy, a husarskie skrzydła zostały przyozdobione prawdziwymi orlimi piórami, mozolnie skupowanymi w ogrodach zoologicznych po 10 zł za sztukę. Do tego kolczugi, pracowicie wyplatane przez wprawnych rzemieślników, szable, tarcze strzemiona, groty kopii, hełmy i topory w pocie czoła wykuwane przez najlepszych polskich kowali-płatnerzy.

Militaria są ważne, ale jeszcze ważniejsze w filmie historycznym są kostiumy. Za kostiumy w "Ogniem i mieczem" odpowiadali Magdalena Tesławska i Paweł Grabarczyk, którzy projektowali stroje szyte potem ręcznie przez artystów-plastyków ze specjalnie zamawianych tkanin, preparowanych według siedemnastowiecznych receptur (tkane często na oryginalnych krosnach, przy wykorzystaniu ówczesnego wzornictwa). W sumie od lutego 1997 roku wykonanych zostało ponad tysiąc kostiumów. Główni aktorzy potrzebowali ich po kilka kompletów, na przykład Helena dysponowała w sumie aż ośmioma, a przecież jej kostiumy były jednymi z najtrudniejszych do przygotowania (niektóre z jej sukien ważyły ok. 4 kilogramów i kosztowały ok. 10 tysięcy złotych). Bohun wystąpił w pięciu kostiumach, Skrzetuski w siedmiu. Samych tylko butów wykonano ręcznie na potrzeby filmu kilkaset par.

Przy wykonywaniu kostiumów najwięcej pracy i czasu pochłaniało nadawanie im odpowiedniego sznytu i klimatu. Trzeba było każdy kostium nieco spatynować, aby wyglądał na używany, malować ręcznie, dobrać pasmanterię: hafty, aplikacje, ozdobne guzy, a także biżuterię, dopracować w każdym szczególe tak, aby ostatecznie zagrał pełnią barw i fakturą.

Montaż

"Ogniem i mieczem" to film, który powinien trafić także do młodych, wychowanych na MTV widzach. Stąd pewne uproszczenie sienkiewiczowskiego języka, (który zresztą też nie pisał polszczyzną z XVII wieku, a używał zrozumiałej dla XIX-wiecznego czytelnika archaizacji), stąd nowoczesny, teledyskowy montaż filmu. Jeśli "Pan Wołodyjowski" był robiony stępa, "Potop" kłusem, to "Ogniem i mieczem" musi być zrealizowane galopem - mawiał w trakcie realizacji Jerzy Hoffman.

Film był montowany w dwóch montażowniach - na Mazurach i w Centrum Symulacji i Wizualizacji Komputerowej Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Z Hoffmanem pracowali dwaj młodzi montażyści: Cezary Grzesiuk i Marcin Bastkowski. Adek Drabiński mówi o nich: Bez doświadczenia fabularnego, za to z ogromnym doświadczeniem w reklamie, taki bandzior, który nie ma żadnego respektu dla materiału mistrza, bierze kosę i tnie.

Jerzy Hoffman przyznaje: Czasem, gdy za bardzo chłopaków poniosło, musiałem ich temperować. Adek Drabiński dodaje: Pierwsze zderzenie z nimi to był dla Jurka lekki szok: chłopcy poszatkowali z biglem jedną scenę. Jurek przyszedł to obejrzeć. Lekko go zatkało. Tak wyznaczyliśmy rytm montażu. W scenach bójek fenomenalnie się to sprawdza. Nie należy lekceważyć istnienia MTV. Jurek łyknął te zmiany bez bólu. Mało tego - wspomniany montażysta ciął później sekwencję zbaraską, przyszedł Hoffman, obejrzał to i mówi: "W porządku, tylko trzeba tu dodać trochę tempa!".

Montażyści mają mnóstwo materiału do wyboru. Jerzy Hoffman mówi: Przy niektórych scenach używaliśmy trzech, a nawet czterech kamer. Każda scena to wiele różnych ustawień kamery, wiele różnych planów: ogólny, średni, bliski. Najpierw zrobiliśmy montaż elektroniczny, a potem przenieśliśmy to na taśmę światłoczułą. Gdy obaj montażyści skończyli swoją robotę, we trójkę siedliśmy nad całością.

Marcin Bastkowski: Materiału do montażu było bardzo dużo, natomiast zasadnicza rzecz, która nas zdziwiła na początku montażu to fakt, że robiliśmy to we dwóch. W każdym polskim filmie do tej pory pracował tylko jeden montażysta. To była decyzja producenta i reżysera. Jedna osoba montowałaby ten film około roku, dlatego, że jest to film z wieloma dynamicznymi scenami pojedynków, bitew. Przed montażem trzeba było cały materiał poznać, a było to ponad 130 km taśmy filmowej, setki tysięcy ujęć. Do każdej sceny było po kilka ujęć, do niektórych kilkadziesiąt. Każdej klatki musieliśmy nauczyć się na pamięć. A tu była wspólna odpowiedzialność i wspólna praca.

Muzyka

Autorem muzyki, która wspomaga obraz, jest Krzesimir Dębski. Została napisana tak, że powinna spodobać się tak młodszym jak i starszym widzom "Ogniem i mieczem". Opiera się na autentycznej muzyce kresów. Kompozytor wykorzystał m.in. motyw "Na zielonej Ukrainie".

Ścieżka dźwiękowa została nagrana w wykonaniu orkiestry Sinfonia Varsovia pod dyrekcją kompozytora. W filmie usłyszymy też kapele instrumentów dawnych i ludowych oraz piosenkę w wykonaniu Edyty Górniak i Mietka Szcześniaka oraz chóry z Polski i Ukrainy.

Jerzy Hoffman: Nie często się zdarza, aby kompozytor piszący muzykę do filmu towarzyszył ekipie w czasie zdjęć. Krzesimir Dębski wielokrotnie odwiedzał plan filmowy i "wczuwał" się w sienkiewiczowską atmosferę. Do nagrań używał starych ukraińskich instrumentów. Rodzice Krzesimira - podobnie jak moja rodzina - pochodzili spod Lwowa. Krzesimir wiedział z przekazów rodzinnych, jak tamta muzyka powinna brzmieć. Wcześniej nie wiedziałem o jego korzeniach...

Byliśmy zgodni co do tego, że takie przedsięwzięcie potrzebuje wielkiej orkiestry. To co usłyszałem jest przejmujące i jestem przekonany, że proponowana przez Krzesimira muzyka trafi do ludzi, którzy tęsknią za kresami. Jest szansa, że uwiedzie ludzi młodych - wolnych od sentymentów. Niektóre motywy w filmie opierają się na autentycznych dumkach ukraińskich - tak jest w przypadku Bohuna, którego śpiew usłyszymy w filmie. Bardzo chciałem, żeby w filmie zabrzmiała melodia "Na zielonej Ukrainie" i Krzesimir Dębski wspaniale ją zaaranżował.

Obsada

Odtwórcami głównych ról w "Ogniem i mieczem" są młodzi aktorzy: Michał Żebrowski - Jan Skrzetuski, Izabella Scorupco - Helena Kurcewiczówna i Aleksander Domogarow - Bohun. Czwartą główną rolę w filmie gra Krzysztof Kowalewski - Zagłoba, postać która łączy wszystkie podejmowane wątki i komentuje zdarzenia językiem najbardziej sienkiewiczowskim. W filmie biorą udział inni wybitni polscy aktorzy: Andrzej Seweryn - książę Jeremi Wiśniowiecki, Zbigniew Zamachowski - Michał Wołodyjowski, Wiktor Zborowski - Longinus Podbipięta, Wojciech Malajkat - Rzędzian, Daniel Olbrychski - Tuhaj-bej, Gustaw Holoubek - Kisiel, Marek Kondrat - król Jan Kazimierz, Andrzej Kopiczyński - Zaćwilichowski, Jerzy Bończak - Czapliński oraz wybitny aktor ukraiński Bohdan Stupka - Bohdan Chmielnicki.

Praca nad "Ogniem i mieczem" przebiegała, według słów Jerzego Hoffmana, "na dwa baty", to znaczy reżyser dzielił plany z samodzielnym reżyserem, Adkiem Drabińskim (takie rozwiązanie podyktowane było przede wszystkim dość ostrym rygorem czasowym, związanym z warunkami kredytowania filmu).

Adek Drabiński wspomina: Spotkałem się z Jurkiem Hoffmanem, a on, żeby mnie zachęcić, opowiedział mi pierwszą scenę filmu, którego jeszcze nie było. Opowiedział w ten sposób, że rżał, udając konia, spadał z tego konia. "A tu gdzieś w tle inne konie zasuwają" - objaśniał. Przekonało mnie to, że powinienem na tych koniach pojeździć.

Kompletowanie obsady rozpoczęło się w mediach - jeszcze wtedy, gdy nie wiadomo było, czy uda się zgromadzić fundusze, gazety prześcigały się w organizowaniu konkursów, które miały wyłonić odtwórców głównych ról. Do biura produkcji filmu napływały tysiące listów od osób chętnych do statystowania. 1500 fotografii przysłali aktorzy, zgłaszając w ten sposób gotowość wystąpienia w filmie.

