Często narzekamy, że film nie miał nic do zaoferowania prócz wspaniałych efektów specjalnych i zapierających dech w piersiach widoków, zapominając przy tym, że kino to także (a może przede wszystkim?) sztuka wizualna. Swoimi tekstami chcę przypominać ten trochę, mam wrażenie, zapominany fakt i skupiać się w nich na zdjęciach, efektach, montażu, scenografii, itd. - na szeroko pojętym obrazie.

Miasto i pustka - o Gotham u Nolana 6

"Zbrodnie. Rozpacz. Człowiek nie powinien tak żyć. Liga Cieni od tysięcy lat walczy przeciwko ludzkiemu zepsuciu. Zniszczyliśmy Rzym. Wypełniliśmy statki zadżumionymi szczurami. Spaliliśmy Londyn. Kiedy cywilizacja osiąga szczyt dekadencji, wracamy, by przywrócić równowagę." – R’as al Ghul

Strona 9 z 9

Gotham City staje się bohaterem niemniej ważnym od Batmana. Wizja miasta ewoluuje stopniowo od pierwszej części, by w finale stać się tak ważnym elementem koncepcji reżysera, że podporządkowana zostaje jej fabuła, a nawet logika wydarzeń (trzeba uczciwie przyznać, że sytuacja w jakiej znajduje się Gotham jest dość umowna).

Nie opowiadamy już sobie historii o bogach, o intrygach, zdradach i walkach pomiędzy nimi oraz opowieści tłumaczących zjawiska natury czy przede wszystkim ludzką egzystencję i wszelkie jej przejawy tak jak robili to starożytni Grecy. Nie wierzymy w nie. I nie mamy już takiej potrzeby. Ale czy na pewno tak jest?

Dzisiejsza kultura, ta wyższa, ale i kultura popularna przesycona jest przecież motywami mitycznymi. Amerykański komiks o superbohaterach można nazwać wręcz współczesną mitologią. Jak wiadomo, są to historie o nadludziach, herosach, o bohaterach i złoczyńcach tak potężnych, że sprawiających wrażenie posiadania nieomal boskich przymiotów. O ponadczasowej walce dobra ze złem. O poświeceniu, odkupieniu, winie i zdradzie. Czasem nawiązanie do mitologii jest tak dosłowne jak w przypadku serii Marvela o Thorze, władcy piorunów i synu Odyna, który znany jest z wierzeń ludów nordyckich.

Ambicją Christophera Nolana było uczynienie z losów Batmana pewnego rodzaju paraboli. Mroczny rycerz jest bohaterem jakby wyjętym z greckiej tragedii. Ciąży nad nim fatum – jego własne działania okazują się siłą determinującą zło, które jątrzy Gotham. "Ty mnie uzupełniasz" – mówi Joker do zakapturzonego mściciela. "Sądzę, że ty i ja jesteśmy przeznaczeni, by robić to [walczyć] przez wieczność." Umalowany terrorysta okazuje się być nieuchronną odpowiedzią na czyny Batmana, w czym przebrzmiewają echa wielu mitów i religii, np. manicheizmu. Gdy osłabiony i świadomy swojej słabości heros staje przeciwko Bane’owi można wyczuć tu heroiczne poświęcenie. A w finale bohater wręcz metaforycznie oddaje swoje życie za miasto i jego mieszkańców – zyskuje przez to cech mesjanistycznych. Podobnych motywów można by wymienić więcej.

Miasto, w którym toczy się taka Opowieść nie może być zwykłe. I nie jest. Gotham City jawi się (szczególnie mocno w ostatniej części trylogii) przestrzenią legendarną.

Źrodło: Paweł Klimczak, autor bloga Jazda Kamery

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 1

Quagmire

Hej Patyczak! To ja, Szaman ukryty za nickiem będącym wyrazem okresu szczytowej fascynacji Family Guyem :) Wydaje mi się, że w ostatniej części Nolan już mocno zachłysnął się taką a nie inną interpretacją miasta w jego filmach, zresztą stała się ona już zbyt dosłowna w przemowach bohaterów. Dodatkowo mając swoje korzenie w skromnym kinie niezależnym Nolan pozostał bardzo nierówny w kręceniu scen akcji, jak i scen z masą statystów. Mam wrażenie, że symbolika pustego miasta w trójce osiągnęła już poziom wygodnej ucieczki od scenariuszowych pułapek, co zresztą częściowo poruszasz w swoim tekście gdy mówisz o Gotham zamieszkałym jedynie przez policjantów i złodziei.

Proszę czekać…