Paskudna w swoim wydźwięku tragikomedia, która zmienia prawdziwe dylematy moralne w coś bardziej rozrywkowego. Kapitalistyczny bad trip! 8
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o filmie pt. „O wszystko zadbam”, od razu zaintrygowała mnie obsada, a w szczególności Rosamund Pike. Widziałam, w jaki sposób kreowała bohaterki dotychczas – chociażby w „Prywatnej wojnie” i „Skłodowskiej” - i to naprawdę niezła gratka, gdy wciela się w bezwstydnie przebiegłą postać. Marla Grayson to dzieło - wizja zabójczego piękna z ostrą jak brzytwa fryzurą i nienagannym strojem, któremu dorównuje jedynie jej przeszywająca ambicja, by pozostać na szczycie. VO na początku mówi nam, że w rzeczywistości dorastała w biedzie i jest zdeterminowana, aby nigdy więcej się tam nie znaleźć. Jej plan szybkiego wzbogacenia się polega na perfidnym podejściu do roli prawnej opiekunki osób starszych, których majątek natychmiast przejmuje, by zbudować swoje imperium „opieki”.
„Troska, proszę pana, to moja praca, mój zawód ”- mówi nasza bohaterka w jednej ze scen tego istotnie bezdusznego filmu, noszącego rysy gatunkowe spod znaku thrillera i czarnej komedii. „Wszystko, co robię każdego dnia, to troska…” Dokładnie to, na czym zależy Marli Grayson, jest oczywiste: pieniądze i możliwość robienia „wszystkiego, co tylko zechce”. Właśnie w tym celu bezbłędnie opracowała ona finansowe oszustwo. Jak zauważa prawnik w śliskim garniturze: „Jeśli całe twoje przedsięwzięcie nie jest idealnym ucieleśnieniem amerykańskiego snu, to nie wiem, co nim jest”. Marla i jej partnerka Fran (Eiza González), biorą na cel swoją kolejną ofiarę, Jennifer Peterson (Dianne Wiest), zamożną kobietę bez rodziny, żyjącą w spokoju, u której rzekomo pojawiają się zaczątki starczej demencji. Pomimo zapewnienia, że nie potrzebuje pomocy, Jennifer poprzez orzeczenie sądu trafia na więzienne korytarze domu spokojnej starości w Berkshire Oaks – brawurowa sekwencja wykonana z kafkowską skutecznością, która przypomniała mi koszmarną „Niepoczytalną” Stevena Soderbergha. Szybko jednak okazuje się, że tym razem Marla trafiła na niewłaściwą „wisienkę” i „dojną krowę”, stając twarzą w twarz z Romanem (Peter Dinklage), szefem rosyjskiej mafii, który lubi ciasta, koktajle i obcinanie palców swoim wrogom.
Napisany i wyreżyserowany przez J Blakesona, który nakręcił kręty i wielowarstwowy film pt. „Uprowadzona Alice Creed”, „O wszystko zadbam” to radośnie cyniczny i świeży numer, prowadzony przez Pike, noszącą uśmiech, który przyprawia o mdłości i której dym z waporyzatora przywołuje na myśl smoka przygotowującego się do spalenia całego świata. Po konfrontacji na sali sądowej ze zirytowanym Maconem Blairem, który twierdzi, że Marla porwała jego matkę, ta mówi mu, że fakt posiadania męskiego przyrodzenia nie czyni go groźniejszym, a wręcz przeciwnie. Nie dajcie się zwieść. Tej kobiecie daleko od ogranego i kulejącego stereotypu ikony współczesnej feministki. W dodatku projektantka kostiumów Deborah Newhall zaprojektowała ubrania tak, aby stanowczo wyrażały charakter każdej postaci i stanowiły godną pozazdroszczenia garderobę dla bohaterki Pike. Wszystko, co Marla ma na sobie, krzyczy „jestem pieprzoną lwicą!”, do czego zresztą nieustannie aspiruje.
Nakręcony w przesyconych tonach i palecie barw gumy balonowej, które odzwierciedlają sztuczność i plastikową powierzchowność tego świata, film Blakesona cechuje wizualny blask, połączony z kruchą ścieżką dźwiękową z klimacie synth-popu. Podobnie jak w przypadku „Uprowadzonej Alice Creed”, autentycznie niepokojące elementy pierwszego aktu - uwięzienie Jennifer i bezbronność osób starszych - stopniowo ustępują miejsca bardziej typowym, porywczym emocjom, a Blakeson upaja się tym, że raz po razie stawia widza po ścianą, manipulując jego sympatiami i lojalnością wobec poszczególnych postaci.
Jednym z głównych atutów tego filmu są występy aktorskie. Pike najwyraźniej lubi portretować typ lodowatej, diabolicznej królowej, pełnej opanowania i pewności siebie, nawet w obliczu poważnego zagrożenia, które jest dla niej jedynie kolejnym zawodowym wyzwaniem. Jej sceny z Deanem (Chris Messina), prawnikiem przysłanym przez Romana, są spektakularne. Marla jest tak zła, że wolałbyś stanąć po stronie gangsterów. W moralnie zbankrutowanym świecie okropnych ludzi, którzy robią okropne rzeczy, Marla i Roman to dwie strony tej samej monety: dwa jadowite węże splecione w gnieździe żmij. Dinklage jest szczególnie dobry jako osobliwy przestępca, który nienawidzi się złościć i który ssie słomkę niczym wampir wysysający ludzką krew. Wiest, dwukrotna zdobywczyni Oscara, również napina aktorskie mięśnie we wszystkich swoich scenach z Pike, odmawiając po prostu bycia damą w opałach. Jest niesamowita w przedstawianiu bolesnej mieszanki oszołomienia i bezradności, której doświadcza jej postać.
Moim zarzutem są pewne mankamenty fabularne drugiego i trzeciego aktu, które wychodzą niekiedy daleko poza punkt niedowierzania… Myślę, że ugruntowanie filmu uczyniłoby go bardziej skutecznym. Uderzenie w nastawiony na zysk amerykański system opieki zdrowotnej jest tutaj oczywiste, jak również mocna i dosadna krytyka bezdusznego kapitalizmu, dzięki któremu, aby dorobić się fortuny poprzez oszustwa, łatwiej jest trzymać się prawa, niż je łamać… szczególnie, gdy w pewnym momencie dopinguje cię samo państwo. To wręcz obrzydliwe. Rezultatem jest paskudna w swoim wydźwięku tragikomedia, która zmienia prawdziwe dylematy moralne w coś bardziej rozrywkowego. Kapitalistyczny bad trip!
dziwią mnie niskie oceny bo film bardzo dobry najlepszy finał Karma polecam