Jerzy Hoffman, hołdujący zasadzie, że sztuka nie znosi demokracji, decyzję, co do obsady, zostawił sobie. Twierdzi, że nie było to zbyt trudne, bo: autor "Trylogii" znakomicie scharakteryzował swoich bohaterów. Wiktor Zborowski ma nie tylko wzrost Longinusa, ale i jego łagodność charakteru, co łączy z dużym talentem aktorskim. Zbigniew Zamachowski, wzrostu mniej niż średniego, pokazał małego rycerza o wielkim sercu w sposób absolutnie wiarygodny.

Duży wpływ na wybór aktorów miała żona Jerzego Hoffmana, pani Walentyna. To za jej sprawą - i ku zaskoczeniu większości - rolę Heleny powierzono Izabelli Scorupco, dziewczynie Bonda. Scorupco wygląda nieco inaczej niż Helena opisywana przez Sienkiewicza, ale idealnie odpowiada gustom i wyobrażeniom dzisiejszych widzów. Aktorka, mieszkająca od 20 lat w Szwecji, "Ogniem i mieczem" przeczytała pierwszy raz dopiero po otrzymaniu propozycji od Hoffmana. I od razu przyjęła tę rolę. Jestem szczęśliwa, że mogę zagrać Helenę - mówi. Chce, by kreowana przez nią Helena mniej mdlała i była odważniejsza w kontaktach z mężczyznami. Co do mężczyzn, to twierdzi, że wybrałaby też tak, jak Helena, Skrzetuskiego, ponieważ może on zapewnić kobiecie bezpieczeństwo. Chociaż, według jej słów Bohun to taki męski zwierzak, niebywale przystojny i pociągający.

Na punkcie Heleny wszyscy zwariują. Jest to osoba wielkiej urody, ciepła i serdeczności, a przy tym doskonała aktorka. Założę się, że publiczność od razu ją pokocha - to słowa Wiktora Zborowskiego. Adek Drabiński dodaje: Muszę przyznać, że Scorupco jest świetną aktorką, technicznie bomba. Zrobiła dowcip, który Jurek Hoffman kupił bezboleśnie. Rzecz dotyczy ostatniej sceny. Przywożą Bohuna, Skrzetuski go uwalnia. Bohun, odjeżdżając, odwraca się, spogląda na Helenę. A ona, bez słów, patrzy na niego w taki sposób, jakby miała wątpliwości, czy została z właściwym facetem. A to przecież finał filmu. Jurek był zaskoczony, bo Scorupco zagrała to bez ostrzeżenia.

Aleksander Domogarow, kreujący postać Bohuna, to kolejne zaskoczenia dla widzów. Mówiono, że tę rolę ma dostać Bogusław Linda. Jednak każdy, kto zobaczy ucharakteryzowanego Domogarowa, nie będzie mógł już inaczej wyobrazić sobie Bohuna. Domogarow, który jest bardzo popularny w Rosji, w Polsce pozostawał dotąd nieznany. Gdy otrzymał od Hoffmana propozycję zagrania w "Ogniem i mieczem", zastanawiał się, kogo miałby zagrać. Sięgnąłem jeszcze raz po Sienkiewicza, którego znałem ze szkoły i stwierdziłem, że może to być tylko Bohun.

Bohun kreowany przez Domogarowa, to przede wszystkim człowiek, który szaleńczo kocha. Jest wojownikiem, ale wystarczy, że spojrzy w oczy ukochanej, a świat przestaje dla niego istnieć. Opowiada Adek Drabiński: Domogarow to taki rosyjski aktor, bardzo emocjonalny. Scena u Kurcewiczów przekonała mnie, że dobrze kombinuje. W scenariuszu było tak: Bohun wyrzyna Kurcewiczów, co obserwuje przez szparę w drzwiach Helena. Bohun jest ranny, gdy wstaje, ich spojrzenia się krzyżują. Helena patrzy na niego z obrzydzeniem. Widziałem, że Domogarow przekonuje do czegoś Jurka, by scenę zagrać inaczej. Bohun zarżnął już wszystkich, dźwiga się i patrzy na Helenę tak, jakby mówił: Zobacz, k..., coś zrobiła. Na ekranie widać, że to jest dobre.

Przeciwnikiem Bohuna w walce o kobietę jest Jan Skrzetuski, którego zagrał chyba najbardziej skryty polski aktor młodego pokolenia, Michał Żebrowski. Stanął on przed trudnym zadaniem - jak z niemal świętego Skrzetuskiego uczynić postać z krwi i kości. Jerzy Hoffman mówi: Znalazłem u Sienkiewicza bardzo wiele opisów, pozwalających stworzyć żywą, pełnokrwistą postać.

Wszyscy podkreślają zaangażowanie i profesjonalizm Żebrowskiego. Po każdym ujęciu podchodził do reżysera, oglądał nagrany materiał i chciał powtarzać ujęcia, aby lepiej zagrać. Warto dodać, że jako pierwszy zapuścił, potrzebny Skrzetuskiemu, zarost.

Trudnego zadania podjęli się Zbigniew Zamachowski i Krzysztof Kowalewski. Obydwaj, siłą rzeczy, będą porównywani ze swoimi poprzednikami. Zbigniew Zamachowski twierdzi, że traktuje tę rolę jako: nagłe zastępstwo za kogoś, kogo nie ma i hołd dla Tadeusza Łomnickiego. Nawet strój, w którym występuje, jest prawie taki sam jak strój wielkiego poprzednika. Podobnie, zawadiacko, podkręca wąsa. I równie dobrze włada szablą. Bohun i Wołodyjowski walczą na lądzie i na wodzie. To bardzo dynamiczny pojedynek. Ustawiało go dwóch wspaniałych szermierzy. Myśleliśmy, że będą musieli dublować aktorów w planach ogólnych, ale Domogarow i Zamachowski tak się zapalili, że całość zagrali sami - opowiada Jerzy Hoffman.

W "Ogniem i mieczem" najważniejszą postacią jest chyba Zagłoba. To on najwięcej mówi, to on, według koncepcji reżysera dzieli, łączy i komentuje niczym narrator. Krzysztof Kowalewski, filmowy Zagłoba, pierwszy raz czytał "Ogniem i mieczem" w wieku lat dwunastu. Jak mówi: Przyznaję, że właśnie Zagłoba był moją ulubioną postacią. Zafascynowało mnie jego niezrównane samochwalstwo, świadczące o fantazji. Ileż ten człowiek dawał opisów tego samego wydarzenia, ileż wersji jego przyczyn. Ale chyba najbardziej uwodzi mnie w panu Zagłobie to, czego wszystkim bym życzył - jego rozum. Bajeczny koncept zamiast walenia łbem na ślepo. Dla mnie Zagłoba to pełny człowiek, tchórz i zarazem bohater. Za pierwowzór Zagłoby Sienkiewicz obrał Falstaffa, który z kolei wzorowany był na postaci Tobiasza Czkawki z "Wieczoru Trzech Króli", a ja tę rolę, nagradzaną na festiwalach teatralnych, już grałem, więc, dodawszy psychiczną bliskość postaci, "wejście w Zagłobę" nie było trudne. Boję się tylko, czy sprostam wyobrażeniom o tym fajnym facecie.

Najwyższym aktorem w "Ogniem i mieczem" jest Wiktor Zborowski, który mówi: 10 lat temu, gdy Hoffman robił pierwsze przymiarki do " Ogniem i mieczem" zadeklarowałem, że przyjdę na próbne zdjęcia do roli Podbipięty - opowiada Zborowski. - Hoffman popatrzyl na mnie i powiedział tylko: "Bracie, aleś ty wysoki". I po 10 latach zaproponował mi tę rolę. Momentami jestem strasznie zmęczony graniem najsilniejszego człowieka, ciągle muszę coś dźwigać, a mój pełny rynsztunek waży chyba ze 30 kilo. Filmowy Podbipięta wspomina również, że w młodości najbardziej z sienkiewiczowskich bohaterów lubił Bohuna.

Daniel Olbrychski jest jedynym aktorem, który zagrał we wszystkich częściach "Trylogii". Początkowo miał zagrać w "Ogniem i mieczem" księcia Jeremiego, ale stwierdził, że do tej roli jest za stary i stanęło na Tuhaj-beju. Jerzy Hoffman tak o tym mówi: Gdybym kręcił poszczególne części chronologicznie, Daniel zagrałby trzy postaci - Bohuna, Kmicica i Azję. Teraz chcę, by był łącznikiem między dawnymi a nowymi czasami. Jeszcze dwóch aktorów ma za sobą udział w dwóch częściach filmowej "Trylogii" - Krzysztof Kowalewski zagrał w "Potopie", omotanego przez Zagłobę, Rocha Kowalskiego, a Leszek Teleszyński kreował postać podstępnego księcia Bogusława Radziwiłła.

