Na ustawieniach fabrycznych i automatycznych kolejna komedia, która gwarantuje, że może nas pewnego dnia, przewidywalna i jednoznaczna, ale zrelaksować. 3
Kolejna totalnie na ustawieniach fabrycznych i automatycznych jest zrobiona komedia Miłość gwarantowana. Jednak nie stawiając wielkich wymagań, bez żenady, prostolinijności, przymrużenia oka na pretekstowość, to gwarantowana, błyskotliwa historyjka o dwóch istotach, które chciały współczesny wynalazek, portal randkowy, zbojkotować, a okazało się że przekornie są zostali mu wdzięczni. Ze sprytnej, bez nadmiaru hucpy, w pewny momencie zaczyna być już wybitnie jednoznacznie i wzniośle, ale da się do opanować, jeżeli nie szukamy wielkiego wyzwania, a nieskażoną większą myślą zgrabną przyjemność, która momentami oczywiście, że swoją słodkością chrzęści za zębami, ale jest świadoma swojego wysokiego indeksu glikemicznego. Relaks bez symulacji czegoś więcej.
Nasza bohaterka to Susan, silna prawniczka, która zyskuje sobie samą sympatię działając w imieniu wykluczonych, biorąc często sprawy pro-bono. Kolejną jaka zapuka do drzwi jej gabinetu i jej dwójki osobliwych współpracowników, będzie sytuacja mężczyzny, który z pozoru jako zwykły cwaniak i playboy okaże się może nie tak zero jedynkowym księciem z bajki, a po prostu uczciwym i chcącym sprawiedliwości mężczyzną. Został oszukany przez portal randkowy, który nazywa się „miłość gwarantowana”. Przebył według regulaminu przez 1000 randek, a przynajmniej za chwilę tyle przekroczy i nie znalazł tej jedynej. Susan lubi podejmować wyzwania, a na dodatek klient płacący bardzo solidne pieniądze nie zaszkodziłby im, kiedy właśnie wynoszą dystrybutor z wodą. Z początku bardzo zdystansowana prawniczka, zaczyna rozumieć już po kilku randkach w ramach eksperymentu zawód swojego klienta. Natomiast sam Nick okazuje się być człowiekiem, który nie chce w prosty sposób wyłudzić pieniędzy, a pragnie czystej uczciwości od molocha, który zarabia miliony żywiąc się nadzieją i desperacją samotnych ludzi.
Miłość gwarantowana to znane nam rozdanie w gatunku, lekko, zabawnie, ze skrętem w nazbyt nadużywające realia emocje na końcu, ale po drodze naprawdę prowadzi się nienachalnym humorem i nieplastikowymi postaciami, a dosyć charakternymi i z niegłupimi dialogami. Wszystko tutaj idzie według znanego nam stereotypu, jednak film nie udaje, że chcę nam zaproponować kino, które zmieni nasze życie. To otaczające puchem złaknione wiary w historie miłosne serca kino feel good moving i zachowując zdrowy dystans oraz świadomość z czym zaczynamy przygodę, przeżyć coś bardzo czułego i uroczego, nic więcej.
To zręczne i nieskomplikowane kino, bardzo komunikatywne z potrzebami czasami właśnie takiego ciepłego i naiwnego koca do przykrycia się w danym momencie naszego życia. No i tak nim może skutecznie odkryć, nic nowego ani w narracji ani w formie nie odkrywając.
Rachael Leigh Cook jest fajna ! Ale co do filmu to przewidywalny i mdły aż robi się niedobrze ;) Po co takie coś kręcić ?