Czy zrobią sobie znowu raj? Czasami zbyt patetyczny, ale humanistyczny przekaz o sile działania wspólnoty. Dom jako coś więcej, niż adres i dach nad głową. Człowiek zagładą, czy nadzieją? 6
Klęski żywiołowe, katastrofa klimatyczna, która postępuje, pociąga za sobą również ludzkie tragedie na coraz to większą skalę. Antropocentryzm doprowadził do kolosalnych nadużyć ziemi, z której więcej korzystaliśmy, niż o nią dbaliśmy, mimo że to ona nas ugościła. To już nie jest czas domniemywania, indywidualnych opinii i zuchwałych oraz kontrowersyjnych odkryć ekologów, a stawiające przed nami wyzwania działania realne diagnozy. Odbudować Paradise skupia się na organizmie ludzkim w obliczu kataklizmów. Nie podaje tylko cyferek, wykresów, bez narracji z tabloidów, zostaje tam, gdzie mediów już nie ma. Zbliża kamerę w stronę ofiar żywiołu, jakim jest ogień. Raj utracony, który chcą odbudować. Ron Howard trochę jednokierunkowy i nie podejmuje się wielkiej wnikliwości stawia nacisk nie na diagnozy społeczne, na pouczanie i kontestowanie, a krzepiąco pokazuje wspólnotę ludzką oraz, jak dom nie jest tylko miejscem zamieszkania, ale kreuje tożsamość. Siła ognia i siła człowieka.
Pojawiamy się razem z kamerą w samym epicentrum płonącego, dosłownie ginącego całego miasta Paradise. Nagrania są spontaniczne, ogień wręcz parzy nas dosłownie, gdyż są to momenty w żaden sposób niemanipulowane, a jeden do jednego pokazane jak płonie czyjś świat. Ludzie stoją w korku, samochodami uciekający przed śmiercią. Z minuty na minutę tracąc miejsce do życia. Zostawiają przedmioty i cenne rzeczy, zostają tylko ze wspomnieniami i traumami, ale nie ma czasu na sentymenty. Później nie odstępujemy bohaterów na więcej, niż kilka kroków. Dalej krążymy wokół poznając skalę zniszczeń wypowiadaną ustami tych, którzy bezpośrednio tego doświadczyli, a nie ekspertów ani stacji telewizyjnych. Zniszczone zostało ok. 95% miasta, a w tragedii zginęło 85 osób. 50 000 tys. osób musiało opuścić miejsce, które kiedyś było ich domem, a w listopadzie 2018 stało się grudą popiołu. Miasto przestało fizycznie niemalże istnieć, ale nie mieszkańcy. Ich bezwarunkowe uczucie do Paradise, relacja z innymi mieszkańcami, kieruje ich łzy smutku w stronę motywacji do pracy nad przywróceniem do życia ich miasta. Czy zrobią sobie znowu raj?
Dokument Odbudować Paradise ma bardzo jasny, czasami nadmiernie podniosły i patetyczny przekaz o sile napędowej jaką tworzy wspólnota. Na dodatek ta doświadczona wspólną tragedią, która tworzy między nimi nierozerwalne porozumienie. Ron Howard stawia na emocje bezpośrednie, a nie spojrzenia z różnych perspektyw na sytuacje, czy analizy. Postępowaniu i oficjalnym winnym sytuacji daje tyci miejsca, tak dla porządku. Jednak to ludzie referują tutaj skalę tragedii i to tak, jak wypada mocno wiarygodnie, tak w pewnym momencie staje się dosyć tautologiczne. Reżyser świetnie unika sensacji, jest wybitnie humanistyczny i tworzy pean na cześć społeczeństwa obywatelskiego.
Niestety, jednak w dokumencie poprzez pewną powtarzalność i brak odnóg w temacie żywiołu oraz niepogłębiania tematu naszej cywilizacji, która dąży do samozagłady przez nieznajomość pojęcia umiaru i wiecznie nienasycenie, wątek uniwersalności dokumentu się rozrzedza i wybrzmiewa bardzo anemicznie. Zdezorientowana i niemająca już siły ziemia z powodu działalności człowieka już od długiego czasu coraz mocniej i intensywniej pokazuje objawy chorób toczących planetę w wyniku działań człowieka. Niestety dokument oczywiście pokazując, że pokazującym siłę ducha, jedność i zaangażowanie ludzi ponad podziałami, stawia jednak nacisk na odbudowę szczęścia człowieka. Nie zadaje zbytnio refleksyjnych i nas paraliżujących albo strofujących pytań, czy ta radość udzieli się również planecie. Brakuje tutaj przyczyn katastrof rozwiniętych, które w obecnej kondycji, przydałyby się, by działać na wyobraźnię ludzką, a jest skupienie się na skutkach. Dokument naprawdę porusza się po powierzchni i ślizga się po temacie.
Odbudować Paradise dba o budowę amerykańskiej mitologii niestrudzonego, ludzkiego działania i wiary. Chwilami jest to mocno uproszczone i opiera się na produkcji koszulek oraz gadżetów promujących działalność bohaterów. Dokumentowi nie udaje się zostać wielowymiarowym opowiadaniem, ale z pewnością skutecznie słucha i obserwuje oraz potrafi współczuć i wierzyć. Nie robi tego napastliwie. Krótkometrażowe te utożsamienie. Ogień przeraża i niszczy, potem poprzez bliskość i zrozumienie rozpalony ogrzewa i daje siłę do działania. Są ludzie, są i sprawcy, ale i jest nadzieja.