Po skończeniu zdjęć Jerzy Hoffman tak mówił o aktorach: Bóg dał mi świetnych aktorów! Wszyscy są wspaniali. Każdy stworzył postać, jaką wyśniłem, jaką sobie wyobrażałem od dawna. Często było tak, że ich role rozrastały się. Więcej jest Wołodyjowskiego - Zamachowskiego, więcej jest również Rzędziana - Malajkata i Podbipięty - Zborowskiego. Krzywonos miał być śladową postacią, tymczasem Maciej Kozłowski sprawił, że nie można go nie zauważyć. A kto zdobędzie serca i sympatię widzów? To się okaże.

Pierwowzory literackie bohaterów

Główni bohaterowie "Ogniem i mieczem" to w większości postacie, których pierwowzory odnajdziemy w siedemnastowiecznych dokumentach. Ich charaktery różnią się od tych, jakie im przypisała wyobraźnia Henryka Sienkiewicza.

Mikołaj Skrzetuski (ok. 1610 - 1673 roku) pochodził z ubogiej, wielkopolskiej szlachty. Na Ukrainę wyruszył po sławę, zaszczyty i pieniądze. Skrzetuski wydostał się z oblężonego Zbaraża i dostarczył królowi Janowi Kazimierzowi informacji, które zadecydowały o kontynuacji marszu wojsk króla. Za czyn ten zostało mu obiecane starostwo, lecz obietnicy nigdy nie spełniono. Po bitwie zbaraskiej na pewno jest już oficerem, choć możliwe, że był nim i wcześniej. Walczył pod Beresteczkiem, a potem w dziesiątkach kampanii, służąc w wojskach czterech monarchów - od Zygmunta III po Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Był z Czarnieckim w Danii, bronił Wielkiego Księstwa przed Rosjanami. Na przełomie lat 60. i 70. walczy pod Sobieskim na Ukrainie, gdzie być może spotyka stolnika przemyskiego Jerzego Wołodyjowskiego. Te przewagi wojenne przeplatają się z burdami, awanturami i gwałtami. Cztery razy był pan Skrzetuski sądzony i za każdym razem skazywano go na infamię. Umiera w 1673 roku i zgodnie z ostatnią wolą zostaje pochowany w Poznaniu.

Iwan Teodorowicz Bohun (ok. 1615 - 1664 roku) był synem drobnego szlachcica, dzierżawcy wsi Bubnowa. W dokumentach pojawia się w 1649 jako zwykły kozak pułku czehryńskiego, a w 1651 roku jest już pułkownikiem bracławskim. Był to jeden z najdzielniejszych i najkonsekwentniejszych wodzów kozackich. Tak jak nie chciał podporządkować się Polakom, tak i nie chciał zależności od Rosji. W 1661 roku walczył w szeregach polskich. Za niesubordynację został osadzony w Malborku. W trakcie wyprawy przeciwko stronnikowi Rosji, Brzuchowieckiemu, zostaje oskarżony o zdradę i sabotaż po czym rozstrzelany. Długo jeszcze po jego śmierci lud ukraiński zręczne manewry wojskowe nazywał "bohunowskimi figlami".

Jan Onufry Zagłoba to, niestety, postać całkowicie fikcyjna. W dokumentach z epoki możemy znaleźć jedynie jego herb - Wczele.

Podobnie przedstawia się sprawa z Heleną. Owszem, ród Kurcewiczów był znany, jednak nic nie wiadomo o tym konkretnym rodzie z Rozłogów. Pierwowzoru pięknej Heleny, podobnie jak i pierwowzoru Zagłoby, należy szukać wśród współczesnych Sienkiewiczowi.

Podsumowanie

Jerzy Hoffman: Właściwie powinienem podziękować każdemu z członków mojej ekipy. Każdemu. Wszystkim tym, którzy byli ze mną przez cały ten czas sercem, duchem, potrafili dodać sił. Ale, cholerny świat, ja dziękuję tym wszystkim, którzy robili wszystko co mogli, żeby ten film nie powstał. Naprawdę, z całego serca im dziękuję. Ja jestem potwornie uparte bydlę, w którym akcja wywołuje reakcję. Im bardziej oni byli przeciwni, tym więcej siły i energii to we mnie wyzwalało. I dlatego dziękuję przeciwnikom tego filmu. Naprawdę, bez najmniejszego fałszu.

Adek Drabiński: Mam wrażenie, że stworzenie niezwykłego zespołu ludzi, którzy pracowali przy "Ogniem i mieczem" ma bezpośredni związek z osobą Jurka Hoffmana. Jest to uroczy człowiek i niezwykłej osobowości, który potrafi swą urodę sprzedać w koło i wszyscy chętnie dla niego pracują. I to nie jest żadna kokieteria. Po prostu Jurek taki jest, potrafi wytworzyć wokół siebie cudowną atmosferę, w której się świetnie pracuje.

o "Trylogii"

W 1883 roku zaczęła ukazywać się w "Słowie" powieść w odcinkach zatytułowana "Ogniem i mieczem". Jej autorem był Henryk Sienkiewicz. Wydania książkowego doczekała się już rok później. Po niej przyszły dalsze części - "Potop" i "Pan Wołodyjowski", które były drukowane w "Słowie" do 1888 roku. Trylogia, choć weszła na stałe do historii literatury i kultury polskiej, od początku wzbudzała liczne kontrowersje. Dość niechętnie odnosili się do niej współcześni Sienkiewiczowi pisarze i krytycy, natomiast z entuzjazmem powitali ją czytelnicy. Trylogia stała się szybko najchętniej czytaną polską powieścią, a jej popularność dotrwała i do naszych czasów.

"Ogniem i mieczem", przetłumaczone na 26 języków, pierwszej adaptacji scenicznej doczekało się już w 1904 roku, w teatrze Sary Bernhardt. Pierwsza filmowa wersja powstała we Włoszech w 1961 roku.

Jerzy Hoffman o "Trylogii"

Są takie momenty w życiu człowieka, które na zawsze pozostają w pamięci. Polski uczyłem się w nowosybirskiej obłasti i Ałtajskim kraju. Uciekając na Wschód przed Niemcami. Ja i moja rodzina znaleźliśmy się pod okupacją radziecką i w roku 1940 zostaliśmy wywiezieni na Syberię. Moja matka, lekarka, wyjeżdżała do odległych osad leczyć mieszkających tam Polaków. Zostawałem pod opieką dziadków, a matka zadawała mi różne lektury. Na pamięć musiałem się uczyć fragmentów "Pana Tadeusza", "Konrada Wallenroda", "Grażyny", wierszy Słonimskiego i Broniewskiego. Musiałem, bo potem recytowałem te wiersze w domu starców, odległym od nas o kilkanaście kilometrów. Drogę powrotną wieczorem przemierzałem zimą na nartach, latem na piechotę. Kiedy tak szedłem przez ten las, każde świecące w ciemności próchno przypominało wilcze oczy albo jeszcze coś gorszego. Coś z tych "straszyłek", które opowiadały sobie dzieci przysiadające na przyzbach w księżycowe noce, z tych opowieści o duchach, wiedźmach, czarownicach i diabłach.

Pierwszy raz zetknąłem się z Sienkiewiczem jeszcze tam, na Syberii. Ojciec, który wstąpił do I Armii Wojska Polskiego im. Tadeusza Kościuszki, przysłał mi jego książki z frontu. "Pan Wołodyjowski" przyszedł pierwszy, "Potop" jako drugi. "Ogniem i mieczem" nie dotarło nigdy - nie przeszło przez cenzurę wojskową. Podobne losy spotykały moje filmy. Realizację "Trylogii" zacząłem od końca. Najpierw był "Pan Wołodyjowski", potem "Potop". Wydawało się już, że "Ogniem i mieczem" nigdy nie powstanie...W chwili, kiedy piszę te słowa trwa ostatni etap postprodukcji, a w lutym 1999 film wchodzi na ekrany polskich kin...

Realizując film "Ogniem i mieczem" miałem świadomość, że zmienił się widz i czytelnik, chociaż "Trylogia" jest ciągle najczęściej wypożyczaną książką w polskich bibliotekach. Minęły czasy, kiedy na sienkiewiczowskiej "Trylogii" wychowywane były całe pokolenia, ale jednocześnie pracowałem na planie z dwudziestokilkulatkiem, którego znajomość "Trylogii" zachwycała wszystkich i który został w końcu moim asystentem.

Zmienił się język kina i mój ostatni film, będący ekranizacją pierwszej części sienkiewiczowskiej "Trylogii" musi odpowiadać oczekiwaniom nie tylko tych, którzy Sienkiewicza czytali lub znają na pamięć całe ustępy jego książek. Muszę także odpowiedzieć na zapotrzebowania tych, którzy nigdy "Ogniem i mieczem" nie przeczytali. Może film sprawi, że sięgną po książkę. Z Sienkiewicza wybrałem tylko te wątki, które opowiadają o losach bohaterów. Mówię o sprawach, które wydają się uniwersalne. Proponuję opowieść o ludzkich namiętnościach - o miłości, nienawiści, żądzy władzy. Są to problemy ogólnoludzkie - niezależnie od miejsca i czasu.

