Nie zemsta, a sprawiedliwość naprawcza po dziewczyńsku. Wybuchowa, intensywna, zaległa lekcja podczas, której nie masz odwagi wyjść nawet do łazienki. 9
Patriarchat zabija! Bezpośrednio, intensywnie, groteskowo i wybitnie inteligentnie opowiada o tym film Obiecująca.Młoda.Kobieta. Kino, które produkuje ogromną ilość emocji i doskonale wyostrza, bez zawahania w koncepcji bardzo zjawiskowego, nieprzewidywalnego kina gatunkowego doskonałą formę kultury gwałtu i jest transparentny oraz bezwzględny w swoich wnioskach. Trzeba przebudowy świata, gdzie istnieją sztywno określone role płciowe, beneficjentami są mężczyźni, a kobiety tworzące inną narrację przerażają mężczyzn przed utratą statusu quo. To kino, które za śluby milczenia i utkwienie w opresyjnym systemie nie wini jednej płci, pokazuje odpowiedzialność zbiorową. Sprytne, niepokojące. Zbrodnia i… wcale nie kara, a sprawiedliwość naprawcza po dziewczyńsku. Wybuchowe pouczenie, zaległa lekcja podczas, której nie masz odwagi wyjść nawet do łazienki.
Cassandra jest tytułową obiecującą, młodą, kobietą. Trzy określenia i cechy przez, które świat już wymyślił dla niej wizerunek i zaplanował przyszłość. Kobieta z sukcesami, ale w rozsądnej ilości, która nie zdominuje męskich, będzie obsesyjnie ambitna, dążyła do doskonałości i ideału, ale nie w swojej definicji, a społeczeństwa. Natomiast nasza bohaterka poprzez doświadczenia z przeszłości, dla wielu kompletnie zmarnowała swój potencjał, dla siebie jest konsekwentna w działaniu, zdeterminowana i prowadzi swoją bezkrwawą vendettę, chociaż używanie tutaj określenia „kino zemsty” jest upraszczające i mijające się z wcale nie z amoralną i nieetyczną, a po prostu bardzo gwałtowną, bez eufemizmów pracą nad wyeliminowaniem przyzwolenia na przemoc systemowo, a nie na własnym podwórku. Doświadcza spotkań z mężczyznami i nie tylko, które są z jej strony ostro zaangażowanym projektem naprawczym, a nie działaniem „oko za oko”. Pokazuje cały wachlarz męskich nadużyć kobiet, wykorzystywania, które ma różne oblicza i scenografię. Gwałt i wykorzystywanie seksualne kobiet jest zjawiskiem powszechnym, a skala tego jest uderzająca i nie ma jednego portretu. Obiecują. Młoda. Kobieta to kino doskonałe, ponieważ w swoich intensywnych kolorach nie boi się ani przez moment podkreślić na różowo słowo: gwałt. Nazywa rzeczy po imieniu, nie zostawiając do polemiki. Zło, to zło. Nie musi przyjmować męskich cech, stosowania rewanżyzmu, zemsty, a działać z empatią, odwagą, mocą i w pięknych, kolorowych sukienkach. Nasza bohaterka jest kobietą i to ona tworzy tego definicje, a nie stąpa delikatnie nie próbując narazić się mężczyznom swoją podmiotowością. Wybrzmiewa to mocno, a doświadczanie tego filmu jest niczym wata cukrowa, która obiecuje być słodka i pięknie wygląda, a przede wszystkim przykleja się mocno do twarzy i nie łatwo ją ściągnąć z twarzy.
Obiecująca. Młoda. Kobieta to wywar prawdy i wdech na długo bez wydechu. Jest totalnym game changerem w porządku świata, który jest zbudowany na patologii i cierpieniu kobiet i jak zwraca się uwagę brawurowo znormalizowanego. Coś, co jest opresją i krzywdą przez codzienność spowszedniało i jest bagatelizowane biernością i sakramentalnym „tak to już jest”. Widać to też poprzez sytuacje, kiedy mężczyźni zastygają przy jej pewnych ruchach i słowach, bo wybija ich to a automatyzmu i sprawia, że tracą kontrolę i w świecie, w którym role by się odwróciły albo zrównoważyły byliby bezradni i bez przywileju są zdezorientowani. To dotkliwe, poruszające i wewnętrznie oburzające widza, ale tak samo jak temperatura doprowadzenia do wrzenia, tak daje momenty takiego szach-mat, że chce się wstać z fotela i krzyknąć: „FUCK YEAH MY GIRL” i świetnie wybija z letargu. Prócz takiej rozróby wśród nawyków męskocentrycznego świata jest tutaj doskonale pokazana wartość sprawiedliwość naprawczej i soczyste, piekielnie celne wyautowanie wychwalania kary, która działa doraźnie, a nie systemowo. Kara jest działaniem krótkometrażowym, bo o winie i przestępstwie nie decyduje właściwa osoba, a ktoś trzeci. Natomiast nasza bohaterka dąży to uświadomienia przemocowcom swoich działań, wzięcia odpowiedzialności za nie i zrozumienie niszczycielskiej skali swoich działania, gdyż inaczej będą stanowić niekończące się zagrożenie i zaczną się po prostu lepiej maskować. Tu się pojawia się też doskonale przedstawione silne pragnienie walki ze stygmatyzacją i prostym podziałem ofiary-sprawcy, gdyż takie etykietki pozwalają później często na niekończący się zestaw usprawiedliwień i wymówek. Na dodatek istotne jest, jak ludzie dopóki nie doświadczą chociaż namiastki podobnego uczucia, łatwo odcinają się od empatyzowania i zrozumienia.
Tak ważne tematy podane ostrą amunicją są zapakowane doskonale w kleisty od słodkości, pełen umownej zabawy dążący to thrillera film z doskonałym poczuciem humoru. To wielka zabawa, brak prostego epatowania przemocą, ale ani przez chwilę prócz wizualnej lekkości i tęczowej kolorystyki nie staje się konfekcją. Konwencja jest mrugnięciem okiem, przekomarzaniem się, natomiast podejmowany temat ma poważną wybitnie minę. Środkowy palec na zmianę z palcem zwróconym jednoznacznie w gwałcicieli. Potężny, feministyczny hymn, wybitnie się wyróżniający z dumnie podniesioną i nieprzewidywalną głową. Raz, dwa, trzy, gwałcicielem jesteś Ty!
7/10 Naprawdę ciekawa pozycja. Na początku można odnieść wrażenie, że będzie to "ostry" film, oderwany od rzeczywistości, lub pokazujący ja w taki sposób, że wiemy iż wszystko jest ładnie pokazaną fikcją. A okazuje się, że jest inaczej. Mamy połączenie klimatów, gatunków, historii. Niestandardowa pozycja. Plus za zakończenie.