Kiedy film miesza się z grą... 0

Obecny rozwój medium filmowego jest bardzo blisko połączony z rozwojem gier komputerowych. Oba te źródła przekazu łączą się, mieszają, wymieniają pomysłami. I nie mówimy tu o ekranizacjach gier komputerowych, czy adaptowaniu filmów do świata komputerowego. Mam tu na myśli konkretne pożyczanie od siebie nawzajem pewnych sposobów opowiadania historii które idzie w obie strony. Zarówno filmy, jak i gry, zaczynają się uczyć od siebie nawzajem, jak osiągać niesamowite sukcesy.

Strona 2 z 3

Jednym z pomysłów jest podział na odcinki. To taktyka którą twórcy stosują od bardzo dawna i idealnie można ją przyrównać do oczekiwania na kolejny odcinek ukochanego serialu. Technikę podziału gier na odcinki stosują głównie twórcy przygodówek. Najlepszym przykładem będzie tutaj Life is Strange studia Dontnod które oferuje wspaniałą historię, podzieloną na odcinki właśnie. Każdy odcinek można przejść w 2/3 godziny, ale gdyby wyciąć wszelkie interaktywne wstawki otrzymalibyśmy około 40 minut skondensowanej fabuły na odcinek. To, co sprawia, że Life is Strange jest jednak atrakcyjniejsze od standardowego serialu, to fakt, że gracz ma wpływ na wydarzenia w świecie gry, włączając w to wpływ na zakończenie. Ostatni odcinek radzi sobie z tym idealnie, zestawiając wszystkie decyzje jakie podjął gracz i konfrontując je z tym, czy na pewno były to dobre uczynki. To jest te pole na którym gry wygrywają, dzięki pewnemu poziomowi interakcji.

Inną ciekawą metodą łączenia konwencji serialu z samą grą, jest wykorzystanie konwencji odcinków jako oddzielenia poszczególnych rozdziałów w pojedynczej grze. To, co mam tutaj na myśli, to wydanie jednej, dużej gry, w której kolejne rozdziały są stylizowane na poszczególne odcinki. Świetnym przykładem tej taktyki będzie Driver San Francisco, gra wyścigowa z bardzo interesującą fabułą, którą mógłbym przyrównać do takich filmowych dzieł jak Incepcja lub Memento. Co jeszcze ciekawsze, w kontekście Drivera, sama gra bardzo inspiruje się klasycznymi scenami pościgów z kinematografii, co można potraktować jako wyprawę wgłąb filmowego świata.

Inny ciekawy patent na koncepcję serialu w grze mieli twórcy Quantum Break. Po zakończeniu każdego poziomu w grze wyświetla się 30-minutowy odcinek serialu, nagranego z prawdziwymi aktorami. Choć brzmi to dobrze na papierze, nie wyszło w praniu – sam serial jest nagrany bardzo niskim kosztem, i nie da się go pominąć. Wielu graczy narzekało też na fakt, że serial mocno wybija z rytmu produkcji, a widzowie próbujący go oglądać zwracali uwagę na kiepski scenariusz i kompletnie nieciekawe postaci. Nachalny Product Placement pomińmy milczeniem.

Kilka lat temu powstał jeden inny ciekawy sposób na połączenie gier z serialami. Było to MMO Defiance, średniej jakości sieciówka, w której najciekawszy był fakt, że wystartowała razem z serialem o tej samej nazwie. Zamysł był taki, że gracze kreowali świat w MMO, a ich wybory wpływały na rozwój wydarzeń w serialu. Pomysł jednak zawalił z kilku powodów. Po pierwsze, w nie wszystkich miejscach na świecie Defiance było publikowane w tym samym momencie. Premiera serialu w Polsce na przykład odbyła się kilka miesięcy po premierze gry. Kolejny problem z grą był trochę większy – Defiance miało bardzo słabą oglądalność. Serial miał tylko dwa sezony, i to właśnie w tym drugim, brano pod uwagę decyzje graczy. Po trzecie, gra miała bardzo małą bazę graczy. Co jest tym gorsze, iż twórcy na stronie internetowej wprost określają ją jako NSFW – Not Safe For Wallets. A kiedy twórcy gry Free 2 Play przyznają, że czyhają na zyski z mikrotransakcji, już wiesz, że danej gry należy unikać…


Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…