"Ogniem i mieczem" różni się od filmowych wersji "Pana Wołodyjowskiego" i "Potopu", bo inne jest tempo akcji, inna narracja. Mówiąc o różnicach między tymi filmami używam konsekwentnie "końskiego" języka. "Pan Wołodyjowski" robiony był stępa, a "Potop" kłusem. "Ogniem i mieczem" musiało być w galopie. Nie wolno mi było nie skorzystać ze zdobyczy współczesnego kina i techniki, która z powodzeniem temu kinu służy. W moim filmie nie zabraknie efektów specjalnych, proponuję też dynamiczny montaż. Nie wydaje się, aby z powodu unowocześnienia języka filmowej opowieści film miałby być niedostępny dla starszych pokoleń widzów, o których nie zapomniałem ani przez chwilę przy realizacji "Ogniem i mieczem". Chciałem bardzo przenieść do filmu atmosferę dzikich pól, siedemnastowiecznych kresów. Starałem się ocalić sienkiewiczowski humor - przede wszystkim w kwestiach Zagłoby czy Rzędziana. Musiałem z konieczności zrezygnować z łaciny, która - od dawna będąc językiem martwym - przez młode pokolenie nie jest rozumiana. Miejscami film jest brutalny, ale tylko wtedy, kiedy jest to dramaturgicznie uzasadnione, ale jest też liryczny, bo przecież jest to film o miłości. Ocenę filmu zostawiam krytyce i publiczności. Ja jestem reżyserem. Zrobiłem dwa filmy na podstawie Sienkiewicza, które do widowni trafiły. Mam nadzieje, że ten trzeci trafi również.

W czasie realizacji filmu często musiałem odpowiadać na pytanie: czy film wzbudzi kontrowersje. Myślę, że wzbudzi jak każda opowieść poruszająca tematy drażliwe. Na Ukrainie w pewnych kręgach ciągle książka Sienkiewicza uznawana jest za antyukraińską. Rozumiem ten problem, ale kiedy byłem w Kijowie na wielkim forum intelektualistów, spotkało się ze mną kilkaset osób, przedstawicieli różnych kręgów, o różnych zapatrywaniach. W czasie kilkugodzinnej dyskusji padł tylko jeden głos przeciwko realizowanemu filmowi. Nie dano mi szansy odpowiedzi na zarzuty - odparła je sala. Poza jednym przypadkiem wszyscy uważali, że chwała i sława, że wreszcie wyszliśmy z okresu, kiedy artystom cenzurowano tematy. Wszyscy byli zwolennikami podjęcia tego problemu. Wielu z moich rozmówców uważnie czytało "Ogniem i mieczem". Cytowali całe fragmenty, w których autor "Trylogii" równie ostro traktował szlachtę polską, jak i Kozaczyznę. Dla obu stron jasne było, że rezultatem tej tragicznej wojny był fakt upadku zarówno Rzeczypospolitej, jak i Siczy Zaporoskiej. Mam świadomość, że film może wzburzyć na Ukrainie tych, dla których wszystko, co złe, to Polska, a u nas ludzi, którzy dopatrują się zła wyłącznie u Ukraińców. Mój film nie przekona pewnie zwolenników ekstremalnych postaw.

Mam nadzieję, że poruszy tych, którzy zechcą nad nim trochę pomyśleć. Filmowa opowieść "Ogniem i mieczem" zaczyna się od czytanego zza kadru wprowadzenia o dziwnym roku 1647, w "którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia". Te słowa ilustruje panorama po okręgu 360 stopni, pokazująca Dzikie Pola. Film kończę też Sienkiewiczem, ostatnim akapitem z powieści kończącym się słowami: "Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą - i żadne usta długo nie mówiły: 'Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli'". Od siebie dodałem tylko jedno zdanie: "150 lat później Katarzyna II, caryca Rosji, podbiła Chanat Krymski, zlikwidowała Sicz Zaporoską i walnie przyczyniła się do upadku Rzeczypospolitej". W scenie uczty u Chmielnickiego, gdzie ostateczną klęskę ponosi z gruntu ugodowy Kisiel, świadomie umieściłem wśród ucztujących trzech bojarów, którzy uważnie wszystkiemu się przyglądają.

O realizację "Ogniem i mieczem" walczyłem 11 lat. Tych lat nie przetrwałbym, gdyby nie moja żona Walentyna, która okazała wielki hart ducha, wspierając mnie w sytuacjach wydawałoby się beznadziejnych i gdyby nie producent Jerzy Michaluk, który związał się ze mną na dobre i na złe.

Wywołane przez media zjawisko "ogniomieczomanii" po prostu cieszy i może spowoduje że dorastające pokolenia, tak żądne mocnych wrażeń, znowu sięgną po Sienkiewicza.

PRODUCENT JERZY MICHALUK O WSPÓŁPRACY Z JERZYM HOFFMANEM

Podejmując się współpracy z Jerzym Hoffmanem w 1986 roku postawiłem jeden warunek. Chciałem, aby dla tego niezwykłego przedsięwzięcia stworzyć niezależne przedsiębiorstwo, którego celem statutowym byłoby zrealizowanie "Ogniem i mieczem". I rzeczywiście Ministerstwo Kultury i Sztuki poprzez Komitet Kinematografii powołało Studio Filmowe "Lauda". Moja decyzja o współpracy z Jerzym Hoffmanem podyktowana była dwoma prywatnymi względami. Po pierwsze kocham historię i lubię pomagać innym twórcom przy odtwarzaniu przeszłych czasów. Drugim powodem był sam Jurek Hoffman. Nigdy wcześniej z nim nie pracowałem, ale często spotykaliśmy się na forum koleżeńskim. Znałem go dobrze, przyglądałem się Jego twórczości, która zawsze mnie fascynowała. Byłem też świadkiem Jego małych wojen o możliwość realizacji kolejnych filmów. Niestety, bywało tak, że reżyserzy tworzący wówczas bardzo często płacili za to swoim osobistym i zawodowym życiem. Tak było i w Jego przypadku. Szczególnym wyrazem tego był "Pan Wołodyjowski". Ale też i przy "Potopie" i innych filmach dostał za swoje. Podejmując współpracę z Hoffmanem byłem świadom wyzwań, jakie przede mną stały, wiedziałem też z jakim człowiekiem przyjdzie mi pracować.

Jurek zawsze urzekał mnie swoją bezpośredniością, swoim temperamentem, swoimi emocjami, które malowały się na Jego twarzy. Nigdy, podobnie jak ja, nie potrafił skrywać swoich uczuć. Z Jerzym spotkałem się w 1974 roku. Ja byłem po realizacji filmu Jerzego Antczaka "Noce i dnie", gdzie miałem zaszczyt być kierownikiem planu. Jerzy kończył wtedy z sukcesem "Potop", w tymże roku otrzymał nominację do Oscara. Wówczas zacząłem uważniej przyglądać się Jego twórczości.

Myślę, że nasza współpraca układała się dobrze. Jerzy jest bardzo otwartym człowiekiem. Postrzega ludzi podmiotowo. Wie i rozumie, że sensem tworzenia jest człowiek jako odbiorca.

W ciągu ostatnich 13 lat utrzymywaliśmy bardzo bliskie kontakty; przebywaliśmy ze sobą po 14 godzin na dobę. Studio Filmowe ZODIAK pod naszym kierownictwem zrealizowało w tym czasie osiem filmów fabularnych. Wciąż jednak myśleliśmy o tym jak znaleźć drogę do realizacji naszego największego wówczas marzenia - ekranizacji "Ogniem i mieczem". Odnalezienie owej drogi nie było łatwe, za to pełne upokorzeń, różnych komplikacji. Ale warto było. Dzisiaj film jest praktycznie w pudełku.

Warto zaznaczyć, że podczas realizacji filmu atmosfera była znakomita. Ludzie pracowali z entuzjazmem, czasem nie otrzymując odpowiedniej zapłaty za dobrą pracę w filmie. Stosunki międzyludzkie były i nadal są bardzo dobre, co jest przede wszystkim zasługą Jerzego. Dlatego też z nadzieją oczekuję następnych realizacji Jurka Hoffmana.

Przygody charakteryzatorów

To fragment błagalnego listu, apelu charakteryzatorów do statystów. Łatwiej zrozumieć utyskiwania charakteryzatorów, gdy zobaczy się, z iloma problemami musieli się zmagać. Dziesiąty dzień zdjęciowy. Siarczysty mróz. Klej nie chce trzymać. Wąsy i brody odpadają... Czy wszyscy muszą mieć katar? I to na naszych wąsach!? - wspomina Dariusz Krysiak, główny charakteryzator "Ogniem i mieczem". Sto peruk, po dwie pary zarostów dla głównych bohaterów (dla Bohuna nawet pięć!), tysiąc wąsów - kozackie, tatarskie, chłopskie i szlacheckie, a do tego dwa śliczne warkocze dla Heleny, darzone przez ekipę szczególną troską - to tylko część ekwipunku ekipy charakteryzatorskiej. Bohdan Stupka chętnie siada na fotelu u charakteryzatora, opowiada dowcipy, śpiewa niezbyt przyzwoite piosenki, ale i tu problem - nie można go ogolić, ponieważ jednocześnie z pracą w "Ogniem i mieczem" występuje w kijowskim teatrze, gdzie gra króla Leara, do której to roli specjalnie zapuszczał długie włosy. Po pertraktacjach staje na tym, że dorobimy mu półperukę z długich włosów do teatru - opowiada dalej Dariusz Krysiak.

