Barany. Islandzka opowieść - premiera w kinach 1
W najbliższy piątek, 12 lutego na ekrany polskich kin wchodzi islandzki kandydat do Oscara – Barany. Islandzka opowieść. Zwycięzca sekcji Un Certain Regard festiwalu w Cannes.
Komediodramat Grimura Hákonarsona rozgrywa się w scenerii dalekiej Północy i opowiada historię dwóch braci, mieszkających na odludziu. Gummi (Sigurður Sigurjónsson) i Kiddi (Theodor Júlíusson) są rywalizującymi ze sobą hodowcami rzadkiej odmiany islandzkich owiec. Żyją w zgodzie z wielowiekową tradycją. Ponad wszystko cenią swoją wolność. A przy tym nie rozmawiają ze sobą od czterdziestu lat. Listy dostarczane z pomocą pasterskiego psa są jedyną formą ich sporadycznej komunikacji. Wieloletni braterski spór nabiera nowej siły, gdy nieprzewidziane zdarzenia zagrożą ich dotychczasowemu życiu.
Reżyser, Grímur Hákonarson, tak opowiada o swoim filmie i temacie jaki w nim podejmuje:
Na północy Islandii, a także w innych wiejskich regionach wyspy, życie ludzi i ich kultura skupione były wokół hodowli owiec, aż do ostatnich lat XX wieku. Nic dziwnego, że dla wielu z nich islandzkie owce były wręcz święte. Reprezentowały dumę i tradycyjny sposób życia. Odgrywały kluczową rolę w przetrwaniu tutejszych społeczności przez całe stulecia, są silnie związane z tą ziemią i duchem prawdziwej, starej Islandii. Ale owce są wyjątkowe nie tylko z uwagi na ich aspekt hodowlany i większość farmerów ma z nimi dużo silniejszą więź niż z jakimkolwiek innym udomowionym zwierzęciem. Hodowcy, którzy zajmują się hodowlą rozmaitych zwierząt – krów, owiec, koni – z reguły najbardziej zainteresowani są właśnie owcami. Dzięki krowom może i na stół trafia masło, ale głównym hobby farmerów są ich owce. Z jakiegoś powodu ich relacja z ludźmi była bardzo szczególna i ten fenomen wydaje mi się interesujący i intrygujący.
Barany. Islandzka opowieść – islandzki kandydat do Oscara – to film przepełniony błyskotliwymi obserwacjami, ciepłem i ironicznym humorem. Reżyser przenikliwie ukazuje obraz ludzi broniących – czasem w uparty, a czasem w komiczny sposób – swojego stylu życia i niezależności. Film Hákonarsona to hymn na cześć przekornej ludzkiej natury, która w najtrudniejszej sytuacji potrafi zachować się w nieprzewidywalny, budzący podziw sposób. Finał Baranów. Islandzkiej opowieści – jedna z najbardziej wzruszających scen w kinie europejskim ostatnich lat – nie pozostawi nikogo obojętnym. Nie pozostaje mi więc nic innego jak zaprosić Was do kin już od najbliższego piątku, 12 lutego 2016 roku.
Komentarze 0