Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Fritz Bauer kontra państwo 0

Podczas epoki kolejnych części o superbohaterach, którzy strzelają laserami z oczu i noszą lateksowe stroje, tęsknota za bohaterem ubranym w idee, z super mocą jaką jest idealizm i wiara w sprawiedliwość, jest jeszcze większa. Dlatego Fritz Bauer kontra państwo mimo niespektakularnej roboty narracyjnej czy artystycznej, pociąga za właściwe sznurki w widzu. Czujemy, współczujemy i na dodatek mamy dobrze skonstruowany quasi kryminał plus wzruszającą historię o uczniu i mistrzu.

Fritz Bauer to nie spotkać wymyślona na potrzeby filmu. To człowiek, który w latach powojennych zdeterminowany, będący na wysokim stanowisku, prawnik, ściga zbrodniarzy wojennych. Wyciąga rękę po tych, którzy zniszczyli ducha narodu i stworzyli Niemcy jako epicentrum nazizmu, a władza niemiecka zamiast mu podać swoją i pogratulować determinacji, próbuje ją odciąć. To jest dopiero prawdziwy układ zamknięty.

Film jest zrobiony w stylu kina zerowego, więc artystycznych wyskoków tu specjalnie nie odnajdziemy, ale za to brawurę, determinację i walkę o uczciwość odczujemy wręcz fizycznie, a tkwi ona w naszym bohaterze. Działa w imię państwa, jednak państwo niespecjalnie jest tym zainteresowane i mu wdzięczna.

Ten film nie służy do sportretowania i wykucia pomnika wielkiej postaci, która zdobyła uznanie i rozgłos dopiero po śmierci swoimi niestrudzonymi działaniami – ścigał wrogów narodu – dla którego chwilami był nim samym – niewygodny i głośny. Nie konstruuje się go nam z przesadą ekspresją, ikonotwórczo, czy koturnowo – to człowiek, który wykonuje nie tylko swoją pracę, a walczy o czyste powietrze, bo innym oddychać nie potrafi. Szlachetność i bezkompromisowość jest tutaj opakowana w codzienność i ciężką pracę.

Fritz kontra państwo to bardziej filmowa próba uporania się państwa niemieckiego ze swoją przeszłością. Tylko by było oczyszczenie z grzechów musi być przyznanie się do winy, a ukrywanie odpowiedzialnych za zbrodnie nazistowskie, to zdecydowanie odwrotnie działanie. Film raz lepiej, raz gorzej, podejmuje się polemiki z potrzebą odcięcia od przeszłości. Aby tworzyć szczęśliwą teraźniejszość trzeba skonfrontować się i przepracować to co było, nawet jeżeli bezpośrednio nas nie dotyczyło. Wątek ucznia i mistrza do tylko dopełnienie obrazu nielicznych sprawiedliwych w pozostałościach starego systemu i układu, którego przyzwyczajenia i tiki ma każde państwo.

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…