Charakteryzacja aktorów pierwszoplanowych trwała od 40 minut do 1,5 godziny. Najbardziej pracochłonna była postać Zagłoby - sklejone oko, maska lateksowa, imitująca dziurę na czole i sumiasty wąs, a wszystko, jak i w przypadku innych charakteryzowanych, w zgodzie z Sienkiewiczem, ikonografią i realiami epoki. Próbowaliśmy opierać się na portretach, przekazach, jakie zachowały się z XVII wieku, najważniejsze było jednak to, by aktor dobrze wyglądał. Oczkiem w głowie jest Bohun - każda Polka powinna się w nim zakochać. I jeszcze Helena, z warkoczami do kolan, z warkoczami, które w czasie tańca muszą owinąć się wokół głowy Skrzetuskiego - mówi Dariusz Krysiak.

Sprawy ukraińskie

Jeśli nawet ktoś nie był na Ukrainie, nosi w sobie jej obraz. Jest to ziemia niezwykła. Przyciąga wędrowców, badaczy przeszłości, awanturniczych poszukiwaczy przygód i artystów. Trafiają tu zarówno ci, którzy chcą wypocząć, jak i spragnieni mocnych wrażeń czy też gotowi zainwestować nie tylko swój kapitał, lecz własne doświadczenie, umiejętności i pracę. Wprawdzie nie każdy znajduje to, czego szukał, ale każdy wie, że osiągnie zamierzony cel, jeśli tylko dopisze mu szczęście.

Jest to ziemia niesłychanej piękności. I chociaż już wielokrotnie opiewali ją poeci i malowali mistrzowie palety, nie zdołali oddać wszystkiego. Bo przecież tak naprawdę nie wiadomo, co kryje się w ciemnym, przepastnym borze, co czeka wśród, jak dawniej, wysoko rosnących na stepie traw i co znaleźć można w porośniętych szuwarami zakamarkach dnieprowego limanu. Niemal każda miejscowość i każda jej nazwa przypomina wydarzenia sprzed wieków, jakie złączyły ze sobą losy dwóch narodów: polskiego i ukraińskiego. To prawda, że często i całkiem niepotrzebnie lała się tu krew, a emocje brały górę nad rozumem. Może jednak dlatego tak bardzo się wzajemnie potrzebujemy. Barwna przeszłość kozacka, chociaż pełna ludzkiej niedoli i osobistej tragedii jednostek, stała się nierozerwalną cząstką historii Polski i Ukrainy.

Dzisiaj, w filmie Jerzego Hoffmana, znowu do niej wracamy.

Dzieło oparte na sienkiewiczowskim "Ogniem i mieczem" obejmuje najbarwniejszy i, z ukraińskiego punktu widzenia, najchlubniejszy - lecz również najbardziej krwawy - okres w dziejach Kozaczyzny, gdy ta rozpaczliwie szukała bezpiecznej możliwości zapewnienia sobie uznania pozycji, uzyskanej w ramach Rzeczypospolitej, a następnie co najmniej autonomii. Jak wiemy, dramatyczna walka Kozaków ukraińskich o wolność doprowadziła w rezultacie do ich całkowitego zniewolenia w granicach imperium rosyjskiego pod carską zwierzchnością, o którą - co za paradoks! - sami zabiegali.

Pierwsza połowa powstania Chmielnickiego i walki polsko-kozacko-tatarskie nie przesądziły jeszcze o niczym, stanowiły jednak ważne doświadczenie dla obydwu stron. Okazało się bowiem, że przeciw sobie mogą stanąć co najmniej równe siły, ścierające się z zaciekłością przypominającą gorzką prawdę, iż wojna nie jest rzemiosłem uprawianym przez ludzi słabych, a jej romantyczna legenda powstaje dopiero wówczas, gdy umilkną wystrzały, ucichnie szczęk krzyżujących się szabel i jęki żołnierzy pokaleczonych w bitwach. Wojny kozackie, także powstanie Chmielnickiego, nie stanowiły żadnego wyjątku. Przeciwnie. Były bardziej okrutne niż inne, bowiem w tej walce nie uznawano żadnych rycerskich obyczajów. Biorący w nich udział chłopi nie znali ich nawet, Tatarzy nie przestrzegali, Polacy zaś widzieli w swych przeciwnikach jedynie zwykłych naruszycieli prawa obowiązującego w Rzeczypospolitej, a więc przestępców wymagających odpowiednio surowego traktowania. Już kilkanaście lat wcześniej senatorowie na kozacką uwagę wypowiedzianą przed elekcją 1632 roku, że wszyscy są "członkami jednej Rzeczypospolitej", odpowiedzieli: "Tak, ale Kozacy jako paznokcie i włosy, które często przystrzygać trzeba, by nie wyrosły nadmiernie".

Ziemię ukraińską często najeżdżali Tatarzy, niszcząc domy, grabiąc majątki i uprowadzając licznych jeńców, w tym kobiety wraz z dziećmi. Kozackie powstania oraz krwawe po nich represje również pozostawiały po sobie ruiny, zgliszcza i mogiły rozrzucone na Kijowskiem, Wołyniu, Bracławskiem i Podolu. Mimo to jednak trwała, ba i umacniała się nawet, legenda Ukrainy - ziemi "mlekiem i miodem płynącej, gdzie ziarno w ziemię wrzucone wielokrotny plon wydaje". Może dlatego, że była ona tak daleko i że rzeczywiście, jak to na wojnie, można tam było stosunkowo łatwo dojść do sporego nawet majątku, chociaż bez porównania łatwiej - utracić życie.

"Ogniem i mieczem" otwiera "Trylogię" Henryka Sienkiewicza, najpopularniejszy cykl powieściowy w Polsce, a występujące w nim osoby są dzisiaj w kraju nadal najbardziej znanymi bohaterami. Można tylko mieć nadzieję, że i zawarte w książce autorskie przesłanie, nawołujące do chrześcijańskiej miłości między Polakami a Ukraińcami, nie będzie zapomniane ani przez jednych, ani przez drugich. Hoffman w swym filmie przesłaniu temu poświęcił szczególnie wiele uwagi. To bardzo ważne.

Każdy naród inaczej postrzega dzieje, nawet te same wydarzenia i te same postacie historyczne. Jest to nie tylko jego prawo, lecz i obowiązek. Ważne jednak, aby przy tej okazji nie odbiegł od prawdy, nie usiłował przemilczeć lub fałszować faktów. Od wypełnienia tej powinności nikt nie może czuć się zwolniony: ani historyk, ani pisarz, ani filmowiec, co więcej - talent, jak i szlachectwo, zobowiązuje.

W każdym filmie, jak pisałem we wstępie do swej książki "Na płonącej Ukrainie", i to wydaje się najważniejsze w całej sprawie ukraińskiej, postrzeganej z polskiego punktu widzenia, mimo rozlicznych sporów, kłótni, a nawet starć zbrojnych między Polakami a Ukraińcami, okazało się, że są oni skazani na wspólne bytowanie, a ich dziejów w żaden sposób nie da się rozerwać i traktować oddzielnie. Kultura polska bez Ukrainy stałaby się uboga i zaściankowa, podobnie jak ukraińska bez Polski. Również w świadomości społecznej obydwu narodów trwale istniejemy obok siebie, dla siebie i ze sobą. Zanurzmy się w tamten świat: odległy od naszego, istniejący wyłącznie w czasie przeszłym, a przecież bliski i nam, i Ukraińcom.

Treść

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Wracający z Krymu poseł księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, Jan Skrzetuski, ratuje życie pułkownikowi kozackiemu, Bohdanowi Chmielnickiemu.

Gdy opowiada o tym wydarzeniu w karczmie w pobliskim Czehrynie, atakuje go podstarosta Czapliński, zawzięty wróg Chmielnickiego. Skrzetuski łatwo sobie radzi z kłótliwym szlachcicem - "młody namiestnik chwycił jedną ręką Czaplińskiego za kark, drugą za hajdawery poniżej krzyża, podniósł w górę rzucającego się jak cyga (…) doszedł do drzwi, uderzył w nie Czaplińskim, roztworzył i wyrzucił podstarościego na ulicę". Ten pokaz siły zaimponował zebranej w karczmie szlachcie. Skrzetuski zyskał dwóch wiernych, jak się później okazało, przyjaciół - Jana Onufrego Zagłobę i Longinusa Podbipiętę. Razem wyruszyli do Łubniów, kwatery księcia Jeremiego.

W drodze orszak Skrzetuskiego napotyka rozbitą kolaskę. Ratując z opresji dwie kobiety - kniahinię Kurcewiczową i jej osiemnastoletnią bratanicę, Helenę. Skrzetuski zakochuje się "od pierwszego wejrzenia" w pięknej Kurcewiczównie. Gdy docierają do Rozłogów, posiadłości Kurcewiczów, Skrzetuski wyznaje miłość Helenie i otrzymuje od niej zapewnienie o wzajemności. Ale Helena została już obiecana komu innemu - szaleńczo w niej zakochanemu kozackiemu podpułkownikowi - Jurko Bohunowi, który, ku uciesze kniahini, zgodził się na ślub, rezygnując z prawa do Rozłogów, prawnie należących do Heleny. Skrzetuski straszy kniahinię, że opowie księciu Jeremiemu o niegodziwościach, jakie mają miejsce w Rozłogach i o krzywdzie, jaką chce ona wyrządzić swej krewniaczce. Po takim postawieniu sprawy jego oświadczyny zostają oczywiście przyjęte.

Zakochany Skrzetuski wyrusza do księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, który wysyła go z kolejną misją, tym razem na Sicz, gdzie ma zorientować się w nastrojach kozactwa. Po drodze dowiaduje się o planowanym przez Chmielnickiego powstaniu i wysyła swego pachołka, sprytnego i przebiegłego Rzędziana, z listem i prośbą do kniahini, aby ta, wraz z całą rodziną udała się do Łubniów. W czasie gdy Rzędzian podąża do kniahini, oddział Skrzetuskiego zostaje rozbity, a on sam dostaje się do niewoli. Z rąk Tuhaj-beja, wodza Tatarów, którzy przyszli z pomocą Kozakom, wykupuje go, rozpoznając w nim swego niedawnego wybawcę, sam przywódca powstania, Bohdan Chmielnicki. Chory Skrzetuski obserwuje w niewoli bitwę pod Żółtymi Wodami. Uwolniony, z listem żelaznym - buławą pułkownikowską, wręczoną mu przez Chmielnickiego, udaje się do Rozłogów. Ku swemu przerażeniu zastaje tam tylko zgliszcza. Okazuje się bowiem, iż wysłany z listem Rzędzian dostał się w ręce Bohuna, który, dowiedziawszy się z przechwyconego listu o złamaniu przez kniahinię danego mu słowa, wyruszył do Rozłogów. Okrutnie zemścił się na Kurcewiczach - ginie kniahini i jej synowie. Helenie udaje się uciec dzięki Zagłobie, który wcześniej przyłączył się do oddziału Bohuna. Po licznych perypetiach, po zmyleniu pościgu, udaje się tej dwójce dotrzeć do Baru, "zamku potężnego i żadnej się inwazjej nie bojącego".

Skrzetuski, wydelegowany przez księcia Wiśniowieckiego do walki z buntującymi się Kozakami, dowiaduje się o tym pod Zasławiem. Gdy chce wyruszyć po ukochaną, dociera wieść: "Bar wzięty".

W zdobytym zamku odnajduje Helenę Bohun. Zobaczywszy go, piękna Kurcewiczówna próbuje popełnić samobójstwo. Ciężko ranną odwozi Bohun do Czarciego Jaru, do zaprzyjaźnionej z nim czarownicy i wróżbitki, "ogromnej dziewki wróżącej z koła młyńskiego" - Horpyny. Helena zostaje pod strażą i opieką Horpyny i jej szpetnego brata Czeremisa. Tymczasem Bohun wyrusza na wojnę.

Skrzetuski dzieli swój oddział na cztery mniejsze i każdy wyrusza w innym kierunku. Zagłoba, dowódca jednego z oddziałów, przyjmuje zaproszenie na wesele, na którym to znakomicie się bawi. Opowiada swoje historie i pije, dużo pije.

Koniec tej zabawy jest dużo mniej przyjemny - Zagłoba budzi się związany "w kij" do własnej szabli, a przyglądający się mu Bohun każe wrzucić go do chlewa. Zagłobie udaje się jednak oswobodzić i szukając ratunku ucieka na strych. Na niewiele by się zdała ta kryjówka, gdyby nie atak Wołodyjowskiego na oddział Bohuna. Bohun ucieka, lecz wkrótce spotyka się niespodziewanie z Zagłobą i Wołodyjowskim. W pojedynku z Małym Rycerzem zostaje ciężko ranny.

Rzędzian, który opiekując się rannym Bohunem, zyskał jego zaufanie, podstępem dowiaduje się o miejscu pobytu Heleny, kradnie bohunowy piernacz i wyrusza zawiadomić o swym odkryciu Skrzetuskiego. Po drodze spotyka Wołodyjowskiego, Zagłobę i Podbipiętę i od nich dowiaduje się, że jego pan "pojechał do Kijowa panny szukać". Rzędzian, Wołodyjowski i Zagłoba udają się do Czarciego Jaru i - po zabiciu Horpyny i Czeremisa - uwalniają Helenę. W drodze powrotnej napada na nich sprzymierzony z Kozakami oddział Tatarów. Rzędzian ucieka z Heleną, a Zagłoba z Wołodyjowskim próbują powstrzymać napastników. Z pomocą przychodzą im oddziały polskie, z którymi rycerze wracają do Zbaraża.

W trakcie oblężenia czterej rycerze dokonują wielu bohaterskich czynów - Podbipięcie, który ginie przy próbie przedostania się do króla, udaje się wcześniej dopełnić ślubowania i ścina za jednym zamachem trzy pogańskie głowy. Jako następny wyrusza Skrzetuski. Kiedy wyczerpany dociera do króla Jana Kazimierza, ten postanawia wyruszyć z odsieczą.

Kiedy, po kilku dniach, Skrzetuski odzyskuje przytomność, dowiaduje się od Rzędziana, że panna Helena Kurcewiczówna żyje i przebywa w zamku. W końcu młodzi spotykają się.

Do Toporowa przybywają Wołodyjowski i Zagłoba, gdzie zostają ogłoszone zaręczyny Heleny i Skrzetuskiego.

Skrzetuski dostaje "w prezencie" pojmanego Bohuna, którego uwalnia.

Bohun odjeżdża w step.

Twórcy

JERZY HOFFMAN reżyseria, scenariusz, produkcja

Urodził się 15 marca 1932 r. w Krakowie, w rodzinie lekarskiej. W roku 1940 został wywieziony na Syberię. Do Polski wrócił po zakończeniu wojny. Maturę zrobił w Bydgoszczy w roku 1950. Jest absolwentem W.G.I.K. - Instytutu Filmowego w Moskwie.

Jako reżyser debiutował w 1955 roku, kiedy wraz z Jerzym Skórzewskim zrealizował film "Chuligani", za który w tym samym roku otrzymał nagrodę Polskiej Krytyki Filmowej. Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski zrealizowali wspólnie 27 filmów dokumentalnych, między innymi: "Dzieci oskarżają", "Karuzela Łowicka", "Typy na dziś", "Pocztówka z Zakopanego", "Pamiątka z Kalwarii", "Dwa oblicza Boga". Ich filmy otrzymywały nagrody w Oberhausen, Manheim, Wenecji, Moskwie i Krakowie. Spółka autorska Hoffman - Skórzewski zadebiutowała w filmie fabularnym w roku 1962, realizując obraz "Gangsterzy i filantropi" (Nagroda Ministra Kultury i Sztuki III Stopnia). Autorzy zrealizowali wspólnie takie filmy, jak: "Prawo i pięść" (1964) i "Trzy kroki po ziemi" (1965).

Filmy zrealizowane przez Jerzego Hoffmana: Jarmark cudów (1966) Nagroda w Wenecji, Ojciec (1967) Nagroda Ministra Kultury i Sztuki III St., Złoty Ekran za najlepszy film TV, Pan Wołodyjowski (1968) Nagroda Ministra Kultury i Sztuki I St., Potop (1974) Nagroda Ministra Kultury i Sztuki I St.,Grand Prix w Gdańsku, Nominacja do Oskara '75, Nagroda w Moskwie za najlepszą rolę męską dla Tadeusza Łomnickiego, Trędowata (1976), Do krwi ostatniej (1978) Nagroda Specjalna w Gdańsku, Znachor (1981), Wedle wyroków Twoich (1983), Piękna nieznajoma (1992), Ogniem i mieczem (1999).

JERZY R. MICHALUK produkcja

Kierownik produkcji i producent wielu cenionych filmów polskich. Jerzy Michaluk jest człowiekiem, bez którego film "Ogniem i mieczem" prawdopodobnie nie ujrzałby światła dziennego. Jego niezwykłą rolę w realizacji tego filmu, poświęcenie niejednokrotnie podkreślał Jerzy Hoffman. Jerzego Michaluka cechuje niespożyta energia i entuzjazm, którymi potrafił zarazić wszystkich wokół siebie. Posiada niezwykły dar przekonywania, co w jego zawodzie jest niezwykle istotne.

Na jego dorobek składa się imponująca filmografia.

Wybrana filmografia: Czterdziestolatek (1975), Noce i dnie (1975), Brunet wieczorową porą (1976), Motylem jestem czyli romans Czterdziestolatka (1976), Niedzielne dzieci (1976), Szaleństwo Majki Skowron (1976), Noce i dnie (serial tv) (1977), Pokój z widokiem na morze (1977), Jan Serce (1981), Matka Królów (1982), Co dzień bliżej nieba (1983), Komediantka (1986), W piątą stronę świata (1990), Ogniem i mieczem (1999).

JERZY KAJETAN FRYKOWSKI producent wykonawczy

Kierował produkcją filmu "Ogniem i mieczem"; wieloletni kierownik produkcji. Dobry duch filmu i całej produkcji. Ma na swoim koncie współpracę przy m.in. następujących filmach: "Ciemna strona Wenus", "Bandyta", "Autoportret z kochanką", "Uprowadzenie Agaty", "Frankenstein" (film tv, prod. USA), "Przeklęta Ameryka", "Napoleon i Europa" (serial tv, prod. Francja), "Po upadku", "Bez grzechu", "Życie wewnętrzne", "Śmierć Johna L.", "Cudzoziemka", "Zielone kasztany", "Sceny dziecięce z życia prowincji", "Thais" i "Odwet".

ANDRZEJ HALIŃSKI scenografia

Projektował scenografię m.in. do następujących filmów: "13 posterunek" (serial tv), "Sztos", "Diabelska edukacja" (film tv), "C. K. Dezerterzy", "Pismak", "Thais", "Nieciekawa historia", "Królowa Bona" (serial tv), "Słona róża", "Mrzonka" (film tv), "Fucha", "Kariera Nikodema Dyzmy" (serial tv), "Lalka" (serial tv), "Sherlock Holmes i dr Watson" (serial tv), "Bułeczka" oraz "Zofia".

Jako drugi scenograf pracował m.in. przy "Ziemi obiecanej" i "Sanatorium pod Klepsydrą".

Ma na koncie przeszło 20 filmów reklamowych dla agencji: Lintas, Grey, Saatchi & Saatchi, McCann Erickson, GGK, DMB&B i innych. MAGDALENA TESŁAWSKA PAWEŁ GRABARCZYK kostiumy

Mają za sobą kilkadziesiąt realizacji filmowych Bardzo często współpracują razem. Ich najważniejsze wspólne realizacje to m.in. "Niezwykła podróż Baltazara Kobera" w reżyserii Jerzego Wojciecha Hassa, "Kanclerz" w reżyserii Ryszarda Bera czy "Borys Godunow" w reżyserii Andrzeja Żuławskiego. W filmie "Ogniem i mieczem" przygotowali kostiumy dla 120 postaci pierwszoplanowych - średnio po trzy kostiumy dla każdego aktora oraz kilka tysięcy kostiumów dla postaci drugiego planu i statystów. Kostiumy wykonane są bardzo starannie z dużą dbałością o detal z tkanin ręcznie robionych na zabytkowych krosnach w specjalistycznych manufakturach. Teoretycznie przygotowanie zajęło im kilka lat pracy i studiów nad epoką. Autorzy starali się, aby kostiumy oddały charakter i klimat XVII-wiecznej Ukrainy.

TOMASZ BIERNAWSKI militaria

Absolwent Wydziału Etnografii Uniwersytetu Warszawskiego. Organizator i współzałożyciel Studenckiego Klubu Jeździeckiego w Warszawie, instruktor jazdy konnej. Pierwszy kontakt z filmem miał jeszcze w czasie realizacji "Pana Wołodyjowskiego" - jako jeździec brał udział w scenach konnych. Po studiach pracował w Państwowym Muzeum Etnograficznym. W ramach kompletowania materiałów do pracy doktorskiej na temat Indian przebywał w USA. Pracował tam jako trener i zawodowy jeździec. Po powrocie do Polski pracował przy filmie "Hubal" gdzie zajmował się przygotowaniem koni i jeźdźców do zdjęć. Po pracy przy "kawaleryjskim" filmie posypały się inne propozycje zawodowe. Tomasz Biernawski ma za sobą kilkadziesiąt filmów przy których pracował jako jeździec, kaskader i instruktor. Przy filmie "Gniazdo" w reżyserii Jana Rybkowskiego współpracował przy "ubieraniu koni". Od tamtego czasu wyspecjalizował się jako scenograf militarny. Współpracował w tym charakterze z najwybitniejszymi reżyserami: z Andrzejem Żuławskim ("Borys Godunow", "Szamanka"); Wojciechem Hassem ("Pamiętnik Grzesznika", "Przypadki Baltazara Kobera"); Januszem Majewskim ("Królowa Bona"), Jerzym Kawalerowiczem ("Austeria").

Jest autorem militariów do ok. 50 tytułów filmów fabularnych, telewizyjnych i teatru TV ("Tristan i Izolda"; "Cezar i Pompejusz"), głównie historyczno-kostiumowych.

Militaria to elementy uzbrojenia w kostiumie, oporządzenie koni wierzchowych i zaprzęgowych, pojazdy konne oraz takie elementy scenografii jak: obozy, tabory, fortyfikacje.

ALBINA BARAŃSKA dekoracja wnętrz

Projektowała dekoracje wnętrz m.in. do takich filmów jak: "Pięciu", "Cyrograf dojrzałości", "Czterej pancerni i pies", "Janosik", "Karino", "Mazepa", "Lalka", "Rodzina Połanieckich", "Kariera Nikodema Dyzmy", "Mniejsze niebo", "Karate po polsku", "Zapach psiej sierści", "Kobieta z prowincji", "Był jazz", "Tabu", "Ostatni prom", "Kramarz", "Cynga", "Powrót wilczycy", "Niezwykła podróż Baltazara Kobera", "Dwa księżyce", "Tragarz puchu", "Listopad", "Matka swojej matki" oraz "Sztos".

Filmy "Kawalerskie życie na obczyźnie" i "Horror w Wesołych Bagniskach" przyniosły jej nagrody na festiwalu w Gdyni.

KRZESIMIR DĘBSKI kompozytor

Studiował kompozycję w poznańskiej Akademii Muzycznej. Jako skrzypek z zespołem "String Connection" koncertował od 1980 r. w całej niemal Europie oraz USA i Kanadzie. Jest laureatem I nagrody światowego Konkursu Jazzowego w Hoeillart (Belgia). Wielokrotnie zdobywał tytuł Najlepszego Skrzypka, Kompozytora, Aranżera Roku w ankietach magazynu Jazz Forum. W 1985 r. znalazł się na liście 10-ciu najlepszych skrzypków jazzowych amerykańskiego pisma Down Beat.

Krzesimir Dębski tworzy muzykę jazzową, filmową, teatralną i eksperymentalną. Jest autorem ścieżki dźwiękowej do ponad 50-ciu filmów fabularnych, telewizyjnych krajowych i zagranicznych. Ostatnio podjął również działalność dyrygencką i jego dyskografia jako dyrygenta obejmuje już kilkanaście tytułów, m.in. z muzyką filmową dla Sony Classics Record.Autor muzyki m.in. do następujących filmów: "Medium", "Cudowne dziecko", "Alchemik", "Opowieść Harleya", "Ferdydurke" (aranżacja), "Deja vu", "Szwadron", "Człowiek z...", "Kolos", "Motyw cienia", "Oczy niebieskie", "Matka swojej matki", "Ciemna strona Wenus", "V.I.P.", "Prostytutki" oraz seriali tv "Matki, żony i kochanki" i "Złotopolscy".

KRZYSZTOF WODZIŃSKI dźwięk

Operator dźwięku m.in. przy następujących filmach: "Dziewczyny do wzięcia" (film tv), "Palec Boży", "Obszar zamknięty", "Drzwi w murze", "Nie będę cię kochać", "Jak to się robi", "Ziemia obiecana", "Inna", "Milioner", "Szarada", "Palace Hotel", "Znachor", "Wilczyca", "Śpiewy po rosie", "Wysokie loty", "Czułe miejsca", "Płomienie", "Pogrzeb świerszcza", "Klątwa Doliny Węży", "Powrót Wilczycy", "Odlotowe wakacje" i "Matki, żony i kochanki" (serial tv).

Wybór planów

Jesienią - 13 października 1997 roku Jerzy Hoffman przystąpił do realizacji trzygodzinnego filmu fabularnego i czterogodzinnego serialu telewizyjnego. Realizacja filmu "Ogniem i mieczem" trwała 118 dni zdjęciowych.

Pierwsza tura zdjęć rozpoczęła się w poniedziałek 13 października 1997 roku na terenie Muzeum Wsi Mazowieckiej (skansen w Sierpcu) i trwała 19 dni zdjęciowych. W dniu 18 lutego 1998 roku, w atelier WFDiF w Warszawie, rozpoczęto II turę zdjęć, która trwała do 29 czerwca 1998 roku.

Początkowo "Ogniem i mieczem" miało być kręcone "po świecie". Jerzy Hoffman planował m.in. kręcenie dużych fragmentów filmu w scenerii ukraińskich stepów. Jednak po podróży na Ukrainę zrezygnował z pomysłu. Zdaniem reżysera tamtejszy krajobraz niewiele dziś przypomina opisywane przez Sienkiewicza tereny. Tempo realizacji i niezbyt duże, jak na taką produkcję, pieniądze przesądziły o tym, że cały film nakręcono w Polsce. I tak: Zbaraż został zbudowany na poligonie w Biedrusku, na terenie skansenu w Sierpcu powstał dwór w Rozłogach, z obejściem i wsią, a Biskupin został zamieniony w pełną Kozaków Sicz. Do zdjęć wykorzystano skansen w Zubrzycy Górnej Jezioro, po którym płynie czajką Skrzetuski (filmowa czajka robiła wcześniej za łódź św. Wojciecha) to Zalew nad Ropą koło Szymbarku.

Najtrudniej było znaleźć miejsce, które mogłoby "zagrać" Zbaraż. Chodziło o to, by znaleźć miejsce, którego pole widoczności miałoby 360° , aby można było kręcić zdjęcia dookoła - opowiada Andrzej Haliński, scenograf "Ogniem i mieczem". Autorzy filmu zdecydowali się w końcu na wybudowanie Zbaraża na poligonie w Biedrusku. Cieśle z podhalańskiego Jaworka, towarzyszący ekipie "Ogniem i mieczem" niemal od początku, wybudowali, z przygotowanego przez wojsko drewna, potężne, stumetrowe mury obronne. Pomimo ogromnej dekoracji, trzeba było dorysować komputerowo miasto i resztę murów obronnych - mówi Jerzy Hoffman.

Zbaraż to była mała twierdza, miała wymiary 80 na 80 metrów. Więc mury Zbaraża, wybudowane do filmu, są rzeczywistym odwzorowaniem ich wielkości - opowiada dalej Andrzej Haliński. - Nasza brama ma 12 metrów wysokości (o trzy mniej niż w prawdziwym Zbarażu), a wieńczący ją herb rodziny Wiśniowieckich 3,5 metra wysokości (nieco więcej niż w rzeczywistości).

Na terenie poligonu w Biedrusku ekipa filmowa przebywała najdłużej, zrealizowano tam wielkie sceny batalistyczne: bitwę pod Żółtymi Wodami i oczywiście obronę Zbaraża.

Wybór wątków

"Ogniem i mieczem" wzbudzało kontrowersje już od momentu wydania. Bolesław Prus, doceniając walory czytelnicze powieści, zarzucał Sienkiewiczowi zbyt lekkie traktowanie historii. Temperatura dyskusji wokół "Trylogii" nie osłabła do dnia dzisiejszego. Z jednej strony Jerzy Giedroyć stwierdza, żeJerzy Giedroyć: w obecnej sytuacji geopolitycznej kręcenie "Ogniem i mieczem" jest niezmiernie szkodliwe, z drugiej strony ktoś oburza się na Hoffmana za wybór wątków (chodzi o rezygnację z przedstawienia w filmie bitwy pod Beresteczkiem) zarzuca reżyserowi uleganie modzie na polityczną poprawność i kieruje list do marszałka Senatu z prośbą o interwencję.

Jerzy Hoffman przypomina: Ja nie filmuję podręcznika historii, ale Sienkiewicza i prosi o cierpliwość oraz o wstrzymanie się z dyskusjami, choćby do momentu zobaczenia filmu. Zarzuty o antyukraińskości filmu powinien rozwiać choćby rzut oka na obsadę - Chmielnickiego gra Bohdan Stupka, jeden z najwybitniejszych aktorów ukraińskich, Horpynę gra Ukrainka, Bohuna - Rosjanin ukraińskiego pochodzenia.

Niektóre wątki musiały zostać w ekranizacji pominięte: "Ogniem i mieczem" to powieść-rzeka i nie ma możliwości przeniesienia na ekran wszystkich jej wątków - mówi Jerzy Hoffman. - Idziemy tropem naszych bohaterów, wybierając te wątki, które niosą ich osobiste losy, losy ludzkie rzucone na tragiczne tło wojny domowej. Ma to być opowieść o ludzkich namiętnościach: miłości, nienawiści, zazdrości, żądzy władzy, które od czasów Kaina i Abla po dzień dzisiejszy sterują naszym postępowaniem. Każda historia, nawet ubrana w kostium historyczny, aby była autentyczna, musi o nich opowiadać. Film powinien być równie dobrze rozumiany i w Polsce i na świecie - namiętności to sprawy, które nie mają granic.

Zdjęcia

Grzegorz Kędzierski, autor zdjęć, mówi: Realizacja "Ogniem i mieczem" to realizacja trzeciego, ostatniego - chociaż chronologicznie pierwszego - odcinka "Trylogii". Adaptacje poprzednich części, realizowane każda przez innego znakomitego operatora ("Pan Wołodyjowski" - Jerzy Lipman, "Potop" - Jerzy Wójcik), są już tak oddalone w czasie, że realizację "Ogniem i mieczem" musiałem potraktować absolutnie suwerennie.

Współczesny widz nie będzie oglądać naszego filmu w kontekście poprzednich części. Od samego początku myślenia o tym filmie wiedziałem, że ma to być film wielki, epicki, a więc szeroki ekran. Nie jest to takie oczywiste, gdy weźmie się pod uwagę, że poprzedni film panoramiczny powstał w Polsce chyba 10 lat temu. Budżet filmu, choć określany jako największy w historii polskiej kinematografii, oraz wydłużony okres zdjęciowy nie pozwoliły na skorzystanie ze sprzętu Panavision. W tej sytuacji jedyną szansą na szeroki ekran była realizacja w systemie Super 35. Jeszcze we wczesnych latach 70-tych, jako operator kamery, uczestniczyłem w superprodukcji "Noce i dnie", nominowanej do Oskara, która była w naszym kraju prekursorską realizacją w systemie Super 35. System ten polega na realizacji filmu panoramicznego w formacie 1:2,35 przy użyciu obiektywów sferycznych, a następnie przekopiowaniu optycznym na format CinemaScope (z anamorfozą). O ile w latach pięćdziesiątych Superscope (pierwotna wersja systemu Super 35) odreślano pogardliwym mianem "panoramy dla ubogich", to już w latach siedemdziesiątych, kiedy powstawały "Noce i dnie" rezultaty były zachęcające. Dziś obie technologie są równoprawne, bo trudno posądzić produkcje typu "Air Force One" o problemy finansowe, a znakomitych operatorów, jak Michael Balhaus czy Vilmos Zsigmond o kompromisy jakościowe.

Realizacja "Ogniem i mieczem" zbiegła się z powrotem, a nawet światową modą na Super 35. Jednak decyzja o zastosowaniu właśnie tej technologii nie przyszła wcale łatwo. Od czasów "Nocy i dni" nie zrobiono żadnego filmu w tym formacie. Owszem, sprzęt zdjęciowy nie przedstawiał większego problemu. Od tamtej pory również w Polsce pojawiły się kamery, które faktycznie przystosowane były do adaptacji na format Super - 35. Przede wszystkim Arri 535B. W świeżo zakupionym przez wytwórnię warszawską komplecie znajdowała się ramka Super 35 1:2,35, symetrie oraz odpowiednia matówka. Drugą kamerą była BL IV. Tę wyposażono w kanał full frame, lecz fabryka w Monachium nie mogła nas zaopatrzyć w odpowiednią matówkę. Z pomocą przyszła firma amerykańska, która zamówienie zrealizowała w ciągu dwóch tygodni. Obie te kamery mają gniazdo obiektywów przestawiane w pozycję Super 35. Trzecią kamerą była kamera Arri III z Łodzi, która montowana była na Steadycamie oraz często służyła jako kamera rapidowa. Obie wytwórnie, warszawska i łódzka, mogły jeszcze przygotować po jednej kamerze do zdjęć masowych i batalistycznych. No i pełen wybór obiektywów od 16 do 600 mm.

Nie ma w Polsce możliwości optycznego kopiowania z duppozytywu Super 35 na dupnegatyw CinemaScope. Prace laboratoryjne trzeba było podzielić między Polskę i Anglię. Negatyw z kamery obrabiany był w Warszawie, tu wykonywano kopię dzienną, następnie po montażu ścięto negatyw, wykonano korektę, a następnie kopię wzorcową oraz duppozytyw. Technicolor Lab w Londynie wykonało kopiowanie optyczne, które w efekcie dało dupnegatyw CinemaScope - materiał wyjściowy do produkcji kopii dystrybucyjnych.

Jerzy Hoffman: Powstała w kinie teoria o rozległej duszy słowiańskiej, poetyce języka słowiańskiego, długich ujęciach. Z biedy tak było, ponieważ współczynnik taśm wynosił 1:4, to jak można było nie robić długich ujęć? Nie było pieniędzy na drugą kamerę, nie mówiąc o trzeciej i to płynęło, szło, a krytyka pisała - dusza słowiańska nieujarzmiona. Przy "Ogniem i mieczem" przepuściliśmy obraz przez trzy stałe kamery, nie mówiąc o stadycamie i nie mówiąc o czwartej kamerze w niektórych scenach batalistycznych. Nakręciliśmy około 130 km taśmy. Potem usiedli moi dwaj montażyści, pistolety absolutne, młodzi ludzie bez najmniejszych obciążeń i skrupułów. Pracowali paralelnie na dwóch komputerach. Inaczej ten film byłby montowany co najmniej przez rok.

Więcej informacji

Proszę